Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

PO partią Kremla w Polsce? PiS przestrzelił z oskarżeniami

PO partią Kremla w Polsce? PiS przestrzelił z oskarżeniami Ministry of Foreign Affairs of the Republic of Poland's photostream/flickr.com

Sejm przegłosował uchwalenie Ustawy o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-22. To zła wiadomość i fatalny pomysł.

Czy to jest w ogóle konstytucyjne?

Komisja będzie mogła zdecydować o cofnięciu poświadczenia bezpieczeństwa lub nałożeniu zakazu jego otrzymania, zakazie pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi lub cofnięciu pozwolenia na broń. Każde z tych ograniczeń będzie mogło obowiązywać nawet do 10 lat od momentu wydania decyzji. Oznacza to, że organ administracji publicznej będzie mógł w drodze decyzji administracyjnej orzec typowo karny środek, jakim jest zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi.

Co więcej, postępowania mogą dotyczyć także innych osób niebędących funkcjonariuszami publicznymi ani członkami kadry kierowniczej. Zakres podmiotowy ustawy jest więc w istocie nieograniczony. Postępowanie wyjaśniające może dotyczyć każdej osoby, wobec której pojawi się podejrzenie działania pod wpływem rosyjskim na szkodę Polski.

Tym samym komisja stanie się quasi-sądem karnym, który będzie mógł niemalże każdego pozbawić możliwości pełnienia funkcji publicznych bez możliwości odwołania się do niezależnego sądu i bez domniemania niewinności gwarantowanego w prawie karnym.

Okres działania komisji przypada na okres rządów zarówno PO-PSL, jak i Zjednoczonej Prawicy, a w 9-osobowym gronie członków ma znaleźć się 4 przedstawicieli opozycji. Nie będzie to jednak stanowiło przeszkody w sprowadzeniu komisji do narzędzia „grillowania” polityków PO i PSL przez PiS, szczególnie że powołanie jej jako organu administracyjnego, a nie typowej komisji śledczej, powoduje, że nie obowiązuje jej zasada dyskontynuacji i będzie mogła funkcjonować także w kolejnej kadencji parlamentu.

Trzy kluczowe etapy polityki PO wobec Rosji

Poza zarzutem o to, jaką władzę będzie mieć komisja, kluczowy jest ten o naturze „merytorycznej”. Pomysł komisji pojawił się w związku z oskarżeniami PiS-u wobec PO, że w okresie sprawowania rządów partia prowadziła politykę prorosyjską, której źródłem są bliżej nieokreślone rosyjskie wpływy. Tutaj leży kluczowy problem.

Mimo że w krytyce polityki wobec Rosji autorstwa rządu PO-PSL PiS miał wiele racji, to w żaden sposób nie uprawnia to do wniosku, że polityka była prorosyjska, a już na pewno nieuprawnione jest stwierdzenie, że została podyktowana rosyjskimi wpływami. Przegłosowanie Ustawy o powołaniu Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich jest dobrym pretekstem do tego, żeby wrócić do sprawy, jak faktycznie wyglądała polityka wobec Rosji w latach 2007-2015. Mijające lata powodują, że zaciera się pamięć o tych wydarzeniach i zaczynamy interpretować je przez pryzmat bieżących wydarzeń.

Politykę PO wobec Rosji można podzielić na trzy zasadnicze okresy: 2007-2010, 2011-2014, 2014-. Pierwszy to próba resetu rozumianego jako nowe otwarcie w relacjach z Rosją. Ma ona polegać na wysyłaniu pozytywnych gestów i zminimalizowaniu krytyki w nadziei na odwzajemnienie. Reset nie przyniósł oczekiwanych rezultatów, choć początkowo udało się zyskać kilka pozytywnych sygnałów ze strony Kremla.

