Donald Trump, Karol Nawrocki, MMA, UFC. Obserwujemy powrót „prawdziwych mężczyzn”?
Donald Trump zaprzysiężany w towarzystwie szefa UFC. Elon Musk oglądający w towarzystwie prezydenta USA pojedynek Jona Jonesa. Zbliżenie się Trumpa do świata MMA i UFC jest ruchem świadomym i symbolicznym. Dziś w przestrzeni brutalnego sportu reprezentowane są idee, symbole i postawy bliskie światopoglądowi prezydenta USA jako lidera alternatywnej prawicy. W świecie MMA ludowy konserwatyzm, dowartościowanie ciężkiej pracy, lokalnej dumy i tożsamości są bardzo istotne. Czy w podobnym kierunku kroczy bokser Karol Nawrocki? Mamy do czynienia z powrotem patriarchalnych, męskich liderów?
Ostatni akt prezydenckich wyborów amerykańskich. 6 listopada 2024 r. Na scenę wychodzi Donald Trump, by wygłosić przemowę po tym, gdy dowiedział się, że właśnie zwyciężył. Podczas niej, myślę, że ku zaskoczeniu wielu, decyduje się podziękować Danie White’owi.
Próżno tej osoby szukać zarówno wśród istotnych, jak i drugoligowych polityków. Żaden z niego myśliciel czy publicysta. Człowiek ten jest bowiem prezesem Ultimate Fighting Championship(UFC) – największej organizacji MMA na świecie.
UFC wspiera Donalda Trumpa, a Trump UFC
Trump nie zdecydował się na ten ruch spontanicznie. Głównej roli nie grała sympatia polityka do sportów walki. Istotne było to, co UFC dało nowemu prezydentowi.
Trump zna White’a od początku XXI w., jako biznesmen wspierał rozwój UFC. Później to prezes tej najbardziej prestiżowej organizacji MMA na świecie wspierał Trumpa, przemawiał na jego konwencjach w 2016 r. i 2020 r.
6 listopada 2024 r. świeżo upieczony prezydent USA nazwał White’a twardzielem, który wie, jak motywować swoich zawodników, i który ciężką pracą doprowadził do sukcesu swojej organizacji. Prezes UFC z kolei odwdzięczył się politykowi, nazywając go maszyną, wytrwałym i pracowitym. Podkreślił, że Trump zasłużył na zwycięstwo.
20 stycznia 2025 r. White znalazł się w gronie osób najbliżej stojących przy Donaldzie Trumpie podczas jego zaprzysiężenia na prezydenta USA. Na imprezie po tym wydarzeniu towarzyszyło mu wielu zawodników UFC, w tym Conor McGregor oraz Jon Jones.
Zbliżenie się Trumpa do świata MMA i UFC było ruchem świadomym i symbolicznym, gdyż dziś w przestrzeni brutalnego sportu reprezentowane są idee, symbole i postawy bliskie światopoglądowi prezydenta USA jako lidera alternatywnej prawicy. Co więcej, są czymś, co jest akceptowane, wspierane i przemieniane w towar.
W świecie MMA ludowy konserwatyzm, dowartościowanie ciężkiej pracy, lokalnej dumy i tożsamości są bardzo istotne. Waleczność, „tradycyjna” męskość, ale także jej toksyczna wersja są czymś pożądanym i powszechnym, lubianym przez kibiców.
Jednocześnie cały ten miszmasz bardzo dobrze brata się z dzisiejszym kapitalizmem – korporacjami i wielkimi firmami. Oto trumpizm w pigułce.
Donald Trump obiecuje niepokonanemu „Khabibowi” koniec wojny w Palestynie
Joe Rogan, najbardziej popularny podcaster świata oraz komentator UFC, 26 października 2024 r. przeprowadził rozmowę z Donaldem Trumpem. Komentator jet s popularny szczególnie wśród młodych mężczyzn. Obca mu jest polityczna poprawność, pozostaje zwolennikiem dość tradycyjnej formy męskości.
