Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna. Możesz nas wesprzeć przekazując 1,5% podatku na numer KRS: 0000128315.

Informujemy, że korzystamy z cookies. Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony.

Szwecja ogranicza OnlyFans. Ostateczna porażka rewolucji seksualnej?

Szwecja ogranicza OnlyFans. Ostateczna porażka rewolucji seksualnej? Bonnie Blue, gwiazda platformy OnlyFans, niedawno zbanowana; screen z https://youtu.be/O-zZVSGgLeU

Szwecja znacząco ogranicza działalność „sex workingowej” platformy OnlyFans. Francja utrudnia dostęp do PornHuba. Przetaczająca się przez Zachód fala cyfrowych regulacji stanowi dowód na rosnącą świadomość zgubnych skutków nie tylko rewolucji cyfrowej, ale także rewolucji seksualnej. Choć do uleczenia bolączek współczesnych relacji międzyludzkich daleko, to wszelkie kroki chroniące ludzkie relacje – zwłaszcza, gdy chodzi o dzieci i młodzież – należy docenić.

Postęp po szwedzku zatacza koło

20 maja bieżącego roku Riksdag – parlament Królestwa Szwecji – przegłosował ustawę ograniczającą funkcjonowanie platformy OnlyFans na terenie tego kraju. Wbrew temu, co można było przeczytać w niektórych prasowych nagłówkach, ustawa ta nie zakazuje całkowicie prowadzenia działalności tej platformy w Szwecji.

W świetle zatwierdzonych ponadpartyjnym konsensusem rozwiązań zakazuje się zakupywania usług seksualnych za pośrednictwem internetu. Zakaz nie dotyczy materiałów wyprodukowanych przed wejściem prawa w życie.

Karani mają być nie twórcy – choć ci, co oczywiste, nie będą mogli już w sposób swobodny zarabiać na internetowych usługach seksualnych, co samo w sobie uderza w ich działalność – lecz odbiorcy treści. Karane mogą być także osoby trzecie – a więc właściciele witryn internetowych, osoby udostępniające pomieszczenia do kręcenia materiałów wideo etc.

Jest to de facto rozwinięcie i przeniesienie na świat wirtualny obowiązującej na terenie Królestwa Szwecji ustawy z 1998 roku, która zakazywała kupowania usług od prostytutek. Jak uzasadniają twórcy bieżącego rozwiązania, głównym motywem zmiany prawa jest przede wszystkim ochrona nieletnich, zwłaszcza przed pokusą internetowej prostytucji jako źródła łatwego zarobku.

Otwarte pozostaje pytanie o egzekucję tego prawa. Szwedzka policja może, co prawda, wykorzystywać narzędzia do śledzenia transakcji online, podobnie jak w przypadku innych form przestępczości cyfrowej (np. nielegalnego hazardu czy handlu). Nie ma jednak konkretnych informacji, czy będą stosowane specjalne technologie, takie jak automatyczne skanowanie platform czy analiza danych.

Egzekwowanie prawa najprawdopodobniej będzie opierać się na monitorowaniu transakcji cyfrowych i aktywności online, choć szczegóły techniczne nie zostały publicznie szczegółowo opisane. Można przypuszczać, że szwedzkie służby będą współpracować z platformami płatniczymi i dostawcami usług internetowych w celu identyfikacji naruszeń.

Zakup usług seksualnych online będzie zagrożony karą do jednego roku pozbawienia wolności lub grzywną, zgodnie z już istniejącymi przepisami dotyczącymi prostytucji.

Czym jest OnlyFans?

Warto przypomnieć w tym miejscu pokrótce, czym jest OnlyFans. Ten założony w 2016 roku w Londynie serwis subskrypcyjny stał się najbardziej popularną na świecie platformą dla praktykowania internetowej prostytucji (zwanej też w liberalnej nomenklaturze „sex workingiem”).

Odbiorca treści może za miesięczną opłatą – jej wysokość jest zależna od popularności twórczyni i (bo wśród twórców dominują kobiety) i rodzaju sprzedawanych treści – otrzymać dostęp do zdjęć i nagrań – najczęściej o charakterze seksualnym lub pornograficznym. Istnieje też możliwość wejścia w osobisty kontakt z twórczynią i zamawiania od niej konkretnych treści.

