Ayaan Hirsi Ali, 18 tysięcy chrztów we Francji. Chrześcijaństwo na Zachodzie się odradza?

Chrześcijaństwo na Zachodzie nie powiedziało ostatniego słowa. Znowu mamy nie tylko prawo, ale i obowiązek wierzyć, że Kościół jak wiele razy w swojej historii przeżyje własne odrodzenie.
Tekst został pierwotnie opublikowany w obszerniejszej wersji na łamach Gościa Niedzielnego. Dziękujemy redakcji za możliwość przedruku!
Trendy socjologiczne
Najstarsza córa Kościoła, Francja, odnotowuje rekordową liczbę chętnych przyjmujących chrzest. W Wielką Sobotę w 2025 roku prawie 18 tysięcy katechumenów stało się członkami Kościoła. Ponad 10 tysięcy dorosłych i prawie 7 i pół tysięcy osób w wieku od 11 do 17 lat.
To najwięcej od 2002 r., kiedy zaczęto prowadzić pomiary. Nie jest to jednorazowy przypadek, ale już kilkuletni, nasilający się trend. Jednak w tym roku mamy do czynienia z małą rewolucją. Liczba katechumenów wzrosła bowiem o 45% w stosunku do 2024 r.
Intrygujące jest, że grupa 18–25-latków stanowi obecnie 42% katechumenów i wyprzedziła grupę 26–40-latków, która dotąd była historycznie dominującą grupą wiekową wśród dorosłych osób przyjmujących chrzest.
Z kolei Mary Harrington na portalu UnHerd w eseju o wielce sugestywnym tytule „Era nihilizmu dobiegła końca” pisze o „cichym przebudzeniu” brytyjskiego chrześcijaństwa. Podaje, że „odsetek osób w wieku od 18 do 24 lat, które uczęszczają do kościoła przynajmniej raz w miesiącu, wzrósł z 4% w 2018 roku do 16% w 2024 roku”.
Powszechna opinia głosi, że osoby należący do tzw. generacji Z (urodzeni między 1998 a 2012 r.), są najbardziej obojętnym religijnie segmentem społeczeństwa. Jak widać, nie do końca jest to prawda.
W Stanach Zjednoczonych też zauważamy zmianę. Spadająca od lat liczba chrześcijan się zatrzymała. Według najnowszego badania Pew Research Center z 2023–2024 roku, 62% dorosłych Amerykanów identyfikuje się jako chrześcijanie. Choć od 2007 roku odnotowano spadek o 16 punktów procentowych, to od 2019 roku udział chrześcijan w populacji utrzymuje się na stabilnym poziomie między 60% a 64%.
Pozostaje mieć nadzieję, że pozytywny trend zostanie zauważony również w Polsce.
Od islamu, po ateizm, do Chrystusa
Kulturowa zmiana nie dotyczy wyłącznie postaw religijnych części osób należących do młodego pokolenia, nie ma wyłącznie socjologicznego charakteru. Także na poziomie intelektualnym moda na ateizm związana z dyżurnymi krytykami chrześcijaństwa zdaje się ustępować zupełnej innej narracji.
W listopadzie 2023 r. ukazał się esej autorstwa Ayaan Hirsi Ali zatytułowany „Why I Am Now a Christian” („Dlaczego zostałam chrześcijanką”). To przejmująca opowieść, w której słynna intelektualistka pokazuje swoją drogę do chrześcijaństwa.
To nieprzypadkowa postać. W 2005 r. została zaliczona do grona stu najbardziej wpływowych osób magazynu „Time”. Była związana ze środowiskiem nowych ateistów – zwłaszcza z Christopherem Hitchensem i Richardem Dawkinsem.
Urodzona w Somalii zetknęła się w młodości z naukami Bractwa Muzułmańskiego. Stała się radykalną muzułmanką. Islam proponował jej jasny kodeks moralny, wskazywał drogę do zbawienia, nazywał wrogów, uczył życia. Jednak po zamach z 11 września 2001 odwróciła się od Allaha i zauroczona zachodnim ateizmem zrezygnowała z Boga.
Zyskała rozgłos właśnie jako krytyk islamu, który atakowała z pozycji feministycznych. W jednym z wywiadów stwierdziła: „Jeżeli prorok Muhammad poszedł do łóżka z 9-letnią dziewczynką, to zgodnie z holenderskim prawem jest pedofilem”.
Z czasem odpowiedzi dawane przez materialistyczny światopogląd przestały jej wystarczać. We wspomnianym eseju pisze o trzech wrogach zachodniej cywilizacji. Pierwszym jest chiński i rosyjski imperializm, drugim radykalny islamizm, trzecim rozprzestrzeniająca się lewicowa ideologia woke, podkopująca wiarę młodego pokolenia w cywilizację zachodnią, nadgryzająca ją od środka.
Na pewnym etapie życia Hirsi Ali zdała sobie sprawę, że jedynie chrześcijaństwo jest w stanie przeciwstawić się wszystkim tym największym wyzwaniom. Pod wpływem lektury książki Toma Hollanda „Boże władztwo” dostrzegła, że fundamenty współczesnej europejskiej cywilizacji mają korzenie w chrześcijaństwie – z ideą wolności, godności i praw człowieka na czele.
Nie jest to jednak jedynie refleksja z zakresu zderzenia cywilizacji i obrony Zachodu przed radykalną lewicą, lecz świadectwo nawrócenia.
Hirsi Ali pisze: „Zwróciłam się ku chrześcijaństwu również dlatego, że ostatecznie życie bez duchowego ukojenia okazało się dla mnie nie do zniesienia — wręcz niemal autodestrukcyjne. Ateizm nie potrafił odpowiedzieć na jedno proste pytanie: jaki jest sens i cel życia?”.
Cytat dotyka sedna sprawy. Chrześcijaństwo wygrywa z zimnym ateizmem wierzącym jedynie w dorobek naukowy właśnie dlatego, że Chrystus zmartwychwstały staje się dawcą sensu życia i ukojenia. Tego zaś Hirsi Ali nie mogła dać nauka ani nazbyt rygorystyczny islam.
Znamienne, że intelektualistka z takim dorobkiem i historią życia podpisuje się pod słowami, których autorstwo przypisuje się Chestertonowi: „Kiedy ludzie przestają wierzyć w Boga, nie wierzą w nic — wierzą w byle co”.
Ściana czy drzwi świątyni?
Dane z Francji, Wielkiej Brytanii czy USA pokazują, że duchowe przebudzenie – choć jeszcze bardzo ciche – trwa. Wielkanoc to czas, w którym przypominamy sobie, że historią nie rządzi fatum. Fatalizm ten został przecież pokonany przez Zmartwychwstałego.
A skoro Zachód doszedł do ściany, może wreszcie zobaczy drzwi. Otwierają się one zawsze w tym samym kierunku – ku świątyni.