Skąd pochodzi i dokąd zmierza ruch MAGA? Nowa prawica w Ameryce to pogrobowiec postmodernizmu
Od prawie 10 lat dotychczasowy polityczny i kulturowy mainstream nieustannie szuka odpowiedzi na pytania: Dlaczego wygrał Trump? Dlaczego w siłę rosną populiści? Skąd popularność ruchu MAGA i alternatywnej prawicy na Zachodzie? Klucz do zrozumienia sukcesów nowej prawicy leży w fakcie, że jest ona jednocześnie przejawem i reakcją na postmodernizm. Bez zrozumienia tej prawdy nie wnikniemy w istotę przemian dokonujących się dynamicznie na politycznej scenie Zachodu.
Śmierć liberalnego porządku
Już nieledwie kilka tygodni dzieli nas od 10. rocznicy zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych z 2015 roku. Zostawmy na chwilę krajowy, polityczny wymiar tego wydarzenia, a potraktujmy je jako pierwsze w ciągu ogniw, które tworzą łańcuch metapolitycznej rewolucji.
Najpierw w październiku 2015 roku prawica pod wodzą Jarosława Kaczyńskiego wygrywa wybory i korzystając z koniunktury politycznej, po raz pierwszy w historii III RP formuje niekoalicyjny rząd.
Następnie w czerwcu 2016 roku w referendum w sprawie Brexitu wygrywają zwolennicy leave, stawiając tym samym cezurę w historii integracji europejskiej, która od dekad przebiegała jednokierunkowo – rozszerzanie Wspólnoty na nowe państwa i większa harmonizacja krajowych porządków prawnych z porządkiem unijnym wydawały się do tego momentu czymś oczywistym.
Wreszcie w listopadzie 2016 roku wybory w Stanach Zjednoczonych wygrywa, wbrew establishmentowi własnej partii, Donald Trump. Pierwszy od trzech i pół dekady prezydent z GOP, który nie jest Ronaldem Reaganem lub nie stoi w jego cieniu.
Każde z tych wydarzeń – na skalę polską, europejską i globalną – to kolejne, niosące się echem uderzenia w dotychczas bezalternatywny na Zachodzie liberalny porządek. Oczywiście wydarzenia te, choć przełomowe, nie stanowią pierwszego wejścia na scenę historii nowej prawicy.
W 2015 roku w Niemczech już od ponad 2 lat funkcjonuje AfD. Houellebecq przed chwilą napisał książkę pt. Uległość, w której zawiązanie intrygi stanowi kordon sanitarny wokół istniejącego od dekad na francuskiej scenie Frontu Narodowego (obecnego Zjednoczenia Narodowego).
Holenderska Partia Wolności Geerta Wildersa zdążyła już pięć lat wcześniej zaliczyć krótki epizod w kolacji rządowej, a Wiktor Orbán rok wcześniej ugruntował swoją władzę, wygrywając drugie z rzędu wybory parlamentarne.
Ale w metapolitycznym krajobrazie nie zawsze liczy się chronologia – kluczowej roli nie odgrywają w nim prekursorzy ani epigoni, tylko ci, którzy zmuszają formę do posłuszeństwa, zmieniając ją i odciskając w materii rzeczywistości.
Patrząc z perspektywy czasu, trudno nie stwierdzić, że to Stany Zjednoczone są najważniejszym laboratorium przekształceń nowej prawicy, nadając ton i inspirując kolejnych jej polityków.
Przemiany gospodarcze, struktury społeczne trzęsące się pod naporem imigracji, trudny do zaakceptowania zmierzch dominacji świata Zachodu nad resztą globu – wszystkie te realne procesy mają swoją wagę w dochodzeniu nowej prawicy do władzy. Ale to nie tematy takie jak migracja definiują i tłumaczą zmianę, jaka zaszła w stylu uprawiania polityki przez ruchy konserwatywne i prawicowe na przestrzeni ostatniej dekady.
