Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna. Możesz nas wesprzeć przekazując 1,5% podatku na numer KRS: 0000128315.

Informujemy, że korzystamy z cookies. Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony.

Taśmy Telewizji Republika. Prawicowe dziennikarstwo szoruje po dnie

przeczytanie zajmie 7 min
Taśmy Telewizji Republika. Prawicowe dziennikarstwo szoruje po dnie screen z: https://youtu.be/JVuXXNj1HtI

„Nie szukaj promocji, bo się kompromitujemy”. Ta uwaga Danuty Holeckiej, rzucona w stronę Cezarego Gmyza dywagującego na temat cen noclegów w Wenecji, chyba najlepiej podsumowuje tzw. aferę taśmową 2.0, którą Telewizja Republika próbowała rozkręcić w ostatnich dniach. Kapiszon odpalony przez stację Tomasza Sakiewicza to jednak nie tylko powód do uzasadnionych drwin, ale także impuls do refleksji na temat opłakanego stanu tzw. prawicowego dziennikarstwa.

Pałkarska mentalność

Trudno na poważnie komentować taśmy, które Telewizja Republika ujawniła w sobotnie przedpołudnie i poniedziałkowy wieczór. Afera reklamowana jako powtórka afery taśmowej z 2014 roku, która wedle niektórych ostatecznie zatopiła rządy Platformy Obywatelskiej, okazała się spektakularnym niewypałem. Niech dowodem stanie się fakt, że przez kilka dni TV Republika za główną „sensację” nagrań uznała żarty Donalda Tuska z tego, że jest Niemcem.

Nie dość, że nie dowiedzieliśmy się niczego nowego ani nie poznaliśmy żadnej szokującej wymiany zdań, to część z „podsłuchów” Romana Giertycha – czołowej postaci „afery” –  pochodziła… z materiału z jego kanału na YouTube.

Nie sposób wyrokować, czy dziennikarze Republiki sami przerobili nagranie, czy ktoś im taką wersję podrzucił. Niewątpliwe pozostaje jednak, że nawet najbardziej sprawny damage control nie naprawi szkód wizerunkowych, jakich telewizja Sakiewicza za sprawą tych publikacji doznała.

Nie jest jednak przypadkiem, że taki kapiszon zdarzył się akurat temu środowisku. Tak jak liberalne media również lubują się w ujawnianiu afer, bardzo często przeceniając ich znaczenie lub rozmijając się z clou sprawy, tak prawica po prostu skandali nagłaśniać nie potrafi.

Tzw. tożsamościowe media prawicy, ze świetnie radzącą sobie na rynku Republiką i wcale nie zupełnie niszowymi tygodnikami opinii, skupiają się głównie na wzmożonej publicystyce, często topornej czy wręcz pałkarskiej, zupełnie ignorując poważne dziennikarstwo śledcze.

Oczywiste było, że redakcje „Gazety Polskiej”, „Sieci” czy niegdysiejszych mediów publicznych nie ujawnią żadnej afery związanej z politykami Prawa i Sprawiedliwości w latach 2015-2023. Symbolem niech pozostanie Artur Soboń, który pytany przez Konrada Piaseckiego o to, jaki skandal z udziałem władzy nagłośniła PiS-owska TVP Info, odpowiedział, że… aferę łapówkarską ówczesnego marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego.

Dziś jednak władzę sprawują politycy niemili tym mediom. Mimo to jedyna sensacja, którą potrafią wynieść na światło dzienne, to premier żartujący z Giertychem o niemieckim pochodzeniu.

Czy pamięta ktoś bowiem, żeby w ostatnim czasie jakaś prawicowa redakcja ujawniła aferę, która zyskałaby realnie ogólnopolski rozgłos i całkiem powszechnie miano poważnej? Dotychczas skandalami związanymi z Koalicją 15 Października zajmowała się głównie redakcja „symetrystycznej” Wirtualnej Polski.

