Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Śmierć Nawalnego pokazuje, że Rosjanie się nie zbuntują. Społeczeństwo rosyjskie cierpi na apatię

Śmierć Nawalnego pokazuje, że Rosjanie się nie zbuntują. Społeczeństwo rosyjskie cierpi na apatię Alexey Navalny 20 Feb 2021; autor: Evgeny Feldman; źródło: wikimedia commons; Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0

Ograniczona reakcja Rosjan na wieść o śmierci Aleksieja Nawalnego jest oznaką zobojętnienia rosyjskiego społeczeństwa – trudno wyobrazić sobie inne wydarzenie mogące skłonić ludność do zaprotestowania przeciwko reżimowi Putina. Nawet ewentualne ogłoszenie oficjalnej mobilizacji może okazać się niewystarczającym bodźcem do przeciwstawienia się władzom, których pozycja, wobec nieaktywności USA i Europy, jest najsilniejsza od początku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę.

16 lutego Rosyjska Służba Penitencjarna ogłosiła, że Aleksiej Nawalny, rosyjski opozycjonista i lider ruchu antykorupcyjnego, zmarł w rosyjskiej kolonii karnej położonej w Jamalsko-Nienieckim Okręgu Autonomicznym. Tego samego dnia żona zmarłego, Julia Nawalna, podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa apelowała m.in. o pociągnięcie do odpowiedzialności Władimira Putina i jego otoczenia.

Choć trudno odmówić słuszności apelowi Nawalnej, to jednak nie sposób nie dostrzec jego naiwności. Trudno bowiem sobie wyobrazić rozliczenie rosyjskiego przywódcy, zwłaszcza teraz, gdy jego pozycja wydaje się najsilniejsza od dłuższego czasu, zaś śmierć symbolu rosyjskiej opozycji w tak newralgicznym przedwyborczym momencie zdaje się to tylko potwierdzać. Obserwując sytuację wewnętrzną w Rosji, można zauważyć, że im pewniej Putin się czuje, tym śmielsze kroki wykonuje w kierunku totalizacji państwa.

Nawalny: między nacjonalizmem a liberalizmem

U wielu osób Aleksiej Nawalny budził ambiwalentne uczucia. Zwłaszcza w Polsce silny był podział na osoby uznające opozycjonistę za liberalny głos w Rosji, dający nadzieję na przyszłą demokratyzację tego kraju, oraz na tych, dla których Nawalny był rosyjskim szowinistą, o nastawieniu, które wcale nie było mniej imperialistycznym aniżeli to prezentowane przez obecną władzę na Kremlu.

Do poparcia tego drugiego obrazu najczęściej wykorzystywano skandaliczne wypowiedzi z początków jego kariery politycznej. Szczególnie mocno wypominano Nawalnemu gorące wsparcie dla rosyjskich żołnierzy w trakcie wojny rosyjsko-gruzińskiej w 2008 r., podczas której Gruzinów nazwał „gryzoniami”, za co przepraszał później Michaiła Saakaszwilego, ówczesnego prezydenta Gruzji. Zmarłemu opozycjoniście zarzucano również niejednoznaczny stosunek co do przynależności Krymu oraz pojawiające się co jakiś czas ksenofobiczne wypowiedzi.

Głoszone przez Nawalnego poglądy zmieniały się w czasie – z nacjonalistycznego polityka zaczął być szerzej kojarzony z walką z korupcją, co dało mu znacznie większą rozpoznawalność zarówno w Rosji, jak i poza nią. Założona przez niego w 2011 r. Fundacja Walki z Korupcją aż do 2021 r. zajmowała się nagłaśnianiem afer korupcyjnych z udziałem rosyjskich urzędników najwyższego szczebla. To właśnie efektem jej działalności były obnażające bezczelność władzy filmy, takie jak „Pałac dla Putina” i „On wam nie Dimon”, koncentrujący się na postaci ówczesnego premiera Dmitrija Miedwiediewa.

Nawalny nie był jednak tylko kolejnym dziennikarzem śledczym – spośród wielu innych wyróżniały go konkretne ambicje polityczne. Po raz pierwszy zostały one szeroko dostrzeżone w wyborach na mera Moskwy w 2013 r., w których Aleksiej Nawalny stanął w szranki z kandydatem Kremla Siergiejem Sobianinem.

Ku powszechnemu zaskoczeniu Nawalny, określany wtedy jako kandydat liberalny, zajął drugie miejsce z wynikiem 27%, co w przypadku kandydatów tzw. niekoncesjonowanej opozycji jest w Rosji rzadkością. Dość powiedzieć, że obecnie jest to nie do pomyślenia, aby ktoś taki w ogóle został zarejestrowany jako kandydat.

