PiS nie jest już socjalny. Tylko Partia Razem może kontynuować politykę Lecha Kaczyńskiego

Jeśli minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz dopiero po 1,5 roku rządów zgłasza pakiet projektów złożony z ustawy „antykuwetowej”, ustawy odpartyjnienia telewizji publicznej czy przepisów antydeweloperskich, to oznacza to tyle, że Platforma od PiS-u różni się w zasadzie jedynie w niuansach. Esencja ich rządów pozostaje taka sama.
Jałowa ziemia
Zza kulis dowiadujemy się, że Jarosław Kaczyński zamierza na czerwcowym kongresie Prawa i Sprawiedliwości po raz kolejny ubiegać się o kierownictwo nad partią. Podobnie Donald Tusk, który mimo świeżej porażki wyborczej i krytyki koalicjantów – Joanny Muchy, Michała Kamińskiego czy Marka Sawickiego – nigdzie się nie wybiera.
Spór tych dwóch tuzów polskiej polityki trwa już 20 lat i wszyscy zdążyliśmy się do niego przyzwyczaić. Tylko czy ktoś jeszcze potrafi powiedzieć, o co tak naprawdę toczy się ta gra?
Przed wyborami w 2023 r. odpowiedź nasuwała się sama. To spór o europejskość, o prawa mniejszości, o praworządność, o moralność. Obóz Jarosława Kaczyńskiego tonął w aferach, „kurszczyzna” rozrastała się w Telewizji Polskiej do niebotycznych rozmiarów, a opinia publiczna miała wrażenie, że władza uwłaszcza się na państwie. Po 8 latach Polacy odsunęli PiS od sterów rządu.
Co ze swoją wygraną robi Koalicja 15 Października? Związki partnerskie premier Tusk „bierze na tapetę po wyborach” już od 14 lat, dalej bez konkluzji, a Danutę Holecką zastąpiła Dorota Wysocka-Schnepf. „Płot” na granicy jak stoi, tak stał, zaś z „dyktatury praworządności” wyniknął jeszcze większy chaos prawny, niż był za czasów Zbigniewa Ziobry.
Jeśli minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz dopiero po 1,5 roku rządów zgłasza pakiet projektów złożony z ustawy „antykuwetowej”, ustawy odpartyjnienia telewizji publicznej czy przepisów antydeweloperskich, to oznacza to tyle, że Platforma Obywatelska od PiS-u różni się w zasadzie jedynie w niuansach. Esencja ich rządów pozostaje taka sama.
Ktoś mógłby oczywiście powtórzyć wypowiedzi Janusza Palikota z 2014 roku, że, „przecież ugrupowanie Kaczyńskiego chciało nas wyprowadzić z Unii Europejskiej!” Ten argument szybko jednak upada.
Nawet Konfederacja nie postuluje bowiem Polexitu, a partia Stanisława Żółtka o tej nazwie nie uzyskała nawet procenta głosów w wyborach do Sejmu. Opuszczenie Wspólnoty to dziś po prostu polityczne samobójstwo.
Powtórzmy więc pytanie: to o co chodzi Kaczyńskiemu i Tuskowi? Czy ich spór to coś więcej niż personalia i dawne urazy, dziś sprowadzone do wzajemnych oskarżeń o zabójstwo brata albo o odklejenie od rzeczywistości? By znaleźć odpowiedź, musimy wrócić na chwilę do czasów, kiedy obie te formacje powstawały.
Polska liberalna, Polska solidarna
Konflikt PO-PiS-u sięga oczywiście 2005 roku. Skompromitowany aferą Rywina i słabością instytucji państwa Sojusz Lewicy Demokratycznej odchodzi w niebyt. Łabędzim śpiewem tej partii jest rząd techniczny Marka Belki. W Platformie Obywatelskiej panuje wówczas triumwirat Tusk-Gilowska-Rokita, a program ugrupowania przypomina dzisiejsze propozycje Konfederacji.
PO postuluje bowiem likwidację Senatu, zmniejszenie liczby posłów, zniesienie immunitetów czy wprowadzenie JOW-ów. Najszerszym echem odbiła się jednak obietnica reformy 3×15, zakładająca jedną stawkę podatku PIT, CIT i VAT na poziomie tytułowych 15%.