W pewnym momencie polityk zaczął przekonywać podcastera, że powinien jawnie go wspierać. Wypowiedział następujące słowa: „Nie możesz głosować na Kamalę. […] Nie jesteś osobą w typie Kamali. Jesteś człowiekiem w stylu Khabiba. […] Nikt nie wie, kim był Khabib, ale on był niezły, co nie? To osoba w twoim typie” (tłum. własne).
Ów „Khabib” to Chabib Nurmagomiedow, dagestański zawodnik MMA. Polityk wiedział, w jakie tony uderzyć. Rogan wielokrotnie w swoim podcaście wypowiadał się o zapaśniku z ogromnym szacunkiem i podziwem.
Chabib w czasie swojej kariery zasłynął z pracowitości, waleczności, „miażdżenia” kolejnych przeciwników dzięki ponadprzeciętnym umiejętnościom zapaśniczym i parterowym.
Łączył to z pewnością siebie, skromnością, muzułmańską wiarą oraz dagestańską dumą. Nigdy nie wstydził się, że pochodzi z kaukaskiej wsi, do walk i na ważenia wychodził w tradycyjnej, białej papasze, zaś jego pseudonim – „Orzeł” – wziął się z tego, że pochodził z miejsca zamieszkałego przez ptaki.
Jedyną osobą, która nie zasłużyła na szacunek Dagestańczyka, był wspominany już Conor McGregor. Przed ich walką w 2017 r. Irlandczyk obrażał rodzinę, kraj i wiarę przeciwnika, a także zaatakował go – rzucił wózkiem w autobus, w którym Chabib przebywał.
Charakter Nurmagomiedowa oraz to, czym często cechują się zawodnicy sportów walki, oddadzą dobrze słowa Dagestańczyka. Dzień przed walką z McGregorem w październiku 2018 r. podczas ważenia Nurmagomiedow zwrócił się do kibiców Irlandczyka:
„Przede wszystkim chcę powiedzieć: Alhumdullilah, Bóg dał mi wszystko. Alhumdullilah. Wiem, że wam się to nie podoba. Jutro w nocy zmiażdżę waszego chłopca, zmiażdzę go. I jeszcze chcę podziękować wam, irlandzkim kibicom, fanom z całego świata. Dzięki wam ta walka się odbędzie” (tłum. własne).
Jak zapowiedział, tak też zrobił. Pojedynek był jednostronny, w czwartej rundzie Nurmagomiedow zmusił McGregora do poddania się. Następnie sam ruszył na zespół Irlandczyka, by stoczyć z nim już niesportowy bój poza klatką.
Po latach, gdy komentował walkę, wyraził zawód związany z postawą Conora. Oczekiwał od niego więcej. Irlandczyk podkreślał, że jest wojownikiem.
Chabib sądził, że dlatego będzie on trudniejszym przeciwnikiem, a także nie podda się przed tłumem swoich rodaków i „pójdzie spać”, gdy zacznie przegrywać. Nurmagomiedow brał McGregora na serio, oczekiwał, że będzie walczyć do utraty przytomności.
Po śmierci ojca Abdulmanapa sportowiec obiecał matce, że stoczy jeszcze tylko jedną walkę. Jak obiecał, tak zrobił. W październiku 2020 r. stoczył zwycięski pojedynek z Justinem Gaethje’em.
Następnie zakończył karierę jako niepokonany fighter, co jest raczej niespotykane w MMA, oraz został trenerem podopiecznych przedwcześnie zmarłego ojca. Nurmagomiedow może więc uchodzić za pewien wzór sportowego wojownika.
Również on miał do czynienia z Trumpem, gdyż polityk obiecał mu zakończenie wojny w Palestynie. W temacie wojny ukraińsko-rosyjskiej Dagestańczyk, który w przeszłości mieszkał przez pewien czas na Ukrainie, milczy.
Conor McGregor: lustrzane odbicie prezydenta USA
Conor McGregor był arcywrogiem Nurmagomiedowa z powodu ich osobistych waśni. W oktagonie różniło ich wszystko – Dagestańczyk był wybitnie silnym zapaśnikiem, z kolei McGregor finezyjnym zawodnikiem stójkowym.
