Donald Tusk potrzebuje symetrystów. Dlaczego Silni Razem nie zastąpią Trzeciej Drogi
Silni Razem to grupa radykałów, która nie potrafi nic innego niż awanturować się w internecie. Żeby myśleć o utrzymaniu władzy, Donald Tusk potrzebuje symetrystów, którzy trafią do umiarkowanego wyborcy.
Waldemar Żurek w ostatnich dniach wybija się na tle raczej bezbarwnego rządu Donalda Tuska. Wprowadził kontrowersyjne rozporządzenie dot. losowania składu sędziowskiego, zapowiedział przedstawienie „ustawy praworządnościowej”, która ma regulować status tzw. neosędziów.
Krótko mówiąc, minister sprawiedliwości jest w ofensywie. W zeszłym tygodniu mój redakcyjny kolega Piotr Trudnowski postawił tezę, w myśl której Żurek za jakiś czas – gdyby jego próby „przywracania praworządności” spaliły na panewce – mógłby założyć nową partię.
Formacja ta skupiałaby najbardziej radykalnych zwolenników rozliczeń Prawa i Sprawiedliwości, którzy co jakiś czas narzekają na niewystarczające tempo wsadzania polityków partii Kaczyńskiego do więzienia.
Partia Silnych Razem miałaby za zadania wejść w buty w potencjalnego koalicjanta Donalda Tuska, który przecież musi z kimś się porozumieć, żeby w ogóle marzyć o reelekcji w 2027 roku.
Jeśli jednak premier naprawdę sądzi, że wyhodowanie sobie nowej radykalnej partii satelickiej – jak kiedyś Janusza Palikota – uchroni jego formację od klęski, to znaczy, że nie zrozumiał on tego, co wydarzyło się w październiku 2023 roku.
Symetryzm dał władzę Tuskowi
Mimo że dziś sondaże i wiarygodność Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego szorują po dnie, to dobry wynik sojuszu tych ugrupowań dał Koalicji 15 Października władzę przed dwoma laty. Nie był on – wbrew przekonaniom jak zwykle zadowolonych z siebie polityków PO – rezultatem wielkopańskiego gestu Donalda Tuska, który „pozwolił” swoim wyborcom na taktyczny głos na Trzecią Drogę.
Koalicja Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza przekonała do siebie normalsów, którzy – z jednej strony – byli potwornie zmęczeni wypalonymi rządami PiS, a z drugiej – nie ufali Tuskowi i nie chcieli, by przewodniczący PO miał w Polsce pełnię władzy.
Nawiasem mówiąc, partie duopolu w kampanii wyborczej niemalże ścigały się w utwierdzaniu wyborców-symetrystów w przekonaniu, że trzeba postawić na kogoś innego. Najlepszym przykładem była debata w TVP, podczas której rytualna pyskówka Mateusza Morawieckiego i Donalda Tuska był obok dyskusji całej reszty.
Na tle ciągłych inwektyw i nieznośnie histerycznego tonu Hołownia i Kosiniak-Kamysz prezentowali się jako politycy, którzy mają jakiś pomysł na Polskę.
Silni Razem to przepis na ciągłą awanturę
Z całą pewnością nie można tego powiedzieć o środowisku Silnych Razem, czyli internetowej grupie skrajnie antyPiS-owskich krzykaczy, skupionej na portalu X. Guru tej grupy są takie postaci Roman Giertych, Ewa Wrzosek, Tomasz Lis czy Eliza Michalik, zaś w rządzie – Waldemar Żurek.
Minister sprawiedliwości wyraźnie daje znać, że rozliczenia do tej pory szły zdecydowanie zbyt wolno i potrzeba przyspieszenia.
Co to w praktyce oznacza? Jeszcze więcej awantur. Nieustanne dymienie to właściwie jedyna cecha, jaką charakteryzuje się ta grupa. Silni Razem nie mają choćby szczątkowego pozytywnego pomysłu na Polskę. Nadrzędnym celem anty-PiS-owskich radykałów jest zemsta na Jarosławie Kaczyńskim za mniej lub bardziej prawdziwe winy.
Nie zapominajmy, że poza słownymi utarczkami na X Silni Razem potrafili rozkręcać histerie naprawdę niebezpieczne, jak przy okazji wyborów prezydenckich, których wynik podważali. Dzięki Szymonowi Hołowni do zaprzysiężenia finalnie doszło, ale to, jak wówczas zmainstreamizowany został głos najbardziej zacietrzewionych twitterowych pieniaczy, pokazało, że to ludzie niebezpieczni.
W tym sensie partia Silnych Razem byłaby dokładnie antytezą Trzeciej Drogi. Zamiast tonować nastroje, podsycałaby nienawiść. Zamiast prezentować jakąkolwiek pozytywną agendę, pokazywałaby palcem, kogo należy wsadzić do więzienia.
Nie ma szans, że na formację z takim przekazem zagłosowaliby normalsi, którzy – przypomnijmy – są Tuskowi potrzebni do potencjalnej reelekcji.
Tusk nie dla umiarkowanych
Ten plan zakłada zapewne, że to Donald Tusk pokazywałby się jako polityk umiarkowany, jedynie współpracujący z radykałami pokroju Żurka czy Wrzosek. Za dużo jednak wody w Wiśle upłynęło, żeby ten manewr znowu się udał.
Obecny premier zbyt dużo mówił o PiS-ie, o rozliczeniach, a zbyt mało o tym, co chciałby zrobić w Polsce, żeby wrócić do przekazu z repertuaru „nie róbmy polityki, budujmy mosty”, nawet, gdyby wciągnął na listy PSL i większość niedobitków po Polsce 2050.
Poza tym, jakkolwiek polaryzacja rośnie, a radykałów przybywa, to trudno zakładać, że partia Silnych Razem zrobiłaby wynik tak spektakularny jak 14 proc. Trzeciej Drogi w październiku 2023 roku. Być może kilkuprocentowa grupa anty-PiS-owskich szalikowców odpłynęłaby od – ich zdaniem – tchórzliwej Koalicji Obywatelskiej, ale nie sądzę, że Giertych i Wrzosek byliby w stanie przekonać kogokolwiek innego niż swoich internetowych fanów.
Co więcej, potencjalnej dziury w poparciu KO nie miałby kto zasypać. Normalsi, którzy w 2023 roku głosowali na Trzecią Drogę, dziś są już w Konfederacji i nawet Ryszard Petru – chociaż bardzo chce – nie jest w stanie ich przekonać, że Koalicja 15 Października zasługuje na jeszcze jedną szansę.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.