Polityka energetyczna rządu Donalda Tuska. Co się udało, a czego zaniechano?
Pierwszy rok rządu Donalda Tuska to w obszarze transformacji energetycznej duże rozczarowanie, szczególnie dla osób, które wierzyły w zapewnienia „Koalicji 15 października” o przyspieszeniