Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Kamil Sikora  4 marca 2014

Sikora: Polityka wkracza na stadiony

Kamil Sikora  4 marca 2014
przeczytanie zajmie 4 min

4 marca 1945 r. grupa belgradzkich studentów założyła istniejący do dzisiaj zespół sportowy Fudbalski Klub Crvena Zvezda. Z początku nie identyfikował się z żadnymi grupami politycznymi, z czasem obok klubu piłkarskiego stał się ośrodkiem jednoczącym środowiska nacjonalistyczne. Sytuacja, w której dla kibiców barwy polityczne są ważniejsze od barw klubowych, nie jest czymś w Europie niespotykanym.   

Barwami Czerwonej Gwiazdy zostały biel i czerwień, które miały nawiązywać do przedwojennych tradycji jugosłowiańskiego klubu SK Jugoslavija. Sukcesy na arenie sportowej szybko przyciągnęły nowe rzesze wiernych fanów, a nawet fanatyków. Kibicami stawali się wszyscy – począwszy od robotników, przez intelektualistów, na burżuazji kończąc. W 1959 r. ukończono budowę nowego stadionu klubowego, Marakany, którego otwarcie nastąpiło w 1963 r. Od tego momentu możemy mówić o konsolidacji środowiska kibicowskiego znanego jako Delije (Bohaterowie, Wojownicy). W ramach tej organizacji wyróżnić można było pomniejsze grupy, z których trzy miały największy wpływ na działania związanie nie tylko z kibicowaniem: Ultras, Czerwone DiabłyZulus Warriors. Koniec lat 70. i początek nowej dekady to radykalizacja tego ugrupowania, którego kibice w duchu tradycji i patriotyzmu deklarowali się jako Serbowie. Serbskie pieśni czy flagi stały się coraz częstszym obrazkiem na północnej trybunie, którą okupowało Delije.

Bałkany są tym specyficznym regionem, w którym nietrudno o konflikty na tle politycznym, a transparentność klubów piłkarskich sprzyja wyrażaniu przekonań politycznych. Tendencje nacjonalistyczne poszczególnych elementów składowych Jugosławii (prym wiodła Serbia) doprowadziły ostatecznie do rozpadu federacji. Pomimo tego do dzisiaj istnieją zarówno Delije, jak i Grobari oraz inne, pomniejsze ugrupowania kibicowskie. Co więcej, kibice Czerwonej Gwiazdy przyłączyli się do nowego ruchu znanego pod nazwą „Tygrysy Arkana”. Serbska Straż Ochotnicza była organizacją paramilitarną, która walczyła na terenach Chorwacji, a później w Bośni i Kosowie. Na jej czele stał Željko Ražnatović, ps. Arkan, który był także współzałożycielem wspieranej przez Slobodana Miloszevicia Partii Jedności Serbskiej.

Jednak utożsamianie się z konkretnymi ideologiami politycznymi przez kluby piłkarskie nie dotyczy tylko Bałkanów. We Włoszech w tym względzie prym wiedzie AS Livorno Calcio. Pomimo tego, że inicjatorami założenia klubu byli przedstawiciele klasy średniej, to do dzisiaj większość kibiców Livorno stanowi reprezentację klasy robotniczej. Do panteonu bohaterów zaliczają oni takie osoby jak: Józef Stalin, Włodzimierz Lenin czy Che Guevara. Przed meczami kibice odśpiewują hymn ZSRR, a na trybunach wywieszają podobizny rewolucjonistów czy powiewające flagi z sierpem i młotem.     

Sami zawodnicy również nie kryją się z lewicowymi poglądami – były już napastnik Livorno Cristiano Lucarelli miał w zwyczaju po zdobyciu bramki celebrować ją, pokazując komunistyczny gest „zaciśniętej ręki”. Każde spotkanie, bez względu na przeciwnika, to okazja, aby zaprezentować swoje przywiązanie ideologiczne.