Co prawda, treści udostępniane na OnlyFans nie ograniczają się wyłącznie do pornografii, lecz to ona dominuje, jeśli chodzi o treści dostępne na platformie. Co najważniejsze, to pornobiznes przynosi marce i twórcom największy rozgłos i dochody.

Jak pisał na łamach naszego portalu Seweryn Górczak, firma osiągnęła w 2022 roku obroty rzędu 1,1 miliarda dolarów. W tym samym roku liczba kont twórców na platformie wynosiła 3,2 mln, zaś liczba opłat wnoszonych przez subskrybentów osiągnęła wartość 5,6 miliardów dolarów brutto. W kolejnych latach zyski tylko rosły.

Legislatura cyfrowa przetacza się przez świat

To, co wydarzyło się w Szwecji, jest przykładem szerszej tendencji w świecie Zachodu. Chodzi o potrzebę redukowania szkód wywołanych przez cyfrową rewolucję, takich jak internetowa prostytucja czy łatwy dostęp do pornografii.

W czerwcu 2023 roku francuski rząd zapowiedział wprowadzenie rozwiązań mających na celu ochronę nieletnich przed „nieodpowiednimi” treściami w internecie. Jednym z nich jest wprowadzenie obowiązku weryfikacji wieku na stronach pornograficznych poprzez podanie numeru dowodu osobistego lub za pomocą karty kredytowej.

Czas na aplikację tych rozwiązań minął 7 czerwca bieżącego roku. Działania francuskiego rządu oprotestował właściciel serwisu PornHub, który w ramach protestu postanowił zawiesić funkcjonowanie należących do niego serwisów pornograficznych we Francji.

W tym samym kraju wprowadzono również całkowity zakaz korzystania ze smartfonów w szkołach, który w pełni zacznie obowiązywać od września 2025 roku. Z kolei Australia zapowiedziała, że od grudnia 2025 roku wejdzie w życie zakaz korzystania z mediów społecznościowych dla nastolatków poniżej 16. roku życia.

Po latach niekontrolowanego wchodzenia technologii cyfrowych w życie codzienne, Zachód zaczyna dostrzegać negatywne skutki tego procesu. Świadomość negatywnych skutków smartfonizacji i pornografizacji wyobraźni chłopców i dziewczynek w okresie dorastania na dobre weszła do debaty publicznej.

Przyczynił się do tego najpierw słynny psycholog Philip Zimbardo, który opisał negatywny wpływ gier wideo i pornografii na zdolność chłopców do radzenia sobie na rynku pracy i w życiu rodzinnym. W ostatnich latach temat badali i nagłaśniali autorzy tacy jak Jean Twenge, Jonathan Haidt czy Greg Lukianoff.

Badacze ci, zauważając nagły wzrost zachorowań amerykańskich nastolatków na depresję i stany lękowe, postanowili zestawić to zjawisko z innymi fenomenami życia społecznego w celu znalezienia potencjalnego związku przyczynowego.

Okazuje się, że eskalacja zaburzeń psychicznych nie koreluje ani ze wzrostem liczby rozwodów, ani z kryzysami ekonomicznymi, za to idealnie nakłada się na wydarzenia takie jak premiera pierwszego iPhone’a czy też przejęcie Instagrama przez firmę Meta, co spowodowało szybką popularyzację tego serwisu społecznościowego. Stanowi to silną przesłankę świadczącą o tym, że kryzys psychiczny pokolenia Z może być spowodowany przez używanie smartfonów i „wirtualizację” życia współczesnych nastolatków.

O tym, dlaczego smartfony i media społecznościowe negatywnie wpływają na kondycję psychiczną pokolenia Z, piszemy szerzej w raporcie Zatrzymać smartwicę. Badania, regulacje, rekomendacje dotyczące smartfonów w szkołach. Tezy zawarte w raporcie podnosił w ostatniej kampanii prezydenckiej Szymon Hołownia, co pokazuje, że także w polskim społeczeństwie postulat ograniczenia dostępu do smartfonów zyskuje coraz szersze grono zwolenników.

