Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna. Możesz nas wesprzeć przekazując 1,5% podatku na numer KRS: 0000128315.

Informujemy, że korzystamy z cookies. Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony.

Litwo, ojczyzno moja? Krajowcy mieli pomysł jak przezwyciężyć nacjonalizmy

Litwo, ojczyzno moja? Krajowcy mieli pomysł jak przezwyciężyć nacjonalizmy Autor ilustracji: Rafał Jękot

Czy da się pogodzić narodowość polską i miłość do polskiej kultury z przywiązaniem do historycznej Litwy i Białorusi? Krajowcy pokazywali, że tak. Chociaż ten ruch polityczny, zapoczątkowany przed I wojną światową i aktywny aż do 1939 roku, nie odegrał większej historycznej roli, może nas inspirować w budowaniu polskiej soft power oraz kulturowego i politycznego partnerstwa między Polską, Litwą i Białorusią.

Alternatywa dla nacjonalizmu

Rzeczpospolita Obojga Narodów była państwem wieloetnicznym. Szczególnie barwna mozaika narodowościowa istniała w Wielkim Księstwie Litewskim, które podczas rozbiorów zagarnęła Rosja. Na terenie tym mieszkali Polacy, Litwini, Białorusini, Żydzi, a w mniejszej liczbie także Rosjanie, Ukraińcy czy Niemcy. W czasach przednowoczesnych wszyscy byli poddanymi polskich królów, a później – rosyjskich carów.

W II połowie XIX stulecia, wraz z rozwojem nowoczesnej tożsamości politycznej i świadomości narodowej, pojawił się nacjonalizm. Działacze nacjonalistyczni domagali się stworzenia odrębnych państw, a przebieg ich hipotetycznych granic stał się przedmiotem zaciętych sporów. Oprócz więzów krwi i języka zwolenników nacjonalizmu łączył często nieprzychylny stosunek do innych grup etnicznych.

Na przykład środowisko nacjonalistów litewskich odżegnywało się od wspólnej polsko-litewskiej historii, uważając zawierane w przeszłości unie za błąd, a nawet zdradę interesów Litwy. Z kolei polscy endecy snuli plany budowy państwa jednolitego etnicznie, w którym mniejszości musiałyby się zasymilować.

W tak zróżnicowanym kulturowo regionie nacjonalizmy nieuchronnie prowadziły do konfliktów. Warto jednak pamiętać o tym, że na pograniczu polsko-litewsko-białoruskim nie wszyscy uważali nacjonalizm za najlepszą drogę budowy nowoczesnego państwa.

Na początku XX wieku w Wilnie, mieście zamieszkiwanym głównie przez Polaków i Żydów, oraz jego okolicach powstał ruch mający cel inny niż promocję jednej konkretnej kultury narodowej. Mowa o krajowcach, grupie intelektualistów i działaczy politycznych, którzy uważali się za patriotów litewskich, mówili po polsku, a za swoich rodaków uznawali wszystkich mieszkańców Wileńszczyzny.

Ani czysto polscy, ani czysto litewscy

W jednym z pierwszych rozdziałów książki Dom Radziwiłłów Stanisław Cat-Mackiewicz wyjaśnia cztery znaczenia wyrazu „Litwin”. Pierwsze odwołuje się do średniowiecznej, pogańskiej tożsamości kraju Jagiełły. Drugie – do szlachciców litewskich mieszkających na Litwie, która była już częścią Rzeczpospolitej, ale czujących wyraźną odrębność od „koroniarzy”, czyli Polaków.

Autor największą sympatią darzy znaczenie trzecie, ukute w dobie zaborów – „trzeci” Litwin to najbardziej patriotyczny „rodzaj” Polaka. To ludzie pokroju Adama Mickiewicza i Tadeusza Kościuszki, wpływowi politycznie, najmocniej zabiegający o niepodległość, mówiący po polsku i o Polskę walczący, a jednocześnie kochający kraj nad Niemnem, z którego się wywodzili.

Stanisław Cat-Mackiewicz przeciwstawiał im Litwinów w znaczeniu czwartym, właściwym dla pierwszych dekad XX wieku. To nacjonaliści litewscy, którzy w próbie powrotu do historycznych korzeni swojego państwa spalili mosty łączące polską i litewską tożsamość.

Krajowcy uważali się za Litwinów w znaczeniu trzecim. Byli najbardziej przywiązani do ziemi – terenów dawnego Wielkiego Księstwa Litewskiego – i wszystkie zamieszkujące ją ludy uważali za część ponadnarodowej wspólnoty.

Podobnie jak Mickiewicz czy Kościuszko, krajowcy jednocześnie posługiwali się językiem polskim i pod względem kulturowym najbliżej im było do tożsamości polskiej. Niektórzy badacze upatrują w ich postawie zalążków formującego się nowego narodu – Polaków litewskich.

