Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna. Możesz nas wesprzeć przekazując 1,5% podatku na numer KRS: 0000128315.

Informujemy, że korzystamy z cookies. Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony.

Debata o dwukadencyjności. Atak na demokrację czy konieczny bezpiecznik?

przeczytanie zajmie 3 min
Debata o dwukadencyjności. Atak na demokrację czy konieczny bezpiecznik? fot. Krynica Forum

Obecnie w Polsce toczy się gorąca dyskusja na temat ograniczenia liczby kadencji burmistrzów, wójtów i prezydentów do maksymalnie dwóch. Na Krynica Forum 2025 na ten temat spierali się współprzewodnicząca partii Razem Aleksandra Owca, Filip Kaczyński z PiS, były poseł Bogusław Sonik, a także burmistrz Dobczyc Tomasz Suś. 

Zarówno panowie posłowie, jak i pani współprzewodnicząca szybko zajęli stanowisko za pozostawieniem tzw. dwukadencyjności, zaś burmistrz Suś opowiedział się przeciwko. Jak sam zauważył „widzę, że jest trzy do jednego”.

Bezpiecznik przed korupcją

Zdaniem zwolenników zachowania zasady dwukadencyjności, ma ona pełnić różne funkcje w poprawie działania organów samorządowych. Przewodnicząca Owca jasno stwierdziła, spór tutaj jest polityczny. Chodzi przede wszystkim o wymianę kadr i niebetonowanie systemu samorządowego.

— Jestem z Krakowa. W zeszłym roku zmienił nam się prezydent jedynie dlatego, że poprzedni, pan prezydent Majchrowski, zrezygnował z kandydowania. Natomiast wcześniej rządził on przez 22 lata. Musi być więc dobrym menadżerem, ale jest również menadżerem, któremu zostały postawione zarzuty prokuratorskie. Podobnie jego współpracownikom grożą zarzuty o korupcję — mówiła współprzewodnicząca Razem.

W podobnym tonie na temat betonowania układów i zapobiegania temu mówił poseł Filip Kaczyński z Prawa i Sprawiedliwości.

— Nierzadko, szczególnie w tych mniejszych ośrodkach, to właśnie burmistrz czy wójt jest głównym pracodawcą. To czyni go niejako „panem na włościach”To sprzyja tworzeniu się niekorzystnego układu, gdzie zależni od burmistrza pracownicy czują się zobligowani na niego głosować, pomijając jego kompetencje — twierdził poseł PiS.

Demokracja sama się obroni

Odmienne zdanie miał burmistrz Dobrzyc Tomasz Suś. W jego optyce wprowadzenie limitu dwóch kadencji jest skrajnie niedemokratyczne. Uważał, że zdanie mieszkańców ma bowiem największe znaczenie w temacie tego, jak ma funkcjonować dana gmina czy miasto.

— Uważam, że ktoś kto głosował za ograniczeniem kadencji do dwóch, prawdopodobnie nie rozumie słowa „demokracja”. […] Dlaczego ma być tak, że jeśli jest ktoś fajny, dobrze przygotowany i świetnie sprawujący swoją funkcję, to koniecznie musimy zamieszać mu w pracy? […] Myślę, że problem polega na tym, że część posłów i senatorów chce zostać tymi burmistrzami — oponował burmistrz Suś.

Krok w inną stronę

Poseł Sonik zaproponował odmienne podejście do tematu. Co prawda zgadzał się, że limit kadencji jest słusznym rozwiązaniem, ale jednocześnie zasugerował, że burmistrzowie i prezydenci powinni być wybierani w inny sposób.

— Można wprowadzić taki model wyboru, jak przy starostach i marszałkach. Niech rada miasta decyduje spośród siebie, kto ma być prezydentem. Tam się będą ścierać grupy polityczne, grupy mieszkańców i wszyscy będą wysłuchani — mówił były poseł.

Obywatele nie chcą zmian, eksperci też nie

W ostatnim czasie na naszych łamach pojawiły się głosy w sprawie dwukadencyjności. Zwracaliśmy uwagę na to, komu się to opłaca i dlaczego to rozwiązanie nie jest wcale w demokratycznym duchu.

tekście podsumowującym wyniki konsultacji społecznych organizowanych przez Kancelarię Sejmu, komentowaliśmy, że zlikwidowanie dwukadencyjności jest niepożądane przez większość obywateli państwa.

 

Również na łamach Klubu Jagiellońskiego Katarzyna Batko-Tołuć mówiła w wywiadzie z Michałem Radziszewskim o grupach, którym opłaca się taka zmiana.

„Mnie nie jest znany żaden ruch obrony samorządowców przed dwukadencyjnością. Znane są natomiast związki samorządowe, lobbyści samorządowi, partie polityczne, które są naciskane przez członków swoich partii na poziomie samorządowym, którzy o to walczą” – stwierdziła ekspertka.

Warto również zwrócić uwagę na to, że na ocenę zmian musimy jeszcze poczekać. Realnie będą musiały minąć jeszcze 2 kadencje, aby spokojnie stwierdzić, czy reforma okazała się udana.

„Założeniem jej wprowadzenia [dwukadencyjności] było raczej przecięcie istniejących układów. Oczywiście może być tak, że wójt zostawia swojego następcę i cały układ świetnie sobie trwa, więc to nie jest remedium na wszystko. […] Samorząd potrzebuje znacznie głębszej reformy i to jest tylko środek tymczasowy, uproszczone działanie. Trochę jak walnięcie siekierą zamiast jakiegoś subtelnego rozwiązania, które mogłoby poprawić sytuację” – mówiła ekspertka.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.