Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Tomasz Wieciech  19 października 2013

Wieciech: Republikańska rozgrywka

Tomasz Wieciech  19 października 2013
przeczytanie zajmie 3 min

Czy porozumienie zawarte pomiędzy Republikanami a Demokratami to permanentne zakończenie kryzysu, czy rozwiązanie chwilowe? Przewiduje ono finansowanie obecnego rządu tylko do stycznia-lutego 2014 roku.

Formalnie jest to rozwiązanie chwilowe. Tak jak Pan powiedział, konieczne będzie ponowne podpisanie tych uchwał w styczniu. Natomiast wydaje mi się, że jest to de facto porozumienie trwałe, szczególnie, że zostało ono podpisane ze względu na prawie całkowitą kapitulację Republikanów. Okazało się, że Demokraci dysponują silniejszymi kartami, nie widzę więc powodu, dlaczego siła ich argumentów miałaby osłabnąć.

Powiedział Pan, że jest to „kapitulacja Republikanów”. Takie też nagłówki pojawiają się w dzisiejszej prasie, mówią one wręcz o „bezwarunkowej kapitulacji”(GW). Rozumiem, że nie jest to stwierdzenie zbyt mocne? Czy zatem nic już nie stoi na przeszkodzie, żeby sztandarowy projekt prezydenta, Obamacare, został wdrożony?

Powiem, jak ja to widzę. Partia Republikańska była od początku podzielona, jeśli chodzi o strategię walki związaną z wejściem w życie Obamacare. Większa część umiarkowanych Republikanów była przeciwna stawianiu sprawy na ostrzu noża, natomiast zdecydowali ci bardziej radykalni. Widzę to w ten sposób, że radykalni Republikanie kojarzeni z tzw. Tea Partypostawili wszystko na jedną kartę. Gdyby ich działanie spotkało się ze społecznym poparciem czy aprobatą, a przynajmniej neutralnym odbiorem, to wówczas możliwości wywalczenia pewnych ustępstw ze strony prezydenta i Demokratów byłyby większe. Ale ponieważ reakcja była jednoznacznie negatywna, nie tylko w odbiorze medialnym, ale i „zwykłych” Amerykanów, to Republikanie byli obwiniani za całą tę sytuację. Z punktu widzenia radykałów przyjęta przez nich strategia okazała się po prostu nieskuteczna. W gruncie rzeczy kwestią czasu było, kiedy oni się poddadzą, a pretekst w postaci konieczności podniesienia progu zadłużenia był dobrym momentem do tego, aby bez twarzy – bo z twarzą wyjść już z tej sytuacji się nie dało – ustąpić w tym momencie.

John McCain powiedział, że on od samego początku był przeciwny zablokowaniu ustawy budżetowej, podjętemu przez Republikanów. A był on przecież kontrkandydatem dla Obamy z ramienia tej partii. Czy oznacza to, ze istnieje trwały rozdźwięk między Republikanami?

Tak, ten rozdźwięk jest dosyć wyraźny i dobrze widoczny. Co ciekawe, on się też rozkłada pokoleniowo. Upraszczając, można powiedzieć, że najmłodsze pokolenie polityków republikańskich, zarówno kongresmenów, jak i senatorów, jest bardziej radykalne. W pewnym okresie czasu, przed kilkoma laty, największe sukcesy w prawyborach w Partii Republikańskiej odnosili kandydaci kojarzeni właśnie z Tea Party. Uzyskiwali oni nominacje republikańskie w wielu okręgach kongresowych i w części stanów. W związku z tym uzyskiwali także mandaty w Kongresie. To starsze pokolenie kongresmenów jest dużo bardziej umiarkowane – a McCain jest oczywiście jednym z symboli tego pokolenia. Natomiast młodsi, których symbolicznym reprezentantem w związku z obecnym kryzysem stał się Ted Cruze – oni są bardziej radykalni, tyle że ciągle pozostają w mniejszości. W związku z tym nie byli w stanie i w obecnej perspektywie nadal nie są, ze względu na odbiór ich stanowiska, zdolni do przeforsowania swojego stanowiska. Ale ten podział w Partii Republikańskiej jest bardzo wyraźny. Wydaje się, że może się nawet jeszcze pogłębiać, wraz z tym, jak będą przyspieszać przygotowania do kampanii prezydenckiej, która będzie kampanią otwartą. W końcu nie możemy już mówić o kandydaturze Obamy.

Czy zatem w wypadku braku poparcia społecznego, widocznego przy okazji kryzysu, jakie mają szanse na sukces w najbliższych wyborach? Pozycja Obamy przez długi czas wydawała się być niezachwiana. Jego reelekcja i duże poparcie wśród Amerykanów, szczególnie wśród imigrantów czy ich potomków, rzutuje na poparcie dla Demokratów. Czy Republikanie, kojarzeni teraz także z zatrzymaniem na pewien czas funkcjonowania aparatu państwa, mają nadal szansę?

Na tym etapie to jest trochę wróżenie z fusów. Nie przesadzajmy co do długotrwałych skutków obecnego zamieszania, z którym mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie. Wydaje się, że ta sytuacja jest nieco wyolbrzymiana. Mam na myśli to, że nie było tak, że cała administracja była sparaliżowana. Sytuacja nie była tak dramatyczna, jak mogłoby się wydawać. To nie będzie miało tak wielkiego znaczenia dla wizerunku Partii Republikańskiej czy dla jej szans wyborczych. Natomiast to, co może zadecydować, to z jakimi rezultatami będzie wdrażana reforma Obamacare, system powszechnej opieki zdrowotnej. Formalnie plan ten wszedł w życie 1 października, więc to wciąż kwestia otwarta. Dopiero obecnie pojawiły się możliwości finansowania tych powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych. Jeżeli więc ten program okaże się sukcesem, wtedy sytuacja Republikanów, zwłaszcza tych najbardziej radykalnych, będzie bardzo trudna, ze względu na to, że oni ze sprzeciwu wobec Obamacare uczynili sztandar. Natomiast jeżeli okazałoby się, że istnieją duże problemy z implementacją tego programu, czy w ogóle jakoś znaczące, to oczywiście wtedy oni mogą argumentować, że mieli rację. I to może zmienić znacząco układ sił na ich korzyść. To wydaje mi się dużo ważniejsze niż wspomnienie tych ostatnich dwóch tygodni. 

Rozmawiał Michał Kłosowski