Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna. Możesz nas wesprzeć przekazując 1,5% podatku na numer KRS: 0000128315.

Informujemy, że korzystamy z cookies. Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony.

To nie trumpistowski młot na Donalda Tuska. Dlaczego warto przeczytać raport Hudson Institute?

To nie trumpistowski młot na Donalda Tuska. Dlaczego warto przeczytać raport Hudson Institute? CC BY 2.0; źródło: wikimedia commons

Eksperci amerykańskiego Hudson Institute nie szczędzą gorzkich słów pod adresem Koalicji Obywatelskiej. Krytykują rządzących za kreowanie fałszywego obrazu „autorytarnych” rządów PiS-u oraz stosowanie tych samych niedemokratycznych metod, o które oskarżany był poprzedni gabinet. Werdykt raportu When Democrats Govern Undemocratically: The Case of Poland stanowi łatwy pretekst dla prawicy do snucia opowieści o ,,zaoraniu uśmiechniętej koalicji”, a dla centrum i lewicy całkowitego odrzucenia dokumentu jako ,,trumpistowskiego bełkotu”. Prawda jednak jest zgoła inna.

Amerykanie o PiS-ie: dobre pomysły, złe wykonanie

Nie trzeba zbyt mocno zagłębiać się w raport Hudson Institute, by stwierdzić, że w sporze Prawa i Sprawiedliwości z Koalicją Obywatelską autorzy zajmą stanowisko bliższe ekipie Kaczyńskiego.

Mowa przecież o konserwatywnym think-tanku powiązanym z Partią Republikańską, którą z PiS-em łączą ciepłe relacje. Wbrew narzucającym się skojarzeniom organizacja nie reprezentuje stanowiska Donalda Trumpa i ruchu MAGA.

Umiarkowaną sympatię wobec polskiej prawicy widać już w pierwszej tezie wysuniętej przez autorów raportu. Zarzuty o pogarszającym się stanie polskiej demokracji w latach 2015-2023 są w dużej mierze przesadzone.

Zdaniem ekspertów Hudsona do pokojowej zmiany władzy w grudniu 2023 r. nie mogłoby dojść, gdyby – o co oskarżano PiS – w kraju panował autorytarny reżim. Polskie społeczeństwo wykształciło bowiem silny etos demokratyczny po obaleniu komunizmu, dlatego wszelkie próby wprowadzenia autokracji i przejęcia pełnej kontroli nad państwem nie mogą zostać zrealizowane.

Dowodem ma być chociażby fakt, że mimo instalacji partyjnej propagandy w telewizji publicznej PiS respektował działalność opozycyjnych mediów, a próby jej ograniczenia, jak choćby głośne „lex TVN”, kończyły się fiaskiem.

Odpowiadał za nie zarówno za sprawą nacisku społeczeństwa, jak i dyplomatycznego porozumienia z USA (stamtąd pochodzi właściciel TVN-u, czyli grupa Discovery; w tej kwestii Hudson Institute najmocniej skrytykował PiS).

Autorzy wskazują również, że dążenie PiS-u do reformy praworządności było same w sobie słusznym celem, biorąc pod uwagę nieskuteczność sądownictwa i wynikający z niej niski wskaźnik zaufania wobec wydających wyroki sędziów.

Liberalna krytyka za upolitycznienie Trybunału Konstytucyjnego jest z kolei obalana przykładami z USA i Niemiec. Również w Waszyngtonie politycy decydują o wyborze sędziów, a obecny przewodniczący niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego był wpływowym działaczem CDU.

Można zatem odnieść wrażenie, że dokument pełni funkcję apologetyki polskiej prawicy. Jego autorzy wyraźnie zaznaczają jednak, że niektóre decyzje PiS-u budzą wątpliwości.

Wymienia się choćby powołanie do życia Izby Dyscyplinarnej czy wspomniane wprowadzenie partyjnej propagandy do Telewizji Polskiej. Ostateczny przekaz do ekipy Kaczyńskiego brzmi więc: ,,Dobry pomysł, złe wykonanie”.

Raport Amerykanów poświęca jednak znacznie więcej miejsca oponentom PiS-u, tj. rządzącej dziś Koalicji Obywatelskiej. Trzeba przyznać, że eksperci Hudson Institute bardzo surowo potraktowali drużynę Donalda Tuska, oskarżyli ją o hipokryzję.

