Ani konserwatyści, ani liberałowie nie szukają prawdy w sporze o aborcję
W debacie publicznej spór o moralność aborcji uzyskał status sporu nierozwiązywalnego. Wydaje się, że obie strony wychodzą z tak różnych założeń, że jakiekolwiek porozumienie nie jest możliwe ani nawet pożądane. W końcu dla jednych oznaczałoby to podporządkowanie się religijnym fundamentalistom, a dla drugich pertraktacje z mordercami dzieci. Jednak od intelektualnie rzetelnej debaty na temat metafizycznego statusu płodów po prostu uciec się nie da.
Tekst został pierwotnie opublikowany na łamach 60. teki czasopisma idei „Pressje” pt. „Integralny pro-life”. Całość za darmo można pobrać tutaj.
Porzucenie metafizyki sprzyja aborcyjnemu populizmowi
Wydaje się, że w dyskursie na temat aborcji doszliśmy do swego rodzaju klinczu. Co więcej, w dłużej perspektywie przekonanie o nierozstrzygalności sporu przekłada się na radykalizację obydwu obozów ideowych. Ze strony konserwatywnej pojawiają się propozycje legislacyjne zakładające karanie kobiet za dokonanie aborcji, zaś wszystko, co ma jakikolwiek związek z abortowanymi płodami, jak np. szczepionki na covid, staje się moralnie podejrzane.
Z kolei strona liberalna wydaje się już powszechnie uznawać aborcję za zabieg bez etycznego znaczenia, który w zasadzie mógłby być dokonywany w dowolnym momencie ciąży. Uwidacznia to również zmiana sposobu, w jaki rozumiany jest kompromis aborcyjny odnoszący się do stanu prawnego obowiązującego przez większość trwania III RP. Wcześniej termin ten funkcjonował przeważnie jako neutralne określenie, obecnie dla obydwu stron sporu, choć z odmiennych powodów, był to co najwyżej „zgniły kompromis”.
Ogólnie rzecz ujmując, spór o aborcję utracił charakter zwykłego sporu etycznego, w którym analiza stanowisk, formułowanie argumentów czy też odwołanie do wiedzy empirycznej może, jeśli nie doprowadzić do zgody, to przynajmniej pozwolić na nakreślenie wspólnych ram, na które zgadzają się wszyscy uczestnicy. Jak sądzę, jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest zanik przekonania, że kluczowym elementem sporu o aborcję powinny być rozważania dotyczące moralnego statusu płodu.
Jak będę starał się pokazać, zlekceważenie tych rozważań jest dla obu stron wygodne. Co więcej, zarówno przedstawicielom opcji konserwatywnej, jak i liberalnej takie rozważania wydają się politycznie mało pociągające. Skuteczniej jest angażować się w lobbowanie za projektami ustaw i koncentrować się na akcjach mających przekonywać raczej poprzez emocje i estetykę, aniżeli przez argumentację.
Racjonalny dialog w idealnym świecie
W normalnych warunkach konflikt etyczny toczony jest wedle pewnego schematu. Po pierwsze, strony starają się zdobyć wiedzę na temat zjawiska, o które spór się toczy. W przypadku kwestii aborcji ważnym elementem tej wiedzy byłaby ta na temat rozwoju płodu.
Następnie za pomocą formułowania argumentów ustala się związki pomiędzy tą wiedzą a istotnymi etycznie pojęciami. Mogłoby to polegać na podaniu argumentacji, zgodnie z którą, jeśli płód ma cechy XYZ, to jest osobą. Następnie na podstawie przeprowadzonych rozumowań wysnuwa się etyczne wnioski, np. mówiące, że jeśli płód jest osobą, to jego zniszczenie jest w większości przypadków niemoralne.
Oczywiście nie musi być tak, że spór prowadzony wedle takiego schematu doprowadzi do zaniknięcia różnic i wypracowania wspólnego stanowiska. Jednakże w przypadku zwykłego sporu etycznego w dłuższej perspektywie istnieje duża szansa, że nastąpi jego konstruktywna stabilizacja. Dzieje się tak z kilku powodów.
Po pierwsze, obie strony zaczynają rozumieć, że poglądy tej drugiej nie są czymś złym lub głupim, lecz stanowią jedną z poważnych odpowiedzi na istniejący problem. Po drugie, każda ze stron we własnym obrębie eliminuje te wersje własnego stanowiska, które nie są dobrze uzasadnione. Po trzecie, nawet pomimo braku zgody obie strony rozpoznają punkty styczne swoich stanowisk i zarysowują granice, poza które nie chcą wykraczać.
