Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Paweł Musiałek  18 stycznia 2015

Węglowe (nie)porozumienie

Paweł Musiałek  18 stycznia 2015
przeczytanie zajmie 9 min

Węglowe porozumienie zawarte między rządem a związkami zawodowymi nie stanowi kompleksowego rozwiązania problemów polskiego górnictwa. Rządowe plany jedynie doraźnie zgaszą pożar, ale w niewielkim stopniu przyczynią się do poprawy podstawowego problemu – niskiej konkurencyjności polskiego sektora.

Brak przywództwa

Za fatalną sytuację górnictwa w Polsce odpowiadają wszystkie poprzednie rządy III RP (choć niekoniecznie w równej proporcji), ponieważ żadnemu nie udało się wprowadzić niezbędnych strukturalnych zmian. Kluczową odpowiedzialność ponosi Donald Tusk; był najdłużej sprawującym władze premierem po 1989 roku i w ciągu 7 lat nic nie zrobił, aby zreformować państwowe spółki górnicze, jedynie odkładając decyzje i problemy na później. Warto od razu odpowiedzieć dlaczego nie podjął się reform.

Obecne protesty związkowców dowodzą, że ich polityczny wpływ mierzony zdolnością oddziaływania na opinię publiczną jest ogromny.

Niestety dowodzi to tezy, że politycy uwzględniają stanowiska tych grup, które są najlepiej zorganizowane, czyli najgłośniej protestujące, a nie najbardziej potrzebujące. Odpowiedzialność Tuska jest tym większa, że przejął on władzę w sytuacji, kiedy ceny węgla były dużo wyższe i reformy można było przeprowadzić mniejszym kosztem. Zrzucając winę na niskie ceny węgla na świecie warto podkreślić, że wiele państw zwiększa eksport, a nie import jak Polska, co pokazuje, że można zarabiać nawet w obecnej sytuacji rynkowej. Winą Tuska jest obietnica, że nie będzie zamykał kopalń, co zrodziło bunt wśród górników. Dodajmy, błędem nie jest zmiana planów rządu Kopacz wobec planów poprzednika, błędem były jego nierealne obietnice podyktowane politycznym spokojem. Kopacz nie powinna być więc winiona za obecną sytuację sektora, ale nie oznacza to braku odpowiedzialności za kształt porozumienia ze związkowcami.

Prywatyzacja niezbędna?

Niezdolność rządu do przeprowadzenia niezbędnych, choć trudnych reform, pokazuje problem politycznego przywództwa w Polsce. Dowodzi także słabej jakości zarządzania publicznego, w tym nadzoru właścicielskiego państwa nad spółkami, które kontroluje. Nie może być jednak innego efektu jeśli zarówno ministrami, jak i członkami zarządów oraz rad nadzorczych zostają niekompetentni ludzie, którzy dostają stanowiska według klucza politycznego, a nie merytorycznego. Kluczowym pytaniem jest, czy w sytuacji gdy nie jest to odstępstwo od normy, ale norma dla wszystkich partii, to czy państwo polskie powinno sprawować funkcje właścicielską?

Być może w sytuacji systemowej niezdolności do podniesienia standardów lepsza będzie prywatyzacja, która pozwoli czerpać dochody z tytułu podatku i dywidendy, jeśli państwo będzie mniejszościowym udziałowcem?

Oczywiście jest wiele przykładów dobrze prosperujących firm państwowych na świecie, które dobrze radzą sobie z konkurencję, co dowodzi, że państwowe nie oznacza nierentowne, ale być może w sytuacji reguł politycznych, jakie przyjęły się u nas, poprawa sytuacji jest nie po prostu realna. Brak kontroli kosztów, niska innowacyjność dotyczy przecież nie tylko spółek górniczych, ale wielu innych państwowych spółek. Nie rozstrzygam czy tak jest, ale warto się nad tym zastanowić.

Tylko ekonomia

Nie ma żadnego uzasadnienia dla utrzymywania trwale nierentownych kopalń. Podkreślić należy słowo „trwale”, ponieważ okresowo oczywiście wiele spółek może przynosić straty, które są związane np. wahaniami cen surowca. Utrzymywanie jednak trwale nierentownych kopalń powoduje, że spółki zamiast inwestować zysk z rentownych kopalń przenoszą go do nierentownych, co ogranicza możliwości inwestycji w technologię i nowe złoża, a więc hamuje rozwój spółek, a zatem także zatrudnienia, ponieważ nie powstają nowe miejsca pracy. Z kolei gdy sytuacja jest fatalna i brakuje pieniędzy w spółce do łatania budżetu nierentownych kopalń, to wtedy kosztem obciąża się państwo, czyli wszystkich obywateli.

Argument podnoszony przez związkowców, podkreślający społeczny koszt redukcji zatrudnienia, nie jest zasadny, ponieważ pieniądze, które państwo przeznacza na nierentowne kopalnie można przeznaczyć na politykę regionalną poprzez inwestycję, które zwiększą zatrudnienie w innych branżach. Ponadto uzasadnione jest pytanie dlaczego rząd, który powinien kierować się dobrem wspólnym, a nie dobrem partykularnym danego regionu, grupy społecznej, czy sektora gospodarki? Jak z punktu widzenia sprawiedliwości uzasadnić decyzję o przeznaczeniu pieniędzy publicznych na walkę z bezrobociem na Śląsku, a nie np. Podkarpaciu, gdzie zarówno bezrobocie jest wyższe, jak i inne wskaźniki rozwoju regionalnego? 

Argument z konieczności wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego również jest bezzasadny, ponieważ ograniczenie wydobycia węgla z kopalń w Polsce nie grozi zagrożeniem braku węgla, którego jest pod dostatkiem po rynkowych cenach za granicą.

Rynek węgla jest rynkiem płynnym, w przeciwieństwie do rynku gazu, gdzie argument z bezpieczeństwa energetycznego ma swoje uzasadnienie. Oczywiście dla polskiej gospodarki większa korzyść byłaby gdyby to polskie spółki eksportowały węgiel za granicę, ale gdy z różnych powodów tak się nie dzieje, mniej kosztownym rozwiązaniem jest kupowanie tańszego węgla zagranicznego niż droższego polskiego, ponieważ nie obciążamy dodatkowymi kosztami spółek energetycznych i innych kupujących, którzy zaoszczędzone środki mogą przeznaczyć na większe inwestycje, zwiększać w ten sposób zatrudnienie, zwiększać PKB oraz przynosić większą dywidendę do Skarbu Państwa.

Najważniejsze obniżenie kosztów

Aby odzyskać rentowność kopalni kluczową kwestią redukcja kosztów kopalni. Dotyczy to nie tylko Kompanii Węglowej, ale także pozostałych państwowych spółek węglowych. O tym jak duże są możliwości cięć świadczy porównanie kilku kluczowych wskaźników – wydobycie węgla na pracownika, udział kosztów osobowych w całości kosztów, udział kosztów stałych w całości kosztów, zysk na tonie węgla. Porównując wskaźniki Kompanii Węglowej i prywatnej Silesii bez trudu można ocenić, że możliwości oszczędności są ogromne, aczkolwiek należy mieć na uwadze, że z powodów geologicznych kopalnia kopalni nie równa.

Niezbędne reformy, których wymaga Kompania Węglowa, aby obniżyć koszty, to przede wszystkim zniesienie deputatów, dodatkowych pensji, wprowadzenie 7-dniowego tygodnia pracy i uelastycznienie płac – uzależnienie wysokości wynagrodzeń od zysków kopalni.

Fundamentalną kwestią jest zniesienie gwarancji zatrudnienia, co oczywiście w sytuacji niskiego wskaźnika wydobytego węgla na pracownika, oznacza konieczność zwolnień części załogi do poziomu innych kopalń, aby spółka odzyskała konkurencyjność. Zwolnienia są niezbędne jeśli nie chcemy zamknąć wszystkich nierentownych kopalń. Oczywiście pytanie brzmi o tempo zwolnień i wysokości odpraw. To jest pole do negocjacji, ale ponownie odwołując się do zasady sprawiedliwości należy zapytać na jakiej podstawie rząd ma przeznaczać większe pieniądze na odprawy niż robi to w innych firmach państwowych, czy w administracji publicznej, nie mówiąc już o porównaniu z odprawami, jakie otrzymują pracownicy zwalniani w prywatnych przedsiębiorstwach, nie wspominając o tych, którym nie wyjdzie własna działalność gospodarcza.

Punktem wyjścia do rozmów o zmianie warunków zatrudnienia nie powinny być obecne przywileje, tylko wskaźniki spółek, które są konkurencyjne. Tylko wtedy Kompania Węglowa oraz Katowicki Holding Węglowy będą w stanie rywalizować na rynku, czyli sprzedać swój węgiel. Wszystkie działania wymagają podjęcia kluczowej decyzji – poważnego ograniczenia wpływu związków zawodowych na decyzje spółek, które hamują reformy. Szybka dymisja Mirosława Tarasa, który chciał przeprowadzić gruntowne zmiany dowodzi, że Kompanią Węglową de facto rządzi nie zarząd a związki zawodowe. Zresztą zmiana statusu związków zawodowych powinna iść w parze z redukcją zatrudnienia przede wszystkim związkowców. Warto podkreślić, że tzw. dialog społeczny, jeśli ma służyć wypracowaniu decyzji służącej dobru wspólnemu, a nie dobru partykularnemu, nie powinien opierać się na zasadzie kompromisu, który stanowi wypadkowa stanowiska negocjacyjnego rządu i związków zawodowych. Rząd powinien konsultować się ze wszystkimi interesariuszami, ale jedynie po to, aby dobrze poznać ich punkt widzenia i oczekiwania, które będą uzupełniały ogląd sytuacji i pozwolą podjąć optymalną decyzję. Decyzja ta powinna być podjęta jednak nie konsensualnie, ale samodzielnie przez rząd, ponieważ to on, a nie inne strony ponoszą odpowiedzialność za decyzję, za który jest rozliczany w wyborach.   

Likwidacja kopalń ostatecznością

Likwidacja kopalń jest ostatecznością, ale również powinna być brana pod uwagę. Rząd w pierwszej kolejności powinien ograniczyć wszystkie możliwe koszty, wprowadzić do zarządów kompetentnych managerów oraz zwiększyć jakość nadzoru właścicielskiego nad państwowymi spółkami. Gdy jednak reformy nie pomogą odzyskać konkurencyjności, co w przypadku kilku najbardziej nierentownych kopalń jest bardzo prawdopodobne, rząd nie powinien ich utrzymywać, niezależnie od ilości węgla, który znajduje się w kopalni.

Jeśli warunki geologiczne nie są sprzyjające i spółki uznają, że żadne inwestycje nie pomogą w odzyskaniu rentowności, zanim rząd podejmie decyzję o likwidacji powinien najpierw sprawdzić czy na rynku znajdą się firmy, mające pomysł na uzyskanie rentowności i chętne do przejęcia kopali.