Problemy zaczęły się, kiedy zerwano „nisko wiszące owoce”, a więc gdy po serii pozytywnych gestów przyszedł czas na realne „sprawdzam”. Ze strony polskiego rządu pojawiło się oczekiwanie realnych, a nie tylko symbolicznych działań, np. w sprawach historycznych. Strona rosyjska oczekiwała realnej zmiany w polskiej polityce wobec Kremla, w tym np. wejścia inwestycyjnego rosyjskich firm do Polski i respektowania rosyjskich interesów w Europie Wschodniej.

Pogorszenie relacji było nieuniknione, ponieważ wzajemne ustępstwa, na jakie zgodziły się obie strony, okazały się niewielkie, a oczekiwania korekty polityki drugiej strony za duże wobec możliwości ich zaspokojenia. Pierwszym sygnałem alarmowym była rosyjska agresja na Gruzję w 2008 r. Okresem kończącym normalizację domknęła katastrofa smoleńska, a właściwie problemy w wyjaśnieniu jej okoliczności, które zwieńczył raport MAK w styczniu 2011 r.

Drugi okres to czas obniżenia zbudowanego wcześniej nieznacznego zaufania, gdy polityka była już prowadzona bez nadziei na poprawę sytuacji, chociaż nie zdecydowano się na istotną zmianę polityki, a przede wszystkim retoryki. Z pewnością na pozbawienie złudzeń co do rozwoju relacji wpłynął powrót na stanowisko prezydenta Władimira Putina i koniec nadziei zarówno państw UE, jak i USA na liberalizację systemu politycznego w Rosji.

Trzeci okres zaczął się od agresji rosyjskiej na Ukrainę w 2014 r. Krytyka ze strony PO była już mocna i de facto zbliżała się narracyjnie do PiS-u. Symptomatycznym znakiem zmiany było hasło PO przed kampanią do Parlamentu Europejskiego w 2014 r. – „Silna Polska w bezpiecznej Europie”.

Taktyczne ustępstwa wobec Brukseli i fałszywe nadzieje na zmierzch imperialnej Rosji

Polityka PO wobec Rosji mimo oskarżeń ze strony PiS-u wpisywała się doktrynę Giedroycia. Jej celem było hamowanie imperialnych zapędów Rosji i wsparcie dla europeizacji państw Europy Wschodniej. Politykę prowadzono jednak w sposób niemanifestacyjny, a nawet skryty.

Dowodem tego jest fakt, że rząd PO-PSL zabiegał o natowską infrastrukturę wojskową w Polsce oraz plany ewentualnościowe. Dodatkowo „popychał” temat bezpieczeństwa energetycznego w UE, nie rezygnował także ze wsparcia Ukrainy i innych państw Europy Wschodniej w odepchnięciu od Rosji (Białorusi, Mołdawii).

Dowodem na to był projekt Partnerstwa Wschodniego, który nastawiał się na europeizację Wschodu i alarmował Zachód o niebezpiecznych tendencjach. Wspierał rozwój polskich sił zbrojnych i zgadzał się na instalację amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce. Działania te potwierdzają także dokumenty ujawnione przez Aferę Wikileaks.

W polityce prowadzonej przez Platformę widoczny był (szczególnie przed rosyjską agresją na Gruzję) umiarkowany optymizm w kwestii modernizacji Rosji i tym samym zmiany jej polityki zagranicznej. PO wierzyło w nieuchronność redukcji imperialnych zapędów, które miały być psychologicznym odreagowywaniem coraz słabszej roli Rosji w świecie.

Agresywnej retoryki nie traktowano jako zapowiedzi agresywnych działań, ale ich zamiennik wynikający z niewystarczających zasobów, jakimi Rosja dysponuje. PO uważało, że Kreml chce zdeprecjonować państwa Europy Środkowo-Wschodniej, a nie zdominować je na wzór ZSRR.

Politycy PO założyli, że polityka konfrontacyjna (szczególnie retorycznie) będzie przeciwskuteczna. Rosja nie zmieni swojej polityki z uwagi na manifestację niezgody ze strony Polski. Wręcz przeciwnie, ostra retoryka może prowadzić do niezamierzonych skutków, ponieważ będzie zachęcać Rosję do agresji.

