Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna. Możesz nas wesprzeć przekazując 1,5% podatku na numer KRS: 0000128315.

Informujemy, że korzystamy z cookies. Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony.

Andrej Babisz powraca. „To zagrożenie dla polsko-czeskich relacji”

Andrej Babisz powraca. „To zagrożenie dla polsko-czeskich relacji” Fot. domena publiczna

Jesienią bieżącego roku odbędą się wybory do Izby Poselskiej, niższej izby czeskiego parlamentu, w której zasiada 200 posłów. Obecnie zdecydowanym faworytem wyborów jest Partia ANO Andreja Babisza, która w sondażach notuje 14 pp. przewagi nad rządzącą koalicją premiera Petra Fiali. Kim jest Andrej Babisz, były premier Czech, kontrowersyjny polityk, który ma szansę na ponowny wyborczy sukces? Jak kształtuje się sytuacja polityczna u naszych południowych sąsiadów? Stanisław Kopyta rozmawia z dr. Maciejem Ruczajem, byłym ambasadorem RP na Słowacji.

Od 2021 r. władzę w Czechach sprawuje koalicja czterech partii, na czele której stoi konserwatywno-liberalna ODS premiera Petra Fiali. Jakie uwarunkowania doprowadziły do utworzenia tak szerokiego frontu?

Jeżeli mówimy o czeskiej scenie politycznej, to po 1989 r. stanowiła ona w porównaniu z Polską lub Słowacją pewną oazę stabilności i „europejskich standardów”. Była bowiem zbudowana wokół dwóch dużych partii: socjaldemokratycznej i konserwatywno-liberalnej ODS. Ta względna stabilność rozpadła się jednak w okolicach 2010 r., a więc w czasie, gdy w Polsce doszło do konsolidacji sceny politycznej.

Przyczyną tej przemiany było pojawienie się nowych ruchów politycznych kontestujących niektóre podstawy czeskiej transformacji. Zjawisko to uczyniło czeską scenę polityczną o wiele bardziej płynną niż w Polsce, zaś na te kwestie nakładają się podziały wynikające z przemian społeczno-politycznych, które występują w całym świecie zachodnim.

Pomimo mnogości partii możemy mówić o podziale społeczeństwa na dwie połowy, które definiują swoją tożsamość przez pryzmat kilku podstawowych tematów. Dla partii wchodzących w skład koalicji rządowej oraz ich elektoratów jednym z takich zagadnień jest pozycjonowanie się w bloku państw zachodnich wspierających Ukrainę w wojnie z Rosją. Do innych kwestii należy odwoływanie się do zasad liberalnej demokracji i państwa prawa.

Jakie partie wchodzą w skład koalicji?

Jej trzon stanowi wspomniana już wcześniej ODS, która jednak w tej chwili wydaje się dość mocno związana w ramach koalicji wyborczej pod nazwą SPOLU (cz. Razem) ze starą chadecką Czeską Partią Ludową oraz z młodszą, również liberalną Partią TOP09. Ugrupowania te rywalizowały niegdyś z ODS, jednak przegrały i obecnie są coraz bardziej skazane na funkcjonowanie w roli satelitów. Bez wejścia w skład SPOLU prawdopodobnie nie dostałyby się do parlamentu.

Oprócz tych partii w obozie, który w uproszczony sposób można nazwać prozachodnim, znaleźć możemy jeszcze Partię Piratów. W październiku 2024 r. została jednak wyrzucona z rządu. Z jednej strony jest to partia zdecydowanie liberalna w sprawach światopoglądowych, a z drugiej kładzie nacisk na tematy bliskie młodszemu elektoratowi, takie jak cyfryzacja usług państwowych i uproszczenie biurokracji. Można powiedzieć, że na polskie realia znajduje się gdzieś między Partią Zielonych a Konfederacją. Partia Piratów również walczy o przekroczenie 5% progu wyborczego.

Ostatnią z partii tworzących obecnie koalicję rządową jest natomiast partia STAN, której genezę można porównać do powstania polskich Bezpartyjnych Samorządowców, zdołała jednak później zbudować silne struktury na bazie organizacji lokalnych. Dzięki temu zagospodarowuje elektorat liberalny i jest najsilniejszym głosem czeskiego centrum. Choć w obecnym rządzie STAN jest mniejszościowym członkiem koalicji, to jednak w niektórych sondażach przed nadchodzącymi wyborami ma samodzielnie poparcie bliskie poparciu całej koalicji wyborczej SPOLU.

Główna opozycyjna siła, partia ANO, zwyciężyła zarówno w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego, jak i we wrześniowych wyborach samorządowych. Partię oskarża się o prorosyjskie sympatie, a jej lidera, Andreja Babisza, o chęć „orbanizacji” Czech. Ile w tym prawdy?

Choć w uproszczonym przekazie medialnym partia ANO dostaje łatkę partii prorosyjskiej, to jednak sprawa jest o wiele bardziej złożona. Po 24 lutego 2022 r. partia ANO zajęła takie samo stanowisko, jak większość czeskiego społeczeństwa, a więc potępiła agresję i wsparła inicjatywy pomocowe dla Ukrainy.

W miarę zmiany nastrojów społecznych politycy ANO zaczęli wyrażać opinię rosnącej części społeczeństwa, która nie jest już zainteresowana przedłużeniem obecnego stanu i przychyla się do idei jak najszybszego zakończenia konfliktu. Domaga się zwłaszcza ograniczenia pomocy militarnej przekazywanej Ukrainie, gdyż w jej ocenie działania te doprowadzają do ciągłej eskalacji konfliktu.

O ile wyborcy ANO to w dużej mierze elektorat, którego nie da się zaklasyfikować jako otwarcie prorosyjski, a raczej „zmęczony wojną”, to rzeczywiście w tej drugiej części czeskiego społeczeństwa znaleźć możemy też ruchy i wyborców bardziej skrajnych. Znajdziemy wśrod nich autentyczne sympatie prorosyjskie. Choć ich posłuch jest ograniczony, to jednak osoby te (często wykazujące też sentymenty antyunijne i antysystemowe) stanowią nawet 10-12% wyborców, co wpływa na przekaz liderów partyjnych niechcących utracić tego segmentu elektoratu.

Jak doszło do powstania partii ANO i jakie wnioski możemy wyciągnąć z okresu ich pierwszych rządów w latach 2017-2021?

ANO powstało w okolicach 2011 r. jako partia zbudowana na etosie antykorupcyjnym. Był to czas rozpadu dotychczasowego czeskiego systemu partyjnego, wywołanego przez duży wzrost niezadowolenia społeczeństwa związanego z poczuciem, że korupcja jest systemowym problemem.

To w pewnym sensie ironia losu, ponieważ założycielem tej partii i osobą, która zapewniła jej sukces ze względu na posiadane zasoby finansowe, jest Andrej Babisz. W jego życiu jak w soczewce można byłoby zobaczyć dzieje transformacji ekonomicznej w Europie Środkowo-Wschodniej ze wszystkimi jej ciemnymi stronami. Babisz jest bowiem jednym z najbogatszych Czechów, który odegrał istotną rolę w oligarchizacji czeskiego kapitalizmu.

Właśnie ten człowiek stał się twarzą antykorupcyjnej fali. W pierwszej fazie, kiedy zaczynał przygodę z polityką, zgarniał głosy elektoratu centroprawicowego, a ten domagał się przejrzystości, czystych rąk, wprowadzenia ostrzejszej kontroli państwa nad gospodarką i uproszczenia zasad prowadzenia działalności gospodarczej. Można powiedzieć, że była to partia drobnych przedsiębiorców.

Pełna nazwa partii ANO po czesku to Sojusz Niezadowolonych Obywateli. Po pewnym czasie okazało się, że największym rezerwuarem tego niezadowolenia są nie tyle przedsiębiorcy, ile wyborcy z prowincji i wyższych kategorii wiekowych. Partia ANO zaczęła więc ewoluować w stronę obsługiwania tego elektoratu.

ANO jest partią emerytów – ma olbrzymią przewagę w kategorii wiekowej 60+, ponieważ ta kategoria wiekowa stale rośnie. ANO zbudowało na tym swoją siłę, de facto zlikwidowało przy okazji dwie klasyczne partie lewicowe, czyli Partię Socjaldemokratyczną i Partię Komunistyczną. Gdy ANO rządziło w koalicji z Socjaldemokracją, po prostu przejęło jej program i wyborców.

Warto szerzej zarysować sylwetkę Andreja Babisza, który jest postacią specyficzną choćby ze względu na jego pochodzenie. Kim jest lider partii ANO?

Babisz etnicznie jest Słowakiem. Wciąż mówi ze słowackim akcentem, szczególnie gdy jest rozemocjonowany. To jednak kwestia drugoplanowa, jako że z racji wieloletniej koegzystencji obu narodów język słowacki nie jest w Czechach uznawany za obcy, podobnie na Słowacji język czeski.

