Będzie nowy reset? W sporze Jakiego z Bosakiem kibicujmy Lechowi Kaczyńskiemu
Spór między Patrykiem Jakim a Krzysztofem Bosakiem, który rozgorzał na portalu X wokół normalizacji stosunków z Rosją, na pierwszy rzut oka wygląda na niewinną internetową przepychankę. Ta wymiana zdań jest symptomem znacznie poważniejszych pęknięć, które mogą trwale zmienić układ sił na prawicowym spektrum politycznym w Polsce. Konflikt intelektualnych dziedziców Lecha Kaczyńskiego z polskimi izolacjonistami może na nowo zdefiniować polskich konserwatystów.
Minęły trzy lata. Wojna na Ukrainie, niczym chroniczna choroba, ciągnie się w nieskończoność, a Polacy tracą cierpliwość. Badania CBOS wskazują na rosnący sceptycyzm wobec uchodźców i irytację postawą Wołodymyra Zełenskiego. Zmęczenie wojną stało się naszym narodowym doświadczeniem.
Jeszcze niedawno Polska była liderem w walce o sprawiedliwość – zero ustępstw wobec Rosji, pełna solidarność z Kijowem, presja na Moskwę. Dziś coraz więcej osób chce zamknąć ten rozdział, nawet jeśli kompromis oznaczałby poważny koszt dla Ukrainy.
Popularne staje się hasło: „nasza chata z kraja”. Propozycja wysłania polskich żołnierzy na Wschód w ramach misji stabilizacyjnej budzi dziś strach. Polacy obawiają się, że zamiast się wzmacniać, osłabimy nasze bezpieczeństwo.
Prawica w rozkroku
Konfederacja od początku konfliktu wykorzystuje to zmęczenie. Bezustannie powtarza hasła: „zero socjalu dla Ukraińców”, „nie wysyłajmy żołnierzy”, „skupmy się na sobie”. Podobne tony zaczynają pojawiać się także w Prawie i Sprawiedliwości. Przemysław Czarnek i Karol Nawrocki coraz częściej brzmią jak echo narracji ich prawicowych konkurentów.
Część komentatorów wskazuje, że to efekt zbliżających się wyborów prezydenckich i walki o elektorat Konfederacji w drugiej turze. To prawda, ale niepełna. Po wyborach PiS raczej nie wróci do dawnej linii.
Kluczową rolę odgrywa tu wpływ Donalda Trumpa i jego polityki. Trumpizacja PiS-u nie jest przypadkiem, lecz konsekwencją proamerykańskiego DNA tej partii. Partia Jarosława Kaczyńskiego od lat widziała w Stanach Zjednoczonych jedyną siłę zdolną chronić Polskę przed Rosją i równoważyć wpływy Unii Europejskiej.
Gdy Trump objął urząd w 2017 r., relacje z Polską pod rządami Prawa i Sprawiedliwości i Andrzeja Dudy rozkwitły. Pojawiły się stałe bazy wojsk USA, dostawy gazu LNG, zniesienie wiz w 2019 r., a także liczne pochwały pod adresem Polski. Te sukcesy były dla PiS-u trofeami, którymi politycy tej partii chwalili się w starciu z krytyką Brukseli.
Relacje z Trumpem to jednak nie tylko interesy, ale i wspólnota wartości. Zarówno Nowogrodzka, jak i obecny lokator Białego Domu podzielają krytykę liberalistokracji – elit unijnych i globalistycznych, które (ich zdaniem) narzucają progresywne idee, podważają suwerenność i tradycyjną tożsamość. Trumpowska doktryna America First stała się dla PiS-u inspiracją w walce z tym samym przeciwnikiem.
Co z Ukrainą?
Gdy Trump wstrzymuje pomoc dla Ukrainy, PiS staje przed dylematem. Przed wyborami w USA można było mieć zarówno nadzieję, jak i racjonalne argumenty, że sprawy nie pójdą w złą stronę.
Spora część, nie tylko prawicy, nie przywiązywała dużego znaczenia do zapowiedzi Trumpa, gdy jako kandydat na urząd głowy państwa zapewniał, że skończy wojnę w 24 godziny. Opublikowany Plan Kellogga – punkt wyjścia do negocjacji z Rosją – również nie jawił się jako niekorzystny i nie zapowiadał strategii, jaką przyjął prezydent USA.
Ostatnie dni przyniosły jednak konkretne decyzje, a nie tylko pustą retorykę. Wstrzymanie wsparcia dla Kijowa i równoległe bardzo daleko idące retoryczne koncesje wobec Rosji rodzą pytanie, czy postawa polityków PiS-u wobec Trumpa przetrwa tę poważną próbę.
Jeszcze jakiś czas temu można byłoby się spodziewać, że wielu prawicowych wyborców odpowiedziałoby negatywnie. Uznałoby, że taka polityka jest z polskiego punktu widzenia nieakceptowalna i wobec tego lepiej postawić na demokratów. Zresztą pewnym dowodem na obawę co do Trumpa jest badanie opinii publicznej sprzed amerykańskich wyborów, z którego wynika, że aż ¼ elektoratu prawicy wolała Kamalę Harris.
Dziś można jednak odnieść wrażenie, że niezależnie od działań Trumpa wobec Ukrainy stosunek części prawicy do tego polityka pozostanie jednoznacznie pozytywny. Zbyt dużo w niego zainwestowali emocjonalnie, aby teraz zmieniać zdanie.