Porno-mózg to inny mózg

Korzystanie ze smartfonów jest ściśle powiązane z coraz częstszym, wczesnym dostępem do pornografii wśród dzieci i młodzieży. Jak twierdzi w rozmowie z Tomaszem Rożkiem dr Mateusz Gola, psycholog i neurobiolog, już co czwarty chłopiec w przedziale 7–12 lat ogląda raz w miesiącu pornografię. W wieku 15 lat już co dziewiąty chłopak ogląda ją codziennie.

Nałogowe oglądanie pornografii prowadzi do poważnych zmian w mózgu. Mateusz Gola w przytoczonej rozmowie pokazuje, że osoby uzależnione od porno mają mniej połączeń neuronowych, zwłaszcza w okolicach kory czołowej – obszaru szczególnie odpowiedzialnego za zdolność do planowania, myślenia długofalowego, umiejętności uczenia się na błędach, odraczania gratyfikacji czy też znoszenia dyskomfortu.

Uzależnieni zaczynają więc żyć „tu i teraz” w złym tego słowa znaczeniu – skupiając się na pornograficznej przyjemności, a zaniedbując obowiązki i plany życiowe. Brak umiejętności odraczania gratyfikacji wprowadza nałogowca w błędne koło – im więcej pornografii, tym słabsze umiejętności radzenia sobie ze stresem; im więcej stresu, tym więcej pornografii, która służy za łatwy regulator emocji.

Jak zwraca uwagę Gola, mózg osoby oglądającej porno nałogowo jest bardzo podobny do mózgu osób uzależnionych np. od hazardu czy narkotykow. Nałóg ten uderza również w tzw. układ dopaminergiczny, odpowiedzialny za kontrolę mięśni i ruchu oraz za motywację do działania.

Istotna jest zwłaszcza ta druga funkcja. Układ dopaminergiczny niejako zapamiętuje przyjemności związane z poszczególnymi działaniami, co sprawia, że w przyszłości mamy większą motywację do powtarzania tych działań.

Korzystanie z pornografii – co łatwo i szybko wywołuje przyjemność – sprawia, że układ dopaminergiczny zaczyna motywować do powtarzania tego typu zachowań, kojarząc je z określonymi okolicznościami – np. przebywaniem samemu w domu lub odczuwaniem silnego stresu. W pewnym momencie może się okazać, że bodźców jest na tyle dużo, że odpowiedzią na znaczną część trudnych okoliczności życiowych staje się oglądanie pornografii.

Za każdym razem, gdy pojawia się bodziec, w mózgu następuje wyrzut dopaminy, która pcha człowieka do wejścia na strony dla dorosłych. Tak zaczyna się uzależnienie, które prowadzi do pogłębiania życiowych problemów i braku zainteresowania relacjami.

Jak podkreśla dr Mateusz Gola, odstawienie pornografii potrafi być bardzo trudne. Osoba uzależniona odczuwa taki sam głód, jaki odczuwa osoba uzależniona od narkotyków. Proces „przeprogramowania” szkodliwych nawyków może więc trwać miesiącami, a niejednokrotnie latami.

Jeśli chodzi o najmłodszych, oglądanie pornografii sprawia, że proces melinizacji (a więc kształtowania się kory czołowej) oraz dojrzewanie układu dopaminergicznego mogą się nie dopełnić. Mózgi ludzi, którzy wcześnie zaczęli oglądać pornografię, nie rozwiną się prawidłowo. Co ciekawe, taki sam wpływ ma wczesne i intensywne korzystanie ze smartfonów.

Na tym nie koniec. Wyobrażenia na temat relacji damsko-męskich zaczerpnięte z porno mogą skutecznie uniemożliwić wchodzenie w związki. Wygórowane oczekiwania na temat atrakcyjności drugiej osoby mogą utrudniać podjęcie decyzji o związku.

Co więcej, gdy dochodzi do zbliżenia seksualnego, osoby, których mózgi są ukształtowane przez filmy dla dorosłych, często odbierają je jako mniej przyjemne, intensywne i atrakcyjne niż to, którego doświadczają w trakcie oglądania pornografii.

OnlyFans, czyli demoniczne oblicze kapitalizmu

Dynamika fizjologiczna i psychologiczna związana z oglądaniem materiałów o charakterze seksualnym, zamieszczanych na OnlyFans, jest podobna do klasycznego porno. Jednak jeden element wprowadza znaczącą modyfikację. Chodzi o możliwość kontaktu z „aktorką”.

