Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna. Możesz nas wesprzeć przekazując 1,5% podatku na numer KRS: 0000128315.

Informujemy, że korzystamy z cookies. Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony.

5 lat po wyroku Trybunału Konstytucyjnego: koniec wojny kulturowej, zwycięstwo prawicy

przeczytanie zajmie 3 min
5 lat po wyroku Trybunału Konstytucyjnego: koniec wojny kulturowej, zwycięstwo prawicy Protest Strajku Kobiet, źródło: wikimedia commons

5 lat po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji emocje opadły. Wojna kulturowa, która miała rozstrzygnąć o przyszłości Polski, w ciszy dobiegła końca – i to prawica może dziś mówić o zwycięstwie.

Przebudzenie liberałów i lewicy

Minęło 5 lat od wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji – decyzji, która uruchomiła wielkie protesty społeczne. Dziś powszechnie uważa się, że to właśnie tamto przebudzenie liberalno-lewicowej części społeczeństwa było kluczowe, bo przesądziło o oddaniu władzy przez PiS.

Zapewne był to jeden z ważnych czynników, choć jego znaczenie miało raczej charakter symboliczny niż realny. Po tym wyroku PiS rządził jeszcze 3 lata, a i tak wybory wygrał – choć nie był już w stanie stworzyć rządu.

Czarne marsze w zimne październikowe wieczory okazały się istotne, bo umożliwiły późniejszy „marsz miliona serc”. Dały pretekst Donaldowi Tuskowi, by jeszcze raz, być może po raz ostatni, stać się symbolem nowoczesności; politykiem, dzięki któremu w Polsce miało być w końcu tak jak na Zachodzie.

Liberalna lewica pokazała w 2020 roku swoje gróźne oblicze, a później w blasku słońca ruszyła ku zwycięstwu z uśmiechem na ustach. Obrazek bardzo symboliczny, układający się w chwytliwą narrację – a takich dziś polityka potrzebuje najbardziej.

Okazało się jednak, że rządząca koalicja po dwóch latach od wygranej nie jest w stanie zaspokoić żądań progresywistów właściwie w żadnym stopniu. 5 lat temu w powietrzu czuć było zmęczenie rządami Prawa i Sprawiedliwości. Czas izolacji społecznej i wulgarne protesty domagające się prawa do aborcji były dla konserwatystów jak zły sen.

Miało się wrażenie, że na naszych oczach kończy się jakaś forma zbiorowego współistnienia. Że naruszony przez Trybunał Konstytucyjny, a niezadowalający nikogo kontrakt społeczny, wyzwolił siły trudne do okiełznania.

Zacząłem dzielić znajomych na tych, którzy ustawili czerwone błyskawice na swoich zdjęciach profilowych, i na tych, którzy oznaczali swoje avatary symbolami pro-life.

Defetystyczne nastroje konserwatystów i katolików po 15 października 2023 roku brały się właśnie ze wspomnienia czarnych marszów, które przeszły przez każde większe miasto w Polsce trzy lata wcześniej. Spodziewaliśmy się, że to wtedy położono grunt pod rewolucję obyczajową.

Sam byłem przekonany, że lewoskrętna PO i połączona lewica pójdą na ostro. A Władysław Kosiniak-Kamysz z Szymonem Hołownią niezbyt nadawali do roli katolickich katechonów. Obawiałem się, że ta ekipa pierwsze miesiące swoich rządów poświęci na wzniecanie wojny kulturowej: najpierw aborcję do 12. tygodnia „na żądanie”, potem legalizację związków partnerskich jako ścieżki do „homo-małżeństw”, wprowadzenie lewicowej agendy do szkół, wyrzucenie religii, zgnojenie Kościoła.

Koniec wojny kulturowej

Po 2 latach widać już wyraźnie, że wojna kulturowa wzniecona po wyroku Trybunału Konstytucyjnego i czarnych protestach sprzed 5 lat dziś się skończyła. W dającej się przewidzieć przyszłości nie widać w Polsce siły politycznej, która byłaby w stanie przegłosować coś więcej niż to, co reprezentuje obecny układ rządowy.

Minister Nowackiej nie udało się wyrzucić religii ze szkół, a jedynie ją ograniczyć. Nie powiodło się również z edukacją zdrowotną – najpierw przekształconą w przedmiot nieobowiązkowy, a potem praktycznie martwy, bo połowa uczniów i tak na niego nie uczęszcza.

Nie udało się też zalegalizować aborcji w mocy prawa. Co prawda Izabeli Leszczynie udało się po cichu przeforsować rozporządzenie, na mocy którego rośnie liczba aborcji dokonywanych z tzw. przesłanki psychiatrycznej, lecz skala tego zjawiska nie jest powszechna i właściwie nieobecna w świadomości społecznej.

Z kolei doktor Gizela Jagielska stała się – nie tylko w prawicowej bańce – symbolem tego, co kryje się pod niewinnie brzmiącą narracją o wolnym wyborze i „prawie kobiet”. Dziś nawet Donald Tusk przyznaje, że nie lubi mówić w tych kategoriach o „przerywaniu ciąży”. Nic nie wskazuje na to, by agenda aborcyjna miała powrócić w najbliższym czasie.

Symbolicznym końcem wojny kulturowej w Polsce jest natomiast projekt Lewicy i PSL dotyczący statusu osoby najbliższej. Po pierwsze – nikogo on nie zadowala; krytykują go zarówno aktywiści LGBT, jak i konserwatyści. Po drugie – i tak zostanie zawetowany przez Karola Nawrockiego.

Zwycięstwo Nawrockiego, ponad 50 procent wyborców głosujących na ugrupowania prawicowe, zachowawcza retoryka Tuska i papugowanie w wielu sprawach PiS-u, słaba i skłócona Lewica oraz mizerne efekty liberalno-lewicowej koalicji w kwestiach światopoglądowych – to wszystko przesłanki, które prowadzą do wniosku: wojna kulturowa w Polsce się skończyła i została wygrana przez prawicę.

Oczywiście nie jest to stan dany raz na zawsze ani zwycięstwo pełne. Kilka bitew zostało przegranych, lecz w porównaniu z nastrojami sprzed pięciu lat finał tej historii wydaje się dla mnie zaskakująco korzystny.

Wojna kulturowa jeszcze do nas wróci, bo podziały światopoglądowe są realne. Ale wróci już w innej rzeczywistości politycznej. Po Tusku sztandar aborcyjno-tęczowy zostanie w końcu przekazany innym. Skompromitowane w tym aspekcie rządy obecnej koalicji staną się balastem dla Katarzyny Kotuli, Agnieszki Dziemianowicz-Bąk i Barbary Nowackiej.

Siłą rzeczy rolę jedynych wiarygodnych rewolucjonistów obyczajowych przejmą Adrian Zandberg i partia Razem. Nie odbędzie się jednak to dla tej partii bezkosztowo.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.