Andrej Babisz wygrywa w Czechach. To z nim walczyliśmy o Turów, Orlen i Ukrainę
Po czterech latach w Republice Czeskiej do władzy wraca Andrej Babisz. Zwycięża pewnie wybory do Izby Poselskiej, choć do rządzenia będzie potrzebował koalicji. Dla Polski to trudny partner, co wielokrotnie pokazywał podczas swoich poprzednich rządów. Czechy pod władzą ustępującego Petra Fiali były dla Polski mocnym sojusznikiem, który nie zawiódł w najtrudniejszych chwilach po napaści Rosji na Ukrainę.
Andrej Babisz to ktoś, kogo w Polsce nie mamy, bo nie mamy też oligarchów – nasi miliarderzy to przy nim ubodzy krewni. Potężny twórca koncernu Agrofert i medialny magnat przetrwał cztery lata w opozycji ze swoją partią ANO, przetrwał też przegraną w wyborach prezydenckich (2023) z politycznym nowicjuszem Petrem Pavlem.
Cztery lata temu również wygrał, ale nie zdołał zbudować koalicji i musiał oddać władzę. Sobotnie zwycięstwo (głosowanie w Czechach trwa od południa w piątek do południa w sobotę), choć zapewne zapewni mu rządzenie, zwiększyło stan posiadania ANO zaledwie o 8 posłów.
Przegrupowanie
Minione cztery lata u naszych południowych sąsiadów to rządy Petra Fiali z ODS, najsilniejszej partii koalicji SPOLU. Teraz czeski wyborca zdecydował, że tracą władzę. Jak na siłę polityczną rządzącą w skrajnie trudnym czasie (pandemia COVID-19 i wojna na Ukrainie), porażka (52 mandaty, o 19 mniej niż poprzednio), choć oznacza utratę rządu, pozwoliła im zająć mocne drugie miejsce.
Wybory potwierdziły, że ponowne wspólne kandydowanie pod jednym szyldem partii z długim stażem ma sens. Trójkolorową koalicję tworzy istniejąca od 1991 roku ODS (obywatelscy demokraci), niemal równie stara, bo powstała w 1992 roku KDU-ČSL (chadecy) oraz znacznie młodsza, choć już 16-letnia TOP09 (liberałowie).
Poza tym na scenie politycznej nie doszło do wielkiego trzęsienia ziemi, ale do znaczących przetasowań już tak. Partia samorządowców STAN tym razem wystartowała samodzielnie, a nie w koalicji z Piratami. Wprowadziła 22 posłów i choć to mniej niż poprzednio (33), to jako dotychczasowe ugrupowanie współrządzące obroniło swoją pozycję.
Piraci (społeczni aktywiści), którzy cztery lata temu w koalicji wyborczej zdobyli zaledwie 4 mandaty, tym razem poszli pod własnym szyldem, wprowadzając 18 posłów. Wyciągnęli wnioski z dotkliwej porażki sprzed czterech lat, kiedy czeski system głosu preferencyjnego sprawił, że większość mandatów przypadła kandydatom wskazanym przez STAN.
Liczbę mandatów zmniejszyła na swoją niekorzyść partia SPD – jeden z prawdopodobnych koalicjantów ANO – uzyskując ich 15, czyli o 5 mniej niż poprzednio. To głównie antyimigrancka partia; gdyby weszła do rządu, byłby to pierwszy raz w jej historii.
Wreszcie jedyną nowością w tym parlamencie jest partia AUTO, czyli „Zmotoryzowani dla siebie”. To ugrupowanie prawicowe, które przed laty – pod innymi nazwami – postulowało referendum w sprawie wyjścia z Unii Europejskiej. Sama nazwa odnosi się do sprzeciwu wobec miejskich aktywistów, szczególnie rowerowych.
Partia wprowadziła 13 posłów i ma duże szanse, by razem z ANO i SPD utworzyć koalicję rządzącą. Jej związki z byłym prezydentem Václavem Klausem sprawiają, że choć szyld jest nowy, AUTO niekoniecznie musi być „nową jakością”.
Petr Fiala – sprawdzony sojusznik
Petr Fiala zapisze się wyjątkowo dobrze w historii polsko-czeskich relacji, i to nie tylko dlatego, że mówi po polsku. Przede wszystkim dlatego, że podzielał przekonanie, iż Europa Środkowa może wspólnie kreować politykę – być podmiotem, a nie jedynie przedmiotem działań silniejszych sojuszników z UE i NATO.
Trzeba pamiętać, że w czeskiej polityce dominuje orientacja na Austrię i Niemcy. Polska dla wielu Czechów, a więc i polityków, to wciąż sympatyczny, choć nieco natrętny sąsiad, który z niezrozumiałych powodów darzy ich kraj sympatią – niestety, rzadko odwzajemnianą.
Na tym tle Petr Fiala, z polskiej perspektywy, był kimś, kogo w najnowszej historii jeszcze nie mieliśmy. Czechy pod jego rządami stały się mocnym i pewnym sojusznikiem Warszawy, zwłaszcza w budzeniu z letargu Zachodu, by ratować Ukrainę napadniętą przez Rosję.