Jeśli tak, rząd powinien kopalnie sprzedać, niezależnie czy są to firmy polskie czy zagraniczne. Wygrać powinna spółka, która w uczciwym konkursie zaoferuje największą cenę. Jeśli nie będzie chętnych na zakup kopalni to potwierdzi to założenie o braku ekonomicznych perspektyw i tym samym utwierdzi w przekonaniu o niezbędności likwidacji. Swoją drogą, pojawienie się wielu chętnych oznaczałoby, że rząd prawdopodobnie źle ocenia możliwości odzyskania rentowności, a więc nie ma kompetencji zarządczych, co nie jest dobrą informacją. Ale skoro ich nie posiada, lepiej aby kopalnię przejęła prywatna spółka niż przeznaczyć kopalnię do likwidacji, czy utrzymywać nierentowne zakłady. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę, że pojawiły się w ostatnim czasie głosy chętnych przedsiębiorców do nabycia kopalń, co powinno być wzięte pod uwagę przez rząd, aczkolwiek należy podkreślić, że nie jest pewne czy propozycje kupienia kopalń były poważne.

Kluczowe analizy

Fundamentalną kwestią jest wykonanie analizy ekonomicznej poprzedzoną analizą geologiczną kopalni, jak obniżenie kosztów i ewentualne inwestycje w nowe ściany mogą przyczynić się do odzyskania rentowności kopalni. Jeśli analizy wykażą, że nawet te działania nie pomogą wydobywać węgla z zyskiem, nie ma sensu wprowadzać reform tylko wystawić spółkę na sprzedaż, a jeżeli nie będzie chętnych to należy przeprowadzić likwidację.

Cały problem w ocenie planu rządu polega na tym, że nie przedstawił takiej analizy i nie wiemy na jakiej podstawie rząd oparł decyzję o przeniesieniu części kopalń do spółki, mającej przynosić zysk, a pozostałej części kopalń do spółki, mającej wygaszać ich działalność.

Przedstawiciele rządu odwoływali się do wysokości straty na wydobywanej tonie węgla, ale po pierwsze te koszty można częściowo ograniczyć poprzez wspomniane wcześniej reformy. Po drugie, dzięki inwestycjom mogą zostać zagospodarowane nowe ściany, gdzie koszt wydobycia będzie niższy od koszty wydobycia na ścianach wyeksploatowanych. Po trzecie wreszcie, część z 9 kopalń Kompanii Węglowej, która ma być przeniesiona do Węglokoksu również przynosiła straty, więc skoro podstawą decyzji rządu była wysokość strat na tonie, to granicą nie było 0 zł – granica rentowności –  tylko „w miarę znośna” strata. To pokazuje, że rząd podejmując decyzję kierował się nie analizami, tylko chęcią odcięcia obecnie najbardziej stratnych kopalń. Problem z takim podejściem polega na tym, że być może część z tych kopalń, które przeznaczone są wygaszenia, może odzyskać rentowność. Analogicznie z drugiej strony, być może niektóre z kopalń przeznaczonych do odzyskania rentowności mogą nie mieć takich perspektyw, ponieważ możliwość zejścia z kosztów z powodów geologicznych jest mniejsza niż w kopalniach, które dziś przynoszą większe straty. Aby to sprawdzić należy wykonać analizy, których rząd albo nie wykonał, albo nie przedstawił. Zresztą, kwestia analiz dotyczy też strony związkowej. Skoro mówią o tym, że mają plan na odzyskanie rentowności to powinni go przedstawić. Bez danych debata publiczna na temat Kompanii Węglowej jest skazana bazować na zaufaniu/nieufności w stosunku do stron konfliktu, a nie wiedzy, co obniża jakość dyskusji i utrudnia poszukiwanie najlepszego rozwiązania.