W ich ocenie obecny rząd ma podejmować te same niedemokratyczne działania, o które posądzana była poprzednia władza. Zdecydowana większość argumentacji oparta jest na schemacie: ,,przesadnie krytykowana decyzja PiS-u vs. identyczna decyzja KO, której tym razem nikt nie kwestionuje”.

Czym rząd Tuska podpadł Hudson Institute?

O ile Amerykanie zgadzają się z tezą o upartyjnieniu telewizji publicznej przez PiS, o tyle zwracają uwagę, że od momentu istnienia III RP ekipy rządzące działają w myśl zasady cuiusregio, eius telewizja (dosł. czyje panowanie, tego telewizja – parafraza sentencji z pokoju augsburskiego).

Mamy zatem do czynienia z tradycją, że TVP działa zgodnie z linią rządzącej partii. KO nie powinna zatem oskarżać PiS-u o szerzenie propagandy w momencie, gdy po kontrowersyjnych działaniach Bartłomieja Sienkiewicza (Hudson cytuje słowa Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka o ,,sposobie rozpoczęcia zmian w mediach publicznych budzącym poważne wątpliwości prawne”) Telewizja Polska nadal jest stronnicza, tylko jej przechył ma inny wektor. Dowodzić temu mają chociażby liczby: nieproporcjonalnie dużo, bo aż 85%, polityków zapraszanych do TVP pochodzi z obozu władzy.

Hipokryzją ze strony obecnie rządzących ma być również fakt, że funkcje ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego nie zostały rozdzielone mimo wcześniejszych deklaracji i zarzutów pod adresem PiS-u, który te stanowiska połączył.

Eksperci przypominają, że kryzys wokół Trybunału Konstytucyjnego, o który obwinia się głównie Prawo i Sprawiedliwość, jest udziałem także Platformy. To jej posłowie w październiku 2015 r. (a więc jeszcze za rządów PO-PSL) wybrali pięciu dodatkowych sędziów do TK, co w 2021 r. zostało uznane przez Europejski Trybunał Praw Człowieka za bezprawne.

Obecna ekipa rządząca jest też krytykowana za wywieranie nacisku na Państwową Komisję Wyborczą, aby ta odcięła dotacje dla PiS-u. Zdaniem autorów raportu ma on na celu ,,zagłodzenie” prawicy. O zagrożeniach płynących z decyzji PKW pisaliśmy w artykule, na który Hudson Institute zresztą się powołuje.

Najwięcej sprzeciwu budzi natomiast retoryka stosowana przez ekipę rządzącą i poparta działaniami, które amerykański think tank określił jako lawfare (walka z oponentami politycznymi za pomocą systemu sądownictwa). Autorzy zwracają uwagę, że swoją walkę z PiS-em KO porównuje do walki „Solidarności” z komunistami, a swoich przeciwników opisuje jako złodziei i szkodników, których należy usunąć z życia publicznego.

Użycie tak opresyjnego języka daje zaś furtkę do masowego posądzania polityków prawicy o prowadzenie działalności przestępczej, mimo że dotychczasowe liczne oskarżenia znacznie przewyższają liczbę faktycznych wyroków. Eksperci Hudson Institute krytykują również pomysł złożenia samokrytyki przez sędziów powiązanych z PiS-em, dla których takie kompromitujące działanie miałoby być wymogiem do pozostania na stanowisku.

W sporze PiS-KO eksperci Hudson Institute zajmują zatem pozycję ,,asymetryczno-symetryczną”. Przyznają, że oba stronnictwa podejmowały wątpliwe prawnie decyzje, lecz zarazem zwracają uwagę na niesprawiedliwość w surowej krytyce PiS-u, zwłaszcza w sytuacji, gdy politycy KO działają w równie dużej (czasem i większej) niezgodzie z zasadami demokracji i praworządności.

To powiedziawszy, Amerykanie uspokajają, że pomimo tych przewinień żadna ze stron nie przesunęła Polski w objęcia autorytaryzmu, a etos demokratyczny jest w naszym kraju głęboko zakorzeniony. „Uznać odporność Polski jako demokracji” – to pierwsza rekomendacja autorów raportu.

