Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Kapitalizm nie wymyślił nic, co byłoby lepsze od wielkiego postu

Kapitalizm nie wymyślił nic, co byłoby lepsze od wielkiego postu autor ilustracji: Julia Tworogowska

Non stop zalewamy swoje mózgi dopaminą. Osaczeni nadmiarem przyjemności tracimy zdolność do odczuwania prawdziwej radości. My, XXI-wieczni tubylcy wyrwani z życia uporządkowanego na „czas używania” i „czas wstrzymywania”, potrzebujemy dziś wielkiego postu. Niezależnie od tego, czy jesteśmy chrześcijanami, czy też nie. Niestety napędzany energią konsumpcji kapitalizm w zaaplikowaniu sobie bodźco-przyjemnościowego postu niespecjalnie nam pomaga.

Wtorek, 13 lutego 2024. Przeddzień Popielca. Pod budynek VII Liceum Ogólnokształcącego im. Nauczycieli Tajnego Nauczania przy ulicy Wierzbowej 7 w Białymstoku podjeżdża srebrny, ok. trzydziestoletni Opel Zafira. W środku siedzi dwóch młodych mężczyzn. Z głośników samochodu podkręconych „na full” rozlega się świąteczny przebój Last Christmas. Całość zdarzenia nagrywa śmiejąca się do rozpuku licealistka, po którą dwóch młodych mężczyzn przyjechało.

Mogłoby się wydawać, że ta umiarkowanie zabawna scenka rodzajowa, którą zrelacjonował mi mój serdeczny przyjaciel, nie niesie w sobie nic nadzwyczajnego. Ot, młodzi ludzie chcą się popisać i dla osiągnięcia absurdalnego efektu puszczają hit zespołu Wham.

Tymczasem to właśnie fakt, że głos George’a Michaela rozbrzmiał poza swoim naturalnym, okołoświątecznym kontekstem, a co więcej, trafił na samochodowe głośniki dokładnie w wigilię rozpoczynającego czterdziestodniowy okres postu Popielca, natchnął mnie ku pewnej refleksji.

Ta myśl dla wielu okaże się dość banalna, ale może warto, by w ten pierwszy wielkopostny czwartek wybrzmiała – pozbywając się podtrzymywanych społecznym obyczajem okresów abstynencji, wstrzemięźliwości i ascezy, ograniczyliśmy naszą zdolność do odczuwania prawdziwej radości.

Już grecki filozof Arystyp, twórca hedonizmu, uznał doświadczanie przyjemności jako celu życia ludzkiego i zauważył, że by nie utracić zdolności do jej odczuwania, konieczne są okresy ascezy. Choć nie zgadzam się z Arystypem co do zdefiniowanego przez niego celu ludzkiego życia, to sama teza o konieczności ascezy jest trafna.

Tak najzwyczajniej w świecie działa nasz organizm. Zalewając się mnogością wrażeń uaktywniających w nas różnego rodzaju neuroprzekaźniki z dopaminą czy noradrenaliną na czele, sprawiamy, że nasze ciało zaczyna żądać więcej.

Wraz z regularnością dostarczania sobie bodźców ich ilościowy próg potrzebny do satysfakcjonującego pobudzenia ośrodka nagrody zwiększa się. Pożądamy coraz więcej, by znów osiągnąć przyjemność. Po jakimś czasie przestajemy w ogóle odczuwać jakąkolwiek satysfakcję.

Skrajnymi przykładami tego mechanizmu są wszelkiej maści uzależnienia – alkoholizm, seksoholizm czy narkomania. Ludzie, którzy popadli w nałogi, w pewnym momencie utracili przyjemność. Zachowanie bądź substancja będąca początkowo wehikułem do krainy rozkoszy okazały się śmiertelnie niebezpieczną pułapką. Oczywiście niewielu z nas doświadczyło i doświadczy (i dzięki Bogu!) tak skrajnych sytuacji, jednak nie trzeba zostawać narkomanem, by zauważyć podobny mechanizm u siebie.

Przypatrzmy się choćby temu, jak korzystamy ze smartfonów. Nieustanne scrollowanie, oglądanie instagramowych rolek czy przerzucanie kolejnych tiktokowych nagrań prowadzi finalnie do otępienia zmysłów. Już coraz mniej nas to cieszy, coraz mniej nam się chce. Podobnie jest z imprezowym stylem życia.

Ileż można tańczyć, pić alkohol, jarać zielsko, brać MDMA, a po imprezie jechać do mieszkania z nowo poznaną w klubie dziewczyną? Za pierwszym, drugim i trzecim razem to mogło dawać poczucie haju, ale za dziesiątym staje się już takie.. meh… Potrzebuję czegoś nowego! Mocniejszego!

„Jest czas wstrzymywania się i czas używania” – czytamy w Księdze Koheleta. Współczesny kapitalizm czerpiący swoją energię z ciągłej konsumpcji nie sprzyja okresom ascezy. Na szkodę fizycznej, psychicznej i duchowej kondycji człowieka. Przez sekularyzację zachodnie społeczeństwa odrzuciły większość elementów religijnego rytmu dzielącego nasz ziemski czas na uporządkowane okresy. Zsekularyzowany kapitalizm nie dał nam nic w zamian, czegoś, czym moglibyśmy zastąpić dawny porządek.

A przecież te rytuały – jak trafnie i przenikliwie zauważył Marcin Matczak w rozmowie z Igorem Jankem – oprócz tego, że były związane z religijną wizją świata, pełniły też określoną, służącą człowiekowi funkcję. Moi niewierzący znajomi dostrzegają ten problem – co jakiś czas robią sobie tzw. dopaminowy post, odcinają się m.in. od cukrów i technologii.

Jednakże o ile więcej ich to kosztuje, gdy nie mają  podpórki w postaci wspierającego tę praktykę społecznego obyczaju? I ileż ciężej jest praktykować ascezę w dobie współczesnego kapitalizmu, epoki skompresowanego czasu, w której ciągle i zewsząd bombardują nas propozycje (by nie powiedzieć żądania) konsumpcji, wydawania i używania.

Chrystus w Popielec wzywa swoich uczniów do modlitwy, postu i jałmużny. Jeżeli nie chcemy go słuchać, bo wkurza nas Kościół niepozwalający się ludziom kochać, głoszący opresyjne nauczanie na temat ludzkiej seksualności i kryjący pedofilów w sutannach, to posłuchajmy chociaż hedonisty Arystypa. Wszyscy urządźmy sobie wielki post.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.