Pozwolę tu sobie oddać głos jednemu z nich, Michał Römerowi, który tak opisywał swoją młodość w niedokończonej autobiografii: „Wtedy ja jeszcze nie rozumiałem, że moja skóra jest inna – ani czysto polska, ani czysto litewska, lecz szczególnie złożona, w której znajdują się oznaki polskości i litewskości – stara skóra Adama Mickiewicza, szczególny stwór historii naszej ojczyzny, skóra, w której i dusza jest szczególna – nie litewska, lecz i nie polska.

Ja jeszcze nie rozumiałem, że kłamałbym, nazywając siebie tylko Litwinem, toteż kłamałbym nazywając siebie tylko Polakiem: ja jeszcze sobie nie uświadomiłem, że prawda mojej osoby jest tym, co czuję będąc dzieckiem i młodzieńcem 14-18-letnim, kiedy ja nie odróżniałem w sobie Polaka od Litwina, kochałem i ceniłem oba imiona, a współczułem zwłaszcza ziemi i ludności litewskiej… nie lubiłem typu psychicznego Polaków – «koroniarzy»”.

Idea krajowa rozwijała się przed upadkiem carskiej Rosji

Ten szczególny typ tożsamości wymagał własnego zaangażowania politycznego. Jego katalizatorem była odwilż w imperium rosyjskim po rewolucji 1905 roku. W 1907 roku grupa działaczy z Romanem Skirmuntem na czele założyła Stronnictwo Krajowe Litwy i Białejrusi.

Na pierwszym spotkaniu 18 maja 1907 roku podpisano program polityczny autorstwa Skirmunta. Zadeklarowano w nim dążenie do pokojowego współistnienia wszystkich narodów Wileńszczyzny i współpracy między nimi na równych prawach.

Potępiono „wszelką ciasną, nacjonalistyczną lub egoistyczną stanową politykę”. Wyrażono poparcie dla monarchii konstytucyjnej w Rosji, przy zobowiązaniu do zabiegów o niepodległość na drodze rokowań z caratem.

Krajowcy określili się jako zwolennicy „zdrowego i dobrze rozumianego postępu” – demokratyzacji i rozszerzania praw robotniczych. Pragnęli też przejścia ziemi w ręce chłopów, ale nie w drodze rewolucyjnych przemian.

Ludwik Abramowicz – jeden z „ojców założycieli” ruchu o bardziej demokratycznych poglądach – uważał, że trzeba zerwać z wizerunkiem Polaków jako ziemian i kolonizatorów, by Litwini i Białorusini mogli Polaków zaakceptować. Podziały klasowe na Wileńszczyźnie nakładały się na podziały etniczne, a Abramowicz postulował łagodzenie napięć jednego i drugiego rodzaju.

Skirmunt wraz z kilkoma zaprzyjaźnionymi posłami wszedł do pierwszej Dumy Państwowej (pierwszego parlamentu rosyjskiego działającego w 1906 roku). Współtworzyli tam Koło Krajowe Litwy i Rusi, drugie obok Koła Polskiego ugrupowanie reprezentujące ziemie polskie.

Równolegle środowisko rozwijało swoją wizję polityczną na łamach prasy. Michał Römer i Tadeusz Wróblewski założyli w 1905 r. periodyk „Gazeta Wileńska”, w którym wykładali swoją wizję stosunków społecznych opartą o współpracę i solidaryzm.

Po roku czasopismo zostało przejęte przez radykalne środowiska, jednak ten pierwszy okres jego funkcjonowania okazał się kamieniem węgielnym dla idei krajowej i był wspominany jeszcze długo potem. Następnym pismem Krajowców stał się założony przez Ludwika Abramowicza „Przegląd Wileński”.

W latach poprzedzających I wojnę światową idea krajowa rozwijała się w obiegu intelektualnym, ale nie przyniosła swoim zwolennikom sukcesów w polityce. Z każdą kadencją Dumy reprezentacja mieszkańców Ziem Zabranych malała, a w czwartej, ostatniej kadencji (1912-1917) Koło Krajowe w ogóle się nie zawiązało. Gdy I wojna światowa pogrążyła w chaosie cały region, uczestnicy ruchu wybrali różne ścieżki.

Polska, Litwa czy Białoruś?

Pod koniec wojny, wraz z rewolucją bolszewicką i upadkiem cesarstwa niemieckiego, Europa Środkowo-Wschodnia zamieniła się w pole bitwy między powstającymi jak grzyby po deszczu państwami narodowymi. Wielu krajowców pozostało wiernych idei dbania o dobro wspólne, ale warunki wymagały związania swojej działalności z konkretnym państwem. Nie było jednak powszechnej zgody, na które państwo warto postawić.

