Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Nadchodzi wojna pomiędzy ChRL a Tajwanem?

Nadchodzi wojna pomiędzy ChRL a Tajwanem? Zdjęcie: Robert Pastryk

Wrzesień przyniósł eskalację napięcia na linii Tajpej-Pekin. Chińskie siły powietrzne wielokrotnie naruszyły tajwańską przestrzeń powietrzną, zademonstrowały siłę i zaniepokoiły „zbuntowaną prowincję” (tak nazywany jest Tajwan). Oliwy do ognia dolewają Stany Zjednoczone, których zwiększona aktywność dyplomatyczna i spotkania przedstawicieli kraju z władzami w Tajpej irytują Pekin. Choć na razie wojna jest mało prawdopodobna, to należy odnotować coraz większą asertywność Chin w regionie. Ten kraj nieustannie rozszerza swoje wpływy i grozi użyciem siły przeciwko państwom basenu Morza Południowochińskiego. To poważne wyzwanie dla amerykańskiej obecności w Azji Południowo-Wschodniej, dotychczas dominującej na morskich szlakach handlowych. Jaka czeka nas przyszłość?

18 września osiemnaście chińskich bombowców i myśliwców wleciało w przestrzeń powietrzną wyspy. W odpowiedzi Tajwan (oficjalnie: Republika Chińska) poderwał swoje myśliwce odrzutowe. Prowokacyjne zachowanie wojskowych sił powietrznych Chin było odpowiedzią na wizytę w tych dniach amerykańskiego podsekretarza stanu ds. gospodarczych, Keitha Kracha, najwyższego rangą przedstawiciela Stanów Zjednoczonych na Tajwanie od 1979 r. Krach przyjechał na pogrzeb byłego prezydenta Republiki Chińskiej, Lee Teng-huia, znanego jako Mr Democracy (określenie to zostało mu nadane dzięki jego zasługom dla demokratycznych przemian przeprowadzonych w latach 90. XX wieku).

Wizyta Kracha mimo dyskretnej otoczki i nieafiszowania się z nią przez Waszyngton jest kolejną z serii spotkań amerykańskich dyplomatów z tajpejskimi władzami, które coraz bardziej irytują Pekin. Dzień wcześniej ambasador USA przy ONZ, Kelly Craft, spotkała się na obiedzie w Nowym Jorku z przedstawicielem „zbuntowanej wyspy”, podczas którego dyskutowano o możliwościach i scenariuszach większego zaangażowania Tajwanu w struktury ONZ (w 1971 r. Tajwan wycofał się z ONZ, a jego miejsce zajęła ChRL). W sierpniu Tajpej odwiedził amerykański minister zdrowia, czemu również towarzyszyło przekroczenie środka cieśniny przez chińskie samoloty. W lutym siły powietrzne Chin kontynentalnych zbliżyły się do Tajwanu, kiedy wiceprezydent kraju wracał z Narodowego Śniadania Modlitewnego w Waszyngtonie, na którym przemawiał Donald Trump. Stany Zjednoczone wysłały też w sierpniu jednostkę wojenną wzdłuż Cieśniny Tajwańskiej i przeprowadziły ćwiczenia wojskowe na Morzu Południowochińskim. Pekin potępia kontakty dyplomatyczne Republiki Chińskiej z USA, traktuje je jako ingerencję w sprawy wewnętrzne kraju. Co istotne, Stany Zjednoczone sprzedają Tajpej uzbrojenie i są gwarantem jego bezpieczeństwa.

Te pokazy siły Pekinu nie są odosobnionymi przypadkami – podobne loty wykonywano w ostatnich dniach codziennie. Od początku roku do sierpnia zdarzyło się to ponad 20-krotnie. Poza regularnymi patrolami lotniczymi za środkiem Cieśniny Tajwańskiej (stanowiącej nieformalną granicę morską między kontynentem a wyspą), a ostatnio także bezpośrednio w przestrzeni powietrznej Tajwanu, chińska marynarka wojenna zbliżyła się 16 września na mniej niż 50 km do lądowych granic kraju.

Jak informuje portal Defence24, na początku września samoloty i okręty znajdowały się w niebezpiecznej odległości od południowo-zachodnich brzegów wyspy, a także spornych wysp Dongsha, do których pretensje zgłaszają też Wietnam, Filipiny i Malezja. Państwo Środka przeprowadziło również dwudniowe ćwiczenia wojskowe w pobliżu Tajwanu.

Tajwan zamiast Republiki Chińskiej

Częstotliwość ćwiczeń wojskowych nasiliła się po 2016 r., kiedy niepodległościowa kandydatka, Tsai Ing-wen, została prezydentem Tajwanu. Na początku br. uzyskała reelekcję przy przekonującej liczbie głosów, co obrazuje aktualne nastroje w tym 24-milionowym społeczeństwie.

