Mężczyźni są dziś szczególnie samotni. Edukacja emocjonalna rozwiąże ten problem?
Samotność staje się społeczną plagą. Odczuwa ją ponad połowa Polaków. Głównymi jej ofiarami są mężczyźni, którzy przysposabiani do tłumienia swoich emocji, podupadają na zdrowiu, uciekają się do nałogów, a w ostateczności odbierają sobie życie. Jak można przezwyciężyć ten problem? Próby jego rozwiązania powinny objąć zarówno obszary instytucjonalne, kulturowego przekazu, jak i zamanifestować się w oddolnym działaniu. Czas wziąć się do pracy, by uratować polskich mężczyzn.
Prawie co drugi mężczyzna w Polsce czuje się samotny
54% Polaków odczuwa samotność. Tak wynika z badania „Poczucie samotności wśród dorosłych Polaków” przeprowadzonego w 2022 r. przez Instytut Pokolenia
Aż 41% dorosłych mężczyzn deklaruje, że odczuwa wysoki poziom samotności. Jeżeli więc jedziemy autobusem lub tramwajem, w którym znajduje się dziesięciu mężczyzn, to średnio problem ten dotyka aż czterech z nich. Mężczyzn, którzy odczuwają niski poziom samotności, jest natomiast zaledwie 30%, czyli mniej niż 1/3.
Poziom poczucia osamotnienia wygląda różnie wśród poszczególnych grup wiekowych mężczyzn. Problem ten jest szczególnie poważny wśród młodych dorosłych. Jak wynika ze wspomnianych badań, aż 55% mężczyzn do 24 roku życia oraz aż 53% mężczyzn w wieku od 25 do34 lat wskazuje na wysokie poczucie samotności. Dla porównania, tego problemu doświadcza zaledwie 31% mężczyzn, którzy ukończyli 50 rok życia.
Zastanawiający jest fakt, że to właśnie wśród osób, które dorastały w cyfrowym świecie lub które w młodym wieku doświadczyły rewolucji technologicznej, poczucie samotności jest zdecydowanie wyższe niż wśród starszych pokoleń. I to mimo tego, że osoby te są, przynajmniej teoretycznie, bardziej biegłe w używaniu nowych technologii i bardziej przyzwyczajone do korzystania z komunikatorów online, dających im teoretycznie większą możliwość kontaktu i nawiązywania relacji z innymi ludźmi.
Warto przy tym wskazać na kolejne dane, które pośrednio łączą się z problemem samotności wśród mężczyzn. Chodzi o współczynnik samobójstw. Choć różnice w poziomie odczuwania samotności wśród mężczyzn i kobiet nie są znaczące, to wydaje się, że męska samotność jest bardziej niebezpieczna.
Według danych Policji pod tytułem „Zamachy samobójcze od 2017 roku” w 2024 r. w Polsce doszło do 4845 prób samobójczych zakończonych zgonem. Aż 4088 z nich zostało popełnionych przez mężczyzn. Proporcje te od lat kształtują się na podobnym poziomie.
W 2023 r. takich samobójstw było 5233, z czego 4404 z nich popełnili mężczyźni, a rok wcześniej — 5108, z których 4261 Ofiarami byli mężczyźni. Tak więc mniej więcej cztery na pięć zgonów w wyniku samobójstwa dotyka właśnie mężczyzn.
Oczywiście problem samobójstwa jest bardziej złożony (odsyłam w tym miejscu do mojego tekstu o tym zjawisku). Nie jest on prostym następstwem poczucia osamotnienia w życiu.
Jednakże brak bliskich osób, ludzi, z którymi można szczerze, bez zagrożenia bycia osądzanym i wyszydzonym, porozmawiać o swoich problemach, często bardzo trudnych i wstydliwych, jest niewątpliwie czynnikiem ryzyka. Analizując problem samotności wśród dorosłych mężczyzn zastanówmy się również nad tym, jakie są przyczyny tak wysokiego współczynnika samobójstw.