Obecnie najsilniejszą i najbardziej wyrazistą grupą kibicowską Livorno jest powstała w 1999 r. „Brigate Autonome Livornesi”. Uważana za jedną z najlepiej zorganizowanych lewicowych grup kibicowskich, może pochwalić się kontaktami w całej Europie z innymi grupami, które wyznają podobne wartości: greckim AEK Ateny, francuskim Olympique Marsylia, niemieckim ST. Pauli czy cypryjskim Omonii Nikozja. Oczywiście pamiętać trzeba, że nie wszyscy kibice AS Livorno Calcio są zwolennikami ideologii marksistowsko-leninowskiej. Jest to raczej element tradycyjny, który kultywowany jest przez kolejne pokolenia fanów włoskiej drużyny.

Odmiennie sytuacja „kibiców politycznych” wygląda w Hiszpanii, a to z racji zaszłości historycznych, które do dzisiaj silnie wpływają na świat sportu i polityki. Dwa najbardziej znane regiony Hiszpanii, które wciąż przebąkują o swojej niepodległości, to Baskonia i Katalonia. Za czasów rządu generała Francisco Franco podporządkowane one były władzy centralnej. Warto skupić się szczególnie na Katalonii, ponieważ w stolicy tego regionu powstał jeden z największych i najbardziej utytułowanych zespołów piłkarskich – FC Barcelona. Obecny status prawny Katalonii ukształtował się w ostatnich latach. W 2005 r. parlament kataloński uchwalił nowy status autonomii, a rok później 73% głosujących opowiedziało się w referendum za jego wejściem w życie. Największym piłkarskim wrogiem Barcelony jest Real Madryt, którego kibicem był właśnie gen. Franco. Lata jego dyktatury to czas, w którym starano się wyeliminować jakiekolwiek oznaki destabilizacji terytorialnej Hiszpanii. Między innymi zabroniono używania języka katalońskiego. Silne represje, które spotykały mieszkańców Baskonii czy Katalonii, pozostawiły ślad obecny do dzisiaj. Nie ma przypadku w tym, że Katalończycy co jakiś czas żądają większych uprawnień. W końcu odpowiadają za produkcję ok. 20% PKB Hiszpanii. Popularne hasło „Catalonia is not Spain”, które co jakiś czas pojawia się na trybunach Camp Nou, ewidentnie wskazuje, że poglądy separatystyczne są obecne nie tylko na transparentach ugrupowań politycznych.

Najlepszą okazję dla manifestacji poglądów stanowi bez wątpienia Gran Derbi. Historia „derbów Europy” w bardzo klarowny i przejrzysty sposób pokazuje, że Katalończycy do dzisiaj nie mogą wybaczyć gen. Franco prowadzonej przez niego polityki. Pamiętna jest słynna porażka Katalończyków 11-1; świat dopiero po latach usłyszał, że zawodnikom Barcelony grożono wówczas śmiercią. Z drugiej strony, niedawne sukcesy Barcy pod wodzą Katalończyka z krwi i kości, Pepa Guardioli, uderzyły prosto w serce Królewskich. Porażki 6-2 czy 5-0 tylko pogłębiły nienawiść pomiędzy klubami, a co za tym idzie, pomiędzy samymi regionami Hiszpanii.

Trudno jednoznacznie ocenić sytuację, gdy polityka wkracza na trybuny (wymienione przeze mnie przykłady są kroplą w morzu klubów o asocjacjach politycznych). Z jednej strony karygodne jest nawoływanie przez poszczególne grupy kibicowskie do nienawiści rasowej, odwoływanie się do ideologii nazistowskiej, komunistycznej czy faszystowskiej, co skończyć się może nawet rozlewem krwi. Z drugiej strony (tu prym wiodą polskiej kluby) tego typu działania stanowią świetną okazję do zaprezentowania przywiązania do barw narodowych oraz uczczenia czy wspomnienia ważnych wydarzeń historycznych.