Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Wojciech Łątka  23 maja 2016

Co dalej z polskim atomem?

Wojciech Łątka  23 maja 2016
przeczytanie zajmie 4 min

Temat elektrowni atomowej w Polsce powraca jak bumerang od 27 lat. Mogłoby się wydawać, że przyjęcie w 2014 roku „Polskiego Projektu Energetyki Jądrowej” (PPEJ) i zaprezentowanie w nim harmonogramu prac oznacza, że doczekamy się „polskiego atomu”. Jednak informacje, które docierają do opinii publicznej, wskazują, że pierwotny program prac jest bezwartościowy, a przyszłość pierwszej jądrowej elektrowni nadal nie jest przesądzona.

Rok 2015 nie stał się rokiem przełomowym dla polskiego programu elektrowni jądrowej. Związane było to z zerwaniem w grudniu 2014 roku umowy z australijską spółką WorleyParsons na badania lokalizacyjne oraz środowiskowe (nowe ruszą na wiosnę tego roku). Docierające do nas informacje miały na celu utrzymanie społeczeństwa w przekonaniu, że prace są kontynuowane. Najważniejszą informacją, przed okresem wyborczym było złożenie przez PGE EJ1 wniosku o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach i ustalenie zakresu raportu o oddziaływaniu inwestycji na środowisko naturalne. Pozostałe doniesienia dotyczyły kwestii określenia krajowych zasobów uranu (wstępne szacunki wskazują na wystarczająca ilość), ich dostaw przez KGHM oraz rozmów z gminami, w których przewidziano potencjalną lokalizację elektrowni.

Należy w tym miejscu wspomnieć także o raporcie NIK „Zapewnienie mocy wytwórczych w elektroenergetyce konwencjonalnej”, który został opublikowany w marcu zeszłego roku. Autorzy zwracają uwagę wystąpienie opóźnień, a nawet rezygnacji z PPEJ.

Spowodowane jest to m.in. brakiem kosztorysu programu oraz źródeł finansowania, a wypowiedzenie umowy Australijczykom spowoduje co najmniej dwuletnie opóźnienie. W raporcie możemy przeczytać także opinię prof. Dr hab.inż W. Mielczarskiego, że PPEJ jest nierealny, a koszty produkcji energii są zaniżone prawie o połowę.

Trafność diagnoz pracowników NIK potwierdza sierpniowa odpowiedź Ministerstwa Gospodarki na interpelację jednego z posłów: „W ostatnich dniach, Ministerstwo Skarbu Państwa pisemnie poinformowało Ministerstwo Gospodarki, że harmonogram ten będzie musiał przewidywać aktualizację terminów działań inwestora, gdzie uruchomienie pierwszego bloku pierwszej elektrowni planowane jest na 2027-29 rok.” Pierwotnie pierwszy blok miał wystartować w 2019-2020 roku. Co ciekawe, Greenpeace dotarł i opublikował w lipcu 2015 roku nowy harmonogram prac PGE EJ1, z którego wynika, że nowy termin uruchomienia pierwszego bloku to 2031 rok, a więc ponad 10 lat później niż pierwotnie planowano. PGE twierdzi, że nie jest to oficjalna wersja, tylko jedna z kilku, nad którymi pracowali analitycy.

Ostatnim, wartym odnotowania komunikatem była zapowiedź uruchomienia postępowania zintegrowanego w grudniu 2015 roku. Ma ono wyłonić m.in. dostawcę technologii reaktora, generalnego wykonawcę, model finansowania, strategicznego partnera, a także dostawcę jądrowego paliwa. J. Cichosz, prezes spółki PGE EJ1 oświadczył, że udział w nim zapowiedziało pięć koncernów: francuska Areva, japońsko- amerykańska GE Hitachi, amerykańska Westinghouse, kanadyjska SNC Lavalin oraz japońska Kepco. Do chwili obecnej procedura ta nie została rozpoczęta.

