Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Chiny popierają rosyjską inwazję. Geopolityczny sojusz globalnych rewizjonistów

Choć rosyjska propaganda stara się przedstawiać inwazję na Ukrainę jako konflikt regionalny (a wręcz wewnątrz rosyjski), to bieżące wydarzenia będą miały olbrzymie konsekwencje dla całego świata. Istotnym aktorem w dalszym rozwoju globalnego kontekstu sytuacji będą Chiny, które pod retoryką rzekomej neutralności kryją realne poparcie dla Rosji, wynikające z trwałej zbieżności interesów. Sojusz ten ma potencjał zburzenia ładu światowego, któremu Polska zawdzięcza bezpieczeństwo i zwiększający się dobrobyt.

W marcu zawieszamy zbiórkę na działalność Klubu Jagiellońskiego. W miejsce przelewu, który chciałeś nam przekazać – prześlij pieniądze ukraińskiej armii w ramach oficjalnej zbiórki organizowanej przez Narodowy Bank Ukrainy! Tu znajdziesz instrukcję jak to zrobić i wyjaśnienie, dlaczego zachęcamy do takiej formy zaangażowania.

Dyplomatyczna zasłona dymna

Reakcja Chin w oficjalnej komunikacji swoich przedstawicieli jest powściągliwa. Do dzisiaj Pekin nie przyłączył się do Rosji w uznaniu niepodległości dwóch samozwańczych republik (w przeciwieństwie do Kuby, Wenezueli, Syrii i Nikaragui). 24 lutego rzeczniczka MSZ Chin, Hua Chunying, kontynuowała dotychczasową narrację Pekinu w sprawie polityki Rosji w Europie Wschodniej, powtarzając apel o opanowanie i nieeskalowanie konfliktu przez obie strony, a także podkreślając potrzebę dialogu i negocjacji.

Na pytanie o perspektywę chińskiego reżimu na wydarzenia Ukrainie, rzeczniczka stwierdziła, że była to „specjalna militarna operacja”, która jest spowodowana szeregiem czynników, w tym „skomplikowanym kontekstem historycznym”. Powtórzyła konsekwentny przekaz przedstawicieli Pekinu z poprzednich dni o potrzebie uszanowania „uzasadnionych obaw o bezpieczeństwo” każdej ze stron – w domyśle, także tych Rosji.

Jednak coraz częściej przebija się rozdźwięk między apelami o deeskalację a motywacjami Chin, który możemy usłyszeć, wsłuchując się między dyplomatyczne frazesy na konferencjach prasowych chińskich przedstawicieli. Tydzień wcześniej chiński minister spraw zagranicznych, Wang Wenbin, odrzucił możliwość nałożenia sankcji na Rosję i po raz kolejny podkreślił sprzeciw wobec korzystania z tego narzędzia w polityce międzynarodowej. Co więcej, Pekin jest także otwarcie przeciwny rozszerzaniu „bloków sojuszniczych” – w domyśle NATO.

Chińskie próby gospodarczego balansowania

Oficjalny przekaz sprawia wrażenie balansowania przez Chiny pomiędzy dwoma stronami sporu – i rzeczywiście, takie działanie jest uzasadnione. Chiny w ostatnich latach zwiększyły wymianę handlową z Ukrainą. Niezależnie od ideologicznych narracji Pekinowi zależy także na powiązaniach gospodarczych z Zachodem.

W tym momencie nagłe pójście w otwarte przymierze z Rosją mogłoby się wiązać z utrudnieniami gospodarczymi na kierunku europejskim. Zdecydowanie prorosyjski ruch Pekinu może pogorszyć jego relację z Zachodem, w tym z dwoma najważniejszymi partnerami handlowymi – USA i UE – stąd taktyka mocno ograniczonego przekazu.

Pełnoskalowa wojna co do zasady zwiększa ceny energii i jest potencjalnym motorem inflacji – te czynniki także nie są na rękę w ekspansji gospodarczej Państwa Środka i zwiększaniu dobrobytu własnych obywateli. Idą więc w poprzek chińskiemu planowi do 2025 r. („pięciolatce”), w którym ważną rolę ma odgrywać tzw. strategia „podwójnego obiegu”. Ta koncepcja ma zapewnić dalszy dobrobyt obywateli i zwiększyć siłę rynku wewnętrznego, tym samym zbudować niezależność chińskiej gospodarki przy dalszym, ale mniej priorytetowym niż do tej pory, otwarciu na handel i współpracę międzynarodową.

