Obywatele muszą wiedzieć, co robić w kryzysie. Poradnik bezpieczeństwa to dobry krok
Minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz; screen: https://www.youtube.com/watch?v=TvyHEEH2xF4
Udawanie, że temat obrony cywilnej nie istnieje, skończyło się definitywnie. Może się okazać, że będzie trzeba wydać pieniądze z budżetu i przeszkolić wszystkich obywateli. Podręcznik bezpieczeństwa to dobry punkt wyjścia.
Debata publiczna wciąż żyje naruszeniem polskiej przestrzeni powietrznej. Atak dronów stanowi typowe zagrożenie militarne, więc ponownie rozgorzała przy tej okazji dyskusja o ochronie ludności i obronie cywilnej. Temat jest świeży, gdyż nie minął jeszcze rok od wprowadzenia w życie odpowiedniej ustawy, i nie brak w nim kontrowersji.
Palące deficyty
O co właściwie chodzi w ochronie ludności (w czasie pokoju) i obronie cywilnej (czasu wojny) i jakie zmiany przyniosła ustawa? Cóż, przede wszystkim należy wspomnieć, że przez całe dekady III RP większość tego zagadnienia znajdowała się w prawnym i praktycznym niebycie.
Obecnie na czele systemu stoi minister spraw wewnętrznych i administracji, lecz główny ciężar zadań związanych z OL/OC, takich jak przede wszystkim: alarmowanie, ewakuacja ludności, utrzymywanie schronów, zapewnienie funkcjonowania infrastruktury krytycznej, spoczywa na jednostkach samorządu terytorialnego.
Jak pisałem rok temu, scedowanie nawet kilkudziesięciu nowych i obciążających zadań na, delikatnie mówiąc, niezupełnie przygotowane pod względem zasobów i kadr samorządy, jest oczywistym niedostatkiem całego rozwiązania. Warto zastanowić się, czy taki model może w ogóle zadziałać w kraju stojącym przed tak znacznymi zagrożeniami jak Polska.
Jeśli nie, to w przypadku każdej większej powodzi (nie mówiąc o zagrożeniach militarnych) będziemy zmuszeni nadal posiłkować się dobrą wolą mieszkańców i pospolitym ruszeniem.
Większe państwa europejskie tworzą centralne struktury, które – mając ogromne siły i środki – zajmują się wyłącznie zagadnieniami OL/OC. Budowana jest jednocześnie oddolna odporność społeczeństwa w ramach „obrony totalnej”, co zaś jest świetnie rozumiane w Skandynawii.
W Polsce palących deficytów jest niestety więcej. Ustawa wprowadziła konieczność zapewnienia schronienia dla min. 50% ludności, przy czym poziom obecny wynosi zaledwie 4%. W polskich miastach przygotowanie budowli ochronnych wygląda niewyraźnie, a przecież to w obszarach najmocniej zurbanizowanych są one najbardziej potrzebne.
W Łodzi, na ok. 4 tys. obiektów tego typu, mniej niż tysiąc nadaje się na schronienie dla ludności, natomiast wszystkich wymogów nie spełnia ani jeden z nich (!). Podobną dezynwolturę w tej kwestii zaprezentował urząd miasta Krakowa, który ustami dyrektora Wydziału Bezpieczeństwa ocenił temat schronów jako „nieosiągalny” z powodów ekonomicznych.
Potrzebny poradnik
Niedawno podjęto nowy krok w postaci stworzenia rządowego poradnika bezpieczeństwa. Ma on postać 50-stronicowej broszury i swoją stylistyką przypomina szwedzki poradnik „W razie sytuacji kryzysowej lub wojny”, będący wzorcem dla tego typu wydawnictw.
W kilkunastu rozdziałach opisuje metody przygotowania siebie, rodziny i domu oraz reagowania na najbardziej typowe i spodziewane zagrożenia. Zawiera także garść najpotrzebniejszych informacji praktycznych w dziedzinie obrony cywilnej i komiksowe ilustracje, a nawet krótką część interaktywną w formie planu rodzinnego na wypadek kryzysu.
Optymistycznie chciałbym wierzyć, że to początek jakiejś szerzej zakrojonej akcji edukacyjnej dla całego społeczeństwa, a nie jednorazowy przypadek.
Nieodłączną cechą materiałów tego typu jest bardzo duży stopień ogólności, do czego łatwo się przyczepić. Z tego powodu, gdyby ktoś zechciał analizować rządowy poradnik pod względem merytorycznym, to raczej nie znajdzie w nim błędów.