Kiedy federacja Czech i Słowacji rozpadła się w 1992 r., każdy, niezależnie od pochodzenia etnicznego, mógł wybrać obywatelstwo. Andrej Babisz podjął wtedy decyzję o przyjęciu obywatelstwa czeskiego. Nie było to niczym wyjątkowym, np. ojciec obecnego lidera słowackiej opozycji, Michała Šimečki, jest etnicznym Czechem, ale wybrał słowackie obywatelstwo, ponieważ mieszkał w Bratysławie.

O tym, w jaki sposób Babisz zbudował swoją fortunę w warunkach transformacji gospodarczej, krąży w Czechach wiele legend. Należy stwierdzić, że do pozycji jednego z najbogatszych Czechów Babisz doszedł przede wszystkim dzięki budowie imperium w branży spożywczej i petrochemicznej.

Czy uprawnione są stwierdzenia, że Babisz jest „czeskim Trumpem”, jak zdarza się mówić niektórym publicystom?

Babisz na pewno nie jest czeskim Trumpem, chociaż istnieją podobieństwa między tymi politykami, np. w sposobie wysławiania się, który można określić jako „strumień świadomości”. Często trudno wyłapać, o co tak naprawdę chodzi. Podobnie jak amerykański prezydent Babisz faktycznie próbuje stylizować się na trybuna ludowego, ale zarazem o wiele bardziej od innych przedstawicieli ruchów alt-rightowych dbał dotychczas o to, żeby pozostać kimś akceptowalnym przez szeroko pojęty mainstream.

Pytanie, czy nie stanie się z nim to samo, co z Robertem Fico na Słowacji, który w poprzednich kadencjach starał się być konstruktywnym i spolegliwym partnerem na arenie międzynarodowej, a teraz zdecydował się na pozę kontestatora systemu.

Nie sądzę jednak, żeby w przypadku Babisza mogło dojść do tak wyraźniej zmiany, jak w Ficy za jego obecnych rządów. Wynika to częściowo z mniejszego poziomu emocji społecznych w Czechach, a częściowo z jego własnych interesów biznesowych. Babisz to człowiek, który podejmując decyzje polityczne, myśli o swoim biznesowym imperium, co bywa dla Republiki Czeskiej poważnym problemem, ale może też czasami powstrzymywać bardziej radykalne kroki w jego polityce.

Poglądy Babisza podążają za zmieniającym się europejskim konsensusem. Rzecz jasna, nie oznacza to, że w przypadku utworzenia rządu jesienią będzie on w pierwszym szeregu wspierających Komisję Europejską w obecnym kształcie, jednakże będzie starał się trzymać głównego nurtu.

Trzeba podkreślić, że główny nurt ewoluuje. Jeśli będziemy mieli rządy słowacki, węgierski i austriacki, które będą dzielić pewną alt-rightową, środkowoeuropejską wizję polityki, to oczywiście spodziewam się, że Babisz dołączy do tego grona, chociaż na pewno nie będzie jego najbardziej radykalnym przedstawicielem.

Jak podkreśla Oleh Pavliuk w styczniowym artykule na łamach „Ukraińskiej Prawdy”, w ostatnim czasie zauważalny jest spadek zainteresowania wydarzeniami na Ukrainie wśród czeskiego społeczeństwa. Świeżo po wybuchu wojny poglądy te kształtowały się zgoła inaczej, prowadziy m.in. do wyboru emerytowanego generała Petra Pavela na stanowisko prezydenta. Jak to zmęczenie wojną może się przełożyć na wyniki jesiennych wyborów do Izby Poselskiej?

Reakcja czeskiego społeczeństwa po wybuchu wojny była do pewnego stopnia zaskoczeniem nie tylko dla Europy, ale i samych Czechów. Nie tylko czeski rząd, ale również społeczeństwo zgodnie zapisało się do grona najbardziej zagorzałych zwolenników pomocy Ukrainie. Wyrazem tego podejścia była nie tylko polityka rządu, ale także gigantyczne sumy pieniędzy zbierane oddolnie na pomoc dla Ukrainy, również wojskową.

Obecny rząd kontynuuje to podejście, a Praga obok Warszawy, Państw Bałtyckich i Wielkiej Brytanii należy do najbardziej jednoznacznych zwolenników pomocy wojskowej dla Ukrainy. Najważniejszą inicjatywą czeskiej dyplomacji z ostatnich kilkunastu lat jest czeska inicjatywa amunicyjna, która w ubiegłym roku stała się przedmiotem powszechnego zainteresowania na świecie. Jej celem jest pozyskanie dla Ukrainy nawet 1 mln pocisków artyleryjskich o kalibrze 155 i 152 mm.