To tacy dziennikarze jak Szymon Jadczak, Patryk Słowik czy Paweł Figurski pisali o wiceministrze sprawiedliwości Bartłomieju Ciążyńskim, wiceszefie resortu rozwoju Jacku Tomczaku, byłym ministrze nauki Dariuszu Wieczorku, sprawach NASK-u czy Pablo Moralesa.

Chociaż zasoby kadrowe predestynowałyby prawicowe redakcje do poważnej pracy nad tym, co władza ma za uszami, z jakiegoś powodu wolą uderzać w wysokie tony na pełnych żółtych napisów okładkach albo we wzmożonych felietonach, zawsze pisanych z tą samą tezą.

Przeszkoda, nie pomoc

Taki wybór nie pozostaje bez kosztów. Bicie na alarm w każdej, nawet tak błahej sprawie jak ujawnione ostatnio taśmy, potrafi przynieść skutki odwrotne do zamierzonego. Po publikacji nagrań duża część komentarzy dotyczy bowiem nie ich treści, a drogi, jaka zaprowadziła je do redakcji przy Placu Bankowym.

Niewykluczone, że część z tych materiałów trafiła do Republiki z Centralnego Biura Antykorupcyjnego, które posłużyło się systemem Pegasus, by je zdobyć. Powróciła zatem – zobaczymy, czy na długo – dyskusja o tym, czy za rządów PiS-u to narzędzie było wykorzystywane zgodnie z prawem, czy nie. Może się okazać, że przypomnienie o wątpliwościach wokół tej sprawy będzie jedynym długofalowym skutkiem ujawnienia tych taśm.

Nie pomaga także fakt, że taśmy – choć nie tylko one, bo ten konflikt miał i zapewne będzie mieć kilka innych odsłon – stały się przedmiotem sporu pomiędzy TV Republika a wPolsce24, którą zawiadują bracia Michał i Jacek Karnowscy. Ci drudzy w piątkowy wieczór ujawnili kilkusekundowy fragment taśm, czym nie tylko wyprzedzili konkurencję, ale również zajawili, jak niewiele treści te nagrania zawierają.

Nie obyło się przy okazji bez wymiany wątpliwej jakości uprzejmości na portalu X pomiędzy publicystami sympatyzującymi z obiema stronami konfliktu. Dziś już dla każdego jest jasne, że ów spór nie ma żadnego podłoża merytorycznego. Nie wiadomo, co dzieli Sakiewicza z Karnowskimi – poza tym, że obie te frakcje rywalizują o uwagę konserwatywnego widza.

W rzeczywistości tożsamościowe media prawicy – choć stanowią strawę dla żelaznego elektoratu – są raczej przeszkodą dla poszerzania przez partię Jarosława Kaczyńskiego bazy sympatyków i, w efekcie, wygrywania wyborów.

Widzieliśmy to w 2023 roku, kiedy doprowadzona do skrajności wersja przekazu TVP Info, ze słynnym für Deutschland na czele, zniechęciła część elektoratu do ponownego poparcia Zjednoczonej Prawicy.

Ale brudna polityka nie sprzyja także dobrym stosunkom wewnętrznym wśród polityków prawicy. Sławomir Mentzen, który w kampanii wyborczej skrytykował sposób, w jaki Karol Nawrocki wszedł w posiadanie słynnej już kawalerki w Gdańsku, pisze:

„Publikowanie prywatnych rozmów jest po prostu słabe. Zwłaszcza, że żadnej afery tam nie ma. A nagrywanie rozmów adwokata z jego klientem, nie mówiąc już o ich publikowaniu, to już standardy sowiecko-afrykańskie”.

Jeśli PiS i jego zaplecze medialne nie zrozumie, że nowa prawica w postaci Konfederacji zdaje się inaczej podchodzić do standardów życia publicznego, może się okazać, że wieszczony tym formacjom sojusz będzie trudniejszy, niż wydaje się Jarosławowi Kaczyńskiemu.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.