„Pan Tadeusz” ma drugie dno. O tym nie mówią w szkole!
Pan Tadeusz jest lekturą, którą traktuje się jak piękny sklepik z pamiątkami, gdzie można zobaczyć obyczaje ładne, ale czytelnikowi już całkiem obce i antykwaryczne. Jednak czy rzeczywiście ten narodowy epos jest już dziś nieaktualny, a jego obecność w kanonie lektur da się uzasadnić jedynie tym, że „Mickiewicz wielkim poetą był”? Otóż nie. Pan Tadeusz jest w swej istocie metafizycznym poematem o walce dobra ze złem.
Mickiewicz czytany powierzchownie
Wystarczy spojrzeć na najpopularniejsze opracowania i streszczenia Pana Tadeusza krążące w sieci lub przypomnieć sobie własną lekturę w szkole, aby przekonać się, czym w popularnym odbiorze jest to dzieło oraz co zazwyczaj mówi się o nim na zajęciach z języka polskiego. Większość skojarzeń można by zamknąć w określeniach typu: sielankowość, romanse, patriotyzm, obyczaje staropolskie, mrówki, niedźwiedź i bigos.
Mickiewiczowskiego poematu nie da się jednak zamknąć w kolorowych obrazkach Soplicowa. Jest to dzieło nie tylko zasobne w nieprzebrane bogactwo treści i możliwych interpretacji, ale także skrywające wiele tajemnic i mogące znowu zaczarować naszą wyobraźnię.
Przeciętna lekcja o Panu Tadeuszu zamyka się w obrębie charakterystyki bohaterów i analizy zdarzeń, powtarzaniu kontekstu historycznego napisania dzieła oraz tego, jak ma się ono do gatunku eposu. Uczeń prawdopodobnie wychodzi z zajęć znudzony i jeśli nie zetknie się z dziełem Mickiewicza na studiach lub nie ma wcześniej ukształtowanej pasji do książek, to nigdy więcej do Soplicowskiego dworku nie zawita.
O ile sama metoda pozwala dość precyzyjnie przeanalizować treść i strukturę utworu oraz skategoryzować je pod względem gatunku i pokrewieństwa z innymi dziełami, to niestety cierpi na niej twórcze oddziaływanie na wyobraźnię, możliwość odnoszenia lektury do współczesności, a nawet próby czytania pod włos.
Czytając Pana Tadeusza i inne dzieła polskiego wieszcza, nie należy pomijać szczelin w konstruowanym świecie i zdarzeniach, jakie stawia przed nami autor. Mickiewicz świadomie zostawia różnorakie niedopowiedzenia, sprzeczności i niejasności.
Jeśli tylko czytelnik je dostrzeże, może inaczej patrzeć na naturę całego utworu. Spróbuję właśnie tak odczytać Pana Tadeusza, zrzucić z niego sentymentalne i staropolskie szaty, zagłębić się w jego treść i wejść na arenę dramatycznej walki dobra ze złem, przestrzeni niepewności istnienia i brutalności historii.
Dobro bez zła nie istnieje
Mickiewicz wierzył w istnienie metafizycznej postaci zła, która nie jest tylko augustiańskim brakiem dobra, lecz czymś mającym swój własny byt, tak jak dobro przejawiającym się w świecie i z tymże dobrem toczącym walkę. Zło ukryte może spoglądać na bohaterów i wlewać w ich duszę ciemność.
Jednakże, jak sugeruje Jan Tomkowski, „próżno w Soplicowskim dworze szukać obecności zła w czystej postaci”, zamiast tego proponuje koncepcje zła migoczącego, ukrywającego się za dobrem, częstokroć je imitującego. Zło i dobro przenikają się wzajemnie, stają się często nie do odróżnienia. Jacek Soplica, kierując się miłością, ulega jednocześnie złu. W utworze czytamy:
„Jeździłem koło zamku; ile biesów w głowie
I w sercu miałem, kto ich imiona wypowie!
Stolnik! Zabija dziecię własne, mnie już zabił,
Zniszczył! – Jadę pod bramę, szatan mię tam wabił”.