Radosław Sikorski wychodził z założenia, że pozytywne sygnały w postaci wyrażania się o Rosji z szacunkiem czy braku podważania legitymizacji rosyjskich władz nic Polskę nie kosztowały. Potencjalnie mogły przynieść pozytywne skutki. Dialog nie wynikał więc z bagatelizacji zagrożenia ze strony Rosji, ale wręcz przeciwnie – z założenia chęci minimalizowania go.

Politycy PO zdawali sobie sprawę, że w tamtym czasie w głównym nurcie Unii Europejskiej dominowało nastawienie na współpracę, a nie konfrontację z Rosją, i oczekiwało się również od Polski konstruktywnego podejścia. Wpisanie się w te oczekiwania oznaczało, po pierwsze, unikanie koncentracji na złych intencjach Rosji.

Po drugie, wiązało się z dozowaniem przekazu z Polski do UE o niebezpiecznych tendencjach w Rosji, np. wzroście wydatków zbrojeniowych czy intensywnych ćwiczeniach i manewrach wojskowych. Po trzecie, oznaczało to rozpoczęcie dialogu z Rosją, który miał uwiarygadniać Polskę poprzez uniknięcie w UE etykiety trouble makera.

Politycy PO i sam Sikorski zdawali sobie sprawę, że percepcja Rosji w państwach głównego nurtu, głównie Niemiec i Francji, jest inna. Nie należy więc liczyć, że polityka UE wobec Rosji będzie w pełni odzwierciedlała oczekiwania Polski.

Wobec braku lepszej alternatywy Sikorski zdecydował się zmienić przede wszystkim komunikację o Rosji do poziomu, który byłby akceptowalny w Niemczech i we Francji, a więc nie wpisywałby się w stereotyp rusofobicznej Polski. Polski, która nie jest konstruktywnym parterem respektującym fakt, że Rosja to wciąż globalny gracz niezbędny w rozmowach z Zachodem w wielu kwestiach dotyczących bezpieczeństwa. Adresatami nowego otwarcia w relacjach z Moskwą były wiec w równym, jeśli nie większym stopniu, Berlin i Paryż (lub szerzej państwa UE).

Krytyka PiS-u. Ostra, ale merytoryczna

PiS od samego początku był nieprzychylny polityce nowego otwarcia z Rosją, a natężenie krytyki rosło z każdym kolejnym etapem. Według polityków tej partii żadne fakty nie uzasadniały zmiany polityki przez rząd PO-PSL. Uważali, że takie gesty, jak zgoda na wejście Rosji do OECD czy pierwsza wizyta na Wschodzie w Moskwie, a nie Kijowie, zdecydowanie wykraczają poza kurtuazję i sygnał braku postawy antyrosyjskiej.

Argument o konieczności zmieszczenia polityki wobec Rosji w głównym nurcie UE, aby mieć na niego wpływ, nie okazał się dla polityków PiS-u przekonujący. Podkreślali oni konieczność podniesienia ambicji z polityki wprowadzania drobnych korekt do głównego nurtu na poziom silniejszego manifestowania własnych interesów, które w wyniku konsekwencji i determinacji powinny być brane przez uwagę przez główny nurt UE. Nawet jeśli nie wydarzy się to od razu, należy czekać na odpowiednią koniunkturę polityczną.

Kluczową cezurą krytyki polityki PiS-u wobec Rosji, a także w ogóle polityki zagranicznej rządu Tuska, była kwestia wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Brak asertywności wobec Rosji za jej zaniedbania, a szczególnie raport MAK spowodował, że Smoleńsk stał się jednym z najbardziej istotnych czynników dynamizujących polaryzację między PiS-em a PO nie tylko w obszarze polityki zagranicznej.

Podsumowanie zarzutów PiS-u wobec PO w kontekście polityki wobec Rosji to przede wszystkim krytyka, że polityka ta była naiwna, ponieważ opierała się na błędnym założeniu, że polityka Rosji wobec Polski jest następstwem rusofobicznej polityki Polski wobec Rosji. Uważano, że wykazanie otwartości wobec Rosji przyniesie symetryczne owoce po drugiej stronie.

