Chłopi – recenzja. Film nie dorasta książce do pięt
Jagna ofiarą slut-shamingu a Boryna ucieleśnieniem patriarchatu? W ostatnim odcinku Kultury Poświęconej staramy się zestawić polskiego kandydata do Oscara, czyli film Chłopi, z oryginalną powieścią polskiego noblisty Władysława Reymonta. Uciekamy od skansenowości wsi, szukając realizmu i historii transformacji chłopskiej tożsamości aż do współczesności. Zapraszamy!
„Z sali kinowej wyszedłem poirytowany seansem. Film jest oparty na motywach, lub co najwyżej korzysta z motywów dzieła literackiego. Wzięcie siedmiuset stron powieści Reymonta ze zdaniami czternastokrotnie podrzędnie złożonymi i próba zmieszczenia ich w dwugodzinnym filmie okazało się być zadaniem karkołomnym. Wyszedł z tego swego rodzaju teledysk, albo rozciągnięty na dwie godziny zwiastun powieści. Mniej więcej od połowy filmu miałem wrażenie, że ktoś kto nie przeczytał książki nie wiedział co się dzieje na ekranie. To skakanie po scenach wskazuje, że dla twórców filmu znacznie ważniejsza była metoda malarsko-animacyjna niż treść filmu. Jakby sceny były pretekstem dla popisania się sztuką filmową – wydmuszką, sztuką dla sztuki, błyszczącym papierkiem. Jak łowickie wycinanki Jagusi” – stwierdził Piotr Kaszczyszyn
„Wszystkie te postaci są w jakimś sensie jednowymiarowe. Ich psychologia w nowej adaptacji jest wypaczona. Cała historia nagle jest zupełnie o czymś innym. Jagusia naszkicowana przez Reymonta jest zupełnie kimś innym niż w tym feminizującym dziele. Z rozpuszczonego dziecka podatnego na pokusy tego świata zrobiono z niej ofiarę patriarchalnego Macieja Boryna. W oryginale rzecz ma się zupełnie inaczej, i w tym sensie adaptacja jest wypaczeniem” – dodał Konstanty Pilawa
„W przedmowie twórcy filmu opowiadający o kulisach stwierdzili, że problematyka dzieła jest nadal aktualna, jako przykład podają slut-shaming. Miałem podczas seansu poczucie, że oglądając Chłopów z perspektywy tego zjawiska nie jest to rozmowa o Reymoncie, który nie nadawał postaciom jasnych ocen moralnych. W filmie Jagna przedstawiona jest jako niewinna i naiwna ofiara, bezinteresowna, lubiąca jedwabne chustki z przyczyn czysto estetycznych. Poczułem się naciągnięty na współczesny dyskurs” – podsumował Bartosz Brzyski
Projekt realizowany we współpracy z Fundacją Polska z Natury należącą do sieci Our Common Home.
Bartosz Brzyski
Piotr Kaszczyszyn
Konstanty Pilawa