Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna. Możesz nas wesprzeć przekazując 1,5% podatku na numer KRS: 0000128315.

Informujemy, że korzystamy z cookies. Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony.

O więź miłości między obywatelami a sprawującymi władzę. List Stefana Wyszyńskiego na Wielki Post

O więź miłości między obywatelami a sprawującymi władzę. List Stefana Wyszyńskiego na Wielki Post Ks. Antoni Porębski podczas odwiedzin internowanego kardynała Stefana Wyszyńskiego w Komańczy (1956); Public Domain

Nawet na odcinku stosunków politycznych, gdzie różnice poglądów najłatwiej doprowadzają do sporów i namiętności, zachowajcie spokój, umiar i opanowanie. Macie prawo i obowiązek wypowiadać z całą swobodą swoje sądy, oceny i krytyki. Dopiero wtedy dawalibyście dowód nieufności do tych, co sprawują władzę, gdybyście lękliwie milczeli. Skoro otwarcie mówicie, co Was boli, wypełniacie obowiązek obywatelski – przekonywał w „Społecznej Krucjacie Miłości”, liście pasterskim na Wielki Post 1967 roku, kardynał Stefan Wyszyński.


„Społeczna Krucjata Miłości” jest inspiracją i motywem przewodnim kampanii Klubu Jagiellońskiego w roku wyborów prezydenckich. Zapoznaj się z 10 punktami programu Prymasa Tysiąclecia, zobacz i udostępnij nasz spot, a jeżeli popierasz ten program – przekaż Klubowi Jagiellońskiemu 1,5% podatku PIT (numer KRS: 0000128315 skopiuj do schowkaskopiuj do schowka).

Umiłowani Duszpasterze,
Drogi Ludu Boży!

Najlepszy Bóg i Ojciec nasz przyjął dziękczynne „Te Deum” Polski Katolickiej, które wyśpiewaliśmy w Roku Tysiąclecia Chrztu Narodu. Umocnienie w wierze i miłości braterskiej, pragniemy podjąć pracę nad wprowadzeniem w życie ducha Soboru Watykańskiego II.

W czasie naszych czteroletnich modłów za Sobór mieliśmy możność uświadomić sobie, że należy to do całego Ludu Bożego. Wszyscy bowiem– hierarchia, świeccy katolicy, rodziny zakonne męskie i żeńskie – powołani są do świętości i do współdziałania z ostatecznymi celami Kościoła Bożego.

Zależy to nie tyle od zewnętrznych zmian liturgicznych czy administracyjnych w karności kościelnej, ile od odnowy ducha chrześcijańskiego, którym mamy się przejąć i napełnić. Zarówno Uchwały Soborowe jak i nasze zobowiązania, płynące ze Ślubów Jasnogórskich, a zwłaszcza z Aktu 3 maja 1966 roku, mają teraz stać się przedmiotem wspólnej pracy i troski. (…)  Wewnętrzna odnowa Ludu Bożego, dokonywana w Wielkim Poście, jest dobrym wstępem do pracy, która potrwa długie lata. Prowadzić ją będziemy jako wezwanie do Społecznej Krucjaty Miłości.

Wszak Chrystus Pan, który przyszedł odnowić oblicze ziemi, jako kamień węgielny wszelkiej odnowy „w duchu i w prawdzie”, ogłosił swoje największe i pierwsze przykazanie; „Będziesz miłował Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem”. – Drugie zaś, podobne temu: „Będziesz miłował bliźniego, jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i prorocy” (Mt 22,37).

Wszystko, co stało się dla nas światłem na progu Nowego Tysiąclecia Chrześcijaństwa, Kościoła i Narodu naszego, „całe Prawo i Prorocy” – uchwały soboru, Śluby Narodu i oddanie go w macierzyńską niewolę Maryi za wolność Kościoła – wszystko to przyczyni się do odnowy oblicza ziemi, o ile odkryjemy prawo miłości Boga i Braci naszych. Pójdźmy więc.

Sprawdzianem miłości ku Bogu jest stosunek do ludzi

Któż z nas, Najmilsi, nie pragnie być miłowanym? Pomimo tak zwanych „trzeźwych czasów”, o miłość rodziców zabiegają dzieci, walczą o jej wzajemne dochowanie rodzice, oczekują jej różne warstwy i klasy społeczne, całe narody.

Nawet ci, co narodami rządzą, świadomi nieskuteczności paragrafów, domagają się od nas miłości. Słowem – cała ludzkość trwa w powszechnym pragnieniu miłości. Co więcej, cały świat wyczuwa w niej swój ratunek.

Czyż nie daje na to odpowiedzi Uczeń Miłości, św. Jan Apostoł? „Kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg w nim” (1J4,16). Rozwiązuje on przedziwną tajemnicę ludzkości, która odruchowo szuka ratunku w miłości, nawet nie zdając sobie niekiedy sprawy ze źródła swych nadziei. (…)

To Chrystus ustanowił tak wysoki ideał miłości społecznej w oczach Rodziny ludzkiej, że zmusza do nieustannych prób, podejmowanych przez ludzi, by okazać jeszcze większą miłość. To On sprawia, że ludzie są wiecznie niezadowoleni ze swych osiągnięć i marzą o nowych ideałach.

Chrystus stoi na czele szeregów, dążących do nieustannego postępu. On zapładnia wszelkie ideały, ruchy społeczne i przemiany ustrojowe, choćby nie były podejmowane w Jego Imię. Od takiego Ideału: Boga – Człowieka, stojącego na czele wygnańców, synów Ewy, ludzkość już nie zdoła się oderwać. Świadczą o tym wysiłki reformatorów społecznych.

Wszyscy, którzy pragną wybawienia, wyzwolenia, doskonałości, uświęcenia czy ubóstwienia, większej sprawiedliwości, miłości i pokoju, zawsze będę oczekiwać tych dóbr w Imię Chrystusa, który jest „wczoraj i dziś – Początek i Koniec. Jego są czasy i wieki” (Lit. Wigilii wielkanocnej). Chrystus jest „Ojcem przyszłego wieku” i wszystkich nadziei na lepsze jutro. „Bo miłość nigdy nie ustaje’ (1 Kor 13,8). (…)

Sprawdzianem miłości ku Bogu jest stosunek do ludzi. „Jeżeliby ktoś mówił; miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi’ (1 J 4,20). Dopiero w obliczu Boga, który jest Miłością, rodzi się wytrwała miłość nasza we wszystkich okolicznościach życia.

(…) Niezmiernie ważną rzeczą jest dokonać rewizji swych poglądów na Kościół Chrystusowy, by nie zagradzać mu drogi do świata współczesnego. Najważniejsze swoje zadanie Kościół widzi w głoszeniu zbawczej miłości ku Bogu, tak skutecznej, by ogarniała Bożą miłością wszystkich ludzi. W tym znaczeniu Kościół nie jest instytucją doczesną, chociaż widzialną i działającą z woli Chrystusa na ziemi, nie jest też instytucją czysto ludzką, bo niesie w sobie swego Twórcę, Chrystusa Ożywiciela, nie jest instytucją polityczną, chociaż jego nauka o powszechnym prawie miłości może mieć błogosławiony wpływ na współżycie społeczne ludzi. (…)

Kościół nigdy nie wiąże swojego posłannictwa z żadnymi formami ustrojowymi, czego dowód widzimy niekiedy w tym że one się zmieniają, a Kościół trwa w miłości nadal. Kościół niósł miłość Bożą wszystkim wiekom, ludom i ustrojom, chociaż nie zawsze wszyscy chcieli z niej korzystać.

Nieskuteczność pracy apostolskiej zależy tak często nie od mocy Słowa Ewangelii, ale od tych, którzy jej nie przyjęli. „Wszystkim tym jednak, którzy Je (Słowo) przyjęli, udzieliło mocy, aby się stali dziećmi Bożymi’ (J1,12).

Dziś coraz częściej dochodzimy do wniosku, że wszystkie księgi, traktaty i układy międzynarodowe są bezsilne, wobec olbrzymiego zamówienia zagrożonego świata na „większą jeszcze miłość”. Bo prawdziwie – „Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jako miedź brzęcząca, albo cymbał brzmiący” (1Kor 13,1).

Dlatego rozwiązania przychodzą dziś często poza drogą oficjalną, wyposażoną wewładzę i siły. Tak swego czasu czynili wielcy miłośnicy ludzkości, naśladujący Chrystusa i tylu świętych Bożych, jak np. św. Franciszek z Asyżu, św. Wincenty a Paulo i inni.

Tak uczyniła Organizacja Narodów Zjednoczonych w swoich deklaracjach o prawach człowieka. Tak uczynił Ojciec św. Paweł VI, gdy pojechał do ONZ, prosić o pokój dla świata. Podobnie, w Auli Soborowej, gdy ogarnął ramionami przedstawiciela odłączonego Kościoła Wschodniego, a do Konstantynopola posłał swego Kardynała, jako wyraziciela ekumenicznych dążeń Kościoła św.

Gdy zawodzą urzędowe układy, pozostaje wymowa czynów, zrodzonych z miłości. Drogą Krzyżową zawodów, boleści i klęsk światowych, ludzkość dochodzi do wniosku, że trzeba porzucić błędne ścieżki filozofii zeszłowiecznej, która tyle podziałów namnożyła miedzy ludźmi, warstwami społecznymi i narodami.

Jeżeli nie wprost, to przez „felix culpa”, zwycięża prawo miłości.

Przełamać „wynaturzony indywidualizm”

Przez sponiewieranie bowiem prawa miłości społecznej, przez wybujały indywidualizm w tylu dziedzinach życia, ludzie doszli wprost do absurdu tak, iż niemal stanęli na prochu samounicestwienia, wyniszczenia rodziny, więzi społecznej, narodowej i ogólnoludzkiej.

Sam człowiek, skłócony w swej psychice, uwolniony przez błędną filozofię od odpowiedzialności społecznej za swoje życie prywatne, albo zamknął się w swej niedoli, albo wszedł buńczucznie w życie innych, usprawiedliwiając swoje niecne czyny modnymi hasłami: „moralność, to sprawa osobista”; „religia, to rzecz prywatna”.

Brak odpowiedzialności człowieka przed Bogiem i społeczeństwem, doprowadziła do rozbicia rodziny rzekomym prawem do rozwodów, jak gdyby rodzina była tylko osobistą sprawą dwojga, jak gdyby dzieci nie miały prawa do ogniska domowego, a naród nie był zainteresowany tym, co się dzieje w kolebce jego istnienia, jak gdyby Twórca rodziny – Ojciec Życia, nie miał tu nic do powiedzenia.

Dziś przeraża nas wszystkich absurdalność sytuacji, gdy na skutek rosnącej liczby rozwodów, dzieci tracą rodziców i idą na ulice, małżonkowie przechodzą do wielkiej armii wrogów wzajemnych, a naród już nie może liczyć na młodych obywateli, zagrożonych w swym bycie od początku w łonie matki.

Wynaturzony indywidualizm doprowadził również do rozbicia życia społecznego, zawodowego, gospodarczego i współżycia warstw społecznych, wprowadzając wszędzie, zamiast współpracy w duchu wzajemnych praw i wypełnianych obowiązków, nieludzką zasadę walki sprzecznych interesów, wojny wszystkich ze wszystkimi.

Skłócone wewnętrznie wspólnoty narodowe i państwowe, niepokojem swoim zarażają życie całej ziemi, która miota się w męce niepewności o swoje jutro. Weźcie do ręki dzienniki, choćby z jednego tygodnia, i uważnie je przeczytajcie, a zobaczycie, w jak strasznej męce wije się ludzkość na całym globie.

Czy nie dlatego się tak dzieje, że nadszedł czas – według zapowiedzi Apostoła – „Gdy ludzie zdrowej nauki nie ścierpią, ale według własnych pożądań będą sobie mnożyli nauczycieli, bo ich uszy świerzbią. Będą się odwracali od słuchania Prawdy, a obrócą się ku zmyślonym opowiadaniom”’ (2 Tm 4,3-4).

Dlatego dziś ludzie myślący, pogłębiając swoje studia nad człowiekiem i charakterem współżycia ludzi, dochodzą coraz bardziej do wniosku, że ideałem dla człowieka musi się stać działanie zgodne z naturą jego rozumnej osobowości. Trzeba pokonywać wszystko, co dzieli człowieka wewnętrznie, bo człowiek jest istotą społeczną; trzeba mu ukazać to, co go wewnętrznie zespala, w jedności psychiki ludzkiej, ubogaconej w dodatku przez jednoczące moce Trójcy św. otrzymane w łasce Chrztu św. Tak zespolony wewnętrznie człowiek zdoła utrzymać jedność życia rodzinnego, w duchu ofiary, wyrzeczenia się siebie i wierności przyjętym świadomie obowiązkom.

Ład współżycia rodzinnego będzie najlepszym przedszkolem wychowania społecznego oraz umiejętności współżycia i współpracy w życiu zawodowym, narodowymi publiczno-państwowym, a nawet międzynarodowym.

Mądrością zbawczą czasów, które nadchodzą, jest uzasadniona dziś nawet przez filozofię społeczną, psychologię, socjologię, pedagogikę, politykę społeczną, międzynarodowe traktaty i deklaracje, wola jednoczenia wszystkich duchem miłości społecznej i pokoju Chrystusowego.

O to przecież modlił się Chrystus w wieczerniku, „aby wszyscy stanowili jedno, tak jak My, Ojcze, jedno jesteśmy” (J 17,22). Idą czasy, w których mamy lepiej zrozumieć „dobroć i Łaskawość Zbawiciela naszego, Boga” (Tyt 3,4) i Ojca, który nas wszystkich powołał do przedziwnej swojej światłości i głębszej jeszcze miłości. Obyśmy te czasy zdołali zrozumieć, ku ratunkowi rodzaju ludzkiego! (…)

Człowiek, jako osoba społeczna, skierowany jest przez Trójcę św. do życia społecznego z innymi ludźmi. Są mu oni tak potrzebni do istnienia i pełni rozwoju, że bez współżycia z ludźmi człowiek zatrzymuje się niejako w swoim rozwoju, a niekiedy wprost dziwaczeje. Każdy człowiek nie tylko nieustannie udziela się innym, ale także korzysta z właściwości osobowych i społecznych, rozumu, woli i serca innych ludzi.

W ten sposób powstaje najszlachetniejsza wymiana między ludźmi i wzajemna zależność. Pod wieloma względami przestajemy być niezależni od otoczenia, bo korzystamy z tego, czym inni ludzie są ubogaceni. Wymaga to wymiany na najwyższym poziomie –Miłości za Miłość, Prawdy za Prawdę, Dobra za Dobro. Jest to zjawisko tak powszechne, że wydaje się ono być naszym naturalnym prawem.

Czy jednak pytamy siebie: czym my właściwie obdzielamy nasze otoczenie? Czy służymy ludziom najcenniejszymi wartościami, które wzięliśmy z naszego wspólnego Ojca? Czy płacimy im miłością za miłość? Nie jest przecież rzeczą możliwą, abyśmy nigdy od nikogo nie doznali miłości!

Nasz obowiązek dzielenia się miłością potęguje się tym bardziej, że uczynna miłość tylu ludzi składa się na nasze życie, istnienie, rozwój i doskonalenie się. Serce człowieka, jako istoty rozumnej i wolnej, jest pierwszym schroniskiem Bożej miłości na ziemi i pierwszą szkołą miłości. (…)

Rodzina, ojczyzna, praca

Ojczyznę nazywamy „rodziną rodzin”. Trzeba więc przenosić na nią moce, którymi trzyma się rodzina. W rzeczywistości w wychowaniu młodego pokolenia rodzina korzysta z dorobku Narodu, z jego dziejów, kultury narodowej, z mowy, którą przemawia do Boga i dzieci, z umiłowań, którymi się rządzi w wypełnianiu obowiązków i korzystaniu z praw.

Jeżeli rodzina otrzymuje tak wiele gotowych wartości od Narodu, musi wychowywać młode pokolenie w duchu wzajemności, gotowości do służby, ofiar i poświęceń, nie wyłączając życia, ilekroć tego wymaga zachowanie bytu Narodu. (…)

Trzeba myśleć o tym, że młode pokolenie Polski, żyjącej na przełęczy świata, musi być wychowane w duchu głębokiej czci dla przeszłości Narodu, jeśli ma ono dzisiaj ofiarnie wypełniać swoje obowiązki i pracować dla przyszłości. Niech przykładem tej miłości będzie dla nas Psalmista, który śpiewał nad rzekami Babilonu: „Jeruzalem, jeśli zapomnę o tobie, niech prawica moja będzie zapomniana! Niech język mi przyschnie do gardła, jeśli nie będę pamiętał o tobie, jeśli nie pozostanie Jeruzalem nad wszelką moją radość’ (Ps 136).

Nie lękajmy się, Najmilsi, że wpadniemy na manowce szowinizmu i błędnego nacjonalizmu. Nigdy nam to nie groziło. Zawsze byliśmy gotowi poświęcić siebie za wolność ludów. Ale wyjątkowa sytuacja nasza wymaga od nas czujności, wielkiej wrażliwości na sprawy i na ducha Narodu, ogromnej czci dla ziemi, która gromadzi prochy i pełnej gotowości służenia tej naszej „Rodzinie rodzin” w duchu chrześcijańskiej miłości Ojczyzny.

(…) Do miłości czynnej, która jest mową rozumu i uczucia, wzywa nas Stwórca świata: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”(Rdz 1,28). Umiłowania nasze przelewają się przez zatrudnione myśli i dłonie. Dlatego każda praca ludzka jest zazwyczaj sprawdzianem zamiłowań. Nic dziwnego, że skierowana jest do innych, wywołuje współpracę ludzi i tworzy więź przez umiłowanie tej samej lub podobnej pracy.

Człowiek skierowany jest przez swoją naturę do pracy, która jest potrzebna do rozumnego i wytrwałego rozwoju jego osobowości, zgodnie ze skłonnościami, upodobaniami, powołaniem i przygotowaniem. Zawsze zmierza do zaspokojenia potrzeb osobistych, rodzinnych i społecznych, do współpracy z innymi ludźmi, do spłacenia długu wdzięczności za otrzymywane owoce pracy innych, do wypełnienia nakazów sprawiedliwości, do współdziałania z Bożym przykazaniem.

Tak pojmowana praca jest powiązaniem się człowieka licznymi stosunkami ze środowiskiem pracy, z współpracującymi. Bodaj nigdy człowiek nie wiąże się tak bardzo z ludźmi i nie uzależnia się od nich, a innych od siebie, jak właśnie w pracy–zarówno wykonywanej we własnym zakresie, jak zależnej, kierowanej czy też kierowniczej. Ileż wartości moralnych trzeba wydobyć z siebie, aby ten wielki splot stosunków był ludzki i owocny dla człowieka pracującego i jego otoczenia, oraz dla całego życia społecznego!

Chociaż wymiar tych stosunków często zależny jest od talentów, zalet moralnych, umów, kontraktów, kodeksu pracy i chronometrów, to każdy wie z doświadczenia, że te pomocne środki w pełni nie wystarczają. W każdą pracę trzeba włożyć miłość, która jest bodźcem pracy i oliwą pokoju społecznego.

Niezmiernie ważną pozostanie zawsze sprawa stosunków ludzkich miedzy pracującymi. O to, aby stosunki te były naprawdę ludzkie, walczy chrześcijaństwo, walczą różne kierunki społecznie i polityczne, organizacje zawodowe i ustawodawstwo pracy. Wiele zdołano poprawić. Pomimo tego życie w pracy nadal jest trudne. Można i dziś mówić o błogosławieństwie pracy i o pocie oblicza.

Najlepiej zorganizowana praca łączy się z trudem i ofiarą. Stąd rodzi się tyle konfliktów, że miejsca i warsztaty pracy staja się niekiedy udręką i cierpieniem, nie zawsze odkupującym człowieka z jego wad, nałogów i win. Czyż ogrom trudu i morze wylanej krwi w walce o bardziej godne człowieka warunki pracy, miałyby być daremne? Aby tak nie było, trzeba na wielkie pole pracy, trudu i współżycia ludzkiego, dopuścić chrześcijańską cnotę miłości.

W każdym człowieku pracującym chciejmy dostrzec brata, który trudzi się nie tylko na własny chleb, ale i dla naszego dobra. Chciejmy w nim dostrzec dziecię Boże, które wypełnia przykazanie Stwórcy: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”. Chciejmy dostrzec człowieka, którego Bóg umiłował, bez względu na to, kim jest.

Na pewno pracą naszą nigdy nie wypłacimy się setkom i milionom ludzi, z pracy których sami nieustannie korzystamy. Wystarczy odczytać dzieje kromki chleba, podanej nam do posiłku, aby ocenić, ilu ludzi pracowało na jej powstanie. W każdym człowieku od nas zależnym chciejmy dostrzec tego, od którego i my jesteśmy zależni w tysiącznych świadczonych nam posługach i zaspakajanych potrzebach. Wtedy na pewno zmieni się nasz stosunek do człowieka od nas zależnego.