Posłowie PiS-u zakładali, że polityka ograniczania podmiotowości Polski przez Rosję wynika ze strategicznych założeń imperialnej polityki Kremla, a nie polskiej polityki wobec tego kraju. Wszelkie ustępstwa były więc odbierane jako naiwność, w dodatku szkodliwą, bo często pozbawiającą naszą dyplomację instrumentów nacisku na Rosję.

O ile PiS zakładał (zgodnie z realistyczną wizją stosunków międzynarodowych), że polityka hamowania rosyjskiego imperializmu musi się odbywać poprzez politykę odstraszania ze strony Zachodu, ponieważ tylko taki język Rosja rozumie i z takim się liczy, o tyle w przypadku PO istniało do pewnego stopnia liberalne założenie.

Sądzono, że pobudzenie przez politykę UE modernizacji wewnętrznej spowoduje mniejszą chęć kompensacji własnych kompleksów poprzez imperializm w stosunkach zewnętrznych. PO akceptowało założenia resetu Zachodu z Rosją. Co więcej, pewnymi zastrzeżeniami popierało modernizacyjną ofertę dla Moskwy wysuwaną przez główny nurt UE w tamtym czasie, szczególnie w okresie prezydentury Miedwiediewa (lata 2008-2012).

Wspólnota celów, różnica w taktyce

Zarówno założenia, jak i realizacja polityki wobec Rosji przez PO nie uzasadniają postawienia tezy o tym, że PO było partią prorosyjską. Nie znaczy to, że politykę dobrze prowadzono. Wśród licznych zarzutów, które PiS formułował, istnieje wiele trafnych tez kwestionujących zarówno założenia, jak i skuteczność rozwiązywania problemów we wzajemnych relacjach polsko-rosyjskich.

Rozpatrując politykę PO i PiS z perspektywy nie gestów i symboli, ale na poziomie fundamentów, można stwierdzić, że kluczowym obszarem zgody strategicznej między PO i PiS-em była polityka wschodnia będąca kontynuacją nurtu prometejskiego zorientowanego na powstrzymywanie imperialnej polityki Rosji poprzez sojusze z państwami ościennymi.

Wspólnota strategicznego celu wynikała nie tylko z diagnozy sytuacji bezpieczeństwa, ale także ze wspólnego korzenia „solidarnościowego”, który nadawał polityce wschodniej istotny kontekst wartości – przenoszenia na Wschód sukcesów polskiej transformacji politycznej, gospodarczej i społecznej. Różnica polegała na determinacji, a przede wszystkim otwartej manifestacji tego celu oraz przyjętej taktyce ich realizacji.

Zróbmy krok do tyłu

Polska może być dumna z tego, że w czasie, kiedy w innych państwach wierzono, że Rosja jest takim samym partnerem jak inni, my nie popełnialiśmy tych błędów. Sygnalizowaliśmy, choć w różnych tonach i różnymi metodami, jak wielkie wyzwanie stanowi niezmiennie imperialna polityka Kremla. To zresztą docenia dzisiaj prasa na całym świecie.

Niemniej mamy także powód do wstydu. Oskarżenia o prorosyjskość uczyniliśmy orężem w partyjnej nawalance, co podmywa wspomniane wcześniej korzyści. Oczywiście zarzut PO wobec PiS-u dotyczący prorosyjskości jest faktograficznie bardziej absurdalny, ale jednak, decydując się na powołanie Komisji badającej rosyjskie wpływy, to PiS wytoczył poważniejsze działo.

Niezależnie od tego, kogo komisja pociągnie do odpowiedzialności, wysłanie w świat sygnału, że w Polsce istnieje rzekomy problem rosyjskich wpływów, nigdy nie powinno się zdarzyć. W ten sposób sami podważamy prawdziwą narrację, że to Polska ma wiedzę i czyste sumienie w sprawie kreowania realistycznej polityki Zachodu wobec Moskwy.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.