Faktem jest, że zmieniają się nastroje społeczne. Nawet jeśli nie prowadzi to do zasadniczego wzrostu nastrojów prorosyjskich, to pojawia się zniechęcenie względem tematu Ukrainy, a także wzrost negatywnego podejścia do uchodźców.

Trzeba zauważyć, że Czechy przyjęły więcej uchodźców niż Polska w przeliczeniu na mieszkańca. Trzy lata po wybuchu wojny zmęczenie społeczeństwa daje o sobie znać i wpływa na zmianę nastrojów politycznych. W tym momencie ponad połowa Czechów uważa, że pomoc wojskowa nie jest konieczna, ponieważ prowadzi do przedłużenia konfliktu.

Wyczuwają to oczywiście partie polityczne i część z nich kieruje swoją narrację w stronę tego elektoratu. Prowadzi to z kolei do zaostrzenia konfliktu politycznego, o ile bowiem można mówić o wzroście liczby głosów domagających się zakończenia konfliktu, tak druga część społeczeństwa jest wciąż silnie zaangażowana emocjonalnie po stronie Ukrainy i traktuje wojnę jako konflikt egzystencjalny.

Na tej podstawie kształtuje się jedna z głównych osi sporu politycznego – czy ktoś jest za pomocą Ukrainie, czy przeciwko temu. Obóz rządzący stara się zwiększyć ciężar gatunkowy tej decyzji. Twierdzi, że opowiedzenie się po jednej bądź drugiej stronie tego sporu rozstrzyga, czy ktoś jest za Zachodem, czy za Wschodem.

Moim zdaniem takie postawienie sprawy jest jednak nadużyciem na potrzeby marketingu wyborczego. Stosunek Partii ANO do konfliktu rosyjsko-ukraińskiego jest o wiele bardziej złożony, więc zaszeregowanie jej przedstawicieli jako agentów Wschodu tylko zaciemnia obraz. Z perspektywy rządu taka narracja jest jednak kontynuowana, jako że wydaje się działać mobilizująco na elektorat liberalno-konserwatywny.

Czeski kontrwywiad regularnie ostrzega przed zagrożeniami płynącymi z rosyjskiej dezinformacji. Na ile jest ona poważnym zagrożeniem i czy istnieje ryzyko powtórzenia się scenariusza z rumuńskich wyborów prezydenckich w czasie czeskich wyborów parlamentarnych?

Fakt istnienia licznych ośrodków prawdopodobnie bezpośrednio powiązanych z Moskwą i szerzących rosyjską dezinformację na terenie Republiki Czeskiej jest potwierdzony. Ponadto z uwagi na brak bariery językowej wpływają one również na Słowację.

W obydwu społeczeństwach istnieje całkiem liczna grupa (od 7% do 10%), która jest bezpośrednio wystawiona na działanie takich narracji. Wiąże się to częściowo z kryzysem zaufania wobec tradycyjnych mediów i pragnieniem poszukiwania alternatywnych źródeł informacji. Częściowo jest to też wynik zbyt prymitywnej retoryki obozu rządowego i strony proukraińskiej, która zdaniem wielu osób stosuje szantaż moralny.

Jednocześnie nie sądzę, że te ośrodki są na tyle silne, aby wpływać na przebieg procesu wyborczego. Przede wszystkim dlatego, że Czechy mają bardzo solidne instytucje, a to odróżnia ten kraj od Słowacji i Rumunii, ale także od Polski. Wynika to z pozostałości niemieckiej kultury instytucjonalnej i większego poziomu zaufania do instytucji sądowych.

Nie oznacza to oczywiście, że nie będzie działań dezinformacyjnych, a narracja rosyjska w różny sposób nie będzie docierać do społeczeństwa czeskiego. Pamiętajmy, że niektóre narracje funkcjonujące w czeskim mainstreamie w Polsce uznane byłyby za narracje skrajnie prorosyjskie.

W ostatnim czasie czeski kontrwywiad ostrzegał także przed chińskimi wpływami. Wskazywał na istnienie chińskich biur policyjnych na terenie Czech. Są podobne do tych, których aktywność odkryto na Węgrzech i w Serbii (na ten temat rozmawiałem kilka miesięcy temu z prof. Uną Berziną-Cerenkovą). Obecny czeski rząd rozwija również relacje z Tajwanem. Jak aktualnie kształtuje się czeska polityka względem ChRL i Tajwanu oraz jakim zmianom mogą ulec te relacje w przypadku wygranej partii ANO?

Za pierwszych rządów Andreja Babisza, a więc w czasach prezydentury Miloša Zemana, Czechy przeżywały romans z Chinami. W pewnym sensie rywalizowały z Budapesztem o tytuł najlepszego ambasadora chińskich interesów ekonomicznych w Europie.