Irlandczyk był mistrzem dwóch kategorii wagowych UFC, stoczył również kasowy pojedynek bokserski z Floydem Mayweatherem. Charakterystyczny styl walki dał mu rozpoznawalność, którą następnie przekuł w spore pieniądze.
Jednak to nie on stanowi klucz do kariery McGregora, gdyż ogromną popularność zyskał głównie dzięki swojemu charakterowi i postawie. Irlandczyka najlepiej określa angielskie określenie loud mouth, co oznacza pyszałkowatego człowieka, któremu usta się nie zamykają.
Z pogardą i wyższością odnosił się chociażby do mistrza wagi piórkowej UFC, José Aldo. Za jego słowami zwykle szły czyny, gdyż znokautował Brazylijczyka już w trzynastej sekundzie pierwszej rundy ich walki w 2015 r.
Żywiołem McGregora jest trash talk – obrażanie przeciwników przed walką, głównie z powodów komercyjnych. Irlandczyk zmienił oblicze UFC, stał się finansowym „koniem pociągowym” organizacji, przyciągnął do sportu nowych kibiców.
Chabib Nurmagomiedow i jemu podobni zawsze będą bohaterami zapalonych fanów MMA, jednak przyciągną przed telewizory wielu widzów. Z 10 najlepiej sprzedających się w historii wydarzeń PPV osiem z nich było walkami Conora McGregora.
Za Irlandczykiem ciągną się skandale obyczajowe, zła sława, zatargi z wymiarem sprawiedliwości, gdyż notorycznie łamie on prawo. Oskarżono go kilkukrotnie o gwałt, był też skazywany sądownie, ostatnim razem w związku z wydarzeniami podczas finałów NBA w 2023 r.
Jest on największą gwiazdą MMA w historii pod względem rozpoznawalności i chyba nie przypadkiem dobrze dogaduje się z Trumpem. Podobieństwa między nimi są ogromne. Należą do nich skandale obyczajowe, przeliczanie wszystko na pieniądze, ale i duma przechodząca w pychę.
Najlepszy zawodnik UFC w dziejach celebruje taniec Trumpa
Innym rozpoznawalnym i emblematycznym zawodnikiem dzisiejszego UFC jest czarnoskóry Amerykanin, Jon Jones. To jeden z kilku najwybitniejszych zawodników MMA w historii, który w swojej karierze przegrał tylko jedną walkę i to ze względu na dyskwalifikację, gdyż w starciu użył niedozwolonej techniki.
W swojej trwającej od 2008 r. karierze zdobył mistrzostwo w dwóch kategoriach wagowych. Słynie z wszechstronności, łączy widowiskowy styl walki w stójce z wysokimi umiejętnościami zapaśniczymi. Jednakże, gdy spojrzymy na Jonesa jako na człowieka, a nie sportowca, to okaże się postacią wielce niejednoznaczną.
Prywatnie to syn pastora, autentycznie religijny. Po walce ze Stipem Miocicem, którą bezpośrednio przy klatce oglądali Donald Trump z Elonem Muskiem, odtańczył na środku klatki charakterystyczny taniec Trumpa, a w wywiadzie oznajmił, że jest dumnym, amerykańskim, chrześcijańskim mistrzem, po czym podziękował politykowi i przekazał mu mistrzowski pas wagi ciężkiej.
Jones łączy jawną religijność (na jego piersi znajduje się tatuaż z napisem „Philippians 4:13”), choć niemającą pełnego przełożenia na jego życie prywatne, z agresywnym trash talkiem, pewnością siebie, która jest sportowo uzasadniona, oraz ogromnymi kontrowersjami z powodu pozytywnych testów antydopingowych i licznych problemów z prawem.
Ich katalog jest szeroki – od jazdy pod wpływem przez posiadanie oraz używanie narkotyków po pobicia czy haniebną przemoc domową w stosunku do swojej partnerki.
Antyglobalistyczny i antymodernistyczny manifest Renato Moicano
UFC zatrudnia dziś ponad 600 zawodników i zawodniczek. Wiele z nich na wzór powyższych stosuje chamski trash talk. Co warte podkreślenia, nie wszyscy się na to decydują. Powyższe przykłady nie wyczerpują postaw zawodników UFC.
