Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.

Trzaskowski gwałtownie traci w sondażach. Dlaczego? [6 POWODÓW]

Trzaskowski gwałtownie traci w sondażach. Dlaczego? [6 POWODÓW] Fot. European Committee of the Regions; flickr.com; Attribution 2.0 Generic License.

Trzy styczniowe badania prezydenckie wskazują na jednoznaczną zadyszkę sondażową Rafała Trzaskowskiego. Wbrew pozorom nie powinno to zaskakiwać. Przedstawiamy 6 powodów, dlaczego kandydat Koalicji Obywatelskiej notuje niższe poparcie niż przed Bożym Narodzeniem.

Dla porządku zacznijmy od przywołania ich wyników. Wszystkie podajemy w wersji podstawowej, bez rozdzielania głosów niezdecydowanych. W opublikowanym w poniedziałek, 13 stycznia badaniu Opinia24.pl dla RMF FM (7-9 stycznia, CATI, n=1000) Trzaskowski notuje 29,8% poparcia.

To o blisko 9 punktów procentowych (dalej: p.p.) mniej niż w poprzednim badaniu z tej serii. Oznacza to utratę 23% deklarowanych wyborców w ciągu miesiąca. W drugiej turze może liczyć za to na 47,8% poparcia. To tylko 1 p.p. mniej niż przed miesiącem, ale jednocześnie dystans między kandydatem Koalicji a Karolem Nawrockim stopniał z blisko 15 p.p. do ok. 9. W tym badaniu wyraźnie rośnie za to Sławomir Mentzen.

We wtorkowym sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski (10-12 stycznia, CATI&CAWI, n=1000) sytuacja jest podobna, choć „odwrócona”, gdy chodzi o pierwszą i drugą turę. W pierwszym głosowaniu Trzaskowski traci 2 p.p., ale w prognozie na 1 czerwca z wynikiem 50,3% zalicza już 9,8 punktu procentowego utraty poparcia. Nawrocki również tutaj zauważalnie poprawia wynik.

Wreszcie również 14 stycznia swoje pierwsze w tym cyklu badanie, dotyczące wyłącznie preferencji w pierwszej turze, opublikował CBOS (7-8 stycznia, CATI&CAWI, n=1000). Tu Trzaskowski ma 35% poparcia przy 31% dla Karola Nawrockiego.

Podsumowując – uśrednione wyniki tych trzech badań wskazują obecnie 33% poparcia dla Trzaskowskiego, 27,5% dla Nawrockiego, 12,7% dla Mentzena i 6,6% dla Szymona Hołowni.

Gdy dwa tygodnie temu w komentarzu na kanałach Klubu Jagiellońskiego prognozowaliśmy wyniki majowych wyborów, obstawiłem 34% dla Trzaskowskiego, 29% dla Nawrockiego, 11% dla Mentzena, 4% dla Hołowni i 12% dla Stanowskiego.

Nie jestem więc zarysowanym trendem zaskoczony, choć dziwi mnie, że obserwujemy go tak szybko. I to jeszcze zanim Krzysztof Stanowski zaczął być uwzględniany w sondażach. Poniżej omawiam krótko sześć przesłanek, które moim zdaniem tłumaczą sondażową zadyszkę Trzaskowskiego.

1. Naturalna korekta przeskalowanych sondaży

Sondaże kandydatowi KO po prostu musiały zacząć spadać, bo były zwyczajnie przeskalowane. Przez długi czas Trzaskowski był jedynym pewniakiem w prezydenckim wyścigu. Nic więc dziwnego, że w sytuacji, kiedy jego  kontrkandydaci pozostawali wciąż w sferze domysłów, jego poparcie musiało być wyższe niż pozostałych. Kiedy tylko zaczęliśmy poznawać konkretne  nazwiska kontrkandydatów – siłą rzeczy obserwujemy oczekiwaną korektę.

Jednocześnie widzimy dziś w całej rozciągłości, dlaczego kardynalnym błędem było jakiekolwiek sugerowanie się sondażami w toku prawyborów w Koalicji Obywatelskiej. Zwolennicy Trzaskowskiego z dumą pokazywali słupki, w których prezydent stolicy miał lepsze wyniki od szefa dyplomacji. Problem w tym, że działał tam ten sam efekt – porównywano „pewniaka” Trzaskowskiego i „hipotetycznego” Sikorskiego.

