Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Mobilizacja w Rosji – czy Putin zaleje Ukrainę rezerwistami?

przeczytanie zajmie 3 min
Mobilizacja w Rosji – czy Putin zaleje Ukrainę rezerwistami? Valery Tenevoy/unsplash.com

Prezydent Rosji ogłosił podpisanie dekretu o częściowej mobilizacji w Rosji. Działania mobilizacyjne rozpoczęły się wczoraj, 21 września. Duma Państwowa zatwierdziła również poprawkę wprowadzającą do kodeksu karnego pojęcia takie jak „mobilizacja”, „stan wojenny”, „czas wojny” i „konflikt zbrojny”. W Klubie Jagiellońskim kwestię mobilizacji w sierpniu tego roku analizował Jan Smuga. Poniżej prezentujemy fragment tekstu naszego eksperta, który wskazuje na stojące przed Kremlem wyzwania.

„Ostatnim czynnikiem, który mógłby zwiększyć zdolności militarne Rosji na Ukrainie, jest samodzielne zwiększenie własnego potencjału wojskowego przez Moskwę. Współczesne armie są zdolne do takich działań i określają je mianem mobilizacji. Tutaj jednak istnieją dwa czynniki, które ograniczają możliwość wykorzystania tego narzędzia przez Rosję: niechęć do ogłoszenia mobilizacji oraz wątpliwości co do jej szybkiego i skutecznego przebiegu.

Po pierwsze, Moskwa obawia się otwartego ogłoszenia mobilizacji z przyczyn społecznych i politycznych. Masowej mobilizacji nie da się przeprowadzić skrycie. Przygotowania do niej i jej pierwsze etapy są oczywiście tajne, ale ten końcowy, z masowym poborem rezerwistów do wojska, siłą rzeczy jest łatwo zauważalny zarówno przez obce wywiady, jak i własne społeczeństwo.

Otwarta mobilizacja to przyznanie się do klęski w konflikcie, wobec czego Kreml jest niechętny z wewnętrznych i zewnętrznych przyczyn politycznych. Oczywiście można byłoby to propagandowo uzasadnić narracją, że Rosja walczy nie tylko z samą Ukrainą, ale i kolektywnym Zachodem, który wspiera Kijów.

Moskwa wydaje się jednak bardziej obawiać reakcji społeczeństwa rosyjskiego. Choć generalnie jest ono nastawione pozytywnie do wojny (sowiecki sentyment, antyukraińska propaganda sączona od lat itd.), to nie jest ono gotowe na poświęcenia i masowy udział w wojnie. Wojna jest dobra, gdy ktoś zabija Ukraińców, ale nie wtedy, gdy samemu można zginąć z ich rąk.

Pokazują to badania opinii publicznej, w których 69% Rosjan popiera działania Kremla i „specjalną operację wojskową” na Ukrainie, jednak tylko 29% ankietowanych mężczyzn odpowiada, że wzięłoby udział w wojnie. W niższych grupach wiekowych, a zatem wśród potencjalnych rekrutów, wskaźnik ten jest jeszcze mniejszy – wśród mężczyzn w wieku 18-29 lat odsetek wynosi 23%.

Można oczywiście mieć zastrzeżenia co do badań socjologicznych w Rosji, ale prawdopodobieństwo, że te liczby są zawyżone, jest większe niż to, że mamy do czynienia z błędem w drugą stronę. Kreml to dostrzega i w obawie przed nieprzewidywalną reakcją społeczeństwa (od biernego sabotażu mobilizacji po lokalne bunty) jest niechętny wobec takich działań.

Dodatkowo powstaje pytanie, na ile Rosja byłaby w stanie skutecznie i szybko przeprowadzić mobilizację. To bardzo skomplikowane przedsięwzięcie organizacyjno-logistyczne, a zdolności skorumpowanej, autorytarnej administracji państwowej w razie takich niecodziennych działań są ograniczone. Słabości rosyjskiego państwa, które zostały szczegółowo opisane w raporcie dotyczącym mitów na temat Rosji, z pewnością nieraz dałyby o sobie znać w trakcie przeprowadzania masowej mobilizacji”.

***

Wprowadzenie mobilizacji przez Putina oznacza, że Rosja znajduje się w na skraju swoich zdolności do prowadzenia efektywnych działań zbrojnych na terytorium Ukrainy. Władze w Kijowie, przy ciągłym wsparciu Zachodu, kontynuują kontrofensywę, obijając kolejne tereny zajęte dotąd przez siły Federacji Rosyjskiej. W obliczu nieuchronnej porażki Władimir Putin musi zaryzykować poparcie jedynej grupy, na której naprawdę mu zależy: rosyjskiego społeczeństwa, którego część już niedługo pójdzie w kamasze wbrew swojej woli.