Premier Fiala wsiadł wspólnie z Mateuszem Morawieckim i Jarosławem Kaczyńskim do pociągu do Kijowa. Wówczas naprawdę nie było wiadomo, jak potoczy się historia w bombardowanym mieście. Nie skończyło się jednak tylko na gestach – Czechy aktywnie wspierały Ukrainę dostawami broni, jak i wszystkimi sankcjami przeciwko Rosji.
Dziś koalicja SPOLU ze swoim liderem traci władzę m.in. dlatego, że nastroje społeczne wobec pomocy Ukrainie – podobnie jak w wielu krajach – zmieniły się na niekorzyść. Dla Polski współpraca z Petrem Fialą to nie tylko sprawa Ukrainy, ale także zakończony spór o kopalnię w Turowie. To, czym Andrej Babisz szantażował Warszawę, premier Fiala rozstrzygnął po partnersku, ostatecznie wycofując skargę z europejskiego trybunału.
Wyjątkowo przyjazne Polsce rządy Petra Fiali przypadły na czas coraz większego zainteresowania Polską w czeskim społeczeństwie, w co ustępujący premier dobrze się wpisał. Czesi zaczęli odwiedzać Polskę nie tylko na przygraniczne zakupy, ale również na dłuższe wyjazdy turystyczne. Z niedowierzaniem patrzyli zwłaszcza na sieć autostrad i dróg ekspresowych, których budowa u nich wlecze się od lat.
Dlatego właśnie Fiala chwalił się w niedawnej kampanii, że jego rząd buduje autostrady szybciej niż w Polsce. Dawniej taki argument byłby niezrozumiały, teraz Czesi doskonale go rozumieją. Zainteresowanie Polską w Czechach jest oczywiście także pochodną napiętej sytuacji w naszym regionie – wszelkie incydenty na polskiej granicy czy choćby ostatni nalot dronów czeskie media relacjonują niezwykle szczegółowo, podobnie jak rozbudowę polskiej armii. To wszystko pokazuje skalę zmiany, jaka zaszła w postrzeganiu Polski przez czeskie społeczeństwo.
Babisz, czyli złe wspomnienie
Daleki jestem od twierdzenia, że temat Polski może rozstrzygać cokolwiek w wyborach parlamentarnych w Czechach – jak wszędzie decydują sprawy wewnętrzne. Faktem jednak jest, że odgrywa on dziś rolę, której kiedyś nie było, a Andrej Babisz tematyki polskiej wspominać dobrze nie może.
Jego wypowiedź w czasie kampanii prezydenckiej, że nie pomógłby Polsce w przypadku ataku Rosji na nasz kraj, sprawiła, iż kontrkandydat, a obecnie prezydent Petr Pavel, obiecał, że Polska będzie drugim krajem, jaki odwiedzi (pierwsza zawsze jest Słowacja). Babisz wybory prezydenckie przegrał, a Pavel słowa dotrzymał i Warszawę odwiedził.
Wspomniany już temat Turowa, rozstrzygnięty wbrew woli Babisza, czy dawny spór o Orlen, który wykupił Unipetrol – swój czeski odpowiednik – sprawiają, że Polska i relacje z nią to dla Babisza same złe wspomnienia, także osobiste.
Dodatkowo Polska i rząd Donalda Tuska nadal wspierają Ukrainę, podczas gdy kampania Babisza i ruchu ANO opierała się na krytyce Ukrainy. Trudno więc będzie znaleźć wspólne pola działania. Może i pojawiłyby się w kwestii wypowiedzenia systemu ETS i Zielonego Ładu, ale z pewnością nie z obecnym polskim rządem.
Babisz jak Trump – niepewna przyszłość
Trzeba jednak pamiętać, że Andrej Babisz to przede wszystkim biznesmen i – podobnie jak Donald Trump – z partnerami rozmawia przede wszystkim językiem biznesowych korzyści. To oznacza, że choć będzie wymagającym partnerem, może chcieć skorzystać z dobrych ofert, o ile Polska będzie je składała.
Wielką zagadką pozostaje też postawa czeskiego prezydenta Petra Pavla. Dotąd skupiony na celebrowaniu swojego urzędu i własnej popularności, dopiero teraz będzie mógł pokazać, czy za wizerunkiem kryje się prawdziwy polityk. Mocno ograniczone prerogatywy prezydenckie zyskiwały na znaczeniu w rękach wytrawnych graczy, jakimi byli poprzednicy Pavla: Václav Havel, Václav Klaus i Miloš Zeman.
Z optymistycznych wieści po czeskich wyborach warto podkreślić fakt, że nie udał się powrót czeskich komunistów do parlamentu. Ponownie nie zdobyli żadnego mandatu. To dobrze, że ten osobliwy rezerwat w kraju tak poszkodowanym przez komunizm trwale wypadł z głównego obiegu.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.