Wybory korespondencyjne. Dlaczego to się nie może udać? [FLIS]
„W obliczu wuhańskiej katastrofy, obóz rządzący chciałby nam zafundować zabawę w wyborczą ruletkę. Jest bardzo prawdopodobne, że wszystko się posypie od strony logistycznej, nawet po zastosowaniu zupełnie nieortodoksyjnych rozwiązań. Gdyby nawet to jakimś cudem udało się ogarnąć, jest też szansa, że kolosalne zaufanie społeczne, które jest potrzebne do takiego bezkontaktowego głosowania, zostanie przez nadgorliwców nadużyte” – stwierdził jakiś czas temu Jarosław Flis. Czy wybory korespondencyjne mogą mimo wszystko nie zakończyć się kompromitacją? Wątpiliśmy w to kilkukrotnie.
Tymczasem wybory korespondencyjne w trakcie szalejącej za oknami epidemii odbyły się już w Bawarii i Genewie. W Korei Południowej krótko po opanowaniu sytuacji zdecydowano nawet, że wyborcy mogą w tradycyjny sposób skorzystać z lokali wyborczych. Żadne z tych przedsięwzięć nie skończyło się kompromitacją rządzących. Dlaczego więc w Polsce może być zupełnie inaczej? Jakie są rzeczywiste zagrożenia związane z majowym terminem wyborów prezydenckich? Czy istnieje realne zagrożenie dramatycznego rozwoju epidemii podczas majowej elekcji?
Wszystkie za i przeciw rozważą cytowani wyżej:
Piotr Trudnowski – prezes Klubu Jagiellońskiego
Jarosław Flis – dr hab. nauk społecznych, publicysta.
Wydarzenie odbędzie się w formule transmitowanej na żywo dyskusji. Zapraszamy do aktywnego uczestnictwa i zadawania pytań już 21 kwietnia (najbliższy wtorek) o 19:00.
Weź udział w wydarzeniu na Facebooku i pokaż znajomym, że będzie wtedy z nami!