Fałszywy obraz męskości istnieje. I szkodzi mężczyznom
Wyraźnie widać, że poziom osamotnienia dorosłych mężczyzn w Polsce, zwłaszcza tych młodych, jest wysoki. Można wskazać kilka głównych przyczyn takiego stanu rzeczy. Pierwsze z nich to kwestie kulturowe i społeczne.
Niewątpliwie w naszym społeczeństwie nadal istnieje pewien opacznie rozumiany „tradycyjny” model męskości. Zgodnie z nim facet powinien być twardzielem, który ze wszystkim sam sobie poradzi. Zawsze.
Według zwolenników tego podejścia, mężczyzna nie ma prawa okazywać słabość. Przecież chłopaki nie płaczą. A jeśli tylko zobaczymy w jego oczach łzy, albo usłyszymy od niego zwykłą prośbę o pomoc, to co z niego za facet?
Do tego mamy w Polsce niedobór wzorców emocjonalnie otwartych mężczyzn. „Tradycyjny” model męskości, o którym pisałem wyżej, nie jest przecież wymysłem naszych czasów. Był on przekazywany z pokolenia na pokolenie, tworząc kulturę „twardzieli” nieprzyjmujących pomocy, którzy solidnie pracowali na przytoczony wyżej współczynnik samobójstw.
W efekcie wielu z nas nie nauczyło się rozmawiać o emocjach z naszymi ojcami, dziadkami, czy innymi znanymi nam starszymi mężczyznami. Przez lata prowadziło to do wykształcenia się poczucia wstydu związanego z proszeniem o pomoc.
Drugi rodzaj przyczyn związany jest z rozwojem nowych technologii. W efekcie rewolucji cyfrowej, komunikacja stała się łatwiejsza i bardziej dostępna niż była kiedykolwiek. Każdy z nas nosi przy sobie narzędzie umożliwiające błyskawiczny kontakt z innymi ludźmi.
Nie musimy pisać listów i czekać tygodniami na odpowiedź. Nie musimy dzwonić na telefon stacjonarny i mieć nadzieję, że druga osoba jest akurat w domu. Możemy przebywać na innym kontynencie niż nasi bliscy i w każdej chwili porozmawiać z nimi twarzą w twarz.
Mimo tego wydaje się, że nowe technologie, zamiast łączyć, często raczej nas oddzielają. Kontakt online nie zastępuje, jak widać, prawdziwych relacji. Świat online coraz bardziej nas wciąga. Spędzamy w nim coraz więcej czasu i bardzo łatwo tracimy nad tym kontrolę.
Nasze mózgi przez lata ewolucji przystosowały się do zupełnie innego funkcjonowania. Dziś mamy natomiast dostępne wszystko, wszędzie i naraz. Rozrywka, wiadomości, memy, rolki, shortsy, tiktoki. Zamiast przepracować samotność, uciekamy od niej do seriali, gier, pornografii, ciągłych bodźców. W efekcie jesteśmy jeszcze bardziej samotni.
Trzecia przyczyna samotności jest niejako konsekwencją drugiej. To tempo zmieniającego się świata. Zmiany nie są złe, a przynajmniej nie co do zasady. Sam rozwój nowych technologii, choć wyżej przedstawiony bardzo negatywnie, ma przecież również wiele plusów. Jesteśmy w stanie, bez wychodzenia z domu realizować wiele swoich potrzeb i obowiązków, takich jak zakupy, sprawy urzędowe, praca, nauka, rozrywka, czy nawet modlitwa. Nie ma w tym nic złego.
Problemem, który sprzyja odczuciu samotności, jest jednak fakt, że żyjemy obecnie w innym świecie niż ten, w którym wychowali się i przez dekady żyli nasi rodzice, a zwłaszcza nasi dziadkowie. Prowadzi to do powstania przepaści międzypokoleniowej.
Trudno oczekiwać, że nasi dziadkowie będą rozumieć to, jak funkcjonuje współczesny świat. Nie mamy prawa od nich tego wymagać. Wiele z mądrości, którą zgromadzili przez swoje życie i która powinna służyć nam i kolejnym pokoleniom, niekoniecznie jest adekwatna do współczesnych czasów.