Nie wynik był jednak najważniejszy. Tym, co zaskoczyło wszystkich, włącznie z władzą, była skuteczność, z jaką Nawalny mobilizował ludzi, głównie młodych, do zaangażowania się w charakterze wolontariuszy podczas jego kampanii. Rozpalając w młodych Rosjanach poczucie obowiązku do zabierania aktywnej postawy, przełamywał równocześnie charakterystyczne dla Rosjan zobojętnienie.

Świeżość wprowadzona przez Nawalnego do rosyjskiej polityki sprawiła, że w percepcji władzy jego ruch zaczął być postrzegany jako poważne zagrożenie dla poczucia bezpieczeństwa elit. Stało się tak przede wszystkim dlatego, że negował on jedną z fundamentalnych zasad autorytaryzmu, mówiącą że dla silnego lidera i jego wizji państwa nie może istnieć żadna alternatywa – kształt władzy ma być niezmienny.

Jeszcze większym ciosem wymierzonym w Putina stał się program zaprezentowany przez Aleksieja Nawalnego przy okazji wyborów prezydenckich w 2018 r., w którym postulował on m.in. zdecentralizowaną, zmodernizowaną, pozbawioną korupcji i bardziej obywatelską Rosję. Pomimo tego, że sam Nawalny nie został do tych wyborów dopuszczony z powodu wcześniejszego wyroku skazującego za rzekome malwersacje finansowe, to jednak jego postulaty nie przeszły bez echa.

Warto również zaznaczyć, że choć był ofiarą licznych narzędzi ograniczających jego działalność – od legislacyjnych ograniczeń aż po groźby skierowane zarówno w niego, jak i jego współpracowników – Nawalny oraz jego fundacja nie zaprzestali dalszej działalności mającej na celu obnażanie mechanizmów korupcyjnych w rosyjskim państwie, jak również organizowania kolejnych protestów.

Ostatni akt tej historii wielu z nas może wciąż mieć w żywej pamięci: najpierw próbę otrucia w sierpniu 2020 r., a następnie hospitalizację w RFN, po której Nawalny zdecydował się na powrót do Rosji, gdzie został błyskawicznie zaaresztowany. Opozycjoniście postawiono zarzuty m.in. działalności ekstremistycznej, za które został skazany początkowo na 9 lat, wydłużone potem do 19 lat pobytu w kolonii karnej, gdzie ostatecznie zmarł.

Aleksiej Nawalny z pewnością nie był postacią czarno-białą. Nazywanie go wielkoruskim imperialistą jest podobnym uproszczeniem jak określanie go liberałem na miarę europejską.

O czym świadczy śmierć symbolu opozycji?

Śmierć Aleksieja Nawalnego można interpretować jako manifestację pewności siebie Kremla, która niewątpliwie ma swoje źródła w rozwoju wydarzeń na froncie. Kongres USA dalej tkwi w niemocy decyzyjnej w sprawie pomocy Ukrainie, armia rosyjska pomimo horrendalnych strat własnych posuwa się naprzód, zaś sankcje okazują się o wiele mniej bolesne, niż byśmy się tego spodziewali jeszcze rok temu, a co więcej, wydaje się, że rosyjska gospodarka dostosowała się do działania w ich warunkach.

Za kolejną przyczynę zuchwałości Kremla można uznać klęskę projektu izolacji Rosji na arenie międzynarodowej, a w szczególności przekonania państw globalnego południa do potępienia rosyjskiej agresji. Wprawdzie ukraińska i zachodnie dyplomacje wciąż starają się działać na tym polu, lecz Rosja również nie śpi.

Minister spraw zagranicznych FR Siergiej Ławrow od pierwszych dni wojny stara się osobiście lobbować za interesem rosyjskim w państwach Afryki, Ameryki Łacińskiej oraz Azji, a w ograniczonym, lecz nie mniej ważnym stopniu, w tej działalności wspiera go Władimir Putin. Pomimo obowiązującego od niemal roku nakazu aresztowania prezydenta Rosji wydanego przez Międzynarodowy Trybunał w Hadze Putinowi udało się w międzyczasie złożyć wizytę w ChRL w październiku oraz w Arabii Saudyjskiej i ZEA w grudniu.