(Księga X, 720-723)
Szatan, zły duch objawiający się w zbrodniczych myślach, namawia Jacka do zabójstwa Stolnika. Nie jest to jednak faustowski Mefistofeles, który przybywa i ofiarowuje swoje usługi w zamian za duszę nieszczęśnika, lecz zło ukryte za miłością, prowadzące do jej deprawacji. Podobne rozterki przeżywa Tadeusz, gdy pała miłością do Zosi, ze względu na relację z Telimeną czuje się grzeszny i opętany przez zło. Tak bohatera wyraża swoje rozterki:
„Przecież ta Zosia, taka piękna, taka miła!
Stryj swatał ją! Może by jego żoną była!
Gdyby nie szatan, co go plącząc w grzech za grzechem”.
(Księga VIII, 538-540)
Dobro nigdy nie występuje bez zła, tak jak zło bez dobra. Nie jest możliwe czynienie jednego bez drugiego ani ich rozdzielenie. Blask miłości okazuje się nieodzownie związany z ciemnością zła – miłość łączy i dzieli bohaterów.
Jacek z miłości popełnia zbrodnię, także Gerwazy z miłości do Stolnika poprzysięga zemstę na Soplicach. Miłość i nienawiść w historii Jacka i Gerwazego przeplatają się ze sobą i tworzą węzeł niemożliwych niekiedy do rozróżnienia antynomii. Czytelnik staje przed wyzwaniem współistnienia tych przeciwieństw, co nieodwracalnie burzy mit Arkadii, do której uciekłszy przed złem, natrafia się na zło głęboko skryte.
Mickiewiczowska mistyka krwi
Krew w Panu Tadeuszu jest przestrzenią dobra i zła, symbolem rodzinnych więzi, przynależności, ale także nienawiści i zbrodni. Krew się przelewa, krew łączy ludzi, krew w końcu pieczętuje zobowiązania. Krew i ziemia od starożytności stanowią o przynależności człowieka, a tym samym stają się ogniwem sporów.
Nie inaczej jest w litewskiej ziemi, gdzie główne konflikty wynikają z krwi, która została przelana i domaga się wyrównania rachunku, i ziemi, która jest znakiem statusu, ale też zdrady.
Zdarzeniem wiążącym całą historię rodu Sopliców i Horeszków jest morderstwo, przelanie krwi Stolnika przez Jacka Soplicę. Zdarzenie to niczym morderstwo Kaina staje się przyczyną dalszego zła i kolejnych zbrodni. Krwawe piętno ciąży na Gerwazym jako jedynym, który może wymierzyć sprawiedliwość. W Księdze II czytamy:
„Ojciec włościan, brat szlachty; i nie miał po sobie
Syna, który by zemstę poprzysiągł na grobie!
Ale miał sługi wierne; ja w krew jego rany
Obmoczyłem mój rapier, Scyzorykiem zwany”
(Księga II, 341-344)
Krwawy rytuał staje się przysięgą przelania krwi za krew. Nie mogąc wyrównać rachunku krwią Jacka, Klucznik zabija lub okalecza kolejnych Sopliców. Jest to sprawiedliwość plemienna, pogańska, która nie zostanie ugaszona, dopóki nie wywrze się krwawej zemsty na zbrodniarzu lub jego męskich członkach rodziny.
Jean-Paul Roux w swojej książce poświęconej mitowi krwi dostrzega, że człowiekowi nigdy nie udało się całkowicie zaprzeczyć negatywnej mocy krwi na rzecz jej pozytywnych wartości. Cała chrześcijańska symbolika krwi jako ofiary Chrystusa i przymierza z Bogiem nie przysłoniła faktu, że ta sama krew jest przelewana w akcie morderstwa, jest krwią pulsującą w żyłach.
Krew wraz z finałem epopei łączy już nie tylko rodzinę, ale symbolicznie cały naród. Pojednanie jednak nie równa się przerwaniu prawidłowości, że krew przyciąga krew, jedna zbrodnia kolejną. Jak czytamy, „niech we krwi wrogów nasze utoną urazy” (Księga X, 359). Prawidłowością świata według Mickiewicza jest odkupieńcza moc krwi, która jednak pęta człowieka w niemożliwy do przerwania łańcuch jej przelewania.