Reformy nie tylko spółek, ale całego rynku

Bardzo ważnym elementem całościowej reformy górnictwa jest konieczność wzmocnienia konkurencji rynkowej. Tylko w sytuacji równej rywalizacji o klienta spółki państwowe będą miały odpowiedni bodziec do wzrostu efektywności, w tym kontroli kosztów. Polskie górnictwo, nie jest sektorem o wysokiej konkurencji. Zamiast rywalizować o klienta największe firmy dzielą rynek między siebie, co dzieje się za przyzwoleniem państwa. To obniża efektywność, co odbija się na konsumentach, którzy zmuszeni są ponosić większe koszty za towar, co odbija się na całej gospodarce Polski, która traci na konkurencyjności. Spółka, która nie funkcjonuje w otoczeniu rynkowym i np. wie że w sytuacji problemów zawsze może liczyć na wsparcie państwa, nie będzie podejmować optymalnych rynkowo decyzji, dlatego nawet jeśli rząd zdecyduje nie prywatyzować górnictwa, to powinien jasno zadeklarować, że nie będzie wspierał spółki w sposób ograniczający wolny rynek. Oczywiście w takiej sytuacji istnieje pytanie czy taka ewentualna deklaracja będzie respektowana. Związkowcy mogą przystać dziś na no w zamian na natychmiastowe wsparcie, które jest niezbędne, ale za kilka lat, kiedy okaże się, że znowu sytuacja jest krytyczna będą domagali się kolejnej transzy wsparcia.

Rozwiązaniem górnictwa w Polsce nie jest połączenie kopalń ze spółkami energetycznymi które kupują węgiel na potrzeby elektrowni, ponieważ zamiast rozwiązania problemu, stanowi to „roztopienie” go w innych sektorach.

Takie rozwiązanie nie zwiększyłoby konkurencyjności polskiego górnictwa, a jedynie przetoczyłoby gangrenę na energetykę, co oczywiście musiałoby oznaczać wzrost kosztów produkcji energii elektrycznej. Swoją drogą taki pomysł dobrze pokazuje patologie zarządzania państwowymi spółkami. Zamiast wyboru kompetentnych ludzi, którzy będą realizować taką strategię jaką uznają na biznesową najlepszą dla spółki i za którą będą oczywiście ponosić odpowiedzialność, rząd steruje spółkami „ręcznie”, wymuszając na elektrowniach zakup bankrutujących kopalń, co powoduje, że decyzje nie są optymalne biznesowo, a ponadto ingerencja rządu zwalnia z odpowiedzialności członków zarządu.

Jak w kontekście powyższych uwag należy ocenić węglowe porozumienie zawarte przez Premier Kopacz ze związkami zawodowymi? Niestety kompromis daleko odbiega od niezbędnych reform i jest gorszy od pierwotnego planu, który również był w wielu aspektach wadliwy. Przede wszystkim rząd utrzymał arbitralność wyboru kopalń przeznaczonych do wygaszenia, nie podając opinii publicznej analiz. Po drugie zagwarantował wszystkim pracownikom utrzymanie miejsc pracy w kopalniach, co oznacza, że kopalnie, które nie zostaną zamknięte będą musiały zwiększyć zatrudnienie, czy tego potrzebują czy nie. Po trzecie rząd nie tknął statusu związków zawodowych. Po czwarte reformy zarządzania kopalniami są niewystarczające. Po piąte, wreszcie dyskusyjna z punktu widzenia zasad sprawiedliwości jest wysokość tzw. pakietu osłonowego. Dla chętnych dyskusji w tym aspekcie polecam ten wywiad z górnikiem. To powoduje, że porozumienie węglowe jedynie na krótką metę zgasi pożar, ale w niewielkim stopniu przyczyni się do rozwiązania systemowego problemu – niskiej konkurencyjności polskiego sektora węglowego. To powoduje, że jeżeli rząd nie będzie blokować importu węgla, kopalnie będą mieć coraz większy problem ze sprzedażą surowca na polskim rynku, o zagranicznym nie wspominając. Problemy więc kolejny raz nie zostały rozwiązane, ale odłożone w czasie.

 

Spodobał Ci się ten artykuł? Przekaż nam choćby symboliczną darowiznę w wysokości 4 złotych. To mniej, niż kosztuje najtańszy z tygodników opinii, a nasze teksty możesz czytać bez żadnych limitów i ograniczeń.

Klub Jagielloński
Nr konta: 16 2130 0004 2001 0404 9144 0001
W tytule: „darowizna na cele statutowe: jagiellonski24”
Dziękujemy!