Prawo i Sprawiedliwość podczas kampanii wyborczej zapewniało, że nowo powstałe Ministerstwo Energii przejmie odpowiedzialność za inwestycję i będzie ją kontynuować. Po październikowym zwycięstwie podejście partii rządzącej zaczęło się zmieniać. Najpierw H. Kowalczuk, który był typowany na ministra skarbu, oświadczył w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, że: „Ze względów ekonomicznych budowa elektrowni atomowej jest nieopłacalna”. Następnie głównymi tematami dotyczącymi przyszłości polskiej energetyki była poprawa sytuacji w górnictwie oraz budowa drugiego gazoportu. W lutym ukazał w „Rzeczpospolita” artykuł pt. Atom idzie w odstawkę?. Autorka wysnuła wniosek, że likwidacja stanowiska pełnomocnika ds. polskiej energii jądrowej może być sygnałem o porzuceniu programu. Należy jednak pamiętać, że było ono nieobsadzone od kwietnia 2014 roku, kiedy to H. Trojanowska zrezygnowała z piastowanej posady. Reakcja Ministerstwa Energii była natychmiastowa. Wydało ono oświadczenie, w którym to zaprzeczono jakoby likwidacja opisywanego stanowiska miała być początkiem „wygaszania” PPEJ. Podkreślono równocześnie, że: „ Projekt budowy elektrowni jądrowej jest obecnie przedmiotem szczegółowych analiz.  Dotyczą one przede wszystkim przyjętych metod, założeń i koncepcji organizacyjno-technologicznych. Nic nie wskazuje by zaistniały przesłanki do zaniechania projektu. Nie ulega wątpliwości, że na dziś energia jądrowa, choć jest droga  pod względem inwestycyjnym, to zapewnia niemal w 100% dyspozycyjne źródło energii elektrycznej przy względnie niewielkich kosztach jej wytworzenia”.

W tym samym czasie Minister Rozwoju, M. Morawiecki przedstawił „Plan na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”. W części dotyczącej energetyki najwięcej uwagi poświęcił OZE. Energia atomowa została wspomniana w kontekście niskoemisyjnych źródeł energii, bez żadnych deklaracji dotyczących powstania w Polsce obiektu ją produkującego.

Na koniec oddajmy głos wiceministrowi resortu energetycznego, A. Piotrowskiemu, który w wywiadzie dla serwisu energetyka.defence24.pl powiedział: „Myśląc o energii jądrowej zdajemy sobie sprawę z tego, że jednym z istotnych elementów kosztowych są opóźnienia. Tak naprawdę proces budowy elektrowni jądrowej jest procesem krótszym niż 10 lat, jeżeli jest dobrze przygotowany, jeżeli dostawcy nie napotykają problemów ze strony administracji i odwrotnie sami nie mają trudności organizacyjnych. Jeżeli zostanie podjęta ostateczna decyzja dotycząca budowy elektrowni proces ten będziemy mieli na tyle przemyślany, że przebiegnie on bez opóźnień. Spowoduje to dwie rzeczy. Po pierwsze będziemy w stanie sprostać wymogom inwestycyjnym a po drugie uda nam się uzyskać korzystną cenę realizacji, co jest kluczowe dla ekonomicznej opłacalności całego przedsięwzięcia.”

Głosy dochodzące z obozu rządzącego nie pozwalają jednoznacznie stwierdzić, że PPEJ będzie kontynuowany i pierwsza polska siłownia jądrowa powstanie w jak najszybszym czasie. Na każdym kroku podkreślają potrzebę dokładnych analiz i obliczeń kosztorysu, co bardzo cieszy, jednak nie może to trwać w nieskończoność. Można wywnioskować z wypowiedzi premier B. Szydło oraz osób związanych z ME, że rząd stawia na węgiel. Równocześnie nie chce definitywnie porzucić inwestycji w atom (albo już to zrobili, ale nie podają do wiadomości publicznej). Pojawiają się głosy, że PiS chce poczekać na rozwój reaktorów modułowych małej mocy typu SMR (Small Modular Reactors). Dzięki temu program atomowy byłby kontynuowany, ale zmniejszone byłyby środki potrzebne na jego realizację.

PiS musi podjąć decyzję, w jaki sposób chcemy zbilansować nasz miks energetyczny. Spółka PGE EJ1 funkcjonuje już sześć lat, koszty jej pracy ciągle rosną, a my nadal stoimy w miejscu.