Może wtedy zdobędziemy się na większy dlań szacunek, na życzliwsze spojrzenie, na uprzejme słowo, na sprawiedliwszą ocenę jego trudu, lub na ludzka wyrozumiałość dla jego wymagań i niepowodzeń. Tak gorąco pragniemy, by w miejscach, gdzie ludzie pracują, poprawiła się atmosfera współżycia! By ucichły przekleństwa i grubiańskie wyzwiska, by nie było już nienawiści i niechęci, by miejsce postawy walki zajęła postawa wzajemnej służby, braterskiej pomocy i współdziałania.

Rzeczpospolita Miłości

Obowiązek Nauczyciela Prawdy nakazuje mi dotknąć – dla pełni obrazu – doniosłej dziedziny, w której żyją dzieci Boże wszystkich ludów i narodów. Idzie o więź miłości między obywatelami a sprawującymi władzę. Mówił o tych sprawach Chrystus.

Jego Kościół umacniał w społecznościach chrześcijańskich zasadę służby w sprawowaniu władzy. Ustalając hierarchię pierwszeństwa w świecie, Chrystus postawił Siebie jako wzór: „Ja jestem pośród was jako ten, co służy” (Łk 22,27). Uczniom swoim dał wskazanie: „Największy między wami niech będzie jako najmłodszy, a przełożony jako sługa” (Łk 22,26).

Z wielkim trudem przyjmuje się ta nauka Chrystusowa w świecie. Do ostatnich niemal czasów wszystko jej przeczyło, ludzkość przeżyła tyranię absolutnych władców i dyktatorów. Pomimo bolesnych doświadczeń i strasznych cierpień Dzieci Bożych, dotychczas ludzkość niewiele posunęła się naprzód.

Jednak rodzi się w świecie tęskno ta za czymś innym. Świadczą o tym zarówno wołanie o ducha Ewangelii, jak i Deklaracja Organizacji Narodów Zjednoczonych, którymi usiłuje się ograniczyć zapędy władców totalnych, by rodzaj ich nie odradzał się więcej i nie zagrażał spokojnemu współżyciu narodów.

Na szczęście, w dziejach naszego Narodu nie było tyranów i okrutników, którzy byswoją wolę chcieli narzucić całemu Narodowi. Polska, mimo wielu dawnych błędów, miała zawsze szczytny ideał Respubliki, czyli rzeczy pospolitej, a więc wspólnej, społecznej własności wszystkich dzieci Narodu. To weszło nam w krew, by patrząc na państwo jako na wspólną własność, która jest dla wszystkich obywateli, zabiegać o dobro wspólne (bonum commune) – dla wszystkich.

Ma to być – w naszym pojmowaniu – jakby jedno wspólne serce, które sprawiedliwością i miłością obdziela równomiernie. Dziś Ewangelii Chrystusowej przychodzą z pomocą doświadczenie wieków i ogólny rozwój myśli społeczno-politycznej, która mocno uzasadnia podstawowe prawa osoby ludzkiej, obok jej obowiązków społecznych. Mamy już w ręku wspaniałe dokumenty, gwarantowane przez układy międzynarodowe, mamy postępującą wrażliwość społeczną całego świata na losy obywateli najmniejszego nawet kraiku.

Gdziekolwiek gwałcone są podstawowe prawa człowieka, natychmiast podnosi się chór głosów wszystkich narodów. Świadczą one o tym, że tak trudna do przyjęcia zasada służenia we władaniu, z konieczności zdobywa sobie prawo obywatelstwa w rodzinie ludzkiej.

Z niezwykłą delikatnością nawiązał do tej zasady Dobry Papież, Jan XXIIII, w swej głośnej encyklice – „Pacem in terris”. Wszedł niemal na szczyt pragnień ludzi, którzy oczekują od władzy publicznej nie tylko sprawiedliwości, ale i miłości. Więź społeczna potęguje się nie tyle z pomocą paragrafów i kodeksów, które rozgraniczają: „moje – nietwoje”, ale raczej przez taka miłość, która przyznaje każdemu, co mu się należy i umie uszanować podstawowe prawa osoby ludzkiej: prawo obywatela do życia i godnej człowieka stopy życiowej, prawo do wolności sumienia i wychowania, do korzystania z wartości moralnych i kulturalnych, prawo do oddawania czci Bogu, zgodnie z wymaganiami prawego sumienia, prawo do wolnego wyboru stanu i swobody życia rodzinnego, prawa w dziedzinie społeczno-gospodarczej, prawo do zrzeszania się, do emigracji i imigracji, prawo do udziału w życiu publicznym, prawo do ochrony swych praw, i wiele podobnych praw.