Gerwazy jest bezlitosnym mścicielem owładniętym nie tyle pragnieniem sprawiedliwości, co wyrządzania kolejnego zła i zniszczenia. Opis ten odbiega od tego, jak zazwyczaj widzimy Klucznika – jako kłótliwego, jednakże zabawnego i niezgrabnego starego szlachcica.
Idylliczna rzeczywistość podszyta metafizyczną otchłanią
Mimo tworzenia świata ukazującego Litwę jako krainę wręcz idylliczną Mickiewicz co chwilę podrzuca nam obrazy rozbijające arkadyjską sielankę. Wspomnienie trwającej w Europie wojny tworzy poczucie bycia ostatnią redutą pokoju, lecz jednocześnie wraz z fabułą rośnie wśród postaci oczekiwanie przybycia boga wojny, który zastąpi boginię pokoju. W Księdze VI czytamy:
„Słowem, wygnała Marsa Ceres gospodarna
I panuje z Pomoną, Florą i Wertumnem
Nad Dobrzyńskiego domem, stodołą i gumnem.
Ale dziś muszą znowu ustąpić boginie:
Mars powraca”.
(Księga VI, 480-484)
Pokoju więc nie da się zachować, skoro nawet Maciek, mędrzec najbardziej szanowany pośród Dobrzyńskich, odczuwa nieodległe przybycie wojny w osobie Napoleona i jego wielkiej armii. Wojna przychodzi do Soplicowa przed samym wojskiem. Zajazd i bitwa stanowią jakby miniatury tego, co w wielkiej skali działo się w podbijanej przez Napoleona Europie. Wydarzeniom tym towarzyszą charakterystyczne dla wojny sceny chwały i makabry, akty poświęcenia i hańby.
Gerwazy podczas bitwy popełnia mord na dowódcy moskali, Płucie. Egzekucja, mimo że jest uzasadniana dobrem publicznym i traktowana z pewnym zrozumieniem nawet przez stronę rosyjską, jako prawo wojny odciska na Gerwazym niemożliwe do zmycia moralne piętno. Moralny ciężar i zło trapiące sumienie dobrze rozumie ksiądz Robak, który doświadczył tych samych uczuć, gdy zamordował Horeszkę i walczył w wojnach napoleońskich.
Można podjąć myśl Mickiewicza o relacji etyki z dobrem publicznym. Czy dozwolone jest zabicie bezbronnego, gdy wie się, że gdyby żył, wyrządziłby wiele szkody zarówno sprawie, jak i narodowi? Bohaterowie zostają postawieni przed wyborem czystości własnego sumienia i zbawieniem a dobrem wspólnym.
Dopóki wszyscy funkcjonowali jedynie jako ludzie prywatni toczący przyjacielskie i rodzinne utarczki, ten problem nie mógł się zrodzić. Teraz, gdy przychodzi do proklamacji samodzielności już nie jako rodziny, ale wspólnoty narodowej, każdy będzie postawiony przed wyborem „albo, albo”, o tyle trudnym, że autor nie usprawiedliwia na siłę swoich bohaterów naznaczonych krwawym piętnem zbrodni.
Happy end? Za rogiem ciągle otchłań
Księga Kochajmy się jest wielkim pogodzeniem i zakończeniem wszelkich prywatnych sporów. Staropolska uczta i polonez mają w sobie coś z deklaracji odrodzenia polskości, a przede wszystkim zwycięstwa dobra nad złem. Nieoczekiwanie jednak przybycie gościa z Dobrzyna i jego wypowiedzi rozbijają bajkową wizję nadchodzącej wojny i przekonanie o pokonaniu zła. Zostało to opisane następującymi słowami:
„Sam widziałem, kobiety w wioskach napastują,
Przechodniów odzierają, kościoły rabują!
Cesarz idzie do Moskwy! Daleka to droga,
Jeśli Cesarz Jegomość wybrał się bez Boga!”.