Nierówne zasady oceny demokracji

Większość krytyki Hudson Institute nie zawiera niczego, czego w polskiej debacie publicznej dotychczas nie podnosili zwolennicy PiS-u oraz inni krytycy rządów Donalda Tuska. Znacznie ciekawszą i bardziej merytoryczną częścią raportu jest jednak metapolityczna dyskusja nad istotą demokracji, polegająca na sporze liberałów z suwerennistami.

Dokument stawia bardzo ważne pytania: na ile państwa Unii Europejskiej mogą sobie pozwolić na własną interpretację demokracji, a także, czy jedynym akceptowalnym modelem demokracji jest promowana przez UE demokracja liberalna.

Również w tej części raportu pojawia się mnóstwo zarzutów pod adresem Koalicji Obywatelskiej i szerzej obozu liberalno-lewicowego. Wielokrotnie podawane są przykłady podwójnych standardów stosowanych wobec Polski.

Należy spośród nich wyróżnić zachowanie UE w sprawie covidowego Funduszu Odbudowy. Autorzy zwracają uwagę, że po objęciu przez Tuska władzy Unia natychmiastowo przywróciła dofinansowanie dla Polski, mimo że system sądownictwa nie przeszedł jeszcze żadnych reform.

Próby repolonizacji mediów przez PiS spotkały się z dezaprobatą, podczas gdy we Francji i Kanadzie jedynie 20-25% mediów może posiadać kapitał zagraniczny. Żaden obrońca demokracji nie poddaje tego krytyce. Polityka migracyjna PiS-u budziła powszechne oburzenie, a jej kontynuacja przez KO – już nie. ”

Wreszcie autorzy podkreślają, że Polska za rządów prawicy plasowała się w indeksie demokracji wyżej niż takie europejskie kraje, jak Rumunia czy Bułgaria, choć nie spotkały się one z porównywalnym stopniem krytyki unijnych decydentów.

Te ewidentnie podwójne standardy i selektywne podejście do demokracji prowokują pytanie, dlaczego działania KO i niektórych liberałów nie są uznawane za niedemokratyczne, jeśli w istocie nie różnią się od tych, o które oskarżano PiS. Z lektury raportu jasno wynika, że w politycznej rzeczywistości jedynymi arbitrami demokracji są liberałowie i progresywiści.

Ma to być związane z założeniem, że wszelkie organizacje monitorujące demokrację, praworządność czy wolność mediów (Economist Intelligence Unit, World Justice Project, Reporterzy bez Granic itp.) oceniają europejskich rządzących przez pryzmat liberalno-progresywnych polityk czy działania zgodnie z kompetencjami gwarantowanymi przez UE.

Choć eksperci Hudson Institute nie zaprzeczają wysokiej wartości wspomnianych wskaźników, to przestrzegają przed traktowaniem ich jako ostatecznej wyroczni w sprawach demokracji. Takie zaś podejście można zauważyć wśród liberalnych polityków.

Twierdzą oni, że Polska za rządów konserwatywnego i eurosceptycznego PiS-u wypadła w nich gorzej właśnie z uwagi na uprzedzenia względem światopoglądowej agendy tej władzy. Zdaniem autorów negatywne postrzeganie polskiej prawicy przez Unię czy choćby administrację Obama-Biden wiąże się m.in. z odmiennym poglądem na aborcję czy rolę państwa.

Czym jest nieliberalna demokracja?

Kiedy rządzi prawica, a nie liberalni demokraci, na popularności zyskują takie sformułowania, jak regres demokracji (ang. democratic backsliding), neoautorytaryzm lub – najczęściej występujące – nieliberalizm. Takie nazewnictwo w oczywisty sposób kreuje narrację o niedemokratycznej prawicy. Warto się na chwilę pochylić nad ostatnim terminem, który również występuje pod postacią ,,nieliberalnej demokracji”.

Eksperci Hudson Institute krytykują to sformułowanie, podkreślają brak konsensusu w literaturze naukowej co do tego, co stanowi ,,nieliberalną demokrację” i czy coś takiego w ogóle istnieje.

Można natomiast wykazać wiele różnic w ustalaniu odstępstw od demokracji i momentów, w których demokracja danego państwa ulega pogorszeniu, dlatego arbitralne próby instalacji własnej definicji demokracji szkodzą debacie publicznej.

