Kryzys migracyjny na granicy polsko-niemieckiej. Unia Europejska powinna zaostrzyć politykę azylową
Donald Tusk, ulegając presji prawicowej opozycji, podjął decyzję o wprowadzeniu kontroli na granicy polsko-niemieckiej. Wielu przyjęło ją z ulgą, choć kontrole mogą nie przynieść oczekiwanych rezultatów. Aby uniknąć eskalacji problemu, Unia Europejska powinna zreformować całą politykę azylową.
Marzenie o Starym Kontynencie
Europa, mimo gospodarczych trudności i rosnącej konkurencji ze strony Stanów Zjednoczonych czy Chin, pozostaje magnesem dla mieszkańców biedniejszych regionów świata, szczególnie z Afryki i Azji.
Ich marzeniem jest życie na Starym Kontynencie, który oferuje lepsze perspektywy ekonomiczne i bezpieczeństwo. Problem migracji nie sprowadza się jednak jedynie do różnic w poziomie życia.
Kluczowym wyzwaniem są niestabilne państwa w sąsiedztwie Unii Europejskiej, gdzie toczą się wojny, zmuszające ludzi do ucieczki. W UE istnieją mechanizmy regulujące napływ migrantów ekonomicznych, ale w przypadku uchodźców – a taki status mają ludzie pochodzący z krajów objętych konfliktem – swoboda decyzyjna państw jest ograniczona.
Prawo do azylu, uznane za podstawowe prawo człowieka i zapisane w Konwencji Genewskiej, nakłada na kraje Wspólnoty obowiązek rozpatrzenia każdego wniosku azylowego. Do tego momentu państwa muszą zapewnić uchodźcom opiekę, w tym dach nad głową.
W 2024 roku w Unii Europejskiej złożono blisko milion wniosków azylowych, z czego około 40% zostało rozpatrzonych pozytywnie. Prosta matematyka podpowiada, że 400 tysięcy osób otrzymało status azylanta lub inną formę ochrony międzynarodowej.
Jednak większość, bo aż 60%, nie otrzymuje zgody na pobyt. W efekcie, ponad milion osób przebywa w UE nielegalnie. Ci ludzie nie chcą opuścić jej terytorium, mimo braku prawa do pozostania.
Do tego dochodzi trzecia grupa – osoby, które traktują procedurę azylową jako pretekst do wjazdu na teren UE, nie czekając na rozpatrzenie wniosku lub w ogóle go nie składając.
Unijny system azylowy jest więc przeciążony. Państwa borykają się z problemami administracyjnymi i logistycznymi, szczególnie w kwestii deportacji. Wiele krajów pochodzenia migrantów, takich jak Somalia, nie ma struktur umożliwiających skuteczne przeprowadzenie takiej procedury.
Polityka otwartych granic skapitulowała
Niemcy, mimo że nie są krajem granicznym UE, przyjmują aż jedną czwartą wszystkich wniosków azylowych. Taki stan rzeczy spowodowany jest przez kilka czynników.
Po pierwsze, z powodu bogactwa tego państwa, które przyciąga migrantów perspektywą pracy i dobrobytu. Z tego ostatniego wynika z kolei hojne wsparcie socjalne dla przybyszów oraz rozwiniętych sieci migracyjnych, które ułatwiają adaptację w nowym miejscu.
W efekcie, wiele osób przekraczających granice UE w innych krajach, takich jak Grecja, Włochy czy Hiszpania, finalnie składa wnioski azylowe dopiero w Niemczech, omijając jednocześnie unijne przepisy, które nakazują czynić to w pierwszym kraju UE, do którego migrant dotarł. Przez lata Niemcy tolerowały tę sytuację, częściowo wspierając zmagające się z największą presją migracyjną kraje południa Europy.
Polityka „herzlich willkommen” Angeli Merkel z 2015 roku, kiedy to Niemcy otworzyły granice dla uchodźców, należy już jednak do przeszłości. Opinia publiczna za Odrą staje się coraz bardziej niechętna migrantom. To z kolei skutek trudności z integracją przybyszów i problemów społecznych takich jak przestępczość czy różnice kulturowe.
Polska na bocznym torze
Przez długi czas Polska pozostawała na uboczu europejskiego kryzysu migracyjnego. Sytuacja zmieniła się w 2021 roku, gdy Rosja i Białoruś rozpoczęły hybrydową operację przerzucania migrantów przez granicę polsko-białoruską.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości zareagował budową muru i zaostrzeniem polityki granicznej, ale wielu osobom udawało się przemieścić przez zapory. Nielegalni migranci, którzy przedostawali się przez Puszczę Białowieską, kierowali się głównie do Niemiec.
Dla Polski nie stanowiło to wówczas dużego problemu, ale nasz zachodni sąsiad zdecydował się zaostrzyć kontrole na wspólnej z nami granicy, co doprowadziło do politycznych napięć.