Jednakże w przypadku sporu o aborcję te zjawiska nie zachodzą. Dla każdej ze stron przedstawiciele drugiej opcji stają się kimś, z kim nie warto rozmawiać, a w debacie pojawiają się coraz to bardziej radykalne propozycje, które tylko napędzają wzajemne niezrozumienie.
Jednym z elementów, jaki mógłby sprawić, że spór o aborcję stałby się zwykłym sporem etycznym, byłoby nadanie centralnej roli rozważaniom na temat natury płodu: jego cech i ich związków z pojęciami etycznymi. Każda ze stron ma jednak własny sposób na to, by umniejszyć znaczenie tej problematyki. Ze strony lewicowo-liberalnej ów sposób symbolizuje hasło „to skomplikowane” a ze strony konserwatywnej „to oczywiste”.
Metafizyczna ślepota liberałów
Za dobrą ilustrację strategii liberalnej może posłużyć opublikowany w „Znaku” wywiad z teolożką Thią Cooper. Zgodnie z jej stanowiskiem rozważania nad naturą płodu nie powinny grać pierwszoplanowej roli w sporze o aborcję, zamiast tego należy skoncentrować się na kwestiach społecznych i ekonomicznych, które skłaniają do decyzji o przerwaniu ciąży.
Powinniśmy skupić się nie na ustalaniu prawdy o moralnym statusie płodu, lecz raczej na znalezieniu sposobu na takie zorganizowanie rzeczywistości społecznej, w której decyzja o posiadaniu dziecka nie będzie tragicznym wyborem.
Ponadto Cooper wskazuje, że każde rozwiązanie problemu dopuszczalności aborcji powinno jako swój punkt odniesienia brać realne doświadczenie kobiet, a nie koncentrować się na ustaleniach teoretycznych i bioetycznych wywodów.
Jako ilustrację swojego podejścia Cooper przedstawia historię kobiety, która ze względu na sytuację ekonomiczną musiała wybrać pomiędzy kontynuacją ciąży a zapewnieniem godnych warunków życia dla już posiadanych przez nią dzieci. Zdaniem teolożki to właśnie rozważenie realnych przypadków, a nie rozważania nad naturą płodu, mogą dostarczyć nam rozwiązań dotyczących problemu aborcji.
Uogólniając, należy stwierdzić, że w takiej perspektywie rozważania nad naturą płodu nie powinny grać kluczowej roli, gdyż spór o aborcję jest „zbyt skomplikowany” – liczba dodatkowych czynników, jakie trzeba wziąć pod uwagę, sprawia, że kwestia statusu płodu schodzi na dalszy plan.
W pewnym sensie Cooper trudno nie przyznać racji. Faktycznie, dokonując etycznej oceny działań ludzi, nie można abstrahować od społecznych warunków, w jakich są dokonywane.
Oczywiście słuszny jest postulat, aby kształtować rzeczywistość społeczną tak, żeby decyzja o urodzeniu dziecka nie odbywała się w warunkach przymusu ekonomicznego. Podobnie jak najbardziej trafna jest uwaga, że w rozważaniach nad etyką aborcji istotnym punktem odniesienia musi być doświadczenie kobiet.
Nie jest to zresztą sprzeczne z zarysowaną wcześniej strukturą normalnego procesu etycznego, gdyż takie doświadczenia mogą być w procesie formułowania stanowiska etycznego jednym z ważnych źródeł danych.
Jeśli uwag Cooper nie traktuje się jak uzupełnienia rozważań nad naturą płodu, lecz jako coś, co ma takie rozważania zastąpić, uwidaczniają się poważne problemy. Przede wszystkim bez udzielenia odpowiedzi na pytanie o status płodu nie da się scharakteryzować sytuacji związanych z dokonywaniem aborcji na tyle precyzyjnie, aby można było dokonać ich etycznej interpretacji.
Można to dobrze pokazać na przykładzie przywołanym przez Cooper – kobiety, która musi wybrać pomiędzy ciążą a sytuacją życiową już urodzonych dzieci. Jeśli prawdą jest, że płód ma status etyczny podobny do statusu dorosłej osoby, to opisany dylemat jest podobny do pytania o to, czy można zabić jedno ze swoich dzieci, by poprawić los innych.