Jakub Szafrański w wartym lektury tekście napisanym z lewicowego punktu widzenia na łamach Krytyki Politycznej przedstawia kilka takich postaci. Należą do nich biseksualista Jeff Molina czy wschodząca gwiazda z Anglii – Paddy Pimblett, który walczy z wzorcami toksycznej męskości, a także wspiera chłopców z problemami psychicznymi, choć zdarzały mu się jednocześnie zachowania niegodne, np. taniec nad pokonanym przeciwnikiem.
Takie postacie należą jednak do rzadkości. Jak pokazywałem, świat MMA jest bardziej alt-rightowy czy konserwatywny aniżeli postępowy. Niedawno głośno i dobitnie wyraził to Brazylijczyk – Renato Moicano.
W Paryżu 28 września 2024 r. po wygranej nad Francuzem, Benoit Saint-Denisem, swoją drogą zadeklarowanym katolikiem, wykrzyczał do mikrofonu, że Jezus Chrystus jest „dziś bardziej żywy” niż kiedykolwiek, pomimo tego, że rewolucja francuska 1789 r. próbowała wymazać Boga. Było to jedynie preludium do ostatecznej pointy zawodnika, gdyż później wykrzyczał:
„J***ć Macrona, j***ć globalistów, j***ć wszystkich p**********ch globalistów”. Następnie zachęcił kibiców do lektury dzieła libertariańskiego filozofa, Hansa-Hermanna Hoppego, na temat upadku demokracji, gdyż pozwoli to zrozumieć, czym jest polityka i czemu „świat wariuje”.
Na koniec podziękował Francji i oznajmił, że Paryż jest piękny. Nie spotkało się to z negatywnymi reakcjami ze strony organizacji czy kibiców.
Jego aprobata dla Hoppego nie jest przypadkowa. Moicano nosi on pseudonim „Money”. Dżentelmeni o pieniądzach podobno nie rozmawiają, my będziemy musieli, a do tematu przejdziemy na koniec.
Sporty walki przyciągają konserwatystów
Nie jest tajemnicą, że MMA i boks są sportami głównie uprawianymi przez „prostych ludzi”, stąd lokalna duma czy religijna wiara są czymś powszechnym wśród sportowców. Dyscypliny te są egalitarne i nie tak kosztowne, jak inne rozrywki.
Analiza socjologiczna autorstwa Marcina Darmasa pozwoli zrozumieć, czemu zawodnicy sportów walki mają określone poglądy i prezentują konkretne postawy. Socjolog przed ok. 10 laty zdecydował się na obserwację uczestniczącą, rozpoczął treningi bokserskie, by przeanalizować zachowania uprawiających ten sport. Swoje obserwacje przedstawił w dziele pt. Na dystans. Rozważania socjologiczne o boksie.
Darmas skupia się, co prawda, na innym sporcie niż MMA, jednak jest to sport podobny, a jego refleksja pomocna również dla mojej analizy.
Pięściarstwo u Darmasa to pewna droga, „wykuwanie siebie w samodyscyplinie – w dystansie do własnych słabości i ograniczeń”. Jest to uniwersalna obserwacja. Tym, co odróżnia sport walki od innych, jest świadomość bólu u zawodników, który czują i zadają innym.
„Widziałem pięściarzy wymiotujących w wyniku skrajnego wyczerpania. Pomimo cierpienia treningu nie przerywano. Obserwowałem mękę, z jaką niektórzy zawodnicy «robili wagę» przed startem.
Przez tydzień odwadniali organizmy bieganiem po dziesięć, piętnaście kilometrów w pełnym słońcu, ortalionowych kombinezonach, z zimową czapką na głowie, a do tego ciepłe prysznice, sauny, półgodzinne skakanie na skanace… Jak pisze badaczka socjologii sportu, «ból jest nieodłącznym, «normalnym» elementem sportowego treningu i sportowej rywalizacji»”.