Donald Tusk przez długi czas unikał podobnego ruchu. Liczył wszak na współpracę z Niemcami, szczególnie po spodziewanej zmianie rządu na bardziej sprzyjający, kierowany przez Friedricha Merza z CDU.
Okazało się jednak, że ów gabinet, rywalizujący z Alternatywą dla Niemiec o wiarygodność w kwestii migracji, nie chciał iść na kompromis. Zwiększył bowiem liczbę kontroli i odsyłał migrantów z granicy polsko-niemieckiej, nawet tych deklarujących chęć złożenia wniosku azylowego.
W obliczu narastającej presji społecznej i politycznej, w tym ze strony PiS-u i Konfederacji, premier Tusk zdecydował się na wprowadzenie kontroli granicznych. Przyznał tym samym, że dotychczasowa postawa rządu, zakładająca cierpliwe negocjacje z sąsiadem zza Odry, okazała się porażką.
Obecność migrantów na ulicach polskich miast przygranicznych, takich jak czarnoskórzy przybysze śpiący w parkach, wywołała w Polakach niepokój, znany dotychczas jedynie z przekazów medialnych z Zachodu. To właśnie te obrazy, a nie tylko naciski politycznych przeciwników, skłoniły rząd do działania.
Czeka nas „migracyjny ping-pong”
Decyzja Tuska każe zadać pytanie, czy kontrole na granicy przyniosą sukces. Jeśli wierzyć medialnej narracji, to Niemcy miały rzekomo przerzucać migrantów z głębi swojego terytorium do Polski.
Brak jednak dowodów na masowy charakter takich działań. Większość ludzi odsyłanych przez Niemcy to osoby, które dotarły do granicy polsko-niemieckiej przez nasz kraj, głównie przez szlak migracyjny z Białorusi albo przez Litwę. Wprowadzenie kontroli po polskiej stronie może więc nie przynieść przełomu.
Scenariusz, który wydaje się najbardziej prawdopodobny, to „ping-pong migracyjny”. Migranci, złapani tuż za granicą RFN, będą odsyłani przez niemieckich pograniczników, napotykając jednocześnie na opór polskich służb. Najpewniej doprowadzi to do sporów o to, kto powinien przyjąć odpowiedzialność za daną osobę.
Takie sytuacje mają potencjał eskalacyjny a niewykluczone, że trafią nawet przed Trybunał Sprawiedliwości UE. W obliczu silnej presji społecznej w obu krajach żaden rząd nie będzie jednak chciał ustąpić.
Decyzja Tuska o wprowadzeniu kontroli obejmuje nie tylko granicę polsko-niemiecką, ale także polsko-litewską. To odpowiedź na fakt, że szlak migracyjny przebiega obecnie przez Litwę. Tam bowiem granica z Białorusią okazuje się słabym ogniwem. Uszczelnienie granicy polsko-białoruskiej sprawiło, że migranci szukają alternatywnych tras.
Decyzje szefa rządu mogą jednak prowadzić do dalszego rozmontowywania strefy Schengen. Jeśli Polska uszczelni granice z Niemcami i Litwą, migranci mogą próbować przedostawać się przez Czechy czy Słowację. Taki stan rzeczy otwiera puszkę Pandory i podważa fundamenty swobody przepływu osób w UE – jednego z największych osiągnięć integracji europejskiej.
Polityka azylowa do zmiany
Aby zapobiec demontażowi strefy Schengen, należy – na poziomie krajowym – skupić się na dalszym uszczelnieniu granicy z Białorusią, ale także kontrolować granicę polsko-litewską, w celu ograniczenia napływu migrantów nowym szlakiem.
Jednak kluczowe jest wprowadzenie zmian systemowych w unijnej polityce azylowej. Obecny system, zachęcający do nielegalnego przekraczania granic, wymaga gruntownej, odciążającej reformy, która spowodowałaby, że państwa nie będą sobie przerzucać migrantów niczym gorących kartofli.
Propozycją wymagającą poważnej dyskusji powinno być wprowadzenie zasady, że wnioski azylowe można składać tylko w wyznaczonych punktach na granicy UE. Przy czym, jeśli ktoś przekroczył granicę nielegalnie, jego wniosek automatycznie nie powinien być rozpatrywany. Zmniejszyłoby to motywację do nielegalnej migracji na teren Unii.
Bardziej radykalnym krokiem byłoby utworzenie centrów azylowych poza terytorium UE, gdzie wnioski byłyby rozpatrywane, a osoby spełniające kryteria kierowano by do krajów członkowskich w ramach kontrolowanego procesu relokacji.
Alternatywnie, kraje Wspólnoty mogłyby umożliwić składanie wniosków w swoich konsulatach w krajach trzecich, co wymagałoby oczywiście stworzenia ku temu warunków. W każdym z tych wariantów wnioskujący czekaliby poza granicami UE na decyzje. Ograniczyłoby to zarówno koszty, jak i skalę nielegalnej migracji.
Choć takie rozwiązania budzą kontrowersje w kontekście praw człowieka, mogą okazać się konieczne, by opanować kryzys migracyjny.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.