Ponadto ChRL przez lata podkreślał narodową suwerenność i terytorialną integralność jako najwyższą wartość, a także oficjalnie odrzucał idee wtrącania się w sprawy wewnętrzne innego kraju w ramach polityki zagranicznej (m.in. w odpowiedzi na stanowisko USA w sprawie Tajwanu i Hong Kongu). W oficjalnych oświadczeniach Pekin zawsze podkreślał znaczenie porządku międzynarodowego opartego na konsensualnym systemie Organizacji Narodów Zjednoczonych. Także z tego powodu w 2008 r. Pekin nie uznał niepodległości Osetii Południowej i Abchazji po rosyjskiej ofensywie na Gruzję. Bał się podobnej sytuacji u siebie – z Xinjiangiem, Tybetem i Hong Kongiem. Wspieranie rosyjskich działań na Ukrainie ponownie uderza w tę narrację.

Pekin w polityce międzynarodowej ostatnich lat stara się być retorycznie pasywny, próbując nie stawać otwarcie po żadnej ze stron i nie zamykać sobie żadnych drzwi do negocjacji i współpracy gospodarczej. Chiny korzystały z obecnego ładu i na razie nie czują się wystarczająco pewnie, aby zastosować zdecydowane działania, które ten ład podważą– jak militarny atak na Tajwan. Stabilność była podstawą dotychczasowej dyplomacji gospodarczej Chin, na której tak bardzo Państwo Środka korzystało.

Pekin i Rosja skazane na siebie

Jednak korzyści ze współpracy i punkty wspólne w polityce zagranicznej Rosji i Chin zdecydowanie przewyższają powyższe niedogodności, które zostaną przełknięte przez Pekin. Inwazja na Ukrainę odbywa się w innym punkcie historii niż ta na Gruzję. ChRL dzięki zbudowanemu potencjałowi gospodarczemu i militarnemu może sobie pozwolić na większą życzliwość w stosunku do Moskwy.

Jak pisał 2 lata temu w raporcie Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego, Nierealne oczekiwania. Bilans i perspektywy stosunków polsko-chińskich, Adrian Brona: „Obie stolice [Pekin i Moskwa] nie ukrywają krytyki wobec obecnego porządku międzynarodowego opartego na prawie międzynarodowym i multilateralizmie, które są według nich narzucone przez świat zachodni, przede wszystkim Stany Zjednoczone. Dodatkowo dobrym relacjom obu państw sprzyja komplementarność gospodarek oraz poczucie, że ich ranga w systemie międzynarodowym powinna być wyższa, co wynika z ich historycznej roli. Rosja i Chiny są gotowe do wzajemnego uznania swoich stref wpływów – Rosja właściwie przestała się interesować zwiększeniem swojej roli w Azji Wschodniej, a Chinom nie przeszkadza agresywna polityka Moskwy w Europie Wschodniej”.

Innym wymiarem spójności agend Chiny i Rosji wartym zaznaczenia jest sceptycyzm tych państw w podejściu do walki ze zmianami klimatu. Od lat obserwujemy brak realnych działań Moskwy i Pekinu wychodzących poza retoryczne slogany i brak sygnałów poważnych ustępstw gospodarczych w imię walki z globalnym ociepleniem. Choć Chin podejście do tego wyzwania jest mniej ambiwalentne niż Kremla, to jest on wykorzystywane czysto instrumentalne – kończy się tam, gdzie troska o klimat przestaje się gospodarczo opłacać.

Pekin jest w trakcie budowy ponad 60 kompleksów elektrowni węglowych. Tylko w 2020 r. ChRL uruchomiła elektrownie węglowe o łącznej mocy 38 GW (w Polsce w 2021 r. łączna moc zainstalowana takich jednostek wyniosła ok. 32 GW) i dalej subsydiuje technologie oparte na tym surowcu. Nawet w oficjalnej komunikacji cel klimatyczny to osiągnięcie szczytu emisji na nieokreślonym poziomie w 2030 r. – do tego czasu emisje mogą rosnąć nawet wykładniczo. Ponadto na ubiegłorocznym COP26 w Glasgow Chiny wraz z m.in. Indiami zgłosiły sprzeciw w sprawie umieszczenia terminu „phase out” (zaprzestania) w kontekście wykorzystywania węgla w swoich gospodarkach w końcowej deklaracji ze szczytu, Glasgow Climate Pact, grożąc odrzuceniem całego dokumentu.

Jest to diametralnie odmienne podejście od tego unijnego (m.in. Fit for 55) i prezentowanego przez administrację Bidena (cel bezemisyjności do 2050 r. i ustawa dot. inwestycji – ok. 1 biliona dolarów na infrastrukturę i miejsca pracy, Infrastructure Investment and Jobs Act). Konflikt dyplomatyczny i gospodarczy na tym polu będzie się jedynie nasilać w kolejnych latach, gdy ambitne wypowiedzi i terminy osiągnięcia celów klimatycznych będą zderzać się z brutalną rzeczywistością, a państwa Zachodu zaczną jeszcze mocniej uzależniać wymianę handlową od zielonych postulatów (np. poprzez graniczny podatek węglowy – CBAM).

