Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Jaki, Mentzen i partia Razem. Przyszłość to spór Polski suwerennej i Polski nowoczesnej

Jaki, Mentzen i partia Razem. Przyszłość to spór Polski suwerennej i Polski nowoczesnej Autorka ilustracji: Julia Tworogowska

W trakcie konwencji założycielskiej Suwerennej Polski działy się rzeczy na poły magiczne. Dzięki Patrykowi Jakiemu przenieśliśmy się do XVIII w., a w przemówieniu bodaj po raz pierwszy tak wyraziście został nazwany nowy podział, który może zaprogramować polską politykę na lata. Walka między Polską solidarną a liberalną odchodzi do lamusa. Młodzi politycy szykują inny pojedynek. Czas na starcie Polski podmiotowej i zrzucającej postkolonialne jarzmo z Polską nowoczesną, która marzy o zielonej, obyczajowej i społecznej rewolucji.

„Sarmaci! Czy ktoś z Państwa wie, dlaczego Polacy nazywali się sarmatami? I to nieważne, czy to prawda, czy nie […]. Nasi przodkowie przez wieki pełnili rolę światowego strażnika wolności, który na wezwanie niszczył despotyczne imperializmy: czy to krzyżackie, rosyjskie, czy tureckie […].

Nasi przodkowie to byli dumni, honorowi ludzie. I ten wyśmiewany dzisiaj zestaw wartości – Bóg, honor, ojczyzna – coś dla nich znaczył. Honor był ważniejszy od pieniędzy, obrona ojczyzny ważniejsza od życia. Charakteryzowała ich suwerenność myślenia i brak kompleksów. To sprawiło, że Polacy byli silni duchowo, a nasze państwo potrafiło wyjść z najgorszej opresji. Wszystko zaczęło się psuć w XVIII w. Krok po kroku odbierano nam suwerenność”.

Czy to cytat z inteligenckiej publicystyki uprawianej na prawicy 20 lat temu? Nie, to część przemówienia Patryka Jakiego, które zostało wygłoszone na konwencji założycielskiej Suwerennej Polski. Doczekaliśmy się czasów, kiedy rozpoznawalny medialnie polityk stara się odkurzyć dumę z idealizowanej I RP, aby pobudzić ducha suwerenności wśród swojego elektoratu.

Jaki cytuje Rousseau, Schillera, preambułę Konstytucji 3 maja, Józefa Mackiewicza, całe ustępy z książek profesorów historii (szczególnie prof. Piskozuba, niektórzy zarzucają Jakiemu nawet plagiat). Anachronizm, grupa rekonstrukcyjna, brak przystosowania do współczesnego wyborcy? Tak, i dlatego jest to w pewien sposób odświeżające.

„Rzeczypospolita była najlepszym miejscem na świecie otoczonym zewsząd despotyzmami i absolutyzmami. Od nas dziś zależy, jaka będzie przyszłość. Wyobraźmy sobie, że na Wschodzie jest nadal podła kacapia, a na Zachodzie państwo europejskie, gdzie nie można jeździć samochodami spalinowymi, jeść mięsa, używać tanich źródeł energii, latać samolotami, dzieci wyrzucane są ze szkoły, jeśli nie zgadzają się, że istnieje 256 płci […].

I między nimi jest Rzeczypospolita, gdzie każdy może jeździć, czym chce, jeść co chce, mieszkać gdzie chce, latać tanimi liniami i swobodnie handlować. Jeśli będziemy mieć odwagę do suwerennego myślenia, to sam Timmermans tu zapuka i zapyta, czy nie mógłby zostać Polakiem”.

Na podstawie powyższych słów można wysnuć wniosek, że Patryk Jaki reprezentuje postawę sarmackiego populizmu. W swoim długim, trwającym 25 minut przemówieniu przedstawia marzenie o Polsce jako autarkicznej przestrzeni, najlepszym miejscu na świecie.

Mówi o potrzebie wyrwania się z globalizacji, układów zależności, wielowiekowego poddaństwa i chyba przede wszystkim o konieczności odwrócenia ról – Polak nie ma już jeździć na szparagi do Dolnej Saksonii, ale to Niemiec ma płakać i z pokorą prosić o polskie obywatelstwo.

Patryk Jaki budował swój kapitał polityczny w Parlamencie Europejskim na ostrej retoryce skierowanej przeciwko europejskiemu mainstreamowi. Jest wyraźnie sfrustrowany (trudno się temu dziwić) rolą Rejtana rozdzierającego szaty w każdym brukselskim przemówieniu. Taka strategia być może przynosi popularność w internecie, jednak Polsce przynosi szkodę.

Wieczne machanie szabelką wygląda po prostu groteskowo, gdy zestawi się je z efektami, które są odwrotne do zamierzonych – suwerenności Polski od tego nie przybywa, a słupki poparcia dla ziobrystów pozostają na tym samym poziomie. Pytanie tylko, jaka jest alternatywa dla tego środowiska politycznego.

Zmiana nazwy z Solidarnej na Suwerenną Polskę została w debacie skwitowana stwierdzeniem, że Ziobro i tak pójdzie z Kaczyńskim, a cała ta szopka ze zmianą brandu jest związana z problemem rozliczenia finansowego z PKW i że na pewno chodzi o negocjacje wewnątrz prawicy o miejsca na listach.

Zgadzam się z tym, szczególnie że przewodniczącym Suwerennej Polski jest Zbigniew Ziobro, co zakrawa na nieśmieszny żart. Jeśli ktoś w polskiej polityce przyspieszył proces utraty podmiotowości w relacjach z UE, zrobił to właśnie Ziobro ze swoją antyreformą sądownictwa. Musi więc chodzić o polityczny deal na użytek wewnętrzny, a nie o poważny projekt na przyszłość.

