Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Czy COVID-19 obalił neoliberalizm? [VIDEO]

Czy COVID-19 obalił neoliberalizm? [VIDEO] Autor miniatury: Paweł Zarosa

„Pandemia wniosła ogromną zmianę do naszego życia. Dla wielu Polaków, na pewno dla tych, którzy mieli mniej niż 40 lat, był to pierwszy moment, w którym świat przestał zmierzać ku lepszemu. Do tej pory mogło się wydawać, że z każdym rokiem będzie tylko coraz lepiej, coraz zamożniej i coraz wygodniej, podczas gdy nagle wszystko to zniknęło w ciągu kilku dni. Zamknięto nam miejsca pracy i miejsca studiów. Nie można było spotkać się ze znajomymi, bo po pierwsze było to zakazane, a po drugie nie było gdzie się spotkać, gdyż wszystkie kawiarnie i restauracje zostały zamknięte. W ten sposób pandemia zakwestionowała dotychczasowy porządek, który wydawał się nam nienaruszalny, i wprowadziła dużą dozę pewności w odniesieniu do tego, co przyniesie przyszłość, co stało się idealnym gruntem dla wszelkiego rodzaju futurystycznych prognoz. Czas sprawdzić, co i w jaki sposób rzeczywiście się zmieniło” – mówi Andrzej Kohut, ekspert CAKJ ds. międzynarodowych, w najnowszym KluboTygodniku o tym, czy pandemia obaliła neoliberalizm.

„Od czasu rządów Reagana przywykliśmy do poglądu, że państwo powinno być minimalne, powinno nakładać jak najniższe podatki, dawać jak najmniej regulacji, nie nakładać wysokich ceł, żeby nie ograniczać handlu, nie dawać zbyt wiele pomocy społecznej, by nie zniechęcać ludzi do aktywności zawodowej i zachęcać ich do przedsiębiorczości. Ta recepta państwa minimum nie wzięła się znikąd. Jej źródłem był kryzys lat 70., który wynikał z tego, że państwo zaszło zbyt za daleko i stało się zbyt opiekuńcze. Jednak reformy Reagana to nie był pierwszy raz, gdy państwo zaczęło działać w trybie minimum. Okazuje się, że stopień interwencji państwa w gospodarkę zmienia się w cyklu wahadła. Przed II wojną światową państwo było bardzo wycofane. Sytuacja zmieniła się po wielkim kryzysie, na który w odpowiedzi pojawiłu się pierwsze elementy państwa opiekuńczego. Później po II wojnie światowej przyszła konieczność odbudowy ze zniszczeń wojennych, co znowu przywołało potrzebę silnego państwa opiekuńczego. Ten model miał swoje wady, które doprowadziły do kryzysu lat 70. Znów zatem nastąpiło odbicie w postaci polityki Ronalda Reagana. Jednak ten model także miał wady, które najpewniej kumulują się na naszych oczach i być może wahadło znów powróci na stronę bardziej interwencyjną” – komentuje ekspert.

„Pandemia w zasadzie zatrzymała neoliberalny porządek. Z jednej strony znacznemu ograniczeniu uległ wolny handel, bo zamknęły się granice. Władza w ponadprzeciętny sposób ograniczyła swobody i wolności obywatelskie. Z drugiej strony państwa zdecydowały się na bardzo daleko idącą interwencję w gospodarkę, zadłużały się na skalę do tej pory nie spotykaną i pompowały pieniądze, żeby podtrzymać życie gospodarcze. Państwa zdecydowały się również na bardzo dużą pomocą dla obywateli. Nawet Stany Zjednoczone Donalda Trumpa wypłaciły coś w rodzaju bezwarunkowego dochodu podstawowego. Obywatele w krótkim czasie odkryli, że państwo może się nimi opiekować na większą skalę, a same państwa odkryły, że mają mnóstwo nowych narzędzi, którymi mogą regulować życie gospodarcze na swoim obszarze. Oczywiście to wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie stopniowe odchodzenie od neoliberalnych dogmatów po kryzysie w 2008 r., kiedy to okazało się, że te wszystkie dotychczasowe sposoby, takie jak ograniczenia interwencji rządu i plany oszczędnościowe, tak naprawdę sprzyjają jedynie pogłębianiu się tego kryzysu” – uważa Kohut.

„Dziś wciąż nie wiemy, jak ten tryb gospodarczy czasu wojny przełoży się na to, co przyniosą następne lata. Piotr Arak w swojej książce „Pandenomia” kreśli trzy możliwe scenariusze. Zgodnie z pierwszym z nich wieszczenie rewolucji było przedwczesne, a nasza tęsknota, żeby było tak, jak do tej pory, spowoduje, że choć neoliberalizm przejdzie pewne zmiany, to jednak system co do zasady się nie zmieni. Po drugie, możliwe jest także coś, co autor nazywa natywistycznym populizmem, czyli po prostu protekcjonizmem opatrzonym populistyczną retorykę, czego przykładem jest Donald Trump. Trzeci scenariusz Arak nazywa pragmatycznym. Otóż wiele z neoliberalnych założeń okazało się nieskuteczne. Jednym z nich było przekonanie, że bogacenie się państwa podnosi wszystkie łodzie. Krótko mówiąc, pozwólmy się bogacić tym najbardziej ambitnym, bo jeżeli oni staną się bogatsi, to wszyscy inni w społeczeństwie także się wzbogacą, bo coś im przecież skapnie. Ta teza okazała się radykalnie fałszywa, chociażby w USA, gdzie znakomicie wzbogaciła się 0,1% najzamożniejszych Amerykanów, jednak w tym samym czasie 90% Amerykanów albo wzbogaciło w stopniu minimalnym, albo wręcz zubożało. Dlatego Arak sugeruje, że po pandemii może przyjść czas tego, co skuteczne – mniej dogmatycznego podejścia do gospodarki, a bardziej kierowania się tym, co potwierdza się w działaniu” – mówi ekspert.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.

Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o zachowanie informacji o finansowaniu artykułu oraz podanie linku do naszej strony.