A przecież przez tysiące lat to starszyzna wprowadzała młodych mężczyzn w dorosłość. To starsze pokolenia, dziadkowie i ojcowie uczyli młodzież tego, co to znaczy być mężczyzną i jak sprawnie funkcjonować we współczesnym im świecie. I przez tysiące lat miało to głęboki sens. Świat nie zmieniał się wówczas tak szybko jak obecnie.
Dziś młodzi mężczyźni bardzo często muszą sami odpowiadać sobie na pytanie, co to znaczy być mężczyzną w XXI wieku. I jak odnaleźć się w zmieniających się wymaganiach odnośnie do oczekiwanych od nich ról społecznych i niestabilnej rzeczywistości.
Trudno się dziwić, że szukają oni wskazówek w internecie. Każdy z nas szuka tam przecież informacji, których w danym momencie potrzebuje. Oby tyko trafili na właściwe osoby.
Czynnikiem, który również sprzyja izolacji mężczyzn, są społeczne oczekiwania. Choć bowiem zmienia się podejście do roli kobiet i mężczyzn, nadal silnie oddziałuje presja sukcesu: zawodowego, finansowego, fizycznego, miłosnego. Każdy mężczyzna powinien być zwycięzcą. Powinien świetnie zarabiać, być w doskonałej formie i przechodzić od jednego sukcesu do drugiego.
I choć oczywiście nie ma nic złego w byciu ambitnym — wręcz przeciwnie, każdego do tego zachęcam — tworzy to przestrzeń myślenia, w której nie ma miejsca na słabość, na problemy, czy na wspomniane wcześniej łzy.
To również nie pomaga w budowaniu trwałych relacji i może prowadzić do poczucia osamotnienia. Każdy jest samotnym wilkiem, który musi wygrywać. Inaczej jest „przegrywem”.
W samotności łatwiej o nałogi
Czynniki, o których wspomniałem wyżej, mogą prowadzić do prób ucieczki od trudnej i chaotycznej codzienności, od zadań które wydają się być niemożliwe do wykonania i od pytań, na które tak trudno znaleźć sensowną odpowiedź. Sprzyja to kształtowaniu się nałogów.
Z jednej strony to uzależnienie od nowych technologii, pornografii czy gier video, w których tak łatwo osiągnąć sukces, przejść na kolejny poziom, zrealizować „side questa”, czy „pokonać bossa”. Z rozwojem nowych technologii związane jest również rozpowszechnienie hazardu.
Dziś nie trzeba iść do lokalu, aby obstawić wyniki kolejnej kolejki Premier League. Nie trzeba płacić gotówką, której jest coraz mniej. Można to z łatwością zrobić przez telefon, wykonując kilka kliknięć w odpowiedniej aplikacji.
Z drugiej strony mężczyźni narażeni są na typowe, znane od wielu lat uzależnienia, takie jak między innymi alkoholizm czy narkomania. Uwagę zwraca zwłaszcza to pierwsze. Choć podejście do spożywania alkoholu zmienia się na lepsze i coraz częściej sięgamy po piwa bezalkoholowe, nadal istnieje swego rodzaju społeczna akceptacja dla nadużywania alkoholu przez mężczyzn.
Oglądamy mecz? Koniecznie sięgamy po piwo. Osiągnęliśmy sukces? Świętujemy z dobrym trunkiem! Za nami stresujący dzień w pracy? Kilka łyków czegoś mocniejszego na pewno pomoże nam się odprężyć i być gotowym, aby kolejnego dnia na nowo podbijać świat. Robili tak nasi dziadkowie, ojcowie, więc i my tak postępujemy.
Samotność psuje zdrowie fizyczne i psychiczne
Samotność jest nie tyko problemem samym w sobie, ale prowadzi też do szeregu innych negatywnych następstw. We wspomnianym na początku raporcie Instytutu Pokolenia zwrócono uwagę na fatalny wpływ samotności na zdrowie człowieka.