Takie zjawiska jednak się pojawiają, co zresztą raport Jak demokraci działają niedemokratycznie próbuje ukazać. Opisana w case study polska „demokracja walcząca” polegająca na realizacji liberalnych ideałów wbrew literze prawa nie jest odosobniona. W całym świecie zachodnim rodzi się trend, w ramach którego liberałowie zwalczają prawicowych oponentów i naginają przy tym prawo, chociażby we wspomnianej Rumunii.

Z drugiej strony można stwierdzić, że to Polska, a konkretnie rząd Donalda Tuska położył fundamenty pod ten ruch. Aby lepiej zrozumieć rodzące się zjawisko niedemokratycznego liberalizmu, należy zatem studiować przypadek naszego kraju.

Teza o tym, że prawica gra na nierównym boisku, nie jest wobec tego niczym nowym, ale ma dziś twarde potwierdzenie w politycznej rzeczywistości. Raport Hudson Institute skłania jednak do przyjęcia postawy, że demokracja jest sprawą wybitnie zniuansowaną i w jej kształtowaniu powinni uczestniczyć zarówno progresywni liberałowie, jak i konserwatywni suwerenniści.

Dlaczego ten raport jest ważny?

Po opublikowaniu raportu w eter poszedł przekaz, który powiela zarówno prawica, jak i liberałowie i lewica. Brzmi on mniej więcej tak: trumpiści wystawili naganę ekipie Tuska. Autorem dokumentu jest przecież republikański think tank, więc wygłoszone przezeń tezy pokrywają się z dogmatami ruchu MAGA, nieprawdaż?

Nic bardziej mylnego. Hudson Institute nie reprezentuje prawicowego populizmu, lecz klasyczny amerykański neokonserwatyzm, który przed trumpizacją republikanów był główną doktryną Grand Old Party. Wystarczy spojrzeć na nazwiska jego ekspertów, choćby te najbardziej rozpoznawalne.

Należą do nich Mike Pompeo (były sekretarz stanu USA) czy Nikki Haley (ubiegłoroczna centrowa kandydatka republikanów w prawyborach). Oboje znajdują się dziś „na cenzurowanym” w ekipie Trumpa.

Wszelkie wątpliwości co do zależności Hudson Institute od obecnego prezydenta rozwiewa stanowisko organizacji dotyczące bezpieczeństwa, które pod każdym możliwym względem różni się od budzących niepokój deklaracji Trumpa.

Przykładowo, poprzedni komentarz, tj. Why Europe’s Security Must Be a Key US Aim, podnosi potrzebę zapewnienia Europie bezpieczeństwa przez Stany Zjednoczone, gdyż dzięki temu same USA podniosą swoje bezpieczeństwo i stabilność gospodarczą.

W przeciwieństwie do Trumpa Hudson Institute jest nie tylko proeuropejski, ale też jednoznacznie proukraiński, co potwierdza fakt, że do dyskusji o potrzebie „sprawiedliwego pokoju” zaproszono … arcybiskupa Ukraińskiej Cerkwi Greckokatolickiej.

Widzimy więc, że Hudson Institute jest poważną organizacją, której misja pokrywa się z interesem Europy i Polski. Tym bardziej powinniśmy na poważnie potraktować część postulatów raportu, takich jak troska o dobro wspólne, mimo napięć na linii PiS-KO.

Autorzy słusznie zauważają, że dalsza marginalizacja prawicy przez obóz rządzący może pogorszyć współpracę z administracją Trumpa i w konsekwencji zaszkodzić wzajemnym strategicznym interesom.

Zamiast tego należy korzystać z dotychczasowego kapitału, jaki PiS zbudował wśród republikanów, oraz bliskich kontaktów prezydenta Dudy z obecnym przywódcą USA. Polska potrzebuje prawicowej partii cieszącej się zaufaniem społecznym i głoszącej potrzebę ochrony narodowego interesu, m.in. za pomocą NATO.

Raport niesie także przesłanie pojednawcze. Należy skończyć z antagonistyczną retoryką i zaakceptować, że zarówno PiS, jak i KO stoją w rzeczywistości po tej samej stronie. Mimo licznych różnic obie partie udowodniły, że są jawnie proatlantyckie i antyrosyjskie, a także – co zostało wielokrotnie podkreślone – demokratyczne.

W świecie, w którym nasze bezpieczeństwo i demokracja są zagrożone za sprawą autokratów z Rosji i Chin, należy trzymać się razem i troszczyć o dobro wspólne. Czas na depolaryzację. Wiedzą o tym także Amerykanie.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.