(Księga XII, 392-395)
Maciek jako jeden z niewielu ma pełną świadomość niszczącego charakteru zbliżającej wojny. Nie wierzy pięknym opowieściom o cesarzu niosącym wyzwolenie, ale dobrze wie, co niesie za sobą powrót Litwy do biegu dziejów, że jest to szansa na niepodległość i zrzucenie jarzma, ale musi być okupiona przerwaniem błogiego snu niepolityczności.
Wraz z wojną kończy się w praktyce to, co ma ona zachować. Tradycja ustępuje miejsca cudzoziemszczyźnie, obyczaje polowań, ucztowań i kurtuazja ulegają zawieszeniu na czas jej trwania. Jest to ostatni taki polonez, bo poczucie nadziei miesza się z nieprzewidywalnością jutra, życie wszystkich postaci nie będzie już przebiegać wedle cyklicznych obyczajów, świąt i pór roku, lecz wedle przemarszów wojsk i biegowi historii.
Zaręczyny Tadeusza i Zosi mogą być jednocześnie zapowiedzią pięknej przyszłości i ceremonialnym pogrzebem. Mickiewicz dorastał i obserwował przemarsz Napoleona przez Litwę i doświadczył dalszych tragicznych konsekwencji wojny. Trudno wobec tego nie traktować ostatniej księgi Pana Tadeusza jako łabędziego śpiewu epoki.
Mickiewicz uchwycił egzystencjalny dramat człowieka i całego narodu, okazał się też nie mniej przenikliwym realistą politycznym. Nie można posądzić go o stereotypową romantyczną naiwność.
Pan Tadeusz jest wyrazem nie tylko przenikliwości Mickiewicza względem wad narodu polskiego na czele z pragnieniem apolityczności, oddawaniem się prywatnym sporom i własnym interesom, ale dostrzega również, że jedyną szansą na odzyskanie bytu państwowego jest polityczna świadomość narodu. Nie jest to jednak historia z happy endem, ponieważ wraz z politycznością znikają ostatnie znaki arkadyjskości Soplicowa.
***
Stanisław Pigoń, słynny historyk literatury, pisze o Panu Tadeuszu jako utworze wręcz religijnym, opartym na wierze w zwycięstwo nad złem zarówno jednostkowym, jak i społecznym, narodowym. Za takie zwycięstwo należałoby uważać Księgę XII, gdzie miłość łagodzi wszelkie spory, lecz czy pełne zwycięstwo nad złem mogło dokonać się poprzez wcześniejszą brutalną bitwę, egzekucję pułkownika Płuta i brak przebaczenia ze strony Gerwazego? Czy sam autor nie wątpi, że takie rozstrzygnięcie w świecie historycznym może się dokonać?
Z pewnością to, co dokonuje się wraz z opowieścią, to rozróżnienie tego, co dobre i złe. Zło przestaje być tym skrywającym się i kuszącym bohaterów, lecz ukazuje się w swej brutalnej prostocie wojny i śmierci. Ostatecznie dobro może i zwycięża, ale zostaje okupione złem i krwią, a jeśli traktować zapowiedź Maćka poważnie, to wkrótce wraz z wyzwoleniem jeszcze większe zło i zniszczenie rozleją się po Litwie.
Jest to tylko jedna z możliwych dróg interpretacji Pana Tadeusza. Samo dzieło, gdyby tylko wyzwolić je ze sztywnych ram typowo szkolnej analizy i zastosować odpowiednie narzędzia, stanowi niewyczerpane źródło inspiracji. Pan Tadeusz pozostaje otwarty na wszelakie interpretacje – od tych metafizycznych po historiozoficzne i ekokrytyczne.
Tylko dzieło głęboko przeżywane przez czytelnika może go inspirować i wzbogacać świat, w którym żyje. Jeśli celem lektur jest właśnie oddziaływanie na uczniów i wzbogacanie ich świata o nowe wartości, wiedzę, doświadczenia i lepsze rozumienie przeszłości i teraźniejszości, to muszą być one postrzegane inaczej niż zbiór informacji, który można zapomnieć zaraz po sprawdzianie.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.
Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o zachowanie informacji o finansowaniu artykułu oraz podanie linku do naszej strony.