Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Prawica albo będzie populistyczna, albo nie będzie jej wcale

przeczytanie zajmie 5 min
Prawica albo będzie populistyczna, albo nie będzie jej wcale autor ilustracji: Julia Tworogowska

Prof. Andrzej Nowak wystosował apel do Jarosława Kaczyńskiego, w którym zachęca prezesa PiS do udania się na emeryturę. Nowak porównuje Kaczyńskiego do Kmicica; awanturnika, który odkupił swoje winy pracą dla ojczyzny. Wśród polityków, którzy mogliby go zastąpić, widzi innych awanturników, Przemysława Czarnka i Patryka Jakiego. To intrygujące, że nawet nobliwy i powszechnie szanowany profesor historii ma świadomość, że prawica albo będzie populistyczna, albo nie będzie jej wcale.

Jest taka scena w „Marszałku”, Teatrze Telewizji z 2017 r. w reżyserii Wojciecha Tomczyka. Józef Piłsudski u samego schyłku życia dyskutuje o polityce z Walerym Sławkiem, Aleksandrem Prystorem, Kazimierzem Bartelem i Kazimierzem Świtalskim.

Marszałek w pewnym momencie zaczyna snuć wizję o polskiej monarchii. Pyta zgromadzonych przy stole towarzyszy, dlaczego to właściwie Polska miałaby być republiką? Stwierdza, że chętnie przyjąłby funkcję regenta, a którąś ze swych córek wydał za jakiegoś europejskiego księcia, którego można byłoby później koronować na króla Polski.

Początkowo zgromadzeni przy stole przytakują Piłsudskiemu i zaczynają zapalać się do tego pomysłu. Któryś z nich rzuca wyraźnie ożywiony, że to doskonała idea, bo przecież lud poprze postulat monarchii, a Sejm można byłoby właściwie rozgonić. W końcu jednak wszyscy orientują się, że to zwykły żart, ku wyraźnej uciesze Piłsudskiego.

Marszałek może wszystko, jest niekwestionowanym autorytetem. Pomysły kompletnie z kosmosu są traktowane jak genialna myśl ze strony potakiwaczy, którzy byli wówczas istotnymi graczami na polskiej scenie politycznej.

Spektakl ten przypomniał mi się już kilkukrotnie, gdy obserwowałem różne nieracjonalne zachowania Jarosława Kaczyńskiego w ostatnich latach. Po przegranych przez PiS wyborach nie potrafię myśleć o sytuacji, w jakiej znalazła się prawica inaczej niż przez ten bardzo symboliczny obrazek. Po jednej stronie 75-letni człowiek zmęczony władzą i intrygami, a po drugiej czołobitna armia wykonawców jego woli.

Obecnie jesteśmy w sytuacji, w którym ten niekwestionowany autorytet kruszeje. Na szeroko pojętej prawicy są osoby, które chwiejący się autorytet Kaczyńskiego traktują z pewną ulgą i nadzieją. W końcu może wyłoni się nowe, przyjdą młodzi, pojawi się świeża energia, a wizerunek PiSu jako groteskowej partii bogoojczyźnianych starszych panów ulegnie zmianie.

Jeśli analogia z przedstawieniem teatru telewizji jest trafna, to są to nadzieje płonne. Osoby nawykłe do pokornego wykonywania nawet najbardziej kontrowersyjnych wizji niekwestionowanego lidera partii nie staną się od tak niezależnymi politykami. Nie będą też w stanie po ewentualnym odejściu prezesa na emeryturę utrzymać partyjnych szeregów w ryzach.

Podzielam zdanie tych komentatorów, którzy jak na przykład profesor Antoni Dudek podejrzewają, że PiS bez Kaczyńskiego po prostu się rozpadnie. Jeszcze kilka lat dogorywania formacji kierowanej przez 75 letniego lidera, a następnie AWS-izacja prawicy – oto scenariusz bazowy.

