Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna. Możesz nas wesprzeć przekazując 1,5% podatku na numer KRS: 0000128315.

Informujemy, że korzystamy z cookies. Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony.

Przeczytaj, jak inne państwa regulują ciszę wyborczą i zakaz publikowania sondaży

przeczytanie zajmie 10 min
Przeczytaj, jak inne państwa regulują ciszę wyborczą i zakaz publikowania sondaży autor ilustracji: Rafał Jękot

Cisza wyborcza od lat budzi kontrowersje i dyskusje nad jej sensownością. Co jakiś czas pojawiają się postulaty zniesienia ciszy wyborczej, a wraz z nimi odzywają się jej obrońcy oraz krytycy. Coraz częściej pojawia się też pomysł ograniczenia możliwości publikowania sondaży w określonym czasie przed głosowaniem. Jak i dlaczego regulują to inne państwa?

Do najczęściej podnoszonych argumentów w obronie ciszy wyborczej należy możliwość odpoczęcia przez społeczeństwo od politycznego zgiełku. Od siebie dodałbym, że dla polityków również jest to zdrowe, że mogą odpocząć po długim okresie kampanijnym.

Krytycy ciszy wyborczej wskazują zaś na jej anachronizm w dobie internetu, ograniczenie wolności słowa oraz potencjalne niebezpieczeństwa w postaci próby ingerencji w wybory na ostatniej prostej.

Polska cisza w unijnej normie

Polska nie wyróżnia się szczególnie na tle reszty państw Unii Europejskiej, jeżeli chodzi o przepisy regulujące ciszę wyborczą, czyli okres zakazu agitacji poprzedzającej wybory. Takie przepisy obowiązują dzisiaj w 15 z unijnych państw.

Ponadto, w Irlandii nie ma ustawowej ciszy wyborczej, ale regulacje Urzędu Radiofonii i Telewizji wprowadzają ją częściowo poprzez nałożenie zakazu publikacji na temat kandydatów od godziny 14:00 dnia poprzedzającego głosowanie.

Warto również nadmienić, że większość państw niestosujących ciszy wyborczej stosuje jednak zakaz agitacji w budynkach, w których odbywa się głosowanie, czasami rozciągając go na okoliczny teren.

W większości państw cisza wyborcza wygląda bardzo podobnie. Zaczyna się w dniu poprzedzającym wybory. Niektóre państwa, jak Hiszpania, ograniczają się do dnia wyborów. Zdarzają się również państwa, jak Słowacja, w których cisza wyborcza jest o jeden dzień dłuższa.

W Europie nie mamy tutaj większych odstępstw, ale na świecie cisza wyborcza potrafi być dłuższa. Rekordowy pod tym względem jest Honduras, gdzie trwa aż 5 dni.

Sondaże kształtują postawy wyborców

Odrębnym zagadnieniem jest zakaz publikowania sondaży i innych badań przed wyborami. Ratio legis – tj. powodem dla takiej regulacji jest ewentualny wpływ sondaży na zachowania wyborców. Możemy wskazać kilka efektów sondażowych wpływających na wyborców.

Jest to m.in. efekt „fali zwycięstwa”. Polega on na tym, że wyborca przyłącza się do większości, uznając, że większość zapewne ma rację. Przeprowadzone w Danii badania wskazują również, że wraz ze wzrostem poparcia w sondażach rośnie szansa na to, że wyborca, który do tej pory nie jest zdecydowany, odda głos na daną partię.

Efekt ten jest obserwowany niezależnie od wielkości poparcia partii. W przypadku spadku poparcia w sondażach ten efekt również występuje, jednak jest o wiele słabszy.

Efekt zniechęcania opiera się na podobnych przesłankach i wskazuje na możliwą demobilizację i absencję zwolenników kandydata, który nie ma szans zwyciężyć. Czasami zbyt duża pewność, że dany kandydat zwycięży, również może wywołać ten efekt.

Sondaże mają również wpływ na tzw. głosowanie strategiczne. Część wyborców może przerzucić swój głos, obawiając się, że zostanie on zmarnowany. Badania z różnych państw wskazują na różny odsetek wyborców oddających głos strategicznie. Badania opublikowane w 2006 roku w Kanadzie wskazywały, że w ten sposób głosuje tam aż 5% wyborców.

Warto przy tym zaznaczyć, że w Kanadzie obowiązuje większościowy system głosowania (JOW-y), który wpływa na większy odsetek osób głosujących strategicznie niż w systemach proporcjonalnych. Nie jest to jednak bezwzględna zależność.

Świadomość wyborców czy inne elementy systemu (np. próg wyborczy) też mogą wpływać na zwiększenie odsetka głosów strategicznych. W kilku państwach mogliśmy być nawet świadkami sytuacji, gdzie lider większej partii zachęcał, aby część jego zwolenników zagłosowała na mniejszego koalicjanta.

Czy obecne Polskie regulacje w jakiś sposób zabezpieczają nas przed tymi efektami? O ile brak sondaży w dzień wyborów i teoretyczny (o tym jeszcze dalej) zakaz publikowania exit polli ograniczają wpływ bieżących wyników na mobilizację, to jeden dzień bez sondaży nie niweluje tych efektów.

