Szwedo: Muzułmanie muszą podporządkować się prawu
Obserwując napiętą sytuację we Francji, warto zastanowić się, dlaczego właśnie nad Sekwaną mamy do czynienia z tak ostrą eskalacją konfliktów na tle religijnym i narodowościowym. Problem imigrantów występuje w wielu krajach Europy, jednak to tam zderzenie dwóch przeciwstawnych mentalności, skutkuje potężnymi niepokojami – pisze Piotr Szwedo.
Historycznie Francuzi są narodem chrześcijańskim, jednak ich religijność zachowywała stosunkową suwerenność i dystans w stosunku do Watykanu. Król pełnił funkcję autonomiczną, a czasem nadrzędną wobec papieża. Wybuch Rewolucji przyniósł za sobą stopniową laicyzację państwa oraz wyraźny rozdział Kościoła od sfery publicznej. W tak ukształtowanej francuskiej mentalności, dotyczącej sfery publicznej rolę pierwszoplanową pełni przynależność do Republiki, a dopiero w dalszej kolejności tożsamość religijna. W kulturze arabskiej sytuacja ta wygląda zgoła odmiennie; dla muzułmanów to religia stoi zawsze na pierwszym miejscu.
Egzekwowanie przez władze zakazu noszenia burek w miejscach publicznych doskonale obrazuje te różnice. Dla Francuzów afiszowanie się ze swoją religijnością jest tak samo niezrozumiałe, co nietaktowne. Dla muzułmanów przeciwnie: okazywanie wiary na zewnątrz to wręcz rytuał i część obrzędowości religijnej. Zawsze głośno i zdecydowanie protestowali oni w sytuacji jakiegokolwiek ataku na ich świętości. Muzułmanie zamieszkujący Francję, nawet przyjmujący jej obywatelstwo, nie zgadzają się na wypchnięcie religii ze sfery publicznej, a tym bardziej na ataki państwa w kwestiach regulowanych normami religijnymi. Można się spodziewać, że to zderzenie dwóch porządków: wymogów Islamu z prawem V Republiki zakładającym marginalne znaczenie religii w życiu publicznym będzie cyklicznym źródłem niepokojów w tym kraju.