Natomiast jeśli płód jest zwykłym obiektem bez specjalnego etycznego znaczenia, to ten sam dylemat staje się podobny do pytania o to, czy można zrezygnować z posiadania kolejnego, jeszcze nieistniejącego dziecka, aby nie pogorszyć stanu dzieci już posiadanych. W oczywisty sposób są to zupełnie różne problemy, na które większość osób prawdopodobnie udzieliłaby różnych odpowiedzi.
Jednakże dopiero dzięki posiadaniu jakiejś teorii na temat statusu płodu możemy odpowiedzieć, z jakim etycznym problemem mamy de facto do czynienia. Z samej historii przytoczonej przez Cooper to jeszcze w żaden sposób nie wynika.
W istocie oddalenie rozważań o statusie płodu jako nieistotnych jest zazwyczaj pozorne, bo bez dokonania etycznej charakterystyki płodu na problemy związane z aborcją nie da się podać odpowiednio dookreślonej odpowiedzi. Teoria mówiąca o statusie płodu w jakiejś wersji zawsze powraca.
Jeśli nie jest wynikiem rozbudowanego namysłu, będzie pośledniej jakości i raczej przyczyni się dalszego zaciemnia, a nie rozwiązania problemu. To uwidacznia się w wypowiedziach Cooper.
Na pytanie o dopuszczalność przerywania ciąży teolożka odpowiada słowami Jeanette Bushnell, że „płód jest życiem, ale niekiedy to życie musi być zakończone”. Jednakże takie postawienie sprawy niczego nie rozwiązuje.
Nie ma jednego „życia”, które byłoby wspólne dla marchewek, komarów, kotów i ludzi. Życia, które wyznaczałoby te same ramy etycznych zachowań we wszystkich przypadkach. Dopiero rozważenie, czym różnią się marchewki, koty i ludzie, pozwala ustalić, co można zrobić z życiem charakterystycznym dla każdego z tych bytów.
Metafizyczny fundamentalizm konserwatystów
Strona liberalna lekceważy znaczenie etycznego statusu płodu i rozpuszcza tę kwestię w morzu innych elementów, natomiast strona konserwatywna obiera inną strategię. Na poziomie deklaratywnym konserwatyści głoszą, że etyczny status płodu jest kluczowy.
Chętnie wygłaszają swoje stanowisko na temat metafizyki płodu: ma być on osobą, natomiast aborcja zabójstwem. Jednakże często status płodu nie jest, jak zakładałoby traktowanie tej kwestii jako normalnego problemu etycznego, przedmiotem rozważań, w ramach których możliwa jest rewizja własnego stanowiska, zwłaszcza pod wpływem nowej wiedzy. Jest raczej niepodważalnym założeniem, co do którego z góry wiadomo, że się nie zmieni i które stanowi uzasadnienie dla działań politycznych.
To w praktyce inny od liberalnego sposób lekceważenia rozważań nad statusem płodu. W perspektywie liberalnej nie ma sensu prowadzić takich debat, gdyż są one drugorzędne dla kwestii moralności aborcji, z kolei niejednokrotnie strona konserwatywna nie chce się nad tym pochylać, bo sprawa jest już jasna i należy raczej podjąć zdecydowane działania w celu obrony życia nienarodzonych dzieci.
Powyższa perspektywa rozważań nad naturą płodu często znajduje swój wyraz w narracji ruchów pro-life. Za przykład może posłużyć artykuł Najwięcej polskich dzieci ginie przez pigułki śmierci, opublikowany na stronie fundacji Pro – Prawo do Życia.
Tytułowe „pigułki śmierci” to środki farmakologiczne pozwalające przerwać ciążę na wczesnym etapie rozwoju płodu. W artykule płody nie są określane inaczej niż „dzieci”, „dzieciątka” lub „maluszki”, a z kolei sam czyn polegający na wzięciu „pigułki śmierci” to bez wątpienia morderstwo lub zabójstwo.
W konsekwencji kobiety, które przerwały ciążę w ten sposób, określane są jako „dzieciobójczynie”. Wydaje się jasne, że przypadku takiej perspektywy kwestia statusu płodu nie może być przedmiotem dociekań, w których analizuje się stanowiska i waży argumenty.
Co więcej, traktowanie statusu płodu jako niepodważalnego założenia łatwo prowadzi do radykalizacji wysuwanych postulatów. W polskiej debacie publicznej pojawiały się już sugestie, że podejrzane etycznie jest przyjmowanie szczepionek, które były testowane na komórkach z linii komórkowych pochodzących z abortowanych płodów.
