Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Karol Wilczyński  31 października 2013

Wilczyński: Katolicy – nie obawiajmy się Halloween!

Karol Wilczyński  31 października 2013
przeczytanie zajmie 4 min

„Gość Niedzielny” święci tryumfy na Facebooku: niemal 25 tysięcy osób bierze udział w wydarzeniu, mającym pomóc w manifestacji wiary i – jednocześnie – dyskredytacji przywiezionego prosto ze Stanów święta Halloween. Sam wziąłem udział w nim udział i zgodnie z zaleceniem zmieniłem profilowe zdjęcie, chwaląc się moim niecodziennym świętym patronem. Do czynnego oporu wzywa także piórem Anny Sosnowskiej portal deon.pl.

Też nie jestem zwolennikiem świętowania Halloween, ale z zupełnie innych pobudek. Nie przekonuje mnie jednak argument o pogańskich korzeniach święta, jak twierdzą niektórzy. Halloween nie musi też być „duchowym zagrożeniem”, czy „niebezpieczeństwem”. Wygodnie jest jednak iść za tym, co mówią media; wygodnie też dziennikarzom powtarzać niesprawdzone informacje i wykorzystywać posłuszeństwo niektórych katolików oraz ufność w przekaz kościelnych mediów – to jest obecnie największe zagrożenie jakie w kontekście Halloween dostrzegam.

Skąd wzięło się Halloween?

Wśród wielu amerykańskich grup religijnych (nie tylko chrześcijańskich/katolickich) panuje przekonanie, że jeśli twoje dziecko świętuje Halloween („cukierek albo psikus”), to jednocześnie oddaje się w moc demonów wywodzących się z kultów pogańskich. Bardziej oczytani przywołują jako źródło dziecięcych zabaw celtyckie święto Samhain – przypadające na koniec lata, mniej więcej na przełom października i listopada (ale nie dokładnie 31.10 – Celtowie nie posiadali bowiem aż tak dokładnych kalendarzy).

Zdaje się jednak, wbrew powyższym opiniom, że samo Halloween ma całkowicie inne źródła – co ciekawe, ściśle chrześcijańskie: przypada ono na 31 października, gdyż jest to wigilia (ang. eve od evening, wieczór) dnia Wszystkich Świętych (ang. All Hallows Day – stąd All Hallows Eve – Hallowe’en). Aby odkryć źródła Halloween wystarczy prześledzić historię uroczystości Wszystkich Świętych, które w dniu 13 maja ustanowił w 609 roku papież Bonifacy IV, poświęcając Świętej Dziewicy i wszystkim męczennikom bazylikę na Panteonie. Dopiero od czasów Grzegorza III (731-741) lud rzymski świętował dzień Wszystkich Świętych 1 listopada, natomiast to dzięki Karolowi Wielkiemu i papieżowi Grzegorzowi IV całe imperium Franków rozpoczęło świętowanie tej uroczystości (rok 835). Oktawę tej uroczystości zawdzięczamy zaś franciszkaninowi, papieżowi Sykstusowi IV (1471-84). Na marginesie dodam, że Irlandia została schrystianizowana w VI wieku, a VII-IX wiek to okres, w którym to Irlandczycy chrystianizowali pogańską Europę. Celtyccy poganie nie mają więc nic wspólnego z ustanowieniem Halloween. Bliższy temu jest raczej Dzień Zaduszny, zapoczątkowany przez św. Odilona z Cluny jako bezpośrednia przeciwwaga dla pogańskich zwyczajów – dzień ten od 998 roku obchodzony jest w Kościele drugiego listopada.

Dobra, ale skąd te czaszki i demoniczne dynie?

