Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Marek Steinhoff-Traczewski  10 lipca 2015

Tylko kto za to zapłaci? Gospodarka według partii Razem

Marek Steinhoff-Traczewski  10 lipca 2015
przeczytanie zajmie 6 min

Przeglądając biogramy członków Zarządu oraz Rady Krajowej partii Razem można dojść do wniosku, że jest to ugrupowanie założone przez byłych działaczy Młodych Socjalistów, Zielonych oraz grupę feministek z Krytyki Politycznej. W związku z tym nie powinien dziwić skrajnie radykalny program proponowany przez to środowisko. Jednak dla niepoznaki czerwień na sztandarach partii została przykryta fioletem. Przyjrzyjmy się więc ich poszczególnym postulatom gospodarczym.

Program partii jest podzielony na dziewięć rozdziałów. Pierwszy, z nazwą godną pierwszomajowego pochodu, Państwo po stronie pracowników i pracownic, poświęcony jest regulacjom prawa pracy oraz problemowi bezrobocia wśród młodych. Nie chcę w tym artykule poruszać kwestii zasadności poszczególnych postulatów. Moje poglądy na gospodarkę są dalekie od tych prezentowanych przez partię Razem. Chciałbym się skupić na wyliczeniu kosztów i możliwości ich wprowadzenia. W mediach trwa spór o program PO i PiS, a warto również skontrolować pomysły mniejszych partii.

Partia Razem w swoim programie nie podaje żadnych wyliczeń na poparcie swoich postulatów.

Rozumiem, że program wyborczy musi być krótki i zwięzły, ale wypada jednak wskazać uzasadnienia proponowanych zmian. Tym bardziej, że Razem wpisuje się w retorykę nowej jakości polityki opartej nie na populizmie i emocjach, lecz na rzetelnych, eksperckich analizach i sile argumentów (hasło partii brzmi: „Inna polityka jest możliwa!”). W związku z tym, że kalkulacji postulatów Razem nie można się nigdzie doszukać, muszę zrobić to samodzielnie.

Tak więc, jak już wspominałem, rozdział pierwszy porusza problem bezrobocia i jakości wykształcenia. W punkcie ósmym Razem proponuje: wprowadzimy finansowane przez budżet półroczne zatrudnienie absolwentów w instytucjach i organizacjach non profit. Załóżmy, że połowa absolwentów po zakończeniu studiów samodzielnie znajdzie pracę i nie skorzysta z proponowanej przez Razem możliwości. W Polsce w 2012 roku uczelnie wyższe opuściło 485 246 osób. Przyjmijmy wiec, że z półrocznego finansowanego z budżetu zatrudnienia skorzysta rocznie 242 623 osoby. Podejrzewam, że zatrudnienie odbywać będzie się w oparciu o umowę o pracę z płacą minimalną (w końcu jest to pierwsza praca od razu po studiach). Razem proponuje skrócenie tygodnia pracy oraz wprowadzenie godzinowej płacy minimalnej na poziomie 20 PLN (przy umowie na czas określony). Poniżej obliczę jakie będą koszty biorąc pod uwagę powyższe założenia.

Tak więc w przypadku, gdy wprowadzone zostaną pozostałe postulaty Razem (7 – godzinny dzień pracy oraz minimalna płaca godzinowa na poziomie 20 PLN) to koszt programu półrocznego zatrudnienia będzie następujący:

Liczba osób: 242 623

Płaca brutto/os: 20 PLN x 35 godzin x 4 tygodnie =  2800 PLN

Łączny koszt płac: 2800 x 242 623 x 6 miesięcy = 4 076 066 400 PLN

Koszty administracyjne: 5% czyli 203 803 320 PLN

Koszt programu : 4 076 066 400 PLN + 203 803 320 PLN = 4 279 869 720 PLN

Kwota 4 miliardów 280 milionów złotych dla polskiego budżetu to olbrzymi wydatek. Co więcej należy pamiętać, że wskazane wyliczenie zakłada, że tylko połowa absolwentów skorzysta z programu. Maksymalny jego koszt może wynieść 8,5 mld PLN, co stanowi około 4 krotność polskich wydatków na kulturę lub około 40% budżetu polskiej armii! Należy zastanowić się jaką wartość dodaną ten program wprowadza. Kosztem miliardów złotych z budżetu odwlekamy problem z pracą młodych o sześć miesięcy. Czy warto? Tę decyzję pozostawiam wyborcom.

Czytając program partii Razem dochodzę do wniosku, że osoby go piszące nie znają obowiązującego w Polsce prawa i postulują zmiany, które od dawna już funkcjonują.

Za przykład może posłużyć propozycja wprowadzenia prawa do przeprowadzania niezapowiedzianych kontroli przez Państwową Inspekcję Pracy. Jednak taką możliwość obecnie daje już art. 24 Ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy. W takiej sytuacji trudno przyjąć, że autorzy programu w ogóle czytali tę ustawę. Co więcej, praktyka pokazuje, że PIP bardzo często korzysta z wskazanego wyżej uprawnienia dokonując niezapowiedzianych wizyt w firmach kontrolując przestrzeganie przepisów prawa pracy i BHP.

Dalej pojawia się postulat wprowadzenia zakazu wypłacania nagród zarządom spółek publicznych ukaranym za nieprzestrzeganie prawa pracy. Spółki publiczne to spółki akcyjne, w których co najmniej jedna akcja jest zdematerializowana. W praktyce są to wszystkie spółki notowane na giełdzie. Wątpliwości może budzić tak daleka ingerencja w prawo własności (akcjonariusze nie mogą sami decydować o wynagrodzeniu zarządu). Ponadto o wiele poważniejszym problemem budzącym wątpliwości konstytucyjne jest wprowadzenie takim postulatem odpowiedzialności zbiorowej. Jaka bowiem jest wina członka zarządu, dyrektora ds. marketingu, za jakość przestrzegania prawa w pracy w spółce? Taki przepis z pewnością zostałby prędzej czy później usunięty decyzją Trybunału Konstytucyjnego.

Kolejna propozycja Razem dotyczy likwidacji przywilu płacenia podatku liniowego, z którego korzystają dziś wyłącznie najlepiej zarabiający przedsiębiorcy. W 2013 roku za pomocą podatku liniowego rozliczało się 446 485 podatników i wpłacili oni do budżetu blisko 85 mld zł. Co po przeliczeniu oznacza, że przeciętny, miesięczny dochód podatknika rozliczającego się podatkiem liniowym wyniósł około 15 000 PLN miesięcznie. Należy zauważyć, że w tej grupie są zarówno wielcy biznesmeni, lekarze, prawnicy, jak również i właściciele sklepów spożywczych i drobnych przedsiębiorstw. Nawet biorąc uśrednione 15 000 PLN miesięcznie, co oczywiście stanowi czterokrotność przeciętnego wynagrodzenia, to mając na względzie powyższe wyliczenia, twierdzenie, że w ten sposób rozliczają się „wyłącznie najlepiej zarabiający przedsiębiorcy” jest ewidentnie błędne.

Nowa partia proponuje również wprowadzenie 35-godzinnego tygodnia pracy. Obecnie średnio Polacy tygodniowo pracują 42,4 h– w Europie dłużej od nas pracują Portugalczycy (42,8 h), Brytyjczycy (42,9 h), Szwajcarzy (43 h), Austriacy (43 h), Grecy (44,2 h) oraz Islandczycy (44,8 h). Prawdą jest więc twierdzenie, że pracujemy dużo. 35- godzinowy tydzień pracy funkcjonuje m.in we Francji, gdzie obecnie trwa debata nad powrotem do pracy w wymiarze 39 godzin tygodniowo. Okazało się, że skrócenie pracy wcale nie przełożyło się na wzrost efektywności pracowników, a spowodowało wzrost kosztów pracy w spółkach (by wykonać taką samą pracę potrzebne jest więcej osób), co przekłada się na spadek konkurencyjności francuskich firm na międzynarodowym rynku.

Ponadto skrócenie tygodnia pracy zazwyczaj powoduje spadek zarobków. Zakładając, że wprowadzona byłaby godzinowa stawka, którą również postuluje Razem, to strata w zarobkach byłaby równa pensji za 20 godzin w skali miesiąca.

Przyjrzyjmy się teraz dwóm postulatom, które w założeniu mogłoby stanowić źródła finansowania dla wyżej wymienionych propozycji.

1. Wprowadzenie podatku dochodowego na poziomie 75% dla dochodów pow. 500 tyś PLN.

Skutki wprowadzenia tak rażąco wysokiej stawki procentowej można było zaobersować we Francji, gdzie rząd w 2013 roku zdecydował się na jej wprowadzenie. Cały eksperyment potrwał jednak tylko rok. Wiele francuskich firm przeniosło się bowiem do pobliskiej Belgii, gdzie podatki okazały się być znacząco niższe. Premier Wielkiej Brytanii David Cameron oświadczył że jego kraj rozwinie czerwony dywan i z otwartymi ramionami przyjmie francuskich przedsiębiorców, a z płaconych przez nich podatków na Wyspach Brytyjskich będzie można wybudować nowe szkoły. Ostateczne rezultaty? Tysiąc osób zatrudnionych w 470 firmach, które w sumie oddały do budżetu 420 miliony euro. To niewiele, zważywszy, że francuski deficyt budżetowy przekracza obecnie 84 miliardy euro. Tak wysokie stawki podatkowe są motywowane przede wszystkim politycznie. Praktyka ekonomiczna pokazuje bowiem, że same wpływy do budżetu są już mizerne. A tworząc wizerunek państwa wrogiego przedsiębiorcom mogą wręcz doprowadzić do skutków przeciwnych zamierzeniom.

2. Wprowadzenie podatku dla firm, które przechowują nadwyżki kapitałowe na kontach.

Gdy podwyższano w Polsce podatek VAT z 22% do 23% minister Rostowski stwierdził, że firmy mają na kontach nadwyżki i oszczędności, którymi powinny się podzielić. Dziennikarze starali się wydobyć informację w jaki sposób stwierdzono owe nadwyżki, jednak okazało się to niemożliwe. Nikt w Ministerstwie Finansów nie potrafił na to pytanie odpowiedzieć. Nie pomogły nawet interpelacje poselskie. Zastanawiające jest w jaki sposób można by policzyć nadwyżki kapitałowe w poszczególnych firmach? Skąd mamy wiedzieć, czy to jest po prostu „niezagospodarowana nadwyżka” czy też spółka, przewidując przyszłą dekoniunkturę, stworzyła odpowiednie rezerwy kapitałowe? Wprowadzenie takiego podatku może ponadto tworzyć bańki spekulacyjne, gdyż przedsiębiorstwa będą inwestować posiadane zapasy tylko dlatego by nie zapłacić proponowanego podatku. Ograniczenie rezerw spółek może z kolei przełożyć się na zwiększenie ryzyka niewypłacalności, i w efekcie konieczność ogłoszenia upadłości.

Powyżej omówione postulaty sugerują, że źródłem inspiracji dla autorów programu była Francja, czyli kraj, który od ponad ośmiu lat pozostaje w recesji i na tle innych gospodarek europejskich wygląda mizernie (podobnie jak cała Europa na tle świata).

Podobnych przykładów niekonsekwencji lub nieznajomości przepisów w programie partii Razem jest więcej. Członkowie ugrupowania wywodzą się również ze środowiska Nowego Obywatela, które w mojej opinii zawsze charakteryzowało się precyzją wyliczeń i statystyk. Tym większe było zdziwienie, gdy nie zauważyłem żadnego uzasadnienia proponowanych reform. Partia, która wśród głównych haseł ma nową jakość polityki okazuje się być tak samo populistyczna jak pozostałe główne partie polskiej sceny politycznej.