Zupełnie inny pomysł na Polskę miało wtedy Prawo i Sprawiedliwość. Wspomniany już Jan Rokita o Lechu Kaczyńskim powiedział po latach:
„Ilekroć zaczynałem z nim rozmowę o kwestiach gospodarczych, po chwili miałem wrażenie, że mam oto przed sobą postać ideowego PPS-owca sprzed pół wieku, który chce mnie zaagitować na rzecz słynnego programu gospodarczego Zygmunta Zaremby, przyjętego przez kongres PPS tuż przed procesem brzeskim: wysokie podatki dla kapitalistów, krótki tydzień pracy, gwarancje wynagrodzeń i roboty publiczne.”
Pomimo różnic, obie partie szykowały się do wspólnych rządów. Nośne było wówczas hasło „premiera z Krakowa”, którym miał zostać właśnie Rokita. Tuskowi zaś marzył się Belweder, urząd głowy państwa, który po latach nazwał pejoratywnie „strażnikiem żyrandola”.
Na ostatniej prostej jednak spin doktorzy PiS-u wymyślili spot z lodówką, z której znika jedzenie. Materiał sugerował, że jak tylko Platforma wprowadzi 3×15, to Polacy zaczną chodzić głodni!
Projekt „premiera z Krakowa” tworzony był przy założeniu, że to Platforma wygrywa wybory, a PiS wejdzie jedynie w rolę mniejszego koalicjanta. Niespodziewanie jednak – po części dzięki filmikowi o lodówce – zwycięzcą okazuje się Prawo i Sprawiedliwość. Szefem rządu zostaje Kazimierz Marcinkiewicz, a obóz braci Kaczyńskich zamiast z PO, tworzy gabinet z ugrupowaniami Romana Giertycha i Andrzeja Leppera.
Rząd z Lepperem; tym samym, który słowa „liberał” używał jako obelgę, będzie – wydawało się – zmierzał w stronę solidaryzmu społecznego. Nic takiego jednak nie nastąpiło.
Podział się zaciera
Transfer do PiS-u zalicza bowiem pokłócona z Tuskiem i oskarżana o nepotyzm Zyta Gilowska. Niedługo później obejmuje teki wicepremiera i ministra finansów.
Dawna posłanka PO zmniejsza klin podatkowy, obniża składkę rentową, redukuje deficyt budżetowy i proponuje zmniejszenie liczby stawek PIT do dwóch: 18 i 32%. Chce ciąć biurokrację i upraszczać prawo gospodarcze. Gdzie się podziały te „wysokie podatki dla kapitalistów” i „krótki tydzień pracy”, o których mówił Jan Rokita?
Oczywiście partia Kaczyńskich nie zrezygnowała zupełnie ze swoich socjalnych korzeni. Ich koalicyjny rząd rozwinął tzw. becikowe, wprowadził ulgę podatkową na dzieci, sformułował założenia programu „Rodzina na swoim” czy zrewaloryzował renty i emerytury.
Gabinet posypał się jednak po dwóch latach w atmosferze skandali, afer i tarć między koalicjantami. W rezultacie, w 2007 roku władzę przejmuje Donald Tusk.
Zostaje szefem rządu jako jedynowładca, gdyż pozbył się już wcześniej także Jana Rokity. W 2009 roku premier obiecuje „zieloną wyspę”, która posłużyła za metaforę wzrostu polskiego PKB w tym czasie, kiedy reszta Europy doświadczała recesji.
Nareszcie można było wprowadzić Polskę w epokę liberalną, która – jak głosiło dawne hasło wyborcze – „uwolni energię Polaków”. Zapowiadana „zielona wyspa” rzeczywiście zaistniała, ale dzięki reformom Gilowskiej. Rząd Donalda Tuska stał się po prostu ich beneficjentem.
Późniejsza polityka zaciskania pasa i ciepłej wody w kranie nie będzie miała wiele wspólnego z dawnym liberalizmem Platformy. W 2007 roku koalicja PO-PSL zyskała pełnię władzy, mimo że podwyższono VAT do 23%, zwiększono składkę rentową o 2%, uszczelniono podatek Belki, zlikwidowano ulgę internetową, a wprowadzono podatek od kopalin.