Według sondażu przeprowadzanego co roku przez National Chengchi University’s Election Study Center od 1992 r. liczba osób, które identyfikują się jako Tajwańczycy, a nie Chińczycy, wzrosła z niecałych 18% do 67%. Administracja Tsai Ing-wen przyjęła asertywną postawę, czego wyrazem była m.in. zmiana w paszportach nazwy kraju z „Republika Chińska, Tajwan” na po prostu „Tajwan”. Zapowiedziano również zmianę nazwy narodowych linii lotniczych – China Airlines.

Równolegle Chiny (poza agresywnym zachowaniem w cieśninie) zintensyfikowały działania na arenie międzynarodowej, które mają odizolować Tajpej od garstki sojuszników. Przykładowo Tajwan przestał być zapraszany na zgromadzenia World Health Assembly (ciało zarządzające Światową Organizacją Zdrowia) pomimo posiadania statusu obserwatora. ChRL skutecznie doprowadziła też do zredukowania liczby krajów (ostatnimi były Kiribati i Wyspy Salomona), które oficjalnie uznają Republikę Chińską za niezależne państwo.

Z drugiej strony USA naciskają, żeby włączyć Tajwan jako niezależną jednostkę do Światowej Organizacji Zdrowia (z której notabene w lipcu same oficjalnie ogłosiły zamiar wystąpienia) i Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego. W maju przedstawicielka USA przy ONZ wsparła na Twitterze akces Tajwanu do ONZ. Ostatnio kraj odniósł duży sukces pijarowy w międzynarodowej świadomości dzięki skutecznej strategii podjętej wobec pandemii koronawirusa, co przywróciło dyskusję nt. większego zaangażowania go w działania WHO.

Czy nad Cieśniną Tajwańską polecą kule?

Mimo że wyspa jest de facto niezależnym krajem z własnym parlamentem, wojskiem, systemem edukacji i prowadzi suwerenną politykę gospodarczą, Państwo Środka regularnie potępia wszelkie dyplomatyczne spotkania i deklaracje zagranicznych polityków z władzami w Tajpej.

W chińskiej strategii podporządkowanie Tajwanu stanowi najbardziej zapalny punkt polityki zagranicznej i coraz bardziej palącą kwestię w średnim okresie. W ostatnim czasie Pekin przeprowadził kilka równoległych ćwiczeń wojskowych, co jest niezwykle rzadkie. Mogłoby to stanowić przygotowanie do konfrontacji z Tajwanem, Japonią i Stanami Zjednoczonymi. Paweł Behrendt na łamach Nowej Konfederacji stwierdził wręcz, że Xi Jinping zaraz po objęciu przywództwa przyspieszył prace nad przygotowaniem ataku na wyspę. Atak w pierwszej fazie obejmowałby hybrydowe działania w obszarze, cyberprzestrzeni, propagandę i wywiad.

Operacja wojskowa nie byłaby prosta. Tajpej zintensyfikował ćwiczenia obronne na szerszą skalę. Poza siłami powietrznymi i artylerią do obrony Tajwan chce wykorzystać miny wodne i przeciwokrętowe pociski manewrujące, które mają na celu osłabienie chińskiej marynarki.

Choć przewaga chińskiej marynarki w liczbach jest przytłaczająca (szacuje się, że jest nawet większa od amerykańskiej), to kwestionuje się jej zdolność operacyjną do przeprowadzenia takiego ataku. Na korzyść Tajwanu przemawia też poszarpany, górzysty teren w środku wyspy, oddzielający potencjalne lądowiska od stolicy. W sierpniu Tajwan podpisał kontrakt na zakup 66 najnowszych modeli F-16 za 8 mld USD, co jest największym takim zakupem od prawie 30 lat. We wrześniu prezydent Tsai ogłosiła zwiększenie budżetu wojskowego na przyszły rok o 10% po podwyżce o 5% w bieżącym roku i przy obecnych wydatkach na obronę na poziomie ok. 2% PKB. Oczywiście Tajwan jest świadom tego, że nie ma szans w wojnie na pełną skalę, ale chce, żeby była ona jak najbardziej kosztowna dla Chin.

Na ten moment jednak żadna ze stron nie chce wybuchu konfliktu. Jeśli inwazja byłaby przygotowywana, chińska mobilizacja militarna okazałaby się niemożliwa do ukrycia. Zwiększona aktywność Chin i USA nie podoba się Tajwanowi, który obawia się przypadkowej iskry mogącej wzniecić ogień.