Janka Oertel z think tanku ECFR w autorskiej analizie za kolejny czynnik zbliżający Pekin do Rosji bardziej niż dotychczas wskazuje na postępującą izolację Chin na arenie międzynarodowej, wywołaną agresywną polityką handlową ChRL, którą na wielu odcinkach można uznać za bezprecedensowy szantaż gospodarczy. W ostatnich latach Pekin stracił na swoim międzynarodowym soft power, na co złożyły się łamane prawa człowieka w Xinjiang, agresywne podejście od Hong Kongu i Tajwanu czy problemy państw, którym Pekin udzielił uciążliwych pożyczek. Inwestycje chińskie oraz Inicjatywa Pasu i Szlaku nie wydają się już tak atrakcyjne jak jeszcze 5 lat temu. Bliższe relacje z Putinem dają propagandowe odbicie Xi Jinpingowi, szansę na pokazanie – wewnątrz i na zewnątrz – siły przyciągania Pekinu, także w trakcie serii spotkań na marginesie zakończonych niedawno Igrzysk Olimpijskich.

Właśnie w wizycie Putina w Pekinie podczas tej imprezy sportowej wielu ekspertów dopatruje się momentu przypieczętowania obecnej postawy Xi Jinpinga w sprawie ukraińskiej. W jej trakcie, 4 lutego prezydent Rosji i przewodniczący ChRL opublikowali rozbudowane rosyjsko-chińskie oświadczenie, w którym to wzajemne relacje określili jako „kompleksowe partnerstwo strategiczne na nową erę”. Pekin po raz pierwszy tak otwarcie sprzeciwił się rozszerzaniu Sojuszu Północnoatlantyckiego – to był wyraźny sygnał zbliżenia i determinacji chińskiej, aby przełożyć bliższe relację z Rosją nad te z Zachodem, nawet jeżeli będzie się to wiązać z utrudnieniami w sytuacji gospodarczej. Na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, Josep Borrell, określił dokument jako groźny „manifest rewizjonistyczny”.

Rosja zaakceptowała rolę słabszego partnera

Podczas spotkania Putin-Xi z 4 lutego podpisano także kontrakty na eksport ropy naftowej i gazu z Rosji do Chin. Ten ruch może być utożsamiany jako zabezpieczenie przed potencjalnymi sankcjami na eksport węglowodór do UE (choć ich szansa wprowadzenia jest nikła). Rzeczywiście umowę na sprzedaż rosyjskiej ropy naftowej można uznać jako poważny sukces i przejaw zbliżenia ze względu na dużą skalę porozumienia (100 mln ton w ciągu 10 lat).

Łyżką dziegciu w tej beczce miodu jest kontrakt na gaz ziemny. W polskim obiegu informacyjnym pojawia się stwierdzenie, że Rosja przekieruje strumień błękitnego paliwa z kierunku europejskiego na rynek chiński, omijając potencjalne zachodnie sankcje związane z energetyką. Nie jest to jednak w tym momencie możliwe. Jak podkreśla dr Szymon Kardaś, nie ma połączenia między złożami wykorzystywanymi do zaopatrywania Europy a gazociągami ciągnącymi się do Chin, które wykorzystują inne źródła gazu ziemnego.

Co więcej, podpisanie nowej umowy na dodatkowe 10 mld m3 gazu rocznie – ze względu na zbyt małą skalę – nie zmienia sytuacji i nie tworzy alternatywy dla kierunku europejskiego dokąd w 2021 r. trafiło ok. 170 mld m3 błękitnego paliwa z Rosji. Wysiłki Moskwy, aby przekonać Chiny do zainwestowania w infrastrukturę łączącą złoża zachodnie z Chinami (Siła Syberii 2) od wielu lat nie przyniosły skutków.

Chiny najprawdopodobniej pomogą Rosji obniżyć koszt ewentualnych sankcji także w innych wymiarach, dbając, aby strategiczny sojusznik gospodarczo nie podupadł. Agresja na Ukrainę jest katalizatorem zwiększania zależności Rosji od Chin, ale nie jest to nowy proces. W latach 2013-2021 udział Chin w zagranicznej wymianie handlowej Rosji podwoił się do poziomu 20%. Jak podaje Financial Times, Rosja jest już teraz największym pożyczkobiorcą z chińskich instytucji – w latach 2010-2017 zaciągnięty dług wyniósł 151 mld dolarów.

Analityk Tom Rafferty w artykule FT podkreśla, że chińskie banki i instytucje są mniej związane z dolarem niż przed laty i mają większą przestrzeń do wsparcia finansowego Rosji, niezależnie od ewentualnych sankcji. Od dłuższego czasu intensywności nabiera proces odchodzenia od rozliczenia chińsko-rosyjskiego handlu w dolarach i euro. Należy także podkreślić, że Chiny i Rosja przygotowywały się na sankcję związane z wykluczeniem z systemu SWIFT i tworzyły alternatywne rozwiązania. Ponadto zachodnie ograniczenia w eksporcie do Rosji zaawansowanych technologii mogą zostać w części skompensowane przez chińskie firmy, takie jak Huawei.

Jednak warto zaznaczyć, że Pekin będzie chciał rozgrywać rosyjskie słabości, maksymalizować własne zyski oraz wzmacniać polityczną i gospodarczą podległość Moskwy. Pamiętajmy też, że całkowicie oba państwa nie były w stanie się zabezpieczyć przed sankcjami – wspomniany handel Rosji z Chinami nadal jest częściowo rozliczany w dolarach i euro (odpowiednio 36,6% i 47,6% między styczniem a wrześniem zeszłego roku), więc ewentualne sankcje mogą oba autorytarne kraje mocno zaboleć.

Obecne zachowawcze wypowiedzi przedstawicieli Chin pokazują dalszą obawę przed konsekwencjami gospodarczymi, przypominając te po 2014 r., gdy Chiny otwarcie nie wsparły Rosji i twardo negocjowały warunki współpracy z Moskwą. Protekcjonizm gospodarczy z obu stron i obawy Kremla przed zbyt wielkim uzależnieniem od Chin także utrudniają współpracę. Jednak inwazja na Ukrainę tę kalkulację zmienia – Moskwa pogodziła się z byciem mniejszym partnerem, korzystającym na chińskim ładzie światowym, a Pekin czuje się wystarczająco silny, aby nie ulegać presji Zachodu.

Oś Pekin-Moskwa to geopolityczna rzeczywistość

Sojusz chińsko-rosyjski jest przedstawiany jako objaw pragmatyczności, a obie strony podkreślają własną niezależność. Jest to retoryka służąca do uniknięcia kosztów oficjalnego poparcia, a także próba negocjacji ustępstw rosyjskich w kwestiach ważnych dla Pekinu (np. w energetyce). Jak podkreślają analitycy OSW, brak afiszowania bliskości sojuszu Rosji z Chinami przez obie strony ma na celu sianie dezinformacji na Zachodzie. A to ma potencjał stworzenia przestrzeni dla ustępstw Zachodu w zamian za pozorne zmniejszenie współpracy na linii Pekin-Moskwa.

Obecny kryzys rosyjski tylko pogłębi współpracę rosyjsko-chińską. Skupienie się Zachodu na Europie stworzy większe pole manewru w regionie Indo-Pacyfiku. Z tej perspektywy Pekin również może zbadać reakcję Zachodu na inwazję militarną na swoją strefę wpływu, w tym zakres sankcji. Xi Jinping uważnie obserwuje kolejne kroki Stanów Zjednoczonych i sojuszników, aby wykorzystać tę wiedzę w przyszłości w kontekście sąsiadów Chin, w tym oczywiście Tajwanu.

Reakcja Zachodu powinna oddawać realną diagnozę, a nie tą życzeniową – Chiny są trwałym sojusznikiem Rosji i trzeba to uwzględnić w prowadzonej polityce. W przywołanej analizie ECFR Oertel podkreśla, że Rosja to nie przystanek, który trzeba pokonać, aby przejść do rozwiązania kolejnego problemu, jakim są Chiny, a składowa tego samego wyzwania dla Zachodu, którym jest próba rewizji obecnego ładu międzynarodowego.

Chiny i Rosja w tym stosunkowo cichym sojuszu wzmacniają się nawzajem i obniżają koszty agresywnych własnych inicjatyw na ważnych dla siebie kierunkach. Potrzebna jest wspólna i skoordynowana polityka bezpieczeństwa Zachodu wobec Rosji i Chin – podkreślają to również analitycy Ośrodka Studiów Wschodnich w zeszłorocznym raporcie, Oś Pekin-Moskwa. Fundamenty asymetrycznego sojuszu, do którego lektury zainteresowanych tematem na koniec tego tekstu gorąco zachęcam.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki 1% podatku przekazanemu nam przez Darczyńców Klubu Jagiellońskiego. Dziękujemy! Dołącz do nich, wpisując nasz numer KRS przy rozliczeniu podatku: 0000128315.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.