Pojawiła się również propozycja legislacyjna zakładająca karanie kobiet za dokonanie aborcji. Problematyczna (jako sprzyjająca dokonywaniu aborcji) okazuje się też edukacja seksualna, co starał się udowodniać instytut Ordo Iuris w jednym ze swoich raportów.
W tych coraz to nowych pomysłach ujawnia się problem analogiczny do tego, jaki przejawiał się w przypadku stanowiska liberalnego. Tam odsunięcie na dalszy plan rozważań nad statusem płodu doprowadziło do posługiwania się niejasną metafizyką życia.
W przypadku opcji konserwatywnej niejednokrotnie dzieje się coś podobnego. Traktowanie metafizyki płodu jako tej, która zamyka się w haśle „płód jest człowiekiem”, utrudnia spostrzeżenie różnic np. między usunięciem ciąży a wykorzystaniem linii komórkowej, lub sprawia, że niełatwo jest dojrzeć rację, dlaczego kobieta dokonująca aborcji nie powinna być karana za „zabójstwo dziecka”.
Jednak jeśli rezygnuje się z rozważań nad statusem płodu i traktuje jego osobowy status jako założenie, wówczas tendencja do takiej radykalizacji staje się zrozumiała. Płód jest człowiekiem, zabójstwo człowieka jest złem, więc trzeba starać się na wszelkie sposoby zapobiec temu, aby zbrodnia taka jak aborcja była dokonywana.
Metafizyka płodów potrzebna od zaraz
Pomimo tego, że strony liberalna i konserwatywna posługują się odmiennymi strategiami lekceważenia rozważań nad naturą płodu, ich konsekwencje są dość podobne. Przede wszystkim problem aborcji przestaje być zwyczajnym problemem, który można badać poprzez odnoszenie się do pewnych faktów i ich etycznego znaczenia.
Dla strony liberalnej kluczowych faktów nie warto badać, a wedle strony konserwatywnej nie należy tego robić, gdyż samo takie działanie byłoby czymś oburzającym, potencjalnie otwierającym furtkę dla możliwości zabijania dzieci. W dalszej perspektywie rezygnacja z traktowania problemu aborcji prowadzi do prymatu działań nastawionych nie na formułowanie argumentów, lecz na odwołanie do emocji za pomocą estetyki i modyfikacji porządku prawnego.
Co więcej, strategie te mają tendencję do generowania coraz to bardziej skrajnych stanowisk. To jasne w przypadku strategii prawicowej, w której w niepodlegający dyskusji sposób wszystko, co wiąże się z aborcją, jest formą przyczyniania się do morderstwa.
Jednakże tendencje do radykalizacji można dostrzec także w stanowisku liberalnym. Przykładowo wspomniana wcześniej Thia Cooper jest chrześcijańską teolożką, która, choć sprzeciwia się prawnemu zakazowi aborcji, to, jak się wydaje, uważa, że aborcja nie jest działaniem całkowicie pozbawionym etycznego znaczenia i byłoby lepiej gdyby było jej mniej niż więcej.
Warto jednak zauważyć, że po odsunięciu na boczny tor rozważań o naturze płodu odsunięte zostają również narzędzia, które pomogłaby w uzasadnieniu takiego umiarkowanego stanowiska. Jeśli nie udzielimy żadnej odpowiedzi dotyczącej statusu płodu, a dyskusje wokół aborcji sprowadzimy jedynie do kwestii warunków społeczno-ekonomicznych, to trudno będzie znaleźć powód, dla którego płód miałby zasługiwać na jakąkolwiek ochronę.
Pomimo swoich wad strategie pomniejszania znaczenia rozważań nad statusem płodu są dla obu stron wygodne. Poważne zaangażowanie się w takie rozważania jest ryzykowne, gdyż nasze argumenty mogą okazać się wadliwe, a stanowiska niedopracowane.
Możemy również natrafić na nowe dane, które zmuszą nas do rewizji poglądów. Ogólnie rzecz ujmując, należy stwierdzić, że dociekania nad naturą płodu mogą wystawić nas na zetknięcie z rzeczywistością, które wcale nie chce dostosować się do naszych ulubionych poglądów. Tymczasem rezygnacja z nich pozwala na trwanie w komfortowym poczuciu posiadania moralnej racji i napędza pragnienie do narzucenie jej swoim przeciwnikom.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych.
Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o zachowanie informacji o finansowaniu artykułu oraz podanie linku do naszej strony.