Gdyby główna formacja koalicyjna postawiła wówczas na szefa MSZ, to nie musiałaby się teraz kłopotać niemiłym trendem sondażowym na początek roku i kampanii wyborczej. Obserwowalibyśmy dziś raczej odwrotne zjawisko. Nowy w stawce poprawiałby wyniki względem punktu wejścia do wyścigu i sukcesywnie doganiał, a może i przekraczał, wynik swojej formacji w badaniach poparcia dla partii.

2. Efekt „wigilijnego stołu”

Poza trzema badaniami „prezydenckimi” mamy jak dotąd jedno badanie poparcia dla partii politycznych. To CBOS, w którym pierwszy raz od wielu miesięcy odnotowano nie przewagę Koalicji, ale remis. Obie wielkie partie zyskały po 33% poparcia.

Skłania mnie to do hipotezy, że obserwujemy właśnie „efekt wigilijnego stołu”. Polacy spotkali się z bliskimi na święta, pogadali o polityce i zorientowali się, że nastroje dotychczasowych zwolenników obozu rządzącego są kiepskie. Niektórych skłoniło to do rewizji własnych deklaracji. „Już można zmieniać preferencje” – poczuć mogła po świątecznych rozmowach istotna grupa Polaków.

„Efekt wigilijnego stołu” to od lat jeden z ulubionych przez specjalistów  od marketingu politycznego oraz partyjnych spindoktorów kamieni milowych na politycznej osi czasu. Stąd często grudniowe kalendarze poszczególnych ugrupowań planowane są tak, by jakiś pozytywny dla danej formacji temat dominował w trakcie świątecznych dyskusji. Wygląda na to, że Koalicji i sztabowcom Trzaskowskiego ta sztuka się nie udała.

3. Nawrocki dopiero idzie po elektorat PiS

Trzeba otwarcie przyznać, że obserwujemy poprawę notowań Karola Nawrockiego. Kandydat PiS wciąż  buduje swoją rozpoznawalność. Wyborcy poprzedniego rządu nadal go poznają i „uczą się” jego postaci, a jednocześnie sam Nawrocki nie zdążył jeszcze na poważnie nikogo do siebie zrazić.

Jednocześnie należy odnotować, że jego poparcie nadal jest niższe od deklaracji głosowania na Prawo i Sprawiedliwość. Wedle średniej sondażowej wyliczanej przez Politico partia Kaczyńskiego może liczyć obecnie na 33% głosów wobec 35% wskazań na Koalicję Obywatelską. Kandydat popierany przez PiS ma więc jeszcze sporą stratę do wyniku tej formacji i pewnie w kolejnych tygodniach – do pierwszej poważnej wpadki – będziemy obserwować sukcesywny wzrost jego poparcia.

4. Mentzen mocno na podium

Sondażową średnią swojej partii dogonił już właściwie notujący największe wzrosty w przytaczanych badaniach Sławomir Mentzen. Konfederacja może liczyć na 13%.Tyle samo osób deklaruje dziś wsparcie jego kandydatury. Wraz ze spodziewanym wejściem do stawki kolejnych kandydatów (Stanowski, Braun, Bartoszewicz) w najbliższych tygodniach ten dynamiczny wzrostowy trend może jednak wyhamować, a nawet odwrócić się.

Z drugiej strony lider Nowej Nadziei może powoli zacząć konsumować w badaniach efekt swojego spektakularnego objazdu po „Polsce średnich miast”, w którym nie tylko wyprzedza konkurentów o kilka długości, ale i najpewniej organizuje po prostu ciekawsze wydarzenia, niż te pomyślane jako spędy partyjnego aktywu konkurentów.

5. Tusk i rząd kulą u nogi Trzaskowskiego

Największym obciążeniem dla kampanii prezydenta Warszawy są nastroje społeczne, a w szczególności oceny rządu i premiera. Właściwie cały miniony rok był dla Koalicji 15 Października wielkim rozczarowaniem.

Nie tylko nie dostrzegliśmy „premii na start” i kredytu zaufania od wyborców, ale szybko zobaczyliśmy wyniki porównywalne do schyłkowych wskazań poprzednich ekip. Jak celnie ujął to na tych łamach Paweł Musiałek – Tusk zaczął tam, gdzie inni kończą. Przypomnijmy dla porządku grudniowe notowania.

Rząd ma zaledwie 32% zdeklarowanych zwolenników i 40% przeciwników. Kilka razy w 2024 obserwowaliśmy „remis” w tych kategoriach, ale rok skończył się spadkiem odsetka popierających rząd.