Sporty walki nie istnieją bez ascezy, która w tym kontekście jest drogą do przemiany samego siebie. Towarzyszyć jej musi silna psychika zawodnika, najważniejsza cecha sportowców, która jest nieodzowna, gdyż dyscypliny te opierają się na agresji, przemocy, odwadze i gotowości do obcowania z bólem.
To wszystko stoi w sprzeczności z głównym nurtem współczesnej kultury, w której przemoc jest teoretycznie napiętnowana i staramy się od niej odchodzić. Słusznie piętnujemy stosowanie jej w relacjach międzyludzkich, szczególnie w stosunku do słabszych, np. dzieci.
MMA lub boks co do zasady ją pokazują, wynoszą na piedestał, a jednocześnie ją cywilizują, gdyż ograniczają poprzez restrykcyjne zasady.
Sport nie istnieje bez reguł. Zawodnicy, którzy uprawiają sporty walki, są twardzi, agresywni, pewni siebie albo pyszni, „klasycznie męscy”, a w skrajnych wypadkach toksycznie męscy, bo inni nie mogą być.
Sportowcy – jak podkreśla Darmas – uznają się za twardzieli, silnych psychicznie i fizycznie, gdyż potrzebują tego, by zwyciężać. Dzieje się tak, dlatego że toczą bój z przeciwnikiem, ale też samym sobą – własnymi ograniczeniami, wadami, bólem.
Jednocześnie, jak też ukazywałem powyżej, ta pewność siebie, ego, może stać się największym wrogiem sportowca – zjawiskiem, które prowadzi do porażki, gdy przemienia się w pychę.
Pewien konserwatywny sznyt sportów walki wynika z tego, że biorą się one z pewnej ciągłości. Trener jest figurą autorytetu, bez którego zawodnik nie istnieje. Sportowcy w tych dyscyplinach ćwiczą z innymi, uczestniczą więc w pewnej sztafecie pokoleń – uczą się od starszych autorytetów, by samymi stać się później autorytetami dla młodszych.
Zmagania wymagają poszanowania przeciwnika, kolegów i trenerów. Walki powinny być toczone w równych warunkach – mają być punktowane sprawiedliwie. „Sport ten wymaga od zawodników kwalifikacji moralnych, takich jak wytrwałość, posłuszeństwo, koncentracja […]
Regułą tego współzawodnictwa jest równość, gwarantowana podziałem na kategorie wagowe oraz klasy umiejętności. Jest wreszcie w tych zawodach gwarancja pewnej cielesnej szlachetności: przeciwnicy mogą uderzać jedynie w pewne partie ciała, wykluczając inne” – wskazywał Darmas.
Jak również zauważył, sporty te są otwarte – trenować może każdy, a na sali wszyscy są równi – kobiety, mężczyźni, starsi, młodsi, ludzie o różnych kolorach skóry. Wyjątkiem jest trener, to osoba o największym autorytecie. Socjolog, obserwując bokserów, zauważył pewną analogię między nimi a dawnymi rycerzami.
Wspólne obu grupom było docenienie walki z godnym i równym przeciwnikiem, a także gotowość do najwyższych poświęceń. Są to realne kryteria oceny zawodników w sportach walki.
Ich przedstawiciele cechują się swojego rodzaju etosem rycerskim, który uległ demokratyzacji – został oderwany od konkretnej, wyższej grupy społecznej i udostępniony ludowi.
Socjolog przekonywał: „Przywitanie, teatralna gra mierzenia się siłą woli przed właściwą potyczką, pokazanie, że «ja się ciebie nie boję», przynależą do porządków klasycznych pojedynków. Rzecz jasna, w ramach zamkniętych jasno określonych reguł.
Elementy dżentelmeńskie pochodzą ze schedy rycerskiej, a w wieku XX zaczęły się demokratyzować i obejmowały coraz większą część społeczeństwa”. Trudno nie zauważyć, że etos rycerski czy dżentelmeński ze swojej natury jest dość tradycyjny.