Prócz stanowienia znaku umocnienia się pozycji Rosji na arenie międzynarodowej śmierć Nawalnego wykorzystywana jest przez władzę do pomiaru nastrojów antyrządowych wśród społeczeństwa. Godnym odnotowania jest fakt, że po styczniowej mobilizacji rosyjskich obywateli w celu zebrania 100 tys. podpisów dla Borysa Nadieżdina i finalnym odmówieniu mu prawa do kandydowania w nadchodzących za niecały miesiąc wyborach prezydenckich nie obserwowaliśmy w Rosji żadnych wyraźnych niepokojów społecznych.

Nie inaczej sytuacja miała się po śmierci Nawalnego – reakcja jego zwolenników w Rosji bardziej przypominała pogrzeb niż rewolucję. Manifestacje rosyjskiej opozycji poza ojczyzną miały rzecz jasna znacznie większą skalę, lecz ich wpływ na większość rosyjskiego społeczeństwa był znikomy. Jest to jeden ze skutków trwającego od lat procesu kształtowania systemu środków masowego przekazu, którego nasilona totalizacja po rozpoczęciu wojny znacząco ograniczyła Rosjanom dostęp do alternatywnych źródeł wiadomości.

Ustawy takie jak ta o „zagranicznych agentach” czy „niepożądanych organizacjach” mają za zadanie ujednolicić przekaz medialny, niemal całkowicie ograniczając ten będący w sprzeczności z oficjalnym. Wymienione akty prawne są co pewien czas nowelizowane, tak by obejmowały jeszcze szerszy zakres instytucji.

Obecnie Duma Państwowa planuje rozszerzyć „ustawę o niepożądanych organizacjach” o podmioty, które otrzymują wsparcie finansowe od innych państw, co oprócz wielu organizacji pozarządowych uderzy w zachodnie środki masowego przekazu, m.in. w Radio Wolna Europa i BBC, wciąż dostępne w Rosji. Instytucja ze statusem „niepożądanej” jest zobligowana do zaprzestania wszelkich działań na terytorium Rosji, a udostępnianie jej materiałów jest zakazane.

Nowa rosyjska mobilizacja?

Satysfakcjonujący wynik w wyborach prezydenckich, które pełnią rolę badania nastrojów społecznych, utrzymanie się względnej stabilności społecznej, ale co najważniejsze podtrzymująca się niemoc decyzyjna Stanów Zjednoczonych w kwestii wsparcia militarnego dla Ukrainy mogą skłonić rosyjskich decydentów do wykorzystania sprzyjających warunków i ogłoszenia nowej oficjalnej mobilizacji. Za takim rozwiązaniem zdaje się przemawiać m.in. konieczność uzupełnienia strat poniesionych podczas walk o Awdijiwkę oraz perspektywa utworzenia nowego kierunku na froncie ukraińskim.

W kontekście sytuacji wewnętrznej w Rosji Władimir Putin może czuć się względnie spokojny. Dopuszczeni przez niego konkurenci w nadchodzących wyborach są mało znani, a część z nich już ogłosiła przekazanie swojego poparcia dla obecnego prezydenta, co powinno pozwolić Putinowi na osiągnięcie rekordowego wyniku.

Realny brak alternatywy, skala represji oraz emigracja aktywnych Rosjan mogą doprowadzić do sytuacji, w której zobojętniałe rosyjskie społeczeństwo przestanie pełnić rolę jakiegokolwiek hamulca dla działań władzy. Śmierć Nawalnego może być postrzegana jak dotknięcie kijem poturbowanego społeczeństwa celem sprawdzenia, czy jeszcze się rusza. Wątłość oznak protestu w ostatnich dniach sugeruje odpowiedź przeczącą.

Skoro Ukraina nie może liczyć na potknięcie się Rosji wywołane problemami wewnętrznymi, jej przetrwanie zależy w jeszcze większym stopniu od zachodniego wsparcia. Niestety, Europa nie jest obecnie alternatywą dla Stanów Zjednoczonych w kwestii pomocy militarnej, o czym Rosjanie doskonale wiedzą. Odtworzenie zdolności produkcyjnych np. w zakresie amunicji artyleryjskiej zajmie lata, których Ukraina nie ma.

Rozwiązaniem poprawiającym trudną pozycję Ukrainy i całej Europy jest nacisk na Kongres i ponowna aktywizacja Stanów Zjednoczonych. Najgorsze co można zrobić, stojąc naprzeciw pewnej siebie Rosji, to wykonać krok wstecz, dlatego tym bardziej konieczne jest jak najszybsze uchwalenie nowej transzy pomocy oraz zniesienie jakichkolwiek ograniczeń na przekazywane uzbrojenia Siłom Zbrojnym Ukrainy.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.