Daje to możliwość wpływu na zachowanie „aktorki/influencerki”. Jeszcze bardziej niż w pornografii, gdzie do wyboru jest tysiące filmów, tysiące bodźców, osoba korzystająca z portalu może stawać się producentem, a nawet reżyserem pornografii. A więc jeszcze bardziej naginać rzeczywistość do swojej woli.

Subskrypcja OnlyFans stanowi ersatz prawdziwych relacji w stopniu większym niż tradycyjna pornografia. Jak pisał na naszych łamach Seweryn Górczak, opisywano przypadki, w których dana twórczyni urządzała dla swoich klientów transmisję… swojego snu.

Mężczyźni w ten sposób otrzymywali – za pieniądze – surogat obecności prawdziwej kobiety. Choć nie czują jej oddechu, ciepła jej ciała, nie mogą jej dotknąć, to mogą sobie chociaż ją pooglądać, wyobrażając sobie, że śpią z nią w jednym łóżku. Jednak ersatz nie jest w stanie zaspokoić źródłowej potrzeby relacji. Może ją tylko znieczulać. Na dłuższą metę nieskutecznie.

OnlyFans i pornografia stanowią demoniczne oblicze kapitalizmu,  żerującego na rewolucji cyfrowej i napędzanego przez logikę zysku. Kobiety (bo najczęściej są to kobiety), powierzchownie zyskując swobodę, wolność, a niekiedy wysokie dochody, stają się w istocie narzędziem przemysłu pornograficznego.

Biznes ten, podobnie jak inni giganci technologii, wpływający na nas za pośrednictwem smartfonów i przymusu scrollowania, wykorzystuje ludzką kondycję po grzechu pierworodnym, czy – jakby to powiedział ktoś niewierzący – zwierzęcą naturę człowieka. Bezlitośnie monetyzuje popęd płciowy, głód relacji i nieznośne poczucie osamotnienia.

Tracą na tym obydwie strony. Kobieta, będąc oglądaną, uwielbianą, a także sprawującą władzę nad mężczyzną poprzez kontrolę jego pożądania, upośledza swoją zdolność do wchodzenia w prawdziwe relacje, oparte na szacunku i bezinteresowności.

Z drugiej strony, mężczyzna oglądający porno czy też wchodzący w „relację” z influencerką OnlyFans, uczy się postrzegać kobiety jak przedmioty, które w dowolnej chwili może wymienić na lepszy bodziec (włączyć inny film, wykupić inną subskrypcję). Na końcu zwyciężają zarabiające na tym krocie platformy.

Na naszych oczach coraz większa część ludzkiego życia, łącznie z intymnością, zaczyna podlegać monetyzacji i zasadom wymiany kontraktowej. Odbywa się to w dobie kryzysu demograficznego i kryzysu trwałości relacji. OnlyFans może stanowić gwóźdź do trumny dla wymierających społeczeństw Zachodu.

Smartfonizację, pornografizację i internetową prostytucję łączy jednak to, że ukazują bankructwo najbardziej radykalnej wersji „rewolucji seksualnej” i moralności spod hasła „zakazuje się zakazywać”.

Fantazje teoretyków rewolucji seksualnej, takich jak Wilhelm Reich z jego koncepcją „społeczeństwa panorgazmicznego” – którą można sprowadzić do tezy, że swobodne życie seksualne wyzwolone od społecznych ograniczeń przyniesie człowiekowi naturalne i spontaniczne szczęście – uzyskują swe ostateczne spełnienie w figurze nastolatka masturbującego się nałogowo do wyświetlonej na ekranie monitora aktorki – „wydoskonalonej” za pomocą kilkunastu operacji plastycznych i odpowiednich filtrów wideo.

Zachód, doświadczywszy skutków ubocznych braku regulacji w dziedzinie seksualności w domenie cyfrowej, zaczyna się opamiętywać. Dostrzega, że potrzebujemy norm i zasad. Nie są to jeszcze zasady chrześcijańskie. Natomiast samo pojawienie się tego typu refleksji napawa optymizmem. Natura ludzka dopomina się o swoje.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.