Roman Skirmunt został premierem Białoruskiej Republiki Ludowej, demokratycznego państwa białoruskiego, które wkrótce obalili komuniści. Stanisław Narutowicz, brat pierwszego prezydenta II RP, przed wojną sympatyzujący z krajowcami, opowiedział się za niepodległą Litwą i zaczął w niej robić karierę polityczną.

Najciekawsza była historia Michała Römera. Podczas I wojny światowej walczył w Legionach Polskich Piłsudskiego i był żarliwym zwolennikiem koncepcji federacyjnej. W 1919 roku naczelnik wysłał go do Kowna, aby negocjował z Litwinami stworzenie wspólnego państwa.

Kiedy propozycja spotkała się z odmową, Römer stracił wiarę w zdolność państwa polskiego do realizacji jego wizji. Przeszedł na litewską stronę granicy, gdzie jako prawnik zajął się pracą akademicką i zawodową. Bunt Żeligowskiego ostatecznie przekreślił jego związki z państwem polskim.

Spokrewniona z Romanem Skirmuntem Konstancja Skirmuntt, zamieszkała w II RP, ale do końca życia krytykowała postawę jej rządu na łamach „Przeglądu Wileńskiego”. Podobnie było z redaktorem naczelnym pism Ludwikiem Abramowiczem.

Jednak wielu Krajowców związało swoją przyszłość z państwem polskim. Należeli do młodego pokolenia urodzonego na przełomie XIX i XX wieku. Sztandarowym przykładem może tu być działalność Józefa Mackiewicza i Stanisława Swianiewicza – obaj walczyli w wojnie polsko-bolszewickiej i brali udział w buncie Żeligowskiego. Choć nadzieje polityczne wiązali z Białorusią, po klęsce własnego projektu państwowego postanowili działać w Polsce.

Kurs w stronę sanacji

Podpisanie kończącego wojnę polsko-bolszewicką traktatu ryskiego w 1921 roku scementowało granice i zakończyło wojenny tumult, rozpoczęty w 1914 roku. Wilno znalazło się w granicach II RP, a idea krajowa przeżyła swój nowy rozkwit wokół wydawanych na wileńszczyźnie czasopism. Głównym z nich był nieprzerwanie „Przegląd Wileński” (z podtytułem – pismo poświęcone sprawom krajowym) pod redakcją Abramowicza.

„Przegląd” skupiał starszych zwolenników demokratycznej „idei krajowej”, obarczających Józefa Piłsudskiego winą za porażkę projektu federacyjnego i w późniejszym okresie niechętnych rządom sanacji. Autorzy związani z tym nurtem publikowali też w wielu innych periodykach: „Kurierze Wileńskim”, „Głosie Wilna” czy „Wieczorze Wileńskim”.

Przeciwną postawę reprezentował tygodnik „Słowo”, który zaliczam do pism „krajowych” z pewną ostrożnością. Była to gazeta konserwatywnego ziemiaństwa, tzw. „żubrów kresowych”, którzy wywodzili się bezpośrednio z dawnych urzędników Wielkiego Księstwa Litewskiego i nie podzielali demokratycznych poglądów ludzi takich jak Abramowicz.

W „Słowie” pisali jednak publicyści uważający się za krajowców, jak Stanisław Swianiewicz czy Józef Mackiewicz, który w wielu punktach reprezentował poglądy zbieżne z Catem-Mackiewiczem. Po spotkaniu „żubrów” z Piłsudskim w Nieświeży w 1926 roku „Słowo” sprzymierzyło się z obozem sanacji.

W poczet „krajowych” czasopism możemy też zaliczyć „Włóczęgę” – pismo Klubu Włóczęgów Seniorów w Wilnie, politycznego skrzydła korporacji akademickiej działającej na Uniwersytecie Stefana Batorego. Propagatorami „idei krajowej” byli tam Seweryn Wysłouch i wspomniany Stanisław Swianiewicz. W przeciwieństwie do konserwatywnych arystokratów i weteranów skrzydła demokratycznego, byli to młodzi, awangardowi publicyści. Politycznie również sprzyjali rządom sanacji.

Mimo wszelkich różnic, całe środowisko jednogłośnie stało za obroną praw mniejszości narodowych w II Rzeczypospolitej. Niektórzy, jak Skirmuntowie, mieli w tym osobisty interes, gdyż sami do mniejszości należeli.

Krajowcy widzieli w Litwinach, Białorusinach i Ukraińcach pełnoprawnych współtwórców polskiego projektu państwowego i ubolewali nad tym, że władze i środowiska endeckie – stale polemizujące z krajowcami – widzą tę sprawę inaczej.