W głośnym apelu, jaki prof. Nowak skierował w stronę Jarosława Kaczyńskiego, odkrywa się przed nami również drugi scenariusz bazowy dla polskiej prawicy. Wielu komentatorów zatrzymało się na tym, że krakowski historyk nieukrywający swojej sympatii do PiSu, intelektualista bardzo istotny dla całego obozu, zachęca prezesa Kaczyńskiego do udania się na emeryturę. Dla mnie ten przekaz choć istotny, nie był najważniejszą częścią tego tekstu.

Intrygujące jest to, że w ostatnim akapicie profesor cytuje końcówkę Potopu Henryka Sienkiewicza. A dokładnie wypowiedź Zagłoby, który wysyła zrehabilitowanego Kmicia na zasłużony odpoczynek i zapowiada, że teraz następne pokolenia patriotów będą musiały przejąć funkcję obrońców ojczyzny z rąk zasłużonych weteranów. Kaczyński jest dla Nowaka awanturnikiem, który musi wziąć odpowiedzialność za porażkę wyborczą i ustąpić miejsca młodszym.

Wydawałoby się, że profesor zaraz zacznie pisać o tych politykach PiSu, którzy chcą pożenić prawicę z wielkimi projektami modernizacyjnymi, opowieścią o podmiotowej, wielkiej Polsce. Z politykami, którzy nie eksponują zbyt mocno swoich prawicowych przekonań, nie chcą grać w brudną polityczną grę na froncie wojen kulturowych. Takich poglądów można byłoby oczekiwać od powszechnie szanowanego intelektualisty, któremu zależy na bezpiecznej, silnej Polsce, nie pogrążającej się w plemiennych sporach.

Co jednak robi profesor Nowak? Namaszcza na następców Kaczyńskiego Patryka Jakiego i Przemysława Czarnka, którzy bynajmniej nie są zaliczani do obozu konserwatywnych modernizatorów reprezentujących umiarkowane poglądy. To sprawni retorycznie żołnierze na pierwszej linii frontu walki z „lewactwem”. Co doskonale pokazała rozmowa byłego ministra edukacji w Kanale Zero i materiał europosła z Suwerennej Polski na temat manipulacji TVN-u.

Choć retoryka przyjmowana przez Jakiego i Czarnka nigdy mi się nie podobała, to niestety muszę przyznać profesorowi rację. Bajanie o białej, rozsądnej prawicy, która nie będzie podsycać sporów politycznych, ale weźmie się za robotę polityczną z prawdziwego zdarzenia, jest dziś marzeniem ściętej głowy. Prawica będzie populistyczna, albo nie będzie jej wcale.

Profesor Nowak zdaje się mieć nadzieję, że da się dziś tak robić politykę, aby pod czerwonym płaszczem populizmu kryły się patriotyczne i kompetentne kadry, które będą w stanie kształtować rozsądną politykę. Cytuje w tym kontekście profesora Andrzeja Waśkę:

„Trzeba ograniczyć wodzowski monolog i wrócić do dialogowej formy stosunków wewnątrz własnego obozu. Ludziom potrafiącym myśleć politycznie i aktywnym trzeba dać poczucie, że mogą realnie partycypować w pracy dla Polski. Trzeba takich ludzi szukać wszędzie, bo wszędzie oni są. Także w miastach, wśród pracowników nauki, kultury i oświaty, wśród studentów i młodzieży”.

Powstają jednak palące pytania.

Czy istnieje populizm bez wodzostwa?

Jakie są granice generowania emocji coraz bardziej wściekłego tłumu?

Jak prowadzić konieczną dziś wojnę kulturową, żeby nie tracić tak drogiej profesorowi, zwykłej przyzwoitości?

Są to pytania, które można byłoby postawić każdemu liderowi partyjnemu w Polsce. Każda partia ma swój populizm. Rolą komentatorów, ekspertów i wyborców jest wytyczanie jego granic.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.