Dobrze jego pracę ocenia 36% badanych (spadek o 9 p.p. względem najlepszego jak dotąd lutego 2024), źle – 51% (wzrost o 10 p.p.). Wreszcie, w grudniu rekordowe 54% badanych wskazało, że nie są zadowoleni z faktu, że na czele rządu stoi Donald Tusk, a tylko 36% zadeklarowało satysfakcję z takiej obsady fotela prezesa Rady Ministrów.

To właściwie takie same wyniki, jak Mateusza Morawieckiego w momencie, kiedy PiS tracił władzę.

6. To nie jest teflonowy kandydat

Wreszcie, „urealnienie” wyników Trzaskowskiego to po prostu efekt tego, że jego kandydatura nie jest wbrew dotychczasowej opinii wielu szczęśliwa dla obozu rządzącego. W październiku nagrałem obszerny komentarz polemizujący z tezą Sławomira Sierakowskiego i Przemysława Sadury, jakoby „Trzaskowski był na autostradzie do prezydentury”. Zdecydowana większość z przedstawionych wówczas ocen zachowuje aktualność.

 

Co ciekawe jednak, od początku właściwej kampanii Trzaskowski próbuje mierzyć się z zagrożeniami i prowadzi niejako kampanię „na drugą turę”. Odwiedza koła gospodyń wiejskich, próbuje pozyskać mieszkańców „Polski średnich miast”, deklaruje się jako neofita patriotyzmu gospodarczego. Liczy, że w ten sposób zyska zaufanie wyborców Konfederacji czy innego, potencjalnego „trzeciego kandydata”.

Problem w tym, że jakkolwiek starania te należy pochwalić, bo wymagają wychylenia przez kandydata nosa poza wielkomiejską bańkę, to po prostu Trzaskowski wydaje się w nich mało wiarygodny. Nowych wyborców na dziś nie pozyskuje, część dotychczasowych – zaczyna irytować.

Sondaże z ostatnich dni tylko to potwierdzają.

Czekając na Stanowskiego

Trzy sondaże to jeszcze nie trwały trend. Ba, urealnienie wskazań może kampanii Trzaskowskiego wręcz pomóc. Dobry wynik w pierwszej turze przestał być pewnikiem, stąd jego sztab może z korekty wyciągnąć dobre dla kandydata wnioski. Daleko też do momentu, w którym ekipa Nawrockiego mogłaby otwierać szampana.

Na koniec zwróćmy uwagę na kilka czynników, które mogą zdeterminować kolejne kampanijne okrążenia. Po pierwsze, słupki zmienią się, gdy poznamy pełną listę kandydatów. Wciąż sądzę, że największy potencjał namieszania w stawce ma Krzysztof Stanowski, którego jak dotąd w badaniach się nie uwzględnia. Ale i wejście do stawki innych pretendentów może wpłynąć na pewne trendy, choćby poparcie Nawrockiego i Mentzena.

Po drugie, przełom roku to tradycyjnie najgorszy czas dla każdej ekipy rządzącej. Jest ciemno, zimno i spłukaliśmy się na święta. Wiosna zwykle przynosi poprawę nastrojów, co możemy za dwa-trzy miesiące zobaczyć – tak w słupkach zaufania do rządu, jak i wyborczego poparcia kandydata Koalicji.

Po trzecie, Nawrocki nie przeszedł dotąd żadnej trudnej próby medialnej ani poważnego kryzysu wizerunkowego. Być może to ostatnie nie jest mu pisane, bo pomagają mu ze wszystkich sił najradykalniejsi zwolennicy obozu rządzącego.

Wyeskalowali już ataki względem prezesa IPN do tak daleko idącego absurdu, że Nawrocki może w efekcie okazać się niewrażliwy również na bardziej wiarygodne zarzuty. Wciąż jednak trudno go sobie wyobrazić w debacie albo dłuższej, „podcastowej” w formie rozmowie o osobistych poglądach i mniej oczywistych tematach.

Po czwarte i najważniejsze – decyzją Szymona Hołowni czeka nas naprawdę długa kampania, a równolegle do niej pierwsze miesiące prezydentury Donalda Trumpa. Dowolnego dnia najbliższych pięciu miesięcy możemy się w efekcie obudzić w zupełnie innej rzeczywistości niż ta, którą dziś w najśmielszych fantazjach dopuszczamy.

Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.

Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.