Oczywiście tu również następuje zwrot od neokonserwatystów, z milicyjną polityką zagraniczną i neoliberalną gospodarką, ku pozycjom bardziej izolacjonistycznym i solidarystycznym. Jednak przeobrażenia ostatnich lat to przede wszystkim kwestia politycznej koniunktury i zwrotu ku nowym wyborcom tam, gdzie oni są. To nowa forma polityczna jest kluczowa do opisania istoty przemian prawicy – jest to forma wyjęta wprost z podręczników filozofii krytycznej.
Nowa prawica jest dzieckiem postmodernizmu
W sierpniu 2016 roku młody publicysta „Krytyki Politycznej” Jakub Dymek pisze tekst Zemsta postmodernizmu, który doskonale oddaje nie tylko ówczesny szok środowisk liberalnych i progresywnych, ale dostarcza też doskonałej intuicji dla zrozumienia fenomenu sukcesu nowej prawicy na Zachodzie:
„W ciągu ostatnich dekad teoriom krytycznym i akademii udało się zdekonstruować wiele pojęć i sensów. (…) Poddano krytyce różne rodzaje wiedzy i systemy, które chciały do statusu obiektywnej wiedzy aspirować. (…) Oczywiście, intelektualnie był to wysiłek chlubny, poznawczo bardzo owocny, a do tego prowokujący i całkiem sexy.
Problem w tym, że nikt nie przypuszczał, co się z niego wyrodzi, gdy po wnioski wszystkich Foucaultów, Butler i Wacquantów sięgną faceci, którzy mają odwrotny do większości autorek i autorów wektor poglądów, a przy władzy aplikują je z subtelnością kowalskiego młota. (…)
Historyczki nauki i socjologowie wiedzy nie po to poddawali krytyce metodę naukową, by poseł Liroy zwalczał szczepionki, a Maciej Giertych ewolucję. Teoretycy mediów i badaczki dyskursu nie po uwypuklili problem obecnych w mediach uprzedzeń i skrzywienia ideowego, by prostowali je ludzie, którzy nie wierzą w globalne ocieplenie”.
Nawet niebezkrytyczny wobec postprawdy w swojej publicystyce z tamtego okresu Jakub Dymek nie jest obojętny wobec uroków postmodernizmu, który przecież w pierwszej kolejności miał służyć emancypacji i stworzyć ramy nowego inkluzyjnego społeczeństwa.
Starzy konserwatyści mogą zgrzytać zębami na dictum, że „nikt nie przypuszczał”, co się z postmodernizmu „wyrodzi”, jednak podstawowa diagnoza Dymka pozostaje doskonale trafna – prawica przejęła narzędzia lewicy, zwracając je przeciwko niej samej.
Lewicowo-liberalne siły polityczne zbudowały swoją potęgę na korzystaniu z fundamentalnych dla własnej tożsamości narzędzi postmodernistycznych. Kiedy ich dominacja wydawała się niepodważalna – postprawda była zjawiskiem pozytywnym, normą płynnej nowoczesności. Kiedy te same narzędzia przejęła prawica – w 2017 roku pojawia się pojęcie fake newsów, a prawda wraca do łask.
Kiedy Trump do zwycięstwa w 2016 roku używa par excellence postmodernistycznych narzędzi mikrotargetowania i dostosowywania przekazu w mediach społecznościowych, świat trzęsie się w posadach.
Kiedy przy użyciu podobnych metod w mediach społecznościowych wybory wygrywał Obama, mogliśmy mówić co najwyżej o nowoczesnych profesjonalistach, korzystających z narzędzi, które przyniosł rozwój i (jeszcze) wspaniały internet.
Prawica być może nie musiała się zmieniać. Jednak dostosowanie się do nowego pola gry z pewnością było dla niej łatwiejszym wyborem. Nie wchodząc w niuanse dysproporcji poglądów na uczelniach czy w mediach, na poziomie politycznym dominacja lewicy kulturowej i politycznej centrolewicy wydawała się niemal całkowita, a tradycyjna chadecja stała się doskonale bezobjawowa.
