„Współczuję młodym ludziom, którzy szukają swojego mieszkania”. Rynek mieszkaniowy okiem dewelopera [PODCAST]

„Czuję się związany z młodymi ludźmi i chciałbym, żeby tych mieszkań było trochę więcej, a ceny nie rosły. Dopóki jednak nie będzie alternatywy ze strony państwa, dopóty nie należy spodziewać się tutaj zmiany” – mówi Tomasz Narkun, inwestor z 20-letnim doświadczeniem w branży deweloperskiej, w rozmowie z Jakubem Kucharczukiem dla podcastu „Międzymiastowo”.

„Deweloperzy to firmy, na których barkach spoczywa cały rynek mieszkaniowy. Nie mają one praktycznie żadnej konkurencji. Nie jest to jedynie wina obecnego rządu. To są jeszcze grzechy z lat 2008-2009, kiedy nie podjęto żadnych kroków, które pozwoliłyby pójść w stronę innego modelu, chociażby modelu quasi-austriackiego, gdzie są tanie mieszkania czynszowe dla młodych do 25 roku życia lub dla młodych przyjeżdżających do miast. Nie ma też, na przykład, programów najmu z dojściem do własności. Dopóki tak będzie, to deweloperzy będą się z tego cieszyć” – uważa ekspert.

„Myślę, że trwająca teraz nagonka na deweloperów jest jednostronna. Mówi się, że budują ciasno i brzydko. Niemniej to jest biznes taki, jak każdy inny. Dopóki przepisy się nie zmienią, ten biznes wciąż będzie prowadzony tak samo. Gdyby ustawiono znaki, że można jechać 150 km/h, to prawdopodobnie kierowcy by z tego korzystali. Oczywiście istnieją deweloperzy, którzy naprawdę przesadzają, tworząc tzw. patodeweloperkę, jednak myślę, że w skali kraju nie ma ich aż tak wielu. Jednak są projekty deweloperskie, które są ładne i spełniają standardy zagospodarowanie przestrzeni terenami zielonymi” – ocenia Narkun.

„Budowa mieszkań nie powinna opierać się wyłącznie na deweloperach. Deweloperzy mają teraz high-life – nie mają żadnej konkurencji. Wcześniej było podobnie, ponieważ programy także wspierały banki lub deweloperów. Te wszystkie problemy młodych ludzi, które się nawarstwiają, są wynikiem zaniedbań rządów od 2005 roku. Proces budowlany i tworzenie prawa trwa. Teraz dopiero rząd zajął się tym tematem, ale pierwsze skutki działań będą widoczne za parę lat” – uważa Narkun.