Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna. Możesz nas wesprzeć przekazując 1,5% podatku na numer KRS: 0000128315.

Informujemy, że korzystamy z cookies. Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony.

Uczmy się od Włochów nicnierobienia

Uczmy się od Włochów nicnierobienia źródło: wikimedia commons;

Nicnierobienie wbrew pozorom nie jest łatwe. Pędzący świat, nowe technologie i kulturowa tyrania produktywności skutecznie wypleniły z naszego życia piękną sztukę lenistwa. Jak możemy odkryć ją na nowo?

Przeżyłem niedawno takie doświadczenie, które odmieniło sposób, w jaki patrzę na codzienne spędzanie czasu. Cała rzecz zdarzyła się podczas zeszłorocznego wyjazdu urlopowego do Włoch.

Siedzieliśmy z żoną w kawiarni zlokalizowanej poza turystycznym centrum. Dlatego też towarzyszyli nam starsi Włosi, pewnie „lokalsi”, dla których była to jedna ze stałych kawiarni. Po wypiciu kawy i zjedzeniu ciastka niemal od razu zaczęliśmy się zbierać – tak jak to robią Polacy.

Starszym Włochom siedzącym obok nas pobyt w kawiarni zajmował znacznie więcej czasu. Byli tam, gdy przyszliśmy, nie skończyli posiedzenia, gdy opuszczaliśmy lokal. Siedzieli w grupie, śmiali się, co parę minut pili łyk kawy, jedli lokalne słodycze i w gruncie rzeczy nic nie robili. Podobne zachowania widziałem wielokrotnie. Zjawisko to określa się mianem dolce far niente – słodyczy z nicnierobienia.

Włosi czasem nazywają je filozofią, sposobem życia, który ma wiele wspólnego z epikureizmem. Nieróbstwo nabiera cech kontemplacji, czerpania radości z nicnierobienia. Włosi oddają się dolce far niente w parkach, na plażach, w lokalach i barach.

Choć to zjawisko nie jest niczym niezwykłym – w końcu każdy z nas zna ludzi przesiadujących na osiedlowych murkach czy wiejskich ławkach – we Włoszech stało się czymś o wiele bardziej znaczącym.

Jest to umiejętność, której chciałbym się nauczyć. W dobie nadpobudliwości i przeciążenia informacyjnego związanego z rozwojem technologii, uważam ją nie tylko za wskazaną, ale i niezbędną.

Istotę zjawiska dolce far niente uchwycił pisarz Krzysztof Tyszka-Drozdowski. W swoim zbiorze esejów Żuawi nicości pisze: „Józef Mackiewicz opowiada w jednym z artykułów, jak siedząc we Włoszech w kawiarni, podziwiając krajobraz, poczuł za sobą obecność kelnera. Ten nie chciał przerywać kontemplacji, odezwał się tylko po włosku: «Piękne, prawda?».

Coś podobnego przydarzyło mi się w weneckiej Gallerii dell’Accademia: przyglądałem się obrazowi, który widać po lewej stronie – to poliptyk jakiegoś wenecjanina z trecento – zaraz po wejściu na piętro, przy schodach.

Obok mnie stał starszy pan, zdawało mi się, że też ogląda obraz. Gdy chciałem odejść, aby starszy pan stanął w lepszym miejscu, bardziej dogodnym, wtedy dopiero staruszek poprosił mnie o bilet. Świadectwo pewnej ginącej koncepcji życia”.

Podobny duch bliski jest wielu Włochom. Jednym z nich był pisarz Italo Calvino. Jego powieść Jeśli zimową nocą podróżny zaczyna się w następujący sposób: „Zabierasz się do czytania nowej powieści Itala Calvina Jeśli zimową nocą podróżny. Rozluźnij się. Wytęż uwagę. Oddal od siebie każdą inną myśl. Pozwól, żeby świat, który cię otacza, rozpłynął się w nieokreślonej mgle.

Drzwi lepiej zamknąć: tam zawsze gra telewizor. Powiedz im to od razu: «Nie, nie chcę oglądać telewizji! ». Podnieś głos, inaczej cię nie usłyszą: «Czytam! Nie chcę, żeby mi przeszkadzano! ». Może cię nie usłyszeli przy całym tym hałasie, powiedz głośniej, krzyknij: «Zaczynam czytać nową powieść Itala Calvina! ». A jeśli nie chcesz, nic nie mów, miejmy nadzieję, że zostawią cię w spokoju”.

W kolejnych akapitach pisarz zaleca czytelnikowi jak największy relaks podczas lektury swojego dzieła, obranie odpowiedniej pozycji do czytania, by móc osiągnąć jak największą przyjemność i skupienie. Słowa te pochodzą z lat 70. XX w., brzmią jednak współcześnie, ponieważ opisują zjawiska, z którymi mierzymy się obecnie. Różnica polega na tym, że dziś nie przeszkadzają nam inni ludzie, lecz my sami – nasze przyzwyczajenia, rozedrganie i niezdolność do koncentracji.

Mimo powyższych obserwacji, nicnierobienie wciąż instynktownie nas irytuje, szczególnie w Polsce. „Nieróbstwo” jest nacechowane negatywnie, słowo „nierób” skierowane w stronę drugiego człowieka jest poważną inwektywą. Bezczynność jest zwalczana przez narzuconą kulturę zap…lu, ciągłej pracy, często ponad siły, „by do czegoś dojść”. Bezczynność jawi się nam jako wróg, którego należy jak najszybciej pokonać.

Jednak nie tylko specyficzna, polska kultura pracy zwalcza nieróbstwo. Drugim czynnikiem są przemiany cywilizacyjne, które dotykają naszych ciał, świadomości i mózgu. W szczególności groźne są te spowodowane rozpowszechnieniem się smartfonów, mediów społecznościowych oraz sztucznej inteligencji.

Wielu (aż za dobrze) znana jest następująca sytuacja. W końcu mamy czas dla siebie – siadamy, przymykamy oczy, odpoczywamy… i nagle odruchowo sięgamy po telefon, „scrollujemy”, marnując czas i karmiąc algorytmy wielkich firm.

Wreszcie decydujemy się odłożyć telefon. Za moment pojawia się jednak dźwięk powiadomienia i automatycznie znowu sięgamy po urządzenie. Nic się nie stało, to tylko nasz znajomy wysłał nam mema. Odpowiadamy mu uśmiechniętą ikonką albo piszemy „XD”. Na naszej twarzy nie ma uśmiechu.

Ma rację Maciej Witkowski, w tekście Odpoczynek wyzwoli nas z sideł Big Techu pisząc: „Gdy oglądamy seriale na VOD, scrollujemy feed w mediach społecznościowych czy wyjeżdżamy na zagraniczne wakacje, korzystamy z usług różnych firm, które zarabiają na naszym odpoczynku. Oznacza to, że nawet jeśli nie pracujemy, z punktu widzenia gospodarki cały czas pozostajemy włączeni w świat pracy i przynosimy zyski globalnym korporacjom”.

Gdy spojrzymy na badania naukowców, problem okazuje się bardzo złożony i niezawiniony przez jednostki – nowoczesne technologie zmieniają nasze myśli i nawyki na poziomie nieświadomym. Karolina Orlecka w ostatnich „Pressjach” opublikowała tekst poświęcony zagrożeniom, które rodzą nowoczesne technologie, przede wszystkim smartfony i uzależnienie od nich.

Wynika z niego, że zbyt wczesne pozwolenie dziecku na obcowanie ze smartfonem może prowadzić do zaburzeń mowy, otępienia, powiększania się różnic społecznych, krótkowzroczności, a nawet do wzrostu zachorowań na ADHD, depresję, stany lękowe. Podobne problemy dotyczą dorosłych. Nowoczesne technologie są narkotykiem, który prowadzi do zmian strukturalnych mózgu użytkownika.

Parę lat temu uświadomiłem sobie, jak bardzo media społecznościowe i smartfony mnie zmieniły. Mój telefon się zepsuł, oddałem go do naprawy i przez pewien czas korzystałem ze starej Nokii. Miała ona tylko jedną aplikację godną uwagi – kultową grę Snake.

Stałem się bardziej nerwowy. Uspokojenie nadchodziło wraz ze sprawdzeniem powiadomień na komputerze. Dziś to zjawisko określane jest jako FOMO – Fear of Missing Out, lęk przed pominięciem, który wynika z bycia poza siecią.

Po dwóch dniach udało mi się jednak odzwyczaić od sprawdzania powiadomień. Pierwszy raz od dawna poczułem długo nie odczuwany smak – smak wolnego czasu, którego – jak się okazało – mam aż nadto, a nuda przestała być dla mnie czymś wrogim.

Poprawiło się moje samopoczucie i koncentracja. Całe to zamieszanie miało miejsce jeszcze przed moim wyjazdem do Włoch, dziś nazwałbym je z włoska: dolce far niente.

Musiałem jednak wrócić do smartfona. Nie z własnej woli, lecz z powodu wymagań mojego stylu życia i pracy, której bez niego nie mogę wykonywać. Ubolewam nad tym, ale świat do tego stopnia się zmienił, że niemożliwe jest niekorzystanie z nowoczesnych technologii. Gdybym mógł, z przyjemnością odrzuciłbym je w kąt.

Słusznie o nadmiarze bodźców pisał filozof Byung Chul-Han w Społeczeństwie zmęczenia i innych esejach: „Trzeba nauczyć się nie oddziaływać na jakąś podnietę od razu, lecz instynkty hamujące, poskramiające mieć na usługi, gdyż «wszelka bezduszność i pospolitactwo» wynikają z «niezdolności oparcia się jakiejś podniecie», przeciwstawienia jej swojego nie. Natychmiastowa reakcja i podążanie za każdym impulsem to choroba, upadek, symptom wyczerpania.

Nietzsche formułuje tu wprost konieczność powrotu do vita contemplativa. Życie kontemplacyjne odrzuca bierne otwarcie się, które wszystkiemu, co nadchodzi i co się wydarza, mówi tak. Stawia opór napierającym zewsząd, naprzykrzającym się impulsom, suwerennie tym spojrzeniem kieruje. Jako mówiąca nie, suwerenna czynność jest bardziej aktywne niż wszelka nadpobudliwość, która stanowi właśnie symptom wyczerpania”.

Czerpanie radości z nieróbstwa wydaje się w tym kontekście kluczowe. Warto podpatrywać je u Włochów podczas wypraw do ich kraju. Dolce far niente to dobry element higieny cyfrowej oraz kusząca odpowiedź na przebodźcowanie współczesnego człowieka.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.