Jesteśmy kulturą szlacheckich bękartów
Wcale nie płaczemy nad losem naszych wiejskich przodków, płaczemy nad sobą. Nad naszą komfortową niedolą zwycięzców historii. Wykorzystujemy kulturę chłopską dla własnych tożsamościowych i estetycznych potrzeb. Wygodnie z 20. piętra szklanego wieżowca wylewać łzy na cierpienia praprababek, które korzystały z wychodka i mieszkały ze świniami.
Każdy naród ma prawo do własnego Black Lives Matter. Nasz również. Dlatego polscy chłopi uprawiający pole, wszystko jedno czy XVIII-, XIX- czy XX-wieczni, są dla nas tym samym, co czarnoskórzy niewolnicy na amerykańskim Południu. Ktoś powie, że to zakłamanie przeszłości. Ale przecież właśnie o to chodzi. O nowy mit, który wyprzedza prawdę i fałsz. Ma ją dopiero ustanowić.
Płacząc nad naszym wyimaginowanym, wewnętrznym chłopem i dokonując symbolicznego mordu na szlacheckiej części naszej historii, zabijamy samych siebie. Bo wymazujemy pamięć o dziedzictwie szlacheckim – języku, wartościach, całej tej burzliwej i porywającej historii. Nie tylko upadków, ale i wzlotów.
Twórcy zwrotu ludowego chcą zniszczyć dotychczasową tożsamość Polaka. Hoffman swoimi ekranizacjami Sienkiewiczowskiej Trylogii stworzył plebejskiego sarmatę. Lud PRL-owski mieszkający w blokach z wielkiej płyty nagle odnalazł siebie w wąsatych Skrzetuskich, Wołodyjowskich i Kmicicach.
Dziś oglądamy śmierć tych wyobrażeń. Momentem założycielskim – podobnie jak w latach 70. XX w. – znowu jest popkultura. Kos, 1670, Chłopi, Chłopki. Opowieści o nowym Polaku. Ze wszystkich tych dzieł najbardziej udany jest Kos. Oglądamy na ekranie prawdziwie Rymkiewiczowski spektakl. We krwi szlacheckiej rodzi się Polska plebejska.
Kluczową sceną w tym filmie jest zemsta, jakiej dopuszcza się główny bohater, Ignac, szlachecki bękart. Wraz z innymi chłopami masakruje sarmackie ciało Wąsowskiego. Grany przez Łukasza Simlata zwyrodnialec jest symbolem zepsucia dawnej Rzeczypospolitej. To wampir, żywy trup i przeżytek historii, który funkcjonuje tylko dzięki wysysaniu krwi z włościańskich tętnic.
Rytualny mord na Wąsowskim wyznacza narodziny i rok zerowy nowej Polski. To w tej karczmie rozegrała się nasza rewolucja francuska. To tam tryskająca krew Wąsowskiego dała nowe, symboliczne życie współczesnym chłopomanom.
Nowym typem bohatera polskiego jest właśnie Ignac. Bękart szlachecki. Tak jak i my jesteśmy kulturą szlacheckich bękartów. Odgrywamy kulturowo szlachecki spektakl, bo mówimy do siebie na pan i pani, tłuką nam do głów te androny o husarskich skrzydłach, miodach pitnych, karmazynowych brzuchach i tłustych wąsiskach, ale już wiemy, że to tania maskarada.
Chcemy stać się nowoczesnymi Polakami. Tak jak Ignac w filmie rezygnujemy z uganiania się za dowodami naszego szlachectwa, akceptujemy w sobie nasze chłopstwo, nasze bękarctwo, kulturowego ogołocenie i pamięć wielopokoleniowej biedy.
Właśnie tak wygląda chłopomańska psychologia. Już nie tylko pedagogika wstydu, tropienie antysemityzmu i ciemnych kart z historii Kościoła katolickiego. Od teraz z zakurzonych tomiszcz marksistów i nowych wielkich ksiąg Leszczyńskich et consortes wypływamy na głębokie wody chłopomańskiej popkultury.
Na pomnikach Ignac, nieustraszony bękart szlachecki oraz Tadeusz Kościuszko, mason i deista. A na ulicy Jan Paweł z Adamczychy, kolorowy pajac, zabawiający turystów, zbierający do puszki na piwo. Taką rolę szlachcie dają do odegrania Leszczyński, Maślona, Rużyłło, etc. Jak im odpowiemy?
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.