Czy Polacy potrzebują państwa? [DEBATA]
W skrócie
Czy możliwe jest elementarne porozumienie dla dobra wspólnego ponad partyjnymi podziałami i wojną polsko-polską? Jakie cele w perspektywie kolejnej dekady są kluczowe dla przyszłości Polski i mogą połączyć zwaśnione strony politycznego konfliktu? W debacie finałowej V Kongresu Klubu Jagiellońskiego w Łodzi wzięli udział: Włodzimierz Tomaszewski (Porozumienie), Hanna Gil-Piątek (Wiosna), Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) oraz Krzysztof Kwiatkowski (senator niezależny).
Każdy z gości otrzymał, cytując prowadzącego, „pytanie dedykowane”. Na pierwszy ogień poszedł Włodzimierz Tomaszewski. Pytany o to, czym jest dla niego model tzw. „konserwatywnego państwa dobrobytu”, jedno ze sztandarowych haseł Zjednoczonej Prawicy, oraz jaka jest rola subsydiarności w ramach takiego modelu, odpowiedział: „W polskiej konstytucji pomocniczość jest wpisana śladowo, ale na szczęście jest w preambule. Ustrojowo państwo jest potrzebne do tego, żeby pomagać, a nie przeszkadzać – i to jest fundament”.
Nieco później przyszła pora na Hannę Gil-Piątek z partii Wiosna. Działaczkę zapytano o to, czy wobec wyżej wymienionej wizji konserwatywnego państwa dobrobytu, biorąc pod uwagę stałe poglądy większości Polaków, proponowanie oddzielnej wizji lewicowej ma sens.
Na wstępie Gil-Piątek postanowiła opowiedzieć o własnej perspektywie. Zaznaczyła przy tym, że dzięki temu, iż jej działalność przeszła drogę od aktywizmu społecznego po działania w Krytyce Politycznej, może dziś stwierdzić, że bardzo często naturalnym sojusznikiem, w kwestiach wspólnot lokalnych, byli konserwatyści.
„Ten komunitaryzm zbliża. Naturalnym wrogiem był dla nas zawsze neoliberalizm, który nie widział ludzi jako wspólnoty, tylko cząstki elementarne. Dla nas, jak i dla wszelkich bardziej konserwatywnych ruchów, był to pomysł nie do zaakceptowania” – mówiła Gil-Piątek. „W sprawach lokalnych lewica ma o wiele więcej wspólnego z konserwatyzmem niż z neoliberalizmem. Im wyżej jednak idziemy, tym podział staje się bardziej wyraźny i upolityczniony” – stwierdziła działaczka „Wiosny”.
Następnie głos otrzymał Władysław Kosiniak-Kamysz. Przed prezesem PSL-u postawiono pytanie o to, czy zgadza się z pozycjonowaniem swojej partii jako politycznego beneficjenta zmęczenia sporem PO-PiS, który jednocześnie nie posiada żadnej konkretnej alternatywy.
„Po pierwsze chodzi o to, czy jeśli schodzimy na poziom takiego szczegółu, jesteśmy w stanie się porozumieć i normalnie rozmawiać?” – pytał Kosiniak-Kamysz – „U was w panelu tak, na komisji sejmowej już nie” – stwierdził. „Centrowość tym się charakteryzuje ze czerpie trochę z lewego i prawego skrzydła. Ja nie mam koloru jaskrawego, ja mam kolor zielony, uspokajający. Kolor jaskrawy szybko przyciąga wzrok, ale jednocześnie szybko męczy. Więc ta normalność jest potrzebna. To nie chodzi o to, żebyśmy się zgadzali ze wszystkim. Tylko że my jesteśmy zamknięci we własnych bańkach, czytamy jeden portal, słuchamy jednego radia, i nie chcemy usłyszeć nikogo innego” – przekonywał prezes PSL.
Jako ostatni wypowiedział się Krzysztof Kwiatkowski, były szef Najwyższej Izby Kontroli, obecnie senator niezrzeszony. Pytany o to, czy opozycja jest w stanie pokazać inny sposób prowadzenia polityki, stwierdził, że parlamentarzystą niezależnym można być przez przypadek lub ze świadomego wyboru. Wyraził przy tym swój szacunek do tego, co robi prezes Władysław Kosiniak-Kamysz, „bo szukanie własnej drogi w warunkach politycznych jest trudne”.
Kwiatkowski podczas swojej wypowiedzi parokrotnie podkreślał konieczność obecności instytucji apolitycznych przy władzach państwa. Wspomniał też o dwóch inicjatywach, uruchomionych przez komisję ustawodawczą – pierwsza, tzw. ustawa o kobietach rocznik ’54, oraz druga, czyli ustawa o tzw. łódzkim związku metropolitalnym. „Po tych dwóch projektach, za chwilę będziemy widzieć, czy w Polsce jest szczelina na włożenie palca między te dwa główne żywioły polityczne z propozycjami dobrych rozwiązań, czy ta szczelina wygląda tak, że nie tylko palec, ale i rękę, i głowę jeszcze utnie” – podsumował Kwiatkowski.