Pomyślmy jednak na moment, że na czele Suwerennej Polski nie stoi wypalony i powszechnie nielubiany Ziobro, ale energiczny i o 14 lat od niego młodszy Patryk Jaki. Ewolucja Unii Europejskiej zmierza dziś stopniowo w stronę federalizacji. Trudno również wyobrazić sobie na ten moment odwrót od forsownej zielonej polityki spod egidy Kościoła św. Klimatu.

W tych okolicznościach szybciej niż później Polacy wyraźnie odczują na swoich barkach skutki unijnej polityki. Konsekwencją Fit for 55 będzie najprawdopodobniej droższe paliwo oraz wyższe rachunki za prąd i ogrzewanie mieszkania, co wpłynie na cenę produkcji żywności i usług, więc wszystkie ceny pójdą w górę.

Warto zwrócić także uwagę na kontekst wojenny, pandemię i kryzys ekonomiczny – wszystkie te zjawiska wyzwoliły w Polakach potrzebę podmiotowości, ale i sceptycyzm wobec rozrastającego się państwa (zgodnie z polską ideologią zdrowego rozsądku w czasach trudnych możesz liczyć tylko na siebie).

Na tym paliwie swój kapitał polityczny zbija i będzie zbijała Konfederacja. Robi to rękami młodych – Mentzena i Bosaka. Obaj zwracają uwagę na skutki stopniowo ograniczanej suwerenności państw UE. Przekonują, że ostatecznie tracą na tym zwykli obywatele.

Ponad głowami europejskich społeczeństw brukselska biurokracja tworzy regulacje, które będą jedynie pogłębiać podział na bogatą, starą Unię i biedną resztę. Mentzen i Bosak mają jednak tę przewagę, że w odróżnieniu od ziobrystów są bardziej wiarygodni, nieobciążeni skutkami prowadzonej nieudolnie od 8 lat polityki europejskiej PiS-u.

Nie dziwi więc, że na razie posługiwanie się przez Jakiego retoryką rodem z XVIII w. nie robi na nikim wrażenia, tak nie da się nawet samodzielnie wejść do Sejmu. Polacy mają w nosie abstrakcyjnie pojmowaną suwerenność, jednak naostrzą kosy, gdy zauważą, że brukselskie dekrety utrudniają im codzienne życie.

Być może jesteśmy świadkami ostatniej rundy pojedynku między Polską solidarną a liberalną, który modelował polską politykę od dawna. Młoda część prawicy stara się dziś nazwać nowy podział – między Polską suwerenną a Polską nowoczesną.

Suwerenność oznacza tutaj sprzeciw wobec roli klienta europejskiego mainstreamu i ambicję wybicia się na państwową podmiotowość w ramach unijnej wspólnoty. Powstaje jednak pytanie, jak ta podmiotowość miałaby wyglądać. Autarkiczna wizja przedstawiana przez Patryka Jakiego jest wyłącznie sennym marzeniem. Nie da się pozostać w UE i zarazem ograniczać naszych zobowiązań wobec Brukseli wyłącznie do wspólnego rynku. Podmiotowości nie można zbudować na politycznym romantyzmie osadzonym mentalnie w poprzednim stuleciu.

Nie zmienia to jednak faktu, że suwerenność przejawiająca się w postulacie znalezienia dla Polski własnej drogi wewnątrz UE stanowi i będzie stanowić w najbliższych latach najpoważniejsze wyzwanie dla całej naszej klasy politycznej.

Druga strona podziału jest dziś w Polsce najszczerzej reprezentowana przez Partię Razem. Polska nowoczesna oznacza doszlusowanie do europejskiego mainstreamu. Aby osiągnąć ten cel (jak można usłyszeć w przemówieniach liderów tego ugrupowania), Polska musi zdecydować się na trzy rewolucje: obyczajową, zieloną i społeczną. Stare marzenie polskich elit, aby „było u nas jak na Zachodzie”, przepoczwarza się w konkretny projekt polityczny. Stara Polska ma być zastąpiona nową.

Polacy, zaczadzeni patriarchatem i katolicką ideologią, dyskryminujący kobiety i mniejszości seksualne, duszeni smogiem, ropą spalaną w tanich dieslach i trującymi wyziewami wydobywającym się z elektrowni węglowych, czekający w niekończących się kolejkach do lekarza i wypatrujący autobusu PKS w jednej z tysięcy wykluczonych transportowo wsi, mają zrzucić z siebie wszystkie te cywilizacyjne zapóźnienia.

Tak ten podział będzie przebiegać – z jednej strony suwerenność kosztem nowoczesności, z drugiej nowoczesność kosztem suwerenności. Alternatywne programy polityczne, alternatywna retoryka, alternatywna estetyka. Nowa, inna polaryzacja i przekleństwo każdego symetrysty.

Zanim jednak złaknieni nowości zaczniemy ustawiać się w roli kibiców lub komentatorów nowych polsko-polskich derbów, musimy uświadomić sobie, że rozgrywającymi na naszym boisku tradycyjnie są 70-letni dziadkowie, którzy wcale nie myślą o piłkarskiej emeryturze.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki 1% podatku przekazanemu nam przez Darczyńców Klubu Jagiellońskiego. Dziękujemy! Dołącz do nich, wpisując nasz numer KRS przy rozliczeniu podatku: 0000128315.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.