Niewiele szczegółów jest na przykład o schronach, ale o tym, z czego to wynika, pisałem wyżej. Zaletą lakoniczności jest fakt, że w najgorszym razie jakaś informacja się zdezaktualizuje.
Uważam, że taki poradnik jest tylko i aż świetnym punktem wyjścia dla rozpoczęcia swojego indywidualnego przygotowania do sytuacji kryzysowej. Nikt nie powinien uważać, że jakakolwiek broszura informacyjna zastąpi lata edukacji dla bezpieczeństwa, zarówno dzieci, jak i dorosłych. Problemem raczej jest to, że najprawdopodobniej mało kto zada sobie trud choćby przejrzenia tego poradnika.
Przegrywamy wojnę informacyjną
Jeszcze inną kwestią jest krajowy system ostrzegania, co krótko po ataku dronów szerzej na łamach Klubu Jagiellońskiego skomentował Michał Radziszewski. Choć sama metoda wiadomości SMS i powiadomień w aplikacji jest dobra, to po raz kolejny okazało się, że alerty od Rządowego Centrum Bezpieczeństwa przychodzą za późno lub zupełnie nie wtedy, kiedy potrzeba (lubią straszyć człowieka huraganem, podczas gdy w rzeczywistości wiatr ledwie przewróci balkonową doniczkę).
Problem z syrenami alarmowymi zaś jest taki, że nawet były minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak nie jest pewien, który sygnał co oznacza (na szczęście są tylko dwa).
Równie istotnym elementem odporności, który zresztą sam w sobie staje się frontem konfliktu, na którym –szczerze mówiąc – od dawna zbieramy cięgi, jest sfera informacyjna.
Większość obywateli cieszących się dostępem do mediów społecznościowych odbiera tam po prostu silną, niekontrolowaną dezinformację. Dość powiedzieć, że największe zasięgi w związku z atakiem dronów wygenerował influencer znany jako Dziki Trener, a dopiero długo za nim niektórzy aktywniejsi politycy Konfederacji.
Do sposobu zwalczania dronów odnosił się Sławomir Mentzen, niezadowolony, że stosunkowo tani dron jest zestrzeliwany (i do tego nie zawsze skutecznie) przez bardzo drogi samolot przy pomocy też całkiem kosztownej rakiety.
Równolegle MON publikuje poważne oświadczenie, że naprawa pewnego dachu zniszczonego podczas ataku zostanie sfinansowana z publicznych pieniędzy, więc wszystkie zrzutki internetowe na ten cel są już niepotrzebne.
Można się z tymi wypowiedziami zgadzać lub nie, ale obrazują one, jakimi tematami uwielbiamy się gorączkować. W obliczu zagrożenia zwykły internauta poczyta kłótnie obcych ludzi w komentarzach, a polityk chętnie narobi tam szumu wokół siebie.
Chciałbym więc prosić jedynie o koordynowanie przekazu pomiędzy rządem a ośrodkiem prezydenckim. Zwłaszcza, jeśli trafia on na arenę międzynarodową. Choćby po to, żeby potem nie trzeba było się z niego tłumaczyć, jak miało to miejsce w przypadku zniszczenia dachu domu w Wyrykach.
Chaos podkopuje zaufanie
Jaki jest efekt tego chaosu? Badająca bezpieczeństwo informacyjne organizacja Res Futura wskazuje na eskalację emocji, polaryzację opinii publicznej i spadek zaufania do instytucji państwowych.
Grzęźniemy w pesymistycznej wizji: wszyscy są nieudolni, kłamią i spiskują przeciwko nam, a i tak kiepski wizerunek rządu, mediów, wojska czy całego państwa teraz się rozbił i zaliczył dachowanie (który to już raz?).
I to być może największa nauczka, gdyż na polu informacyjno-narracyjnym rzeczywiście potrafimy wygłupiać się wręcz spektakularnie.
Ale w mądrym, propaństwowym myśleniu o obronie cywilnej, a nawet o całej obronie narodowej, chodzi o rozsądek, rękę na pulsie i konsekwencję w działaniu. Udawanie, że temat nie istnieje, skończyło się definitywnie.
Może się po prostu okazać, że sygnałów alarmowych i tak trzeba będzie się wreszcie nauczyć, bo syreny będą wyć nie tylko z powodu rocznic wydarzeń historycznych albo pożaru; że budowle ochronne w miastach jednak trzeba wybudować; że trzeba znowu wydać na to kasę z budżetu i przeszkolić wszystkich obywateli.
A tego ani bez państwa, ani bez indywidualnego wysiłku zrobić się nie da. W przeciwnym razie do spadających na domy dronów czy rakiet trzeba się przyzwyczaić.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.