Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Czy katolicy powinni palić serwery? Nauczanie Kościoła o postępie technologicznym

Czy katolicy powinni palić serwery? Nauczanie Kościoła o postępie technologicznym Jan Matejko, „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem”; źródło: wikimedia commons

„Co mają Ateny do Jerozolimy?” – tym słynnym pytaniem Tertulian, chrześcijański apologeta z II w. n.e., domagał się radykalnego oddzielenia świata filozofii i nauki od spraw wiary, w pierwszym z nich upatrując zagrożenia dla czystości doktryny katolickiej. W zaktualizowanej wersji tego pytania dziś chrześcijański myśliciel mógłby zapytać: „Co ma Dolina Krzemowa do Rzymu?”, odnosząc się do relacji między wiarą a coraz szybciej rozwijającą się technologią. Tradycja Kościoła Katolickiego jednoznacznie negatywnie zweryfikowała tertuliańskie wątpliwości, jednak dziś warto zapytać, czy – a jeśli tak, to w jaki sposób – radzi ona sobie z relacją wiary do technologii.

Optymizm Augustyna vs. sceptyczność Ambrożego

Trudno powiedzieć, żeby w tradycji Kościoła istniała jakaś systematyczna refleksja na temat technologii. Niewątpliwie można jednak znaleźć w niej – szczególnie we współczesnej Katolickiej Nauce Społecznej (KNS), ale nie tylko – całkiem sporo uwag na tematy okołotechnologiczne.

Świetną robotę „szperacza” tych wątków wykonał dr Brian P. Green, dyrektor ds. etyki technologii w Markkula Center for Applied Ethics przy Santa Clara University. To właśnie napisana przez niego praca The Catholic Church and Technological Progress: Past, Present, and Future będzie moim przewodnikiem w tej rekonstrukcji.

Idąc za Greenem, możemy przyjąć, że w Kościele pierwszych wieków pojawiły się dwa opozycyjne podejścia do ludzkiej pracy i związanych z nią kwestii, takich jak np. technologia. W perspektywie reprezentowanej przez św. Augustyna rozwój technologiczny należy uznać za ulepszanie świata stworzonego, a zarazem akt dobroci Boga oraz jego szczególną pomoc, która po prostu ułatwia nam życie w świecie.

W opozycji do tego stanęła wizja, według której człowiek musiał podjąć się pracy i rozwoju technologii z powodu degradacji rzeczywistości przez grzech pierworodny, a zatem praca była karą i wyrazem niedoskonałości zepsutego świata. Zwolennikiem tej opcji był m.in. św. Ambroży. Co ważne, podczas gdy pierwszy sposób myślenia był oczywiście bardzo „technooptymistyczny”, ten drugi nie tyle odrzucał całkowicie wartość ludzkiej pracy wytwórczej, co raczej lekceważył lub zaniedbywał ją.

Według amerykańskiego etyka podejście optymistyczne zdecydowanie „wygrało” w tradycji Kościoła. Zwycięstwo to dokonało się jednak przede wszystkim na polu praktycznej działalności katolickich „technopionierów”.

Historyczne dowody prowadzą nas szlakiem od wynalezienia koła wodnego przez irlandzkich mnichów w VII wieku, przez pierwszą studnię artezyjską kartuzów, pionierski pont d’Avignon Braci Mostowych, aż po bardziej współczesne wynalazki i odkrycia, takie jak barometr, mechaniczny kalkulator, stratygrafia, podstawy genetyki czy nawet… teoria Wielkiego Wybuchu, której współtwórcą był jezuita Georges Lemaître.

Jeżeli chodzi natomiast o pracę filozoficzną czy teologiczną, sytuacja wygląda już dużo gorzej. Co prawda Augustyn, a po nim Tomasz z Akwinu rozwinęli obraz Boga jako rzemieślnika (gr. technítis), zaś Hugon ze św. Wiktora odważnie pisał o znaczeniu „mądrości mechanicznej” dla zbawienia. Generalnie jednak tego rodzaju refleksje stanowiły wyjątki od reguły, którą stało się kompletne zaniedbanie tematów technologii czy pracy wytwórczej.

Wychodząc od arystotelesowskiego podziału funkcji umysłu na teoretyczną, praktyczną i wytwórczą, Green wskazuje, że myśliciele katoliccy wyraźnie skupili się na dwóch pierwszych, nie doceniając znaczenia tej ostatniej. Spośród tysięcy artykułów analizujących ludzkie cnoty i sprawności w słynnej Sumie teologicznej Akwinata poświęca cnocie sztuki (także sztuk mechanicznych) zaledwie dwa z nich.

Praca wytwórcza i technologia niewątpliwie należą do grupy tych zagadnień, które tradycja katolicka odkryła na nowo – albo wręcz zaczęła odrabiać zaległości – dopiero w XX wieku, i to właśnie w oparciu o dokumenty z tego okresu możemy pokusić się o rekonstrukcję nauczania Kościoła na ten temat.

„Czyń dobro, a zła unikaj”. Dlaczego Kościół potępia niektóre technologie?

Zanim przejdziemy do pozytywnej prezentacji tego nauczania, wypada odnieść się do popularnego dziś obrazu Kościoła jako wroga postępu, który raz po raz piętnuje błędy złego „współczesnego świata”. Oczywiście trzeba przyznać, że zarówno duchowni, jak i świeccy dają – i dawali w przeszłości – różne powody, dla których można tak katolicyzm postrzegać, zaś analiza „grzechów” Kościoła w relacjach ze światem nauki jest ogromnym tematem, który wymagałby osobnego tekstu.

Co do jednak samej nauki katolickiej o technologii kluczowym jest fakt, że nigdy nie odrzuca się tam technologii jako takiej tylko dlatego, że to coś nowego, nieznanego itp. – ale zawsze dlatego, że dana technologia zdaniem Kościoła po prostu prowadzi do zwiększenia zła w świecie.

Innymi słowy, idąc za Brianem Greenem, można powiedzieć, że według Kościoła wartość danej technologii zależy od wartości moralnej celów, do których służy – w duchu prostej zasady św. Tomasza z Akwinu, będącej naczelną zasadą prawa naturalnego: „czyń dobro, zła unikaj”. Jeśli natomiast dana technologia może służyć zarówno dobrym, jak i złym celom, wówczas uznaje się, że jest neutralna i jako taka wymaga szczególnej kontroli ze strony instytucji.

Przykładowo, w XX i XXI wieku papieże wielokrotnie wzywali do całkowitego zakazu broni nuklearnej oraz innych technologii wojskowych masowego rażenia, robiąc to, rzecz jasna, nie dlatego, że byli przeciwnikami rozwoju fizyki atomowej, ale ze względu na troskę o zdrowie i życie milionów ludzi. Przy lekturze krytyki współczesnych wynalazków, którą faktycznie znajdziemy od Rerum novarum aż po Fratelli tutti, warto mieć na uwadze tę perspektywę.

Przestrzeń współpracy z Bogiem

Pierwszy element obecnej nauki Kościoła o technologii to de facto rozwinięcie „technooptymizmu” św. Augustyna. Technologia jest wielkim darem od Boga – z jednej strony jako wsparcie w zmaganiu się z różnymi ludzkimi problemami, z drugiej zaś jako przestrzeń do współpracy z Bogiem Stwórcą, czy wręcz do udziału w jego doskonałej rozumności.

Tak ujęta teologiczna wartość technologii powtarza się w wielu tekstach źródłowych. W encyklice Divine afflante Spiritu papież Pius XII pisze, że „wszelka ludzka praca poznawcza”, nawet gdy nie jest związana z religią, ma swoją wyjątkową godność przez to, że jest swego rodzaju ograniczonym udziałem człowieka w nieskończonej wiedzy Boga.

W soborowej konstytucji Gaudium et spes rozwój technologiczny na przestrzeni dziejów postrzega się podobnie – ludzie dokonali ogromnych postępów w nauce i technologii, wykorzystując zdolności swojego umysłu, który ma w sobie coś ze światła umysłu samego Boga.

Sprawy świeckie i religijne mają to samo boskie pochodzenie, w związku z czym każdy, „kto pokornie i wytrwale usiłuje zbadać tajniki rzeczy, prowadzony jest niejako, choć nieświadomie, ręką Boga”.

W inny sposób tę samą myśl wyrażali papieże posoborowi. Przykładowo, Jan Paweł II naukę i technologię określał jako wspaniałe dzieła natchnionej przez Boga ludzkiej kreatywności, a w samej historii technologicznego postępu widział jedno wielkie echo biblijnych słów: „czyńcie sobie ziemię poddaną” (Rdz 1, 28).

Konstytucja Lumen Gentium wskazuje z kolei na fakt, że ludzka praca, w tym m.in. tworzenie technologii, może podnieść świat stworzony na wyższy poziom, który przewidział dla niego Stwórca, i nakłada wręcz na świeckich obowiązek kompetentnego podjęcia się tego zadania. Według dokumentów Vaticanum II chrześcijanie będą cieszyć się, jeśli pójdą śladem „Chrystusa-rzemieślnika”, integrując wszystkie swoje ludzkie sprawy, tj. prace domowe, zawodowe, naukowe czy techniczne z własnym życiem duchowym.

Kościół po soborze podtrzymał ten sposób myślenia o technologii, a co więcej – wyciągnął z niego również dodatkowe konsekwencje dla katolickiej etyki społecznej, które moim zdaniem skupiają się przede wszystkim wokół pojęcia godności osoby ludzkiej…

Godność i rozwój każdej osoby

Zaangażowanie wszystkich sfer świeckiego życia – a zatem również rozwoju technologicznego – do przemiany świata w duchu Ewangelii i sprawiedliwości znajdujemy wyraźnie w stwierdzeniach Soboru Watykańskiego II. Lumen Gentium mówi ogólnie, że świeccy powinni „wspólnymi siłami tak uzdrawiać istniejące na świecie urządzenia i warunki, jeżeli one gdzieś skłaniają do grzechu, aby to wszystko stosowało się do norm sprawiedliwości i raczej sprzyjało praktykowaniu cnót, niż mu przeszkadzało”.

Już 2 lata po soborze papież Paweł VI ogłasza encyklikę dedykowaną specjalnie tematyce niezwykle dynamicznego rozwoju ludzkości XX wieku, w której pisze m.in. o warunkach, jakie powinien spełniać ten rozwój, jeśli ma naprawdę służyć dobru człowieka. W Populorum progressio Kościół zobowiązuje się do zaangażowania w postęp ludzkości tam, gdzie ma on pomóc przezwyciężyć głód i inne problemy społeczne, jak również tam, gdzie ma on po prostu służyć rozwijaniu potencjału każdej osoby ludzkiej.

Co jednak kluczowe, ten progres nie może ograniczać się tylko do gospodarki czy technologii, ale zawsze musi służyć rozwojowi „każdego człowieka i całego człowieka”, tj. wszystkich wymiarów jego życia i potrzeb. Obrona godności ludzkiej i zrównoważonego rozwoju osoby jest więc dla Kościoła – podobnie jak w przypadku wielu innych tematów społecznych – podstawowym punktem odniesienia w myśleniu o technologii.

Zgodnie ze sformułowaniem encykliki Sollicitudo rei socialis Kościół nie może co prawda zaproponować konkretnych rozwiązań technicznych, bo nie reprezentuje programów gospodarczych czy politycznych, ale zależy mu tylko na tym, żeby „godność człowieka była należycie uszanowana i umacniana”.

Na czym ma polegać ten szacunek i wzmacnianie godności poprzez dobre użycie technologii? Na pewno można wskazać tu na 3 zagadnienia: wartość ludzkiej pracy, równość dostępu do rozwoju oraz równowagę pomiędzy technologią a innymi dziedzinami kultury.

Podmiot pracy, równy dostęp i jednostronność technokracji

O wartości i warunkach godnej pracy czytamy przede wszystkim w innej z encyklik społecznych Jana Pawła II – Laborem excercens. Papieżowi zależało w niej na podkreśleniu, że w czasach, gdy praca staje się coraz bardziej zmechanizowana, człowiek nadal pozostaje jej „właściwym podmiotem”.

Nie chodzi tu bynajmniej o wrogość wobec technologii, którą postrzega on jako wielkiego sprzymierzeńca ludzkiego wysiłku, ale o zagrożenie sytuacją, w której technika wypiera pracę człowieka, odbierając mu satysfakcję, ducha twórczego i poczucie odpowiedzialności. Dzieje się tak, gdy technologia odbiera miejsca pracy, ale również wtedy, gdy człowiek fascynując się nią, staje się de facto jej niewolnikiem.

Dokument przypomina w tym kontekście katolicką zasadę o pierwszeństwie pracy przed kapitałem, według której „każdy człowiek, który uczestniczy w procesie produkcji, choćby spełniał tylko takie rodzaje pracy, do których nie potrzeba szczególnego wykształcenia i osobnych kwalifikacji, jest jednak w tymże procesie produkcji prawdziwym podmiotem sprawczym — podczas gdy zespół narzędzi, choćby sam w sobie najdoskonalszy, jest tylko i wyłącznie narzędziem podporządkowanym pracy człowieka”.

Technologia jest również dla ludzkości zasobem, jednak nie każdy człowiek ma do niego taki sam dostęp. Z tej obserwacji Kościół wyprowadza postulat dzielenia się i równego dostępu, sformułowany w Popullorum progressio: „Ponieważ w regionach gospodarczo mniej rozwiniętych wzmaga się niedostatek, jest rzeczą słuszną, aby jakiś kraj opływający w bogactwa przeznaczał na pomoc dla tych regionów część wytwarzanych przez siebie dóbr, a także by kształcił wychowawców, inżynierów, techników, naukowców, którzy swoją wiedzą i doświadczeniem służyliby tym krajom”.

Równolegle do powstania tego dokumentu Paweł VI powołał również watykańską komisję „Sprawiedliwość i Pokój”, której celem była właśnie pomoc w wieloaspektowym, także technologicznym rozwoju dla narodów uboższych. Wspomniane zaś wyżej Sollicitudo rei socialis stwierdza mocniej, że „technologie i ich przekazywanie stanowią dzisiaj jeden z podstawowych problemów wymiany międzynarodowej i wypływających z niej poważnych szkód. Nierzadkie są przypadki, że krajom na drodze rozwoju odmawia się potrzebnych technologii lub udostępnia się im technologie bezużyteczne.

Trzecim fundamentalnym problemem dotyczącym ochrony godności ludzkiej jest kwestia równowagi między techniką i innymi wymiarami kultury. Gaudium et spes zauważa, że zwiększenie roli technologii w codziennym życiu stawia przed nami pytania o sens, wartość i właściwy sposób przeżywania tej zupełnie nowej rzeczywistości.

Patrząc z perspektywy godności i wartości osoby, należy stwierdzić, że rozwiązania tych wątpliwości muszą być odpowiednio głębokie i wielowymiarowe. Kościół nie chce ograniczenia stylu życia tylko do korzystania z technologii i myślenia w jej kategoriach, bo wie, że horyzonty człowieka z natury są o wiele szersze i nie wolno spłaszczać różnorodnych aspektów jego osobowości.

W liście apostolskim Octogessima adveniens Paweł VI ujmuje to jako zwrot ku „technice, która (…) ogarnia cały styl życia, a nawet wyrażania się, choć o jej istotny sens nikt nie pyta (…) bierze pod uwagę tylko jeden, choćby nawet dziś ważny wymiar ludzkiego życia i dlatego człowieka niejako kaleczy”.

Problem „technokracji”, czyli sposobu myślenia i działania, który stopniowo zagarnia i redukuje wszystkie dziedziny rzeczywistości, od czasu tego papieża znacząco rozwinął się w KNS. W przemówieniu do środowisk naukowych, wygłoszonym w Hiroszimie w 1981 roku, Jan Paweł II sygnalizował, że dynamiczny rozwój nauki i technologii może prowadzić do destabilizacji rozwoju poszczególnych wymiarów kultury; pytał zarazem naukowców, jak wykorzystać postęp w taki sposób, by każdy z tych wymiarów mógł zachować swoją tożsamość.

Odpowiedzi próbuje udzielić dziś również Franciszek, poświęcając „paradygmatowi technokratycznemu” obszerną część encykliki Laudato si. Według niego zmierzamy we właściwym kierunku, jeżeli „technika nastawiona jest przede wszystkim na rozwiązywanie konkretnych problemów ludzkich, z obowiązkiem niesienia pomocy innym, by żyli z większą godnością, a mniejszym cierpieniem”.

Rome Call for AI Ethics – wzór dialogu ze światem techniki?

Kończąc tę bardzo krótką rekonstrukcję, zamiast podsumowania chciałbym zaprezentować jeszcze jeden stosunkowo nowy tekst, mianowicie Rome Call for AI Ethics opublikowany w lutym 2020 roku z inicjatywy Papieskiej Akademii Życia.

Co prawda nie jest to typowy dokument Kościoła, a raczej inspirowana przez Watykan inicjatywa międzynarodowa (oprócz abp. Vincenzo Pagli podpisali się pod nim przedstawiciele Microsoftu, IBM, FAO oraz włoski minister ds. innowacji), jednak uważam, że w bardzo przejrzystej i zwięzłej formie prezentuje on główne wątki katolickiej refleksji o technologii, być może wskazując także katolikom drogę dalszego ich rozwinięcia – zarówno w nauczaniu, jak i praktyce.

Celem Rome Call… jest pobudzenie środowiska międzynarodowego do dyskusji na temat etycznego rozwoju bodaj najdoskonalszej technologii, jaką dotychczas stworzyliśmy, tj. sztucznej inteligencji (SI). Sygnatariusze chcą wypracować tzw. „algor-etykę”, czyli etyczne zasady rozwoju algorytmów i technologii SI.

Zobowiązują się do zabiegania o taki jej rozwój, który będzie służył każdej indywidualnej osobie, całej ludzkości oraz środowisku naturalnemu. Odrzucają natomiast model nakierowany jedynie na zwiększenie zysków czy stopniowe zastępowanie ludzi w ich miejscach pracy.

Jako główne warunki etycznego rozwoju SI wskazuje się tam niedyskryminację żadnego człowieka, troskę o dobro ludzkości i każdej osoby, świadomość środowiska, zrównoważoną ochronę planety oraz zapewnienie zrównoważonych systemów żywnościowych.

Autorzy tekstu piszą o potrzebnych działaniach nie tylko na polu samej etyki, ale również powszechnej edukacji czy regulacji prawnych. SI powinna wspierać rozwój absolutnie każdej jednostki, a więc również osób starszych czy z niepełnosprawnościami, ich dostęp do edukacji, pracy czy udogodnień życia codziennego. Jako konkluzję proponują zaś 6 naczelnych zasad „algor-etyki”:

  • Przejrzystość – systemy SI powinny być wytłumaczalne i zrozumiałe dla wszystkich.
  • Inkluzywność – SI powinno uwzględniać potrzeby rozwojowe wszystkich ludzi, nie może zaś nikogo dyskryminować, bo każdy ma równą godność.
  • Odpowiedzialność – twórcy SI muszą postępować odpowiedzialnie i przejrzyście, tak aby zawsze konkretna osoba ponosiła odpowiedzialność za działanie maszyny.
  • Bezstronność – SI nie może tworzyć uprzedzeń ani działać w oparciu o nie, aby chronić sprawiedliwość i godność ludzką.
  • Wiarygodność – systemy SI muszą działać w sposób budzący zaufanie.
  • Bezpieczeństwo i prywatność – systemy SI muszą działać bezpiecznie, szanując prywatność użytkowników.

Z racji swojego uniwersalnego, międzynarodowego charakteru dokument jest pozbawiony odniesień do Boga i Kościoła, dlatego pomija wątki o charakterze teologicznym (technologia jako łaska, współpraca ze Stwórcą, duchowość pracy itd.). Jednak podkreśla on stanowczo te problemy, które od lat są dla KNS w kontekście technologii najważniejsze: ochronę godności i rozwoju osoby ludzkiej, odpowiedzialność moralną, a także – rozwijającą się zwłaszcza w ostatnich latach za sprawą papieża Franciszka – troskę o środowisko jako nasz wspólny dom.

Niewątpliwie, tradycja katolicka – również ta dotycząca spraw społecznych – nigdy nie może zapominać o Bogu, który z oczywistych względów zawsze jest dla niej centrum, punktem wyjścia i dojścia. Sądzę jednak, że jeśli Kościół chce mieć realny wpływ na coraz ważniejszą dla całego świata debatę o technologii, to inicjatywy takie jak Rome Call for AI Ethics wskazują mu ciekawą metodę działania. Okazuje się bowiem, że „Wezwanie z Rzymu” może dotrzeć skutecznie nawet do Doliny Krzemowej – i to bez wypierania się tradycyjnych chrześcijańskich wartości.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.