Część PiS-u uwiedziona trumpizmem dąży do redukcji dysonansu poznawczego, szuka usprawiedliwień. Słyszymy, że „to wina UE”, „Zełenski nie powinien był pyskować w Gabinecie Owalnym”, „Biden mógł wcześniej coś zrobić”. Brzmi to jednak jak pretekst, a nie powód.
Spór o reset
Sedno sporu, który jawi się przed polską prawicą, oddaje twitterowa wymiana zdań między Patrykiem Jakim a Krzysztofem Bosakiem. Sądzę, że to ta rozgrywka może zdefiniować przyszłość naszych konserwatystów.
Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości jasno deklaruje: „Żaden reset z Rosją się nie udał, Rosja swojej natury nie zmieni, a Zachód marzy o biznesach z Moskwą, co znów nas wpędzi w kłopoty, jak w 2022 roku”.
Jeśli my będziemy za to odpowiadać nie wróci! Żaden, podkreślam żaden(!) reset z Rosją nigdy się nie udał. Rosja swojej natury nie zmieni. To zachód marzy o powrocie do biznesów z Rosją. Znów uruchomić NordStremy i sprzedawać im broń. A skończy się to dokładnie tak samo jak w… https://t.co/8afRrmLH01
— Patryk Jaki (@PatrykJaki) February 28, 2025
Dla Jakiego Rosja pozostaje egzystencjalnym zagrożeniem, a słaba Ukraina to ryzyko dla Polski. Polityk apeluje o izolowanie Moskwy, wspieranie Kijowa i budowanie transatlantyckich sojuszy.
Z kolei Krzysztof Bosak, wicemarszałek Sejmu z Konfederacji, prezentuje odmienną perspektywę. „Po wojnie Polska wróci do interesów z Rosją, bo to nieuchronne – firmy, geografia, ekonomia to wymuszą, tak jak Zachód już teraz szuka resetu” – stwierdził.
Reset to operacja polityczna. Powrót do interesów to suma decyzji tysięcy podejmujących indywidualne decyzje przedsiębiorstw. Przedsiębiorcy chcą zarabiać i korzystać z dostępu do rynku rosyjskiego, szlaków transportowych do Azji Centralnej i do Chin. Żadna partia tego nie…
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) February 28, 2025
Lider Ruchu Narodowego stawia na realizm. Argumentuje, że po konfliktach mocarstwa zawsze wracają do współpracy, a Polska nie może ryzykować eskalacji i strat.
Proponuje skupienie się na gospodarce i własnej armii zamiast ogrywania roli forpoczty Zachodu. Krytykuje politykę wiecznego konfliktu, która – jego zdaniem – jest niepraktyczna i kosztowna, zwłaszcza jeśli Zachód zdecyduje się na ustępstwa wobec Rosji.
Stosunek do polityki wschodniej, w tym do Rosji i Ukrainy, być może stanie się już niedługo kluczową osią podziału na polskiej prawicy. Dotąd dominowała linia śp. Lecha Kaczyńskiego: twarda antyrosyjska postawa i wizja Polski jako lidera w powstrzymywaniu Kremla. Wzrost popularności Konfederacji oraz trumpizacja części PiS-u zmieniają jednak ten krajobraz.
Bosak i jego obóz proponują polską wersję izolacjonizmu. W PiS-ie postaci takie jak Dominik Tarczyński czy Przemysław Czarnek będą podążać za geopolitycznymi zwrotami ich politycznego patrona. Jeśli ten podział się utrwali, prawica może stać się areną starcia dwóch obozów: twardej antyrosyjskiej i pragmatycznie izolacjonistycznej.
Kibicujmy Lechowi Kaczyńskiemu
Nie ukrywam, że w tym sporze bliżej mi do stanowiska pierwszego z wyżej wymienionych polityków i linii Lecha Kaczyńskiego. Nie zamierzam jednak sięgać po łatwe oskarżenia, które kazałyby nazwać działaczy Konfederacji „ruskimi onucami”. To zbyt uproszczone i nie oddaje istoty problemu.
Argumenty Bosaka, choć w teorii brzmią rozsądnie, nie przekonują mnie w praktyce. Ich wizja wielowektorowej polityki zagranicznej, inspirowana modelem Viktora Orbána, ignoruje rzeczywistość. Rosja stanowi zagrożenie dla Polski nie z powodu naszego zaangażowania w wojnę na Ukrainie, lecz z racji naszego położenia geopolitycznego.
Współpraca gospodarcza z Moskwą nie zmieni faktu, że Kreml postrzega Polskę jako przeszkodę w swoich imperialnych ambicjach. Sposobem na zwiększanie bezpieczeństwa naszego kraju jest więc konsekwentna polityka aktywnego sprzeciwu wobec rosyjskiego imperializmu. Nie możemy liczyć na to, że gdy zejdziemy z linii strzału, to nic w nas nie trafi.
Historia resetu, jaki wykonywali politycy PO, pokazuje, że wyciągnięcie ręki do Moskwy nie przynosi trwałych efektów. Rosja szybko udowodniła, jak mylne było założenie, że aby ułożyć sobie relacje z Kremlem, potrzebna jest po prostu dobra wola. Dopóki Rosja pozostaje taka, jaka jest pod rządami Putina i jego elit, wszelkie próby normalizacji stosunków z nią są niebezpieczną fikcją.
Być może w przyszłości, jeśli Rosja by się zmieniła, argumenty Bosaka zyskają na aktualności. Na ten moment jednak twarda linia Lecha Kaczyńskiego wydaje mi się bardziej realistyczna, szczególnie w obliczu obecnych wyzwań.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.