Budować silną Polskę, oddać Wilno Litwie

Mapa polityczna Europy Środkowo-Wschodniej w dwudziestoleciu międzywojennym nie wyglądała tak, jak chcieliby tego krajowcy. Polska i Litwa stworzyły odrębne i skłócone ze sobą państwa, a duża część ziem dawnego Wielkiego Księstwa znalazła się w granicach ZSRR. W tej nowej rzeczywistości krajowcy nie przestali jednak głosić poglądu, że interes wspólnoty narodów powinien stać powyżej etnicznych partykularyzmów.

Odwoływali się przy tym nie tylko do więzów kulturowych i ideowych, lecz także do realiów stosunków międzynarodowych i geopolityki. Za główne zagrożenie uznawali komunistyczną Rosję. Ten wątek wybrzmiewał szczególnie u Józefa Mackiewicza, który uważał ZSRR nie tylko za politycznego rywala Polski, lecz również za cywilizacyjne i egzystencjalne zagrożenie.

Swianiewicz przedstawił interesujące spojrzenie na możliwość zjednoczenia wobec radzieckiego zagrożenia w tekście Nasze stanowisko, opublikowanym w 1934 roku we „Włóczędze”. Była to odpowiedź nastawionego przychylnie do rządów sanacji autora na zaczepki bardziej sceptycznego „Przeglądu Wileńskiego”.

Obie redakcje były zwolennikami regionalnej współpracy. Jednak Swianiewicz traktuje budowę wspólnoty państw jako cel sam w sobie, a nie środek do osiągnięcia celu. Nie powinniśmy, według niego, łudzić się, że samymi dobrymi chęciami Rzeczpospolita zyska przychylność i status protektora sąsiednich narodów, co zneutralizuje zagrożenie sowieckie.

Swianiewicz podkreślał, że dopiero silna i zjednoczona Polska może aspirować do roli dawcy bezpieczeństwa i będzie się jawić jako atrakcyjny partner. Bez gruntownej „pracy u podstaw” żadne idee krajowe nie będą możliwe do realizacji. Autor twierdził, że obóz majowy buduje w Polakach cechy pożądane z punktu widzenia troski o silne państwo – dyscyplinę, karność, szacunek do władzy i autorytetów.

Na polu współpracy międzynarodowej Swianiewicz wzywał do ugody z Litwą, ze świadomością, że konieczne były ustępstwa ze strony polskiej. Warto zaznaczyć, że krajowcy twierdzili zazwyczaj, że Wilno powinno się znaleźć w granicach państwa litewskiego – rozpoznawali to jako warunek niezbędny dla ułożenia dobrych relacji.

Kwintesencję poglądów krajowców na strategię międzynarodową wyraża Józef Mackiewicz w tekście Dwa fronty. Pisarz uznaje za sedno „krajowości” (którą utożsamia tam z ideą jagiellońską) dążenie do stworzenia takiego państwa lub zbioru państw między Dnieprem a Bałtykiem, które byłyby w stanie obronić się zarówno przed zagrożeniem niemieckim, jak i rosyjskim.

Tak jak kiedyś wielki książę Witold i Władysław Jagiełło zawarli sojusz, w którym oba państwa „upodobnić [było] można do dwóch ludzi opartych wzajem plecami, a zwróconych twarzami w przeciwległe strony”, tak w latach 30. należało zbudować podobną formację opartą na sojuszu nie monarchów, a narodów, włączając w ten układ jeszcze zwrócony ku południowemu wschodowi naród ukraiński.

Idea krajowa – skarbnica soft power?

„Krajowość” pozostaje skarbnicą ideową, z której możemy czerpać, budując polski soft power w Europie Środkowo-Wschodniej. Postawa krajowców dowodzi, że ludzie wywodzący się z różnych środowisk i narodowości mogą związać się wspólnym celem, bez patronatu ze strony jednego państwa. Wielu krajowców do dziś jest darzonych szacunkiem w państwach, z którymi ostatecznie związali swoją działalność.

Litewski Uniwersytet Prawa w Wilnie od 2004 r. nosi imię Michała Römera. Tadeusz Wróblewski pozostawił po sobie ogromną bibliotekę, której zarówno zbiory, jak i budynek przetrwały II wojnę światową. Dziś to Biblioteka Litewskiej Akademii Nauk im. Wróblewskich.

Pisząc ten artykuł, korzystałem z portalu zorientowanego demokratycznie czasopisma białoruskiego „Sfera Polityki” („Палітычная сфера”). Na tej białoruskojęzycznej stronie możemy znaleźć całą antologię pism krajowców, które przez twórców witryny zostały najwyraźniej uznane za ważne dla ich narodowej spuścizny.

Przez swój antyrosyjski wydźwięk i ambitną próbę łączenia tożsamości w dobie rodzących się nacjonalizmów „idea krajowa” może do dziś stanowić inspirację dla osób, którym zależy na partnerstwie narodów Europy Środkowo-Wschodniej.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.