Konserwatyzm zmonetyzowany
Odbiorca o poglądach konserwatywnych czy alt-rightowych w świecie sportów może poczuć się jak w domu. Odnajdzie w nim postacie, z którymi może się utożsamiać. Wiedział to Trump i dlatego pojawiał się na galach MMA.
Być może, projektując rzeczywistość amerykańską na polską, podobnej postawy chciałyby osoby ze środowiska Karola Nawrockiego, którzy prezentują go jako witalnego, walecznego boksera. Różnic między nim a prezydentem USA można wskazać wiele, jednak pewna PR-owa strategia obu mężczyzn jest dość podobna. Chyba należy się spodziewać coraz większych rzeszy polityków wokół świata sportów walki.
UFC nie jest jedynie bezpieczną, konserwatywną przystanią dla „zwykłych ludzi”, w której mogą poczuć się jak u siebie. Podczas walki Nurmagomiedowa z McGregorem Dagestańczyk próbował zweryfikować prawdziwość trash talku Irlandczyka i parokrotnie wypowiedział słowa: „Porozmawiamy teraz”. Conor z kolei podczas jednej z przerw odpowiedział przeciwnikowi słowami: „To tylko biznes”.
UFC jest ogromną firmą, która idealnie odnajduje się w kapitalistycznej rzeczywistości. Spienięża popularność i cechy swoich zawodników. Popularność sportów walki dowodzi, że istniał i istnieje wielki popyt na postawy odmienne niż te promowane przez nowoczesny świat.
Przez system PPV, reklamy i kontrakty telewizyjne zawodnicy ze swoimi unikalnymi stylami walki oraz prezentowanymi przez nich poglądami stają się towarem, który można kupić albo go reklamować. W świecie MMA produkt lśniący, kontrowersyjny, widowiskowy jest w cenie, analogicznie z konserwatywnym, lokalnym, antyglobalistycznym i religijnym.
Trwają rozmowy między UFC a amerykańską telewizją ESPN. Organizacja pragnie otrzymywać od sieci 2 mld dol. rocznie. Dla porównania – przychody UFC w 2023 r. wyniosły 1,3 mld dol. To, co organizacja dostarcza, jest towarem. Przede wszystkim i w ostateczności to jest najważniejsze, a nie szlachetna, sportowa rywalizacja.
Mieszane sztuki walki pokazują, jak brutalny, widowiskowy sport połączony z odpowiednią reklamą, określonymi postawami, konserwatywnym czy alt-rightowym anturażem może stać się atrakcyjnym towarem na rynku.
Wiele wskazuje na to, że na produkt o takich cechach popyt rośnie, a wraz z nim jego wartość rynkowa.
Duch czasu – moda na tradycyjną męskość
Ten trend widać w niedawnej wypowiedzi Marka Zuckerberga w podcaście u Joego Rogana. W rozmowie przyznał, że „męska energia to dobra rzecz. […] Kultura, w której trochę bardziej docenia się agresję, ma swoje zalety”.
Ponadto Zuckerberg mówił o cenzurze, jaką miała wprowadzać administracja Bidena na jego portalach. Dodam tylko, że swego czasu szefowi Meta pojedynek w UFC proponował Elon Musk, zaś sam Zuckerberg od początku pandemii ćwiczy MMA.
Wielu konserwatystów chciałoby widzieć w postawie biznesmena przejście na ich stronę, swoiste konserwatywne nawrócenie, a w jego słowach dostrzega wyjawienie ukrywanej latami prawdy o rzeczywistości – represjonowania ludzi o prawicowych poglądach przez wielkie korporacje. Trudno bardziej się mylić.
Zuckerberg czuje ducha czasu, wie, że wraz ze zwycięstwem Trumpa oraz jego reformami towary będą musiały stawać się alt-rightowe. Jest on wykwintnym przedsiębiorcą.
Być może nauczył się tego w UFC, w końcu i on gościł na galach MMA, choćby w lutym 2024 r., gdy wspierał Australijczyka – Alexandra Volkanovskiego. To zadziwiające, jak dziś świat wielkiego biznesu i polityki kręci się wokół małej, ośmiokątnej klatki zwanej oktagonem.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.