W Stanach Zjednoczonych mówiło się o strukturalnej przewadze Partii Demokratycznej, która miała już niemalże zawsze z łatwością wygrywać wybory, w przeciwieństwie do Partii Republikańskiej, która znajdowała się w demograficznej spirali śmierci. Do historii przeszła predykcja „New York Timesa”, który w 2016 roku, na trzy tygodnie przed wyborami w USA, dawał Hillary Clinton 91 proc. szans na zwycięstwo.
Złośliwa polityczna legenda, kolportowana na korytarzach Kongresu, mówi zresztą, że Hilary Clinton była tak pewna zwycięstwa w wyborach w 2016 roku, że zaledwie kilka dni przed Election Day pojawiła się w Kapitolu, by zdjąć wymiary znajdującej się w rotundzie słynnej rzeźby Portrait Monument.
Rzeźba przedstawia trzy ikony ruchu sufrażystek oraz czwartą, nieociosaną sylwetkę, która miała pozostać niedokończona, by przyszłe pokolenia mogły wykuć w niej sylwetkę pierwszej kobiety-prezydent USA. Właśnie w tej bryle, według nieprzychylnej plotki, wizualizowała się już Hillary Clinton.
„Kto mieczem wojuje…”, czyli dekonstrukcja w rękach konserwatystów
Ruchy nowej prawicy poszły więc jedyną, zdawałoby się możliwą, ścieżką i zaadaptowały polityczne i intelektualne narzędzia progresywnej lewicy. W sytuacji dominacji uruchamia się znana z Hegla figura pana i niewolnika. Ten drugi, poddany już dominacji, zmuszony jest do ciągłej konfrontacji z rzeczywistością, hartując się i zdobywając doświadczenie, którego pan – żyjący w wygodnej bańce – jest pozbawiony.
Tak prawica, zmuszona do konkurowania na nierównym polu gry – medialnym, politycznym i intelektualnym – zdobywa przewagę, przyswajając narzędzia, których przeznaczeniem jest skuteczność, a inne kryteria – w tym moralne i estetyczne – przestają mieć znaczenie.
Lewica z kolei, będąca w pozycji władzy, zaczyna bronić instytucji i pojęć. Jak pisał Dymek w finalnych akordach Zemsty postmodernizmu: „Wczorajsi wielbiciele dekonstrukcji, dziś domagają się powrotu starych i dobrych pewników. Wczorajsi konserwatyści dziś dekonstruują tak, że Judith Butler w tandemie z Jacquesem Derridą płoną ze wstydu”.
Tak więc, jak nacjonalizm był nieodrodnym dzieckiem nowoczesności, tak nowa prawica jest naturalnym dzieckiem postnowoczesności oraz młodszym bratem progresywnej lewicy i płynnonowoczesnych liberałów. Zagrożenia, jakie mogą płynąć z takiej właśnie transformacji klasycznych konserwatystów w nową prawicę, podsuwa nam zbiorowa podświadomość, czyli popkultura.
W niedocenionym finale jednego z najgłośniejszych seriali XXI wieku – Gry o tron – główna bohaterka całej sagi Daenerys Targaryen zmienia się w krwawą despotkę, kończąc w ten sposób długą drogę pełną moralnych kompromisów i przemocy stosowanej w szlachetnym celu, na której pierwsze kroki stawiała jako zdeterminowana idealistka.
Doskonała (zaplanowana niewątpliwie przez autora książkowego pierwowzoru) dynamika tej postaci umknęła samym twórcom serialu, ale nie może umknąć uważnemu widzowi – bohaterka przejmuje metody swoich wrogów, by stać się ostatecznie tym, z kim walczyła. Być może inna droga na tron jest niemożliwa, ale czy tron jest tego wart – to już pytanie z innego porządku.
Tekst służy jako wstęp do serii materiałów sylwetkowych amerykańskiej nowej prawicy, która bywa określana jako ruch MAGA, i które będą ukazywały się sukcesywnie w nadchodzących miesiącach na łamach portalu Klubu Jagiellońskiego.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.
