Gliński: Cisza nad urną
Sojusz Lewicy Demokratycznej oraz PSL porozumiały się w sprawie wspólnego poparcia dla zmian w prawie, które pociągną za sobą zakaz publikacji sondaży na tydzień przed wyborami, a cisza wyborcza w sobotę zostanie zniesiona. Czy w naszej debacie publicznej nie jest przeceniana rola sondaży w wyborach? Czy jest naprawdę aż tak prawdopodobne, że wiele osób widząc np. Twój Ruch poniżej progu wyborczego przerzuciłoby swoje głosy na partię Leszka Millera?
Jeśli chodzi o sondaże, to wpływają one na ostateczny rezultat wyborów, na co istnieje wiele dowodów. Bardzo często nie maj wartości poznawczej, a jedynie czysto polityczną – nie można ich więc nazwać inaczej niż „pseudosondażami”. Ich zadaniem jest wywołanie spekulacji na zasadzie „co by było gdyby”; sztuczne kształtowanie opinii społeczeństwa na dane tematy. Następnie wykorzystywaną są one w kampaniach politycznych, do promocji określonych postaci bądź rozwiązań. Za przykład niech posłuży tutaj słynny sondaż z wyborów prezydenckich, kiedy Włodzimierz Cimoszewicz nagle „wyskoczył” do góry. Nie jestem jednak zwolennikiem zmiany istniejących obecnie rozwiązań.
Czy cisza wyborcza rzeczywiście jest niezbędny rozwiązaniem? Co zmieni jej brak w dniu poprzedzającym głosowanie?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Osobiście jestem zwolennikiem ciszy wyborczej. Jej funkcja łagodzenia sporu w końcówce wyścigu wyborczego jest naprawdę pozytywna. Nie widzę też argumentów, które miałyby przemawiać za jej usunięciem. Aczkolwiek gdyby taka zmiana miałaby faktycznie zostać wprowadzona, to niezbędny byłby szeroki konsensus wszystkich partii politycznych, aby uniknąć podejrzenia, że jest to swoista „zmiana reguł gry” w związku ze zbliżającym się maratonem wyborczym. W przypadku wypracowania takiego kompromisu nie miałbym nic przeciwko zniesieniu ciszy wyborczej.
Czy nie powinniśmy się zastanowić nad zniesieniem ciszy wyborczej także w niedzielę? W dobie twittera oraz facebooka ten przepis jest de facto martwy – możemy przecież pisać, ile jest grzybów w koszyku, a i tak wszyscy wiedzą, o co chodzi.
Nie zmienia to jednak faktu, iż cisza wyborcza zmniejsza temperaturę rywalizacji, tworzy bardziej spokojną i refleksyjną atmosferę, sprzyjającą podjęciu ostatecznej decyzji, jakie nazwisko skreślić na karcie wyborczej. Oczywiście nie uda nam się wyeliminować wszystkich „wrzutek”, co nie powinno nas jednak skłaniać do likwidacji samej ciszy wyborczej. Szczególnie, że nasze społeczeństwo, składające się w dużej części z osób niezdecydowanych, podatne jest na agitacje czy impulsy wyzwalane w ostatnim momencie.
Jakie jest więc remedium na te problemy, o których dyskutuje się już przecież nie po raz pierwszy?
Jako przewodniczący Polskiego Towarzystwa Socjologicznego prowadziłem rozmowy z ś.p. Grażyną Gęsicką w celu budowy swego rodzaju koalicji ponad podziałami w Sejmie. Miało to doprowadzić do uchwalenia ustawy dotyczącej „cywilizowania” sondaży w polityce – takiej zmiany ich sposobu prezentowania, aby minimalizować ich podatność na różne manipulacje. Pomysł ten zakładał jednak powszechny konsensus wszystkich sił politycznych. Natomiast w tym konkretnym przypadku inicjatywy SLD oraz ludowców wyraźnie widać tylko doraźne korzyści oraz partykularny interes samych zainteresowanych.
Rozmawiał Bartłomiej Orzeł
Piotr Gliński
Bartłomiej Orzeł