Była to próba nieudana, nawet wtedy nie przyniosła takich rezultatów ekonomicznych, jakich oczekiwano. Spowodowała natomiast zwiększoną obecność Chin w czeskim życiu gospodarczym, a co za tym idzie, także większą obecność chińskiej diaspory oraz zintensyfikowaną działalność chińskich służb specjalnych.

Po wyborach w 2021 r. i powstaniu rządu Petra Fiali doszło do kompletnego zwrotu w tej kwestii, a Czechy stały się obok Litwy najgłośniejszym zwolennikiem współpracy z Tajwanem w ramach Unii Europejskiej. Czeski Marszałek Senatu odwiedził Tajwan, powstał klub poselski przyjaźni czesko-tajwańskiej. Współpraca jest nawiązana również w sektorze pozarządowym, a Tajwan wyraźnie żyje w czeskiej świadomości i debacie publicznej.

Sytuacja jest więc na tyle klarowna, że nie spodziewałbym się zasadniczego powrotu do intensywniejszej współpracy z Chinami, częściowo także dlatego, że Viktor Orban zmonopolizował to pole. Dodatkowo czeski biznes odkrył, że Chiny nie są dla niego aż tak atrakcyjnym polem.

Najbardziej wymowne jest to, że największy czeski koncern PPF (należący do rodziny Kelnerów) wycofał się z Chin pomimo tego, że zbudował dużą część kapitału na działalności w Chinach. Jest to więc pewien symbol upadku wszelkich nadziei wiązanych przez Czechów z tym kierunkiem.

Dodatkowo dochodzi tutaj kwestia polityki Stanów Zjednoczonych, w obliczu której nie opłaca się po prostu nawiązywać zbyt silnych relacji z Chinami. Nie sądzę, aby doszło do zasadniczej zmiany, choć w przypadku powstania rządu Babisza z pewnością nie będzie także wielkich gestów przyjaźni w relacjach z Tajwanem.

Od momentu rosyjskiej pełnoskalowej inwazji na Ukrainę widać wyraźne ochłodzenie w relacjach polsko-węgierskich. Podobnie sytuacja rysuje się w przypadku stosunków ze Słowacją pod rządami Roberta Ficy. Jaki jest aktualny stan relacji polsko-czeskich i jakim zmianom mogą one ulec po jesiennych wyborach do Izby Poselskiej?

W ostatnich czterech latach relacje polsko-czeskie przyspieszyły w sposób niezwykły. Myślę, że to duża zasługa bliskości ideowej premiera Fiali oraz przekonania podzielanego przez niego i kilka osób z jego otoczenia, że Polska jest dla Czech kluczowym partnerem ekonomicznym, w sferze bezpieczeństwa i polityki zagranicznej.

Przez wiele wcześniejszych dekad nad Wełtawą taki pogląd wcale nie był oczywisty. Jest to niezwykła przemiana, która rozpoczęła się wraz z przyjściem Fiali i została przyspieszona przez rosyjską napaść na Ukrainę. Co ważne, poszła za tym realna zmiana społeczna.

Polska ma w tej chwili zdecydowanie wyższą ocenę w społeczeństwie czeskim niż w przeszłości. Czesi dostrzegli polski „cud gospodarczy” i fakt, że Polska zmieniła się bardzo mocno, a w wielu aspektach jest krajem bardziej rozwiniętym niż Czechy. Dla naszych sąsiadów to dla nich szok. Poczucie wyższości cywilizacyjnej wobec Polaków i innych narodów wschodnich jest ważną częścią czeskiej tożsamości.

Andrej Babisz na pewno nie jest równie pozytywnie nastawiony do Polski jak Fiala. Dodatkowo dochodzi kwestia zarysowywania się węgiersko-słowacko-austriackiego bloku państw o podobnym DNA polityczno-światopoglądowym, co może nasilać ewentualne antagonizmy.

Niewykluczone jest więc powstanie dwóch bloków: polsko-bałtyckiego (otwarcie wspierającego współpracę w ramach NATO i mówiącego o zagrożeniu rosyjskim) oraz wyżej wspomnianego, który będzie nawoływał do realizmu w stosunkach z Rosją. Jest to więc pewne zagrożenie dla polsko-czeskich relacji.

Mam nadzieję, że fundamenty, które udało się wybudować, choćby w postaci niezwykłego poziomu wymiany ekonomicznej między naszymi krajami, będą stanowiły silniejszą kotwicę, która sprawi, że te stosunki nie odpłyną w stronę niebytu i ignorancji, tak jak bywało to w przeszłości.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.