Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Kaczyński oszalał? Wyborczy gambit PiS-u

Kaczyński oszalał? Wyborczy gambit PiS-u Kancelaria Premiera/Flickr.com

Od momentu podpisania przez prezydenta Dudę ustawy powołującej komisję do spraw rosyjskich wpływów w Polsce, wiele miejsca poświęcono analizie jej funkcjonowania. Mało jednak usłyszeliśmy przekonujących argumentów pokazujących jej polityczny sens w trwającej już wyborczej pre-kampanii. Czy PiS stracił polityczny instynkt, czy za pozornie samobójczym ruchem stoi strategiczny, bo wyborczy, sukces?

Trudno zrozumieć polityczną logikę, która kryje się za powołaniem Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-22 właśnie teraz, jeżeli w łonie partii rządzącej nie istniałoby mocne przekonanie, że jej utworzenie doprowadzi do wyborczego sukcesu.

W innym wypadku podobne ciało można było, nawet jeżeli nie przez ostatnie 7,5 roku, to przynajmniej od lutego 2022, powołać do życia już wielokrotnie. Z końcem listopada posłowie, jeszcze wtedy Solidarnej Polski, zapowiedzieli złożenie wniosku o stworzenie komisji ds. zbadania polityki energetycznej Polski w latach 2007-2022. Pomysł przejął PiS i w pierwszy dzień grudnia projekt ustawy pod znaną już wszystkim nazwą trafił do Sejmu.

Od tego czasu o sprawie było cicho, jednak z miesiąca na miesiąc pre-kampania się rozkręcała. Donald Tusk jeździł po Polsce, a PiS przygotowywał koncepcję strategii wyborczej, na czele z majową konwencją, na której ogłoszony został postulat waloryzacji 800+.

Jednak sondaże nie uległy istotnym zmianom, a przewaga PiS-u u progu kampanii jest zbyt krucha, aby można było ze spokojem myśleć o jesiennych wyborach. Dlatego wszystko wskazuje na to, że Nowogrodzka jeszcze przed wakacjami zamierza zastosować gambit, który przynieść ma wyborcze zwycięstwo.

Politycy uczą się szybciej niż komentatorzy, przywiązani do starych dogmatów. Po pierwsze, o sukcesie nie decydują słupki poparcia, ale ostateczna ich materializacja w sejmowych mandatach. Dlatego często zamiast skupiać się na największym rywalu, lepiej skupić się na graczach z drugiego szeregu.

Dzięki systemowi D’Hondta, który premiuje największych wyborczych wygranych, nie dostanie się przez lewicę do Sejmu w 2015 r. skutkowało zdobyciem przez PiS parlamentarnej większości. Chociaż polaryzacja już wcześniej działała na korzyść PO i PiS-u, jeszcze nigdy nie zagrała tak bardzo na korzyść żadnej z nich.

Przypomnijmy: Zjednoczona Lewica startująca w 2015 r. jako koalicja wyborcza zamiast wymaganych 8% zdobyła jedynie 7,55% głosów, otwierając tym samym partii Jarosława Kaczyńskiego drogę do samodzielnych rządów. Jednym z ojców chrzestnych wyborczej porażki Lewicy był Adrian Zandberg, który jako przedstawiciel Razem w ostatniej telewizyjnej debacie wypadł o wiele lepiej niż Barbara Nowacka.

Co prawda Razem zdobyło dzięki niemu 3,62% głosów, otrzymując subwencję i budując podwaliny dla sejmowego powrotu lewicy w 2019 r., ale sprawiło jednocześnie, że w 2015 PiS za darmo otrzymało brakujące mu do samodzielnych rządów mandaty.

Dziś duet PSL-Hołownia także zamierza startować jako koalicja, celując w próg 8%, ale spektakularna powtórka z 2015 r. jest mało prawdopodobna. Majowe sondaże dają jej 15%, a spadek o połowę w tak krótkim czasie nie wydaje się możliwy – tym bardziej, że nie ma ugrupowania, które mogłoby niczym Razem w 2015 r. podebrać koalicji cenne procenty. Niemniej jednak wszystko jest kwestią kalibru wybranego pocisku.

Chociaż w podpisanej przez prezydenta ustawie nie pada zaproponowana pierwotnie przez posłów Kowalskiego, Goska i Ozdobę nazwa zawężająca prace komisji do badania polityki energetycznej Polski, można domniemywać, że właśnie ten obszar tematyczny będzie samą komisję interesować najmocniej.

A przecież największe kontrowersje w tym zakresie budziła w przestrzeni publicznej kwestia negocjacji kontraktu gazowego, jakie prowadził ówczesny wicepremier i minister gospodarki w rządzie PO-PSL, Waldemar Pawlak. Były lider PSL-u może stać się dużym obciążeniem nie tylko dla wizerunku ludowców, ale także dla Szymona Hołowni.

Pamiętajmy, że do czasu aż wyborcze listy nie zostaną zarejestrowane, koalicja PSL-Hołownia może się nie zmaterializować z powodu obaw Polski2050, że ludowcy będą ciągnąć cały sojusz pod wodę. Jednym słowem, to wcale nie Donald Tusk musi stać się największą polityczną ofiarą ustrzeloną przez PiS-owską komisję.

Po drugie, za każdym razem, kiedy komentatorzy wskazywali na potrzebę ruszenia przez PiS do centrum i złagodzenia przekazu, partia rządząca robiła ruch przeciwny i grała na wysoką frekwencję. Doskonale sprawdziło się to w wyborach do Parlamentu Europejskiego z 2019 r., w których mobilizacja wśród elektoratu PiS-u przeciwko wspólnej liście opozycji pod hasłem „Obroń swoje prawo” zaskoczyła nawet samą partię rządzącą. W efekcie europejskie mandaty oprócz PiS-u i Platformy udało się zdobyć w symbolicznej liczbie trzech jedynie Wiośnie Roberta Biedronia.

Jednak najbardziej spektakularnym sukcesem tej strategii był rok 2020. Wówczas PiS najpierw pozwolił na zamianę przez PO kandydatki na prezydenta Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na Rafała Trzaskowskiego. Bardziej wyrazisty Trzaskowski pozwolił PiS-owi na zaostrzenie światopoglądowego kursu i skupienie kampanii wokół tematu mniejszości seksualnych i zagrożenia dla polskiej tożsamości.

Wtedy też wydawało się dziwnym, że PiS wyciąga rękę do Platformy, pozwalając na wymianę kandydata na mocniejszego, jednak w efekcie zamiast przegrać z Szymonem Hołownią, Andrzej Duda wygrał z Rafałem Trzaskowskim, uzyskując reelekcję z rekordowym poparciem.

Tym razem manewr może być podobny – odbieramy tlen potencjalnym koalicjantom Platformy, starając się, aby opozycyjni wyborcy o nich zapomnieli. W kilka godzin po podpisie prezydenta sceptyczny dotychczas wobec marszu 4 czerwca Hołownia zadeklarował wzięcie w nim udziału, tym samym będąc zmuszonym do pokazania swojej drugorzędności względem Donalda Tuska jako organizatora wydarzenia.

Tak samo stać się może z Lewicą. Pomijana przez komisję PiS-u straci nimb opozycyjnej ofiary, z premedytacją może być ograniczana przez partię rządzącą przede wszystkim do postaci Donalda Tuska, który ze względu na swój znaczny negatywny elektorat nie będzie w stanie przebić szklanego sufitu poparcia.

Zamiast więc marszu do centrum PiS znowu wpadnie w swoje pozorowane szaleństwo, tylko po to, aby ustawić sobie opozycyjnych rywali w dogodnej dla siebie pozycji.

Jednocześnie PiS zdradza też prawdopodobnie swoją powyborczą strategię. Po pierwsze, trudno sobie dzisiaj wyobrazić wyrzucenie Suwerennej Polski z list wyborczych, a więc i przyszłego potencjalnego rządu. Z drugiej strony jeszcze trudniej wyobrazić sobie koalicję, którą niedawno kreślił na łamach Klubu Paweł Musiałek, pisząc o wariancie wspólnych rządów PiS-PSL-Polska 2050.

Po wakacyjnym „grillowaniu” polityków związanych z PSL-em trudno będzie o powyborczą chęć do wspólnego rządzenia. Zostaje tylko Konfederacja, której rosnąć może poparcie m.in. na sprzeciwie wobec kolejnych socjalnych obietnic partii rządzącej.

Czy gambit PiS-u i ponowna próba ustawienie sceny politycznej pod siebie finalnie się powiedzie? Szanse na to z pewnością rosną po wejściu do gry prezydenta Andrzeja Dudy, który jest cennym zasobem w kampanii wyborczej. Pewnym jest, że albo będzie to jedna z bardziej błyskotliwych, choć – państwowo szkodliwych kampanii wyborczych w wykonaniu partii rządzącej, albo jedna z najbardziej katastrofalnych. Dużo zależeć będzie jednak od samej opozycji, która od 2015 r. tańczy tak, jak jej Prawo i Sprawiedliwość zagra.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.