Zawsze prawa te wiążą się z obowiązkami, wykonywanymi przez człowieka w społeczności. Uszanowanie tych praw jest możliwe tylko wtedy, gdy zwierzchnicy uznają wielką godność osoby ludzkiej, nad którą sprawują władzę. Uchroni to od pokusy wywierania gwałtu, przemocy, wykorzystywania swej pozycji zwierzchniczej przeciwko tym, z woli których czerpie się swoją władzę.

Narastające dziś krzywdy wewnętrzne w tylu państwach, są jakimś zamówieniem o światowej skali – na miłość we władaniu. Zdaje się nam, że szacunek dla władzy i trwałość ustrojów zależy od stopnia uszanowania praw obywatelskich i tej odrobiny serca, którego człowiekowi potrzeba na każdym odcinku jego współżycia z otoczeniem. (…)

Najpilniejsze zadania na dziś

Wszędzie potrzeba Bożej Miłości na tym łez padole, ale nie zdołamy jej wszędzie od razu zanieść. Są jednak dziedziny naszego życia, które najpilniej domagają się jakiejś odmiany. Pozwólcie, że w wielkich skrótach myślowych wskażę te, które wydają mi się najpilniejsze.

1. Naprzód pokój i dobro najbliższemu, a więc rodzinie – żonie mężowi, dzieciom, rodzeństwu, starym rodzicom i wszystkim, którzy do bliższej lub dalszej rodziny (…) Duch wzajemnej miłości, wyrozumiałości i pomocy, a gdy potrzeba – duch ofiary i wyrzeczenia się siebie, niech będzie wzajemną szkołą rodziny.

2. Nie zamykajcie progów waszego domu przed najwspanialszym darem Ojca wszelkiego życia – przed nowym życiem, przed dziecięciem. Jest ono znakiem zaufania, jakie Bóg ma ku Wam, jest więzią jednoczącą Was i najwspanialszym dziełem waszego życia, które poniesie imię wasze w przyszłość Narodu. Miejcie litość nad Narodem, który potrzebuje pomocy kołyski domowej. Pomagajcie rodzicom, ubogaconym przez Boga większą ilością główek dziecięcych. Niech ustanie narzekanie, dziś tak modne; na brak ludzi do pracy.

3. Wychodząc z domu do pracy, wnoście wszędzie pokój Boży, życzliwe słowo, przyjemne spojrzenie, czy to w tramwaju, autobusie, czy w pociągu, mijając ludzi na ulicach, czy też wchodząc do warsztatu pracy, do biura i urzędu.

4. Postawcie straż wargom waszym! Wypowiedzcie walkę przekleństwom, wyzwiskom, grubiańskim i obelżywym słowom, których niestety, tak wiele w naszym codziennym życiu. Nie ulegajcie modzie, która głosi, że brutalność jest znakiem charakteru, mocy i pewności siebie. Jest ona przede wszystkim oznaką braku wychowania, skądkolwiek wychodzi – z ust, czy spod pióra. Unikajcie wojny słów z otoczeniem. Nie płaćcie złym słowem za każde słowo, nie podnoście głosu na nikogo.

5. Czuwajcie nad waszymi myślami, uczuciami i głośnymi osądami. O nikim źle nie myślcie, o nikim źle nie mówcie. Chrońcie się nieprzyjaznych myśli i porywczych sądów. Starajcie się wiele wyrozumieć i wiele ludziom przebaczyć. „Nie dajcie się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężajcie” (Rz 12,21). Owszem, starajcie się w każdym ludzkim życiu dopatrzeć się jakiegoś dobra i umiejcie to uwydatnić.

6. Poprawiajcie obyczaj towarzyski waszego życia domowego i społecznego. Niech i tam nie panoszą się naloty złego smaku we wzajemnym obcowaniu. Poprawiajcie styl zabaw i rozrywek, obcowania przy stole, gdzie tyle naleciałości, obcych naszej kulturze narodowej, osiadło i umacnia się coraz bardziej.

7. Starajcie się przezwyciężać nieuprzejmość i niegrzeczność, które psują nam opinię w świecie, wśród odwiedzających nas cudzoziemców. Ongiś słynęliśmy z dobrych form współżycia. Dziś zła sława rozchodzi się po świecie przez obserwatorów naszego życia domowego i społecznego.