Jak wskazano, samotność prowadzi do kumulowania się stresu, co pogarsza odporność człowieka, a także wpływa na zwiększenie o 29% ryzyka pojawienia się chorób serca, podnosi o 32% zagrożenie udarem, a także podwyższa aż o 64% (!) ryzyko wystąpienia demencji.
W efekcie, jak wskazano w raporcie, samotność zwiększa aż o 30% prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci. Oznacza to, że zarówno jednostkowe, jak i społeczne następstwa samotności są fatalne.
Samotność może nie tyko wpływać negatywnie na zdrowie fizyczne człowieka, ale również prowadzić do poczucia emocjonalnej pustki. Konsekwencją tego może być apatia, izolacja, czy powiązane z przewlekłym odczuwaniem stresu stany lękowe i depresyjne oraz próby ucieczki do świata wirtualnego, czy patologicznych form oderwania się od rzeczywistości polegających na nadużywaniu alkoholu, czy środków odurzających.
W efekcie człowiek wpada w błędne koło, w którym uzależnienia stają się zarówno przyczyną jak i skutkiem samotności. Bez wsparcia życzliwych osób wyrwanie się z takiej rzeczywistości może być bardzo trudne. A w życiu osób doświadczających przewlekłej samotności takich bliskich najczęściej brakuje.
Edukacja emocjonalna potrzebna od zaraz
To wszystko prowadzi do bardzo przygnębiających wniosków. Samotność niszczy społeczeństwo i życie pojedynczych ludzi. Co więc możemy zrobić, aby spróbować zmniejszyć skalę tego zjawiska?
Niewątpliwie takim czynnikiem mogłoby być wprowadzenie edukacji emocjonalnej w szkołach, zaczynając już od podstawówki. Mam jednak świadomość, jak trudno byłoby coś takiego zorganizować.
Zapewne niewielu jakościowych specjalistów z zakresu psychologii chciałoby pracować za niskie wynagrodzenie, które mogłaby zaproponować im szkoła. Taka edukacja mogłaby jednak pomóc dzieciom i nastolatkom, w tym chłopcom, uczyć się tego, jak budować zdrowe i głębokie relacje i jak rozmawiać o emocjach.
Nie warto jednak siedzieć bezczynnie i czekać, aż nasze państwo zorganizuje sprawnie działającą edukację emocjonalną. Już teraz możemy podjąć oddolne działania, które mogą przynieść pozytywne efekty. Przynajmniej w skali mikro. Taką inicjatywą może być tworzenie dla mężczyzn przestrzeni do rozmowy. Grupy wsparcia.
Ważne, żeby nie były one tylko biernym dzieleniem się swoimi emocjami i poklepywaniem się wzajemnie po plecach. Taka formuła nie byłaby atrakcyjna dla większości facetów. Grupy te powinny być oparte o sport, czy inne hobby, które w naturalny, niekrępujący sposób łamią bariery i niejako przy okazji prowadzą do budowania relacji.
Warto też by w przestrzeni publicznej przełamywać stereotypy dotyczące mężczyzn. Mężczyzna nie musi być samotnym wilkiem. Może mieć problemy. Nie musi sobie ze wszystkim samemu radzić. Może celebrować sukcesy i przeżywać porażki bez alkoholu.
Warto normalizować potrzebę proszenia o pomoc, korzystania ze wsparcia specjalistów, chodzenia na terapię, jeśli ktoś ma taką potrzebę. Nie są to powody do wstydu. Stawianie czoła swoim „demonom” i rozwiązywanie problemów, zamiast uciekania od rzeczywistości, jest aktem odwagi i czymś godnym podziwu.
Mam świadomość, że zaproponowane przeze mnie działania nie rozwiążą magicznie zjawiska samotności mężczyzn. Problem ten jest jednak realny i ma bardzo poważne konsekwencje dla naszego społeczeństwa, dla naszych rodzin i przede wszystkim dla każdego, kogo bezpośrednio dotyka. Warto mieć świadomość jego istnienia i podejmować jakiekolwiek działania, które mogą przyczynić się do jego zmniejszenia.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.