Halloween jakie znamy z amerykańskich filmów i przenikającej na rodzimy grunt popkultury to niesamowity zlepek różnych obyczajów wygenerowanych w 300-letnim tyglu amerykańskiej kultury – obyczajów rodem z Irlandii, Francji i Anglii. Irlandczycy mieli bowiem w zwyczaju hałasowanie bębnami i różnymi przedmiotami w przeddzień uroczystości Wszystkich Świętych – miało to na celu przekazanie potępionym duszom, że o nich nie zapomniano (z zazdrości o świętych mogłyby bowiem sprawić kłopoty – warto porównać ten zwyczaj do słowiańskich „Dziadów”). Francuzi natomiast mieli średniowieczną tradycję przebierania się w dzień 1 listopada i tańczenia po mszach tzw. „tańca śmierci”, mającego przypominać o marności i śmiertelności każdego człowieka. Anglicy zaś sprowadzili do Ameryki zwyczaj „cukierek albo psikus” (ang. trick or treat), który związany jest z dwoma tradycjami: proszenia przez dzieci o dary i smakołyki (tzw. soul-cake; dzieci przebierały się w łachmany, udając głodne duchy ludzi, którzy nie dostąpili zbawienia). Niektórzy też wiążą ten zwyczaj z udaremnieniem zamachu na króla organizowanego przez katolika, Guya Fawkesa. Po tym zdarzeniu protestanci zaczęli upamiętniać powieszenie Guya Fawkesa 5 listopada, organizując liczne zabawy – w środku nocy odwiedzali pobliskie domy katolików krzycząc „trick or treat”, domagając się przy tym piwa i pożywienia. Pozostałe elementy święta Halloween (np. lampy dyniowe – ang. jack-o’-lantern) pochodzą z XVII-wiecznego angielskiego folkloru lub zostały dodane w XIX wieku przez amerykańskich organizatorów zabaw, wyczuwających w tym intratny interes. Jak widać zatem źródła Halloween są katolickie (Francja, Irlandia), protestanckie (Anglia, Ameryka) lub wynikały z chęci zysku.

Czy zakazywać dzieciom zabaw w Halloween?

Widać wyraźnie, że zabawy w Halloween nie muszą się wiązać z magią czy demonami – wycinanie dyni, czy gra w „cukierek lub psikus” mogą być świetną zabawą i dobrym pretekstem do bycia z najmłodszymi. Podobne rzeczy dzieją się podczas zapustów, jasełek, kolędowania czy Lanego Poniedziałku. Problem i zagrożenie zaczyna się wtedy, gdy zaczyna w to wchodzić duch konsumpcjonizmu – gdy Halloween jest jedynie pretekstem do bezmyślnego kupowania kolejnych rzeczy, które nie sprawią, że dorośli będą bliżej swoich dzieci. Oczywiście, mimo że Halloween nie ma nic wspólnego z celtyckim bogiem śmierci (jak stwierdził jeden z polskich hierarchów kościelnych), to może promować antychrześcijański światopogląd – można jednak tak samo powiedzieć o popularnych „andrzejkach”, ale też wielu innych imprezach o chrześcijańskim rodowodzie. To „zagrożenie duchowe” jest jednak o tyle prawdopodobne, o ile bezrefleksyjnie przyjmujemy trendy zza oceanu i uznajemy całą „popkulturową” otoczkę. To jednak ta bezrefleksyjność jest większym zagrożeniem niż owa otoczka demonicznych wizerunków, przebierania, horrorów, okultyzmu czy pijackich imprez. Dochodzi do tego również kwestia estetyki, o której wspomniał Błażej Strzelczyk.

Jak zakazywać?

Narzuca się w tym momencie pytanie – czy należy zakazywać praktykowania popkulturowych trendów? Moim zdaniem strategia zakazywania jest skuteczna jedynie wówczas, gdy mamy równocześnie alternatywy do zaproponowania. Podobnie jak wspomniana wyżej Anna Sosnowska z deon.pl wątpię, by zarówno facebookowe wydarzenie utworzone przez „Gościa Niedzielnego”, jak i teksty, czy raczej odezwy polskich hierarchów, mogły stanowić konkurencję dla Halloween i wiążących się z nim „zagrożeń duchowych”. Oczywiście, pierwszym poziomem powinna być rzetelna informacja o tym dlaczego nie Halloween. Jest wiele powodów, o wielu z nich Kościół nie wspomina. Drugim poziomem – w Polsce właściwie nieobecnym – jest stworzenie alternatywnych propozycji dla wiernych, próby położenia nacisku na katolicki charakter Halloween (All Hallow’s Eve). Skoro w dzień zaduszny, dzięki św. Odilonowi, modlimy się za dusze wszystkich wiernych zmarłych, to dziś być może warto pomodlić się za tych, którzy są bliscy śmierci – tych, którzy już jutro mogą mieć swoje święto. Do tego jednak potrzebne są otwarte drzwi kościołów i pobudzone serca wiernych.