8. Wypowiedzcie zdecydowaną walkę nietrzeźwości, pijaństwu i marnotrawstwu ciężko zapracowanego grosza, gdyż to wszystko jest przyczyną wielu szkód i nieszczęść społecznych, krzywdą dla rodziny, przyczyną swarów i kłótni domowych. Pijaństwo jest przyczyna utrzymującego się ubóstwa, niskiego poziomu życia domowego i rozbicia małżeństw, męki kobiet, cierpienia i zgorszenia dzieci, „które przecież są krwią z krwi waszej”. Zwłaszcza w pracy zawodowej zachowajcie trzeźwość i panowanie nad sobą, by nie stać się przyczyną wypadków, katastrof, nieszczęść, w których padają ofiarą niewinne życia ludzkie, jak się to coraz częściej dzieje na naszych drogach.

9. W pracy zawodowej nigdy nie zapominajcie, że pracujecie nie tylko na siebie, ale na cały Naród, podobnie jak inni pracują na Was. Stąd – poczucie odpowiedzialności za wykonywaną pracę, sumienność i poszanowanie powierzonego Wam dobra publicznego, maszyn, narzędzi, materiałów, surowca, urządzeń technicznych, które nie są waszą własnością, ale całego pracującego Narodu. I tutaj wnoście atmosferę braterskiej współpracy, pomocy, pokoju i miłości, nawet wtedy, gdy upominacie się o słuszną zapłatę, lub o należyte traktowanie ludzi w pracy zależnej, czy kierowanej.

10. Niedostatek wielu rodzin, zwłaszcza liczebnych, ludzi starych, samotnych, opuszczonych, chorych i cierpiących, niech zawsze porusza wasze serca. Pamiętajcie, że nic tak nie kształtuje serc ludzkich, nic tak nie uczy subtelności i delikatności, jak zaradzanie niedostatkom i cierpieniom innych.

11. Nawet na odcinku stosunków politycznych, gdzie różnice poglądów najłatwiej doprowadzają do sporów i namiętności, zachowajcie spokój, umiar i opanowanie. Macie prawo i obowiązek wypowiadać z całą swobodą swoje sądy, oceny i krytyki. Dopiero wtedy dawalibyście dowód nieufności do tych, co sprawują władzę, gdybyście lękliwie milczeli. Skoro otwarcie mówicie, co Was boli, wypełniacie obowiązek obywatelski. Ale i tutaj zachowujcie chrześcijański umiar i ducha pokoju, pamiętając o tym, że łatwiej jest stawiać wymagania, niż je słusznie zaspakajać. Wszystkim, którzy uważają się za waszych nieprzyjaciół, zapłaćcie modlitwą i dobrym uczynkiem.

12. Wreszcie w delikatnej dziedzinie Wiary postępujcie w duchu nauk Soboru Watykańskiego II. Wdzięczni Bogu za powołanie od św. Kościoła Katolickiego, świadomi jego obowiązku Nauczyciela i Uświęciciela, sami czujcie swoje powołanie do czynnego apostolstwa. Apostolstwo świeckich nie jest tylko bierną obecnością wśród otoczenia, jest ono otwartym wyznawaniem Chrystusa przed ludźmi. W wyznawaniu tym zachowajcie zawsze pełny szacunek zarówno dla tych, którzy są poza wspólnotą Kościoła, a wiążą się z Chrystusem przez Chrzest św. i Słowo Ewangelii, jak i do tych, którzy szukają Boga w wielkiej męce, lub Go dotąd nie widzą i nie czują przy sobie. Słowem – jak poucza sobór – szukajcie bardziej wśród członków rozmaitych wspólnot religijnych tego, co łączy, niż tego co dzieli, choćby już nic nie pozostało, tylko wspólnota naszej ludzkiej natury i osobowości.

Zapewne, nasz program pracy mógłby zawierać więcej jeszcze zadań praktycznych, ale poprzestańmy na tym, pozostawiając inne sprawy i szczegółowe ich omówienie do następnych listów o „Społecznej Krucjacie Miłości”.

Skróty i śródtytuły pochodzą od redakcji klubjagiellonski.pl. Pełną wersję listu znaleźć można na stronach Instytutu Prymasowskiego.