Tym bardziej nie ma z nim wiele wspólnego dzisiejsza polityka Koalicji 15 Października, która stara się pożenić 800+ i rentę wdowią z dopłatami do kredytów i deregulacją.
Gdzie jest zatem obiecywane 3×15? Czy Bronisław Komorowski, który przez 5 lat był prezydentem za rządu PO, zawetowałby taką ustawę? Jasne, wprowadzono pewne obniżki podatków, jak składka rentowa pracownika, ale widzimy już wyraźnie, że ten pierwotny, prosty podział na gospodarczą lewicę i prawicę, na liberalną Platformę i solidarny PiS zatarł się zupełnie.
Potrzebujemy sporu Zandberga z Mentzenem
Do dziś nic się w tej sprawie nie zmieniło. Do niedawna przyczyny można było szukać w osobowości Tuska. Jak mawiał Rokita:
„(…) Tusk to specyficzny rodzaj osobowości, która nie istnieje jako treść, tylko jako forma. Istnieje ego Tuska, które nieustannie walczy o swoją pozycję w świecie. Nie ma natomiast Tuska jako jakiegoś zestawu wartości, twierdzeń, prawd, poglądów. On ma niezwykłą i bardzo przydatną w polityce zdolność absorpcji dowolnego poglądu, jeżeli jest on użyteczny dla wzmocnienia jego pozycji”.
Diagnoza byłego parlamentarzysty PO nadal się oczywiście sprawdza, ale dziś niewiele nam mówi o funkcjonowaniu duopolu. Podobnie sprawa ma się bowiem z Jarosławem Kaczyńskim. Do niedawna twierdzono, że czego by o prezesie PiS-u nie powiedzieć, to nie zrzekł się on swoich socjalnych korzeni. Płaca minimalna, 500+, 13 i 14 emerytura nie spadły przecież z nieba.
Ta diagnoza była aktualna do czasu tzw. hołdu toruńskiego, czyli rozmowy Karola Nawrockiego u Sławomira Mentzena. Jak zauważył dr Krzysztof Mazur, prawica idzie w liberalizm. Najwyraźniej Kaczyński również ma niezwykłą zdolność absorpcji dowolnego poglądu.
Skoro prezydent Nawrocki będzie wetował zarówno nowe podatki, jak i próby podwyższenia już istniejących, proponowane przez rząd Tuska, to – jeśli jest jakkolwiek słowny – nie zmieni zdania również wówczas, gdy do władzy wróci PiS. Hołd toruński cezury czasowej przecież nie ma.
***
Rację mieli ci komentatorzy, którzy pisali o „mentzenizacji polityki”. Program taniego państwa, Polski bogatej przede wszystkim portfelami (części) obywateli głosił już nawet na ostatniej prostej Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy zgodził się przecież z pierwszym, podatkowym punktem toruńskiego cyrografu, a w kampanii podkreślał znaczenie podwyższenia kwoty wolnej od podatku.
Odpowiedzią na neoliberalizm nie jest deregulacja proponowana przez rząd Koalicji 15 Października. To przecież jedynie prosty zabieg PR-owy, zatrzymujący się i tak w połowie drogi aspiracji Mentzena i jego ugrupowania. Ideowymi liberałami – czy tego chcemy, czy nie – są dziś właśnie posłowie Konfederacji, którzy zupełnie przejęli agendę wolnorynkowego populizmu Platformy z 2005 roku.
Całkowitej „mentzenizacji” zapobiec może jedynie Partia Razem. To ugrupowanie, proponując progresję podatkową i silne usługi publiczne może – niewykluczone, że jako jedyne – wiarygodnie kontynuować politykę społeczną śp. Lecha Kaczyńskiego.
Taki spór – ideowych wolnorynkowców i ideowych socjaldemokratów – byłby rozsądniejszy niż jałowy konflikt personalny Tuska z Kaczyńskim. Pozostaje nam wyczekiwać zmiany.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.