Cisza sondażowa w Europie

Dostrzegają to niektóre państwa europejskie, przewidując dłuższy zakaz publikowania sondaży. Na 3 dni przed dniem wyborów nie można ich publikować w Czechach. W Luksemburgu i Hiszpanii jest to 5 dni, a we Włoszech aż 15 dni przed wyborami. Tak długi czas ciszy sondażowej występował jeszcze kiedyś w Grecji.

Jeszcze dłuższy okres ciszy sondażowej planowała wprowadzić Słowacja, gdzie przegłosowano zakaz publikowania sondaży wyborczych aż 50 dni przed wyborami, co ostatecznie zostało uznane za niezgodne z konstytucją.

Problemem z ciszą sondażową jest oczywiście jej przestrzeganie w czasach internetu. W wielu krajach obchodzi się to publikacjami sondaży za granicą.

Z tym problemem mierzyli się choćby Francuzi, gdy w czasie obowiązującego ich dawniej okresu ciszy sondażowej otrzymywali wyniki publikowane w Szwajcarii lub Belgii. W ostatnich elekcjach mogli spotkać się również z komunikatami Radia Londyn: pod takim hasłem publikowano przecieki z sondaży exit poll w dniu wyborów.

Polskim odpowiednikiem tego zjawiska jest tzw. bazarek. W dniu głosowania na Twitterze/X można znaleźć wiele publikacji informujących o cenach różnych produktów odstających od rzeczywistości.

W rzeczywistości pod nazwami produktów kryją się kandydaci, a cena to odzwierciedlenie sondażowego poparcia. Większość z tych wpisów to zwykłe wymysły, ale doświadczeni „bazarkowicze” wiedzą którzy z „dostawców” są wiarygodni, a którzy rozsiewają nieprawdziwe informacje.

Odrębnym problemem jest kwestia wiarygodności sondaży. Oczywiście sondaż nie przewiduje wyborów, ale śmiało można założyć, że statystyki pokazywane na 2 dni przed głosowaniem nie powinny znacząco odbiegać od ostatecznego wyniku. Jak dobrze wiemy – nie zawsze tak jest.

Porównanie wyników badań z ostatecznym efektem wyborów pozwala nam zweryfikować rzetelność poszczególnych sondażowni. W przypadku wydłużenia ciszy sondażowej takie porównanie straciłoby na znaczeniu.

W dłuższym czasie zmiany preferencji wyborczych są na tyle duże, że nie sposób powiedzieć, która sondażownia była naprawdę najbliższa realnych wyników.

Korekty i eksperymenty zamiast rewolucji

Jak widać, sprawa wcale nie jest zero-jedynkowa. Zarówno w kwestii ciszy wyborczej, jak i ciszy sondażowej, obie strony posiadają celne argumenty.

Osobiście pozostaję zwolennikiem ciszy wyborczej. Okres braku sporów politycznych w przestrzeni medialnej, nawet jeśli trwa niecałe dwa dni, uważam za istotny i ważny. Nie zmieniają tego incydentalne naruszenia ciszy wyborczej.

Oczywiście warto w tym miejscu rozważyć techniczne zmiany. Pamiętajmy, że zakres ciszy wyborczej może być różnie uregulowany.

Warto rozważyć możliwość odnoszenia się do zarzutów i wydarzeń wkraczających w ciszę wyborczą przez kandydatów na ich stronach internetowych oraz stronach w social mediach. Pozwoliłoby to na ograniczenie ryzyka zewnętrznej ingerencji na ostatniej prostej bez rezygnacji z narzędzia, które uważam za zdrowe i korzystne społecznie.

Bardziej skomplikowana jest kwestia ciszy sondażowej. Choć efekt zmiany preferencji w wyniku sondaży jest oczywisty, to jest również ograniczony.

Sondaże mogą korygować zachowania wyborców, ale same w sobie nie są w stanie ich zupełnie zmienić. Dowodem na rzecz tej tezy jest to, że sondaże na świecie w ostatnich latach zaliczyły kilka większych kompromitacji.

Uważam jednak za zasadne przekonanie, że wpływ sondaży na wyniki wyborów nie jest zjawiskiem pozytywnym i próby jego ograniczenia są pożądane. Oprócz kwestii wiarygodności sondażowni problemem jest jednak wykonalność takiego zakazu w dobie internetu, w którą po prostu trudno mi uwierzyć.

Równolegle należy zauważyć, że nagminne łamanie tego zakazu wciąż dotykałoby najbardziej zaangażowanych wyborców, ale brak publikacji medialnych i oficjalnego sygnowania sondaży sprawiłby, że większość społeczeństwa nie zajmowałaby się publikowanymi w internetowym podziemiu przeciekami.

Być może rozwiązaniem tego dylematu byłoby wprowadzenie odrębnej regulacji i dłuższej ciszy sondażowej na wybory do Parlamentu Europejskiego. Nie dlatego, że te wybory jakoś szczególnie na to zasługują, ale dlatego, że są najbardziej zbliżone do wyborów parlamentarnych i dwie różne regulacje pozwoliłyby nam najlepiej zweryfikować, jak obie opcje sprawdzają się w praktyce.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.