Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Dzieci bez dzieciństwa. Zajęcia pozalekcyjne nie zastąpią budowania więzi

Dzieci bez dzieciństwa. Zajęcia pozalekcyjne nie zastąpią budowania więzi Pavel Anoshin/unsplash.com

Troska o dziecko to troska o jego przyszłość. Coraz bogatsi rodzice wysyłają swoje pociechy na coraz większą liczbę zajęć pozalekcyjnych. W rezultacie bywa tak, że uczniowie nie mają żadnych więzi towarzyskich, a na nauce spędzają więcej godzin niż dorosły człowiek w pracy na pełen etat. Zajęcia pozalekcyjne są dobre, ale tylko wtedy, gdy rzeczywiście uwzględniają potrzeby i możliwości malucha czy nastolatka, a przede wszystkim fakt, że to wciąż dziecko.

Bogaci rodzice i przepracowane dzieci

Od 1989 r. polskie społeczeństwo powoli, acz nieustannie się bogaci. Wzrastają zarobki i poziom życia. Nie w takim stopniu, jak można by tego oczekiwać, ale jest to fakt, z którym trudno dyskutować. PKB per capita wzrosło w naszym kraju niemal pięciokrotnie.

Wraz ze wzrostem zamożności społeczeństwa polskie rodziny przeznaczają coraz większe kwoty nie tylko na konsumpcję wpływającą na komfort życia, ale także na inwestycję w edukację swoich dzieci. W różnym stopniu dotyczy to niemal wszystkich, bo chociaż uczęszczanie do szkół prywatnych wciąż pozostaje poza zasięgiem znacznej większości polskich uczniów, to z roku na rok niezmiennie rozrasta się rynek pozaszkolnych zajęć dodatkowych.

Do tej pory 1 września rodziców, którzy przychodzili na rozpoczęcie roku szkolnego, a w kolejnych dniach na pierwsze zebrania, osaczał szpaler rąk wyciągających ulotki reklamujące mnóstwo zajęć dodatkowych: szachy, tenisa, angielski, robotykę Lego, judo, karate, taniec towarzyski, szycie lalek, kaligrafię, jazdę na monocyklu i powożenie psim zaprzęgiem. Według danych CBOS we wrześniu 2019 r. ponad 60% rodziców deklarowało, że w nowym roku szkolnym ich dzieci uczęszczać będą na co najmniej jedne płatne zajęcia pozalekcyjne. Znaczna część uczniów (jak co roku) będzie jednak zapisywana na o wiele więcej zajęć. Rekordziści na różnorodne zajęcia będą uczęszczali codziennie, często pojadą z jednych na drugie.

W analizach sytuacji gospodarek narodowych przyjmuje się zwykle, że im bardziej są one rozwinięte, tym mniejszy procent mieszkańców pracuje w sektorze rolnictwa i produkcji spożywczej. Na tę ostatnią wpływa bowiem stały popyt, a wzrost produkcji dość szybko spotyka się ze ścianą. W obliczu bogacenia się społeczeństwa w pierwszym etapie następuje wzrost ilościowy zakupywanych produktów, ale bardzo szybko wypełniona po brzegi lodówka przestaje być wizytówką ludzi zamożnych. Po dojściu do ściany następuje wzrost jakościowy – im jesteśmy bogatsi, tym kupujemy produkty bardziej różnorodne i lepszej jakości.

Podobnie jest z edukacją. Według badań społecznych od lat 90. następuje nieustanny wzrost liczby dzieci uczęszczających na pozaszkolne zajęcia dodatkowe. Inwestycja w dobrą przyszłość dziecka w ostatnich latach przybiera jednak coraz bardziej kuriozalne kształty.

Dzieci dla ich własnego dobra są chronicznie przemęczane. W okresie edukacji wczesnoszkolnej, bo to na tym etapie uczęszczają na najwięcej dodatkowych zajęć, uczniowie mający 8 lat muszą w skupieniu i spokoju realizować przez nierzadko 10 godzin konkretny i zorganizowany program edukacyjny. Niezależnie jak atrakcyjny by nie był, to o wiele za dużo. Nasze dzieci bardzo często pracują dłużej niż my, robią to w warunkach proporcjonalnie do zdolności ich percepcji i skupienia trudniejszych niż większość dorosłych.

Dziecko przepracowane to dziecko zaniedbane

Konsekwencji tzw. zajęciozy jest więcej. Dziecko, aby wzrastać prawidłowo i harmonijnie, powinno rozwijać się wszechstronnie, to znaczy na wyróżnionych w psychologii rozwojowej płaszczyznach: intelektualnej, fizycznej, społecznej, emocjonalnej i duchowej. W rozwoju dziecka żadna z tych sfer nie powinna być zaniedbywana. Tymczasem zajęcia pozalekcyjne rozwijają przede wszystkim intelektualnie lub fizycznie, pozostałe zaś sfery przeważnie są lekceważone.

Ma to związek głównie z tym, że zajęcia odbywają się co do zasady kosztem czasu wolnego dziecka i przy okazji spędzania przez niego czasu w naturalnych grupach rówieśniczych, w których procesy socjalizacyjne zachodzą w sposób samoczynny. Uczęszczając na zajęcia w różnych zmiennych osobowo grupach, dzieci oczywiście rozwijają się społecznie, ale w dużo mniejszym stopniu. Gdy biorą udział w zorganizowanych zajęciach, dużo trudniej tworzą więzi koleżeńskie. Gdyż uczniowie pozostają pod stałą superwizją osoby dorosłej, nie uczą się samodzielnego funkcjonowania w rówieśniczej społeczności.

Długofalowo skutki tego stanu rzeczy mogą być dla rozwoju dzieci bardzo poważne. Już teraz nastolatki mają ogromne problemy w radzeniu sobie z nudą i samodzielną organizacją własnego czasu. Spotykają się z wieloma rówieśnikami, ale rzadko mogą nazwać któregoś z nich przyjacielem, bo widują się na zajęciach przez 1,5 godziny, po czym zmieniają grupę i otoczenie.

W końcu nie potrafią same rozwiązywać problemów, bo zawsze mogą liczyć na wsparcie osoby dorosłej. Prowadziłem ponad 1000 godzin warsztatów dla uczniów w środowisku wielkomiejskim i wiele razy byłem zaskakiwany tym, że nastolatkowie zapytani o miejsce, gdzie spędzają najwięcej czasu poza szkołą i domem, mają realny problem z odpowiedzią. Opieram swoje obserwacje na próbie około 15000 uczniów w wieku 10-15 lat. Bez cienia wątpliwości mogę stwierdzić, że najczęstszą odpowiedzią był… sklep obok szkoły.

Granice geograficzne i czasowe zajęciozy

Chociaż korzystanie z płatnych zajęć pozalekcyjnych jest zróżnicowane w zależności od miejsca zamieszkania, to zajęcioza nie jest chorobą wielkich miast. Uczęszczanie dziecka na płatne zajęcia dodatkowe zadeklarowało w ostatnim roku 100% respondentów w miastach liczących powyżej 500 tys. mieszkańców. W miejscowościach między 20 a 100 tys. mieszkańców wynik ten wyniósł 71%. Na potrzeby tworzenia niniejszego artykułu przeprowadziłem wywiady focusowe z grupą około 60 dzieci uczęszczających do szkół podstawowych w miastach poniżej 50 tysięcy mieszkańców. Większość z nich chodziła w ubiegłym roku na zajęcia pozalekcyjne co najmniej 4 dni w tygodniu. Istnieje jedynie niewielka korelacja między wielkością ośrodka miejskiego a liczbą dodatkowych zajęć uczniów.

Zdaje się, że w rozwoju rynku zajęć pozalekcyjnych jako społeczeństwo dochodzimy do ściany. Dalszy rozrost ilościowy okazuje się niemożliwy. Czas nie jest z gumy, a liczba zajęć dodatkowych w ciągu tygodnia ograniczona. Rodzice coraz częściej widzą też przemęczenie dzieci. We wrześniu ubiegłego roku po raz pierwszy od 1998 r. nastąpił spadek liczby rodziców deklarujących, że ich dzieci uczęszczać będą na płatne zajęcia dodatkowe.

Trudno w tym momencie oszacować, jak na sytuację branży wpłynie epidemia COVID-19, ale i bez niej moglibyśmy się spodziewać dalszego stopniowego zmniejszania liczby organizowanych zajęć pozaszkolnych. W warunkach edukacji zdalnej, z natury męczącej i obciążającej uczniów i rodziców, spodziewana będzie ostrzejsza selekcja i priorytetyzacja zajęć.

Nie chodzi oczywiście o to, że zajęcia pozalekcyjne są co do zasady złe. Każde w różnym stopniu mogą być dla dziecka wartościowe. Rzecz w tym, że obecny model inwestowania w edukację często przypomina wypełnianie lodówki po brzegi niskojakościowymi parówkami i pasztetem.

Warto wspólnie z dzieckiem ograniczyć liczbę zajęć, a dobrać je w sposób przemyślany, tak aby siatka zajęć holistycznie oddziaływała na jego harmonijny rozwój i pozostawiała mu czas wolny, który spędzić może w niezobowiązujący sposób wraz z rówieśnikami.

Na jakie zajęcia posłać dziecko?

Gdy rozważamy zapisanie dziecka na dane zajęcia, warto zastanowić się nad wkładem, jaki mogą wnieść w jego rozwój. Należy pojrzeć na sprawę wnikliwiej. Okazać się może, że zajęcia z programowania realizowane dla dzieci z oddziałów edukacji wczesnoszkolnej nie mają wcale na celu przekazania dziecku twardych kompetencji przydatnych w pracy w sektorze IT.

W tym okresie zajęcia z programowania przede wszystkim rozwijają u dzieci myślenie analityczne i algorytmiczne, a także rozumienie ciągu przyczynowo-skutkowego. To zdolności, które w dorosłym życiu, jeśli tylko pobudzi się gotowość do uczenia się, są bardziej pożądane i potrzebne od większości twardych kompetencji.

W ogóle trudno jest oczekiwać na etapie szkoły podstawowej, że jakiekolwiek zajęcia, poza może zajęciami językowymi, przekazują wiedzę, która jest celem samym w sobie. Pewien biegun w tym trendzie stanowi prawdopodobnie harcerstwo, którego metoda wychowawcza ma na celu kształtowanie charakteru poprzez stawianie przed młodymi ludźmi wyzwań. Wykorzystywane do tego techniki (nawigacja kompasem w lesie, wiązanie węzłów) nie aspirują do miana wartościowych praktycznych kompetencji, ale stanowią okazję do wykształcenia odwagi, odpowiedzialności za siebie i innych czy postawy proaktywnego poszukiwania rozwiązań napotykanych problemów.

Na drugim biegunie znajdują się wspomniane wcześniej zajęcia językowe, choć i tu nie warto w nie inwestować, jeśli weźmiemy pod uwagę wyłącznie praktyczną zdolność. Tempo rozwoju technologii automatycznego tłumaczenia symultanicznego pozwala założyć, że w ciągu kilkunastu najbliższych lat możliwe będzie porozumienie się z osobą posługującą się innym językiem bez jakiejkolwiek jego znajomości. Czy to znaczy, że nie warto uczyć się języków obcych? Oczywiście warto, bo, po pierwsze, do przedstawionej perspektywy jeszcze nam daleko, a po drugie, nauka języków obcych, chociażby i łaciny, jest bardzo dobrą gimnastyką dla mózgu. Nie mówiąc o tym, że językowa biegłość ośmiela, podnosi poczucie sprawczości i pewność siebie w kontaktach z innymi ludźmi.

Gdybym miał wskazać, jakie zajęcia pozalekcyjne są najbardziej wartościowe, w pierwszej kolejności zwróciłbym uwagę na te, które wspierają w staniu się po prostu dobrym człowiekiem, a w drugiej te, które dają kompetencje do czynienia dobra – najpierw społeczne miękkie (zdolność do pójścia na kompromis, umiejętności współpracy, kierowania zespołem, krytycznego myślenia), później pobudzające ciekawość świata i motywujące do samodzielnego zdobywania twardych kompetencji.

Jednak przede wszystkim, drodzy rodzice, zachęcam, by pozwolić dzieciom być dziećmi i nie organizować im każdej wolnej chwili. Czas, który spędzają na podwórku z rówieśnikami, nie jest czasem zmarnowanym.

Portal klubjagiellonski.pl istnieje dzięki wsparciu Darczyńców indywidualnych i Partnerów. Niniejszy tekst opublikowany został w ramach działu „Architektura społeczna”, którego rozwój wspiera Orange Polska.

Tym dziełem dzielimy się otwarcie. Utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony oraz przedrukowanie niniejszej informacji.