Wygląda jednak na to, że niepewność będzie utrzymywała się przynajmniej do wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Do tego czasu Donald Trump chce uchodzić w rywalizacji z Chinami za twardego przeciwnika, który nie ugina się przed komunistyczną potęgą i staje w obronie demokratycznego kraju dzielącego z Zachodem wiele wartości i dbającego o prawa człowieka. Z drugiej strony Pekin również może po prostu próbować odwrócić uwagę chińskiej opinii publicznej od problemów wewnętrznych wynikających ze spowolnienia gospodarczego, na który największy wpływ mają wojna handlowa z USA i pandemia koronawirusa.

Pekin pręży muskuły

Wzrastającą asertywnością Państwa Środka coraz bardziej alarmuje nie tylko Tajwan. Po zamknięciu kwestii Tybetu w pierwszej połowie dekady, wprowadzeniu na północno-wschodnich rubieżach w prowincji Sinciang (Xinjiang) masowej inwigilacji Ujgurów, obozów reedukacyjnych i obraniu twardego kursu na wyrugowanie muzułmańskich i nacjonalistycznych nastrojów mniejszości, co opisywaliśmy na naszych łamach, w tym roku Pekin ograniczył suwerenność Hongkongu ustawą o bezpieczeństwie narodowym, co szczególnie zaniepokoiło Tajwańczyków.

W sierpniu br. gorąco było na granicy indyjsko-chińskiej w Ladakhu, gdzie po latach spokoju ścierali się żołnierze obu krajów. Największa na świecie partia polityczna (180 mln członków, ok. dwa razy więcej niż Komunistyczna Partia Chin), prawicowa Bharatiya Janata Party, która rządzi w Indiach, jest powiązana z organizacjami hinduskimi zarejestrowanymi na Tajwanie jako grupy religijne. Na wyspie pracuje i studiuje około 50 tys. Hindusów. W reakcji na chińską aktywność wśród tych grup pojawiają się głosy, żeby zbliżyć się do władz w Tajpej.

Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza naruszała też status quo w regionie wysp Senkaku. Choć chińskie statki kursowały na międzynarodowych wodach i nie złamały prawa, to japońscy rybacy kilkukrotnie byli otaczani przez chińską marynarkę i coraz częściej obawiają się wyruszać na połowy w sporną strefę. Pomimo tego, że Tokio oficjalnie uznaje zasadę jednych Chin, to japońskie gazety zasugerowały, że trzeba rozważyć zbliżenie z Tajwanem, np. poprzez włączenie Republiki Chińskiej do Partnerstwa Transpacyficznego.

Indie i Japonia przeprowadziły 26-28 września wspólne ćwiczenia marynarki wojennej na Morzu Arabskim, a na początku powyżej wskazanego miesiąca podpisały umowę militarno-logistyczną. Choć nowy premier Japonii, Suga Yoshihide, planuje bardziej skupić się na polityce wewnętrznej, to wizja zbliżenia dwóch oceanów – Indyjskiego i Spokojnego – jego poprzednika, Abe Shinzo, nie zostanie porzucona. Yoshidide wkrótce po objęciu urzędu spotkał się z premierem Indii i zapewnił o kontynuacji współpracy indyjsko-japońskiej w regionie.

Sukcesy Tajwanu w walce z koronawirusem zaskarbiły pewne poparcie wśród międzynarodowej społeczności. Tajwan ostrożnie stara się to wykorzystać, nie podejmuje gwałtownych ruchów i nie wygłasza buńczucznych deklaracji, ale działa za kulisami i dąży do tego, by zyskać głos w międzynarodowych organizacjach. Ewentualny akces do WHO albo przynajmniej powrót do organizacji w roli aktywnego obserwatora byłby dla wyspy znaczącym sukcesem i dowodem rosnącej soft power.

***

Chociaż wojna w Cieśninie Tajwańskiej jest na razie mało prawdopodobna, to stabilny trend intensyfikacji działań chińskiej marynarki i lotnictwa będzie stanowić coraz większe wyzwanie dla Tajwanu. Ten skupia się na zwiększaniu możliwości obronnych i dbaniu o dobre relacje z Zachodem (przede wszystkim USA jako gwarantem bezpieczeństwa) oraz regionalnymi partnerami.

Coraz bardziej pewne siebie ruchy Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej na granicach i szerzej zakrojone ćwiczenia wojskowe mogą wskazywać na przygotowanie do poważniejszych operacji wojskowych w średnim okresie. Niekoniecznie chodzi tu o agresywne działania, ale o gotowość na ewentualne wzmożone amerykańskie zaangażowanie na Zachodnim Pacyfiku. Wydarzenia ostatnich miesięcy w regionie sugerują, że Morze Południowochińskie ma spore szanse, by stać się nowym głównym teatrem ścierania się interesów chińskich i amerykańskich. Chiny nie chcą dopuścić, żeby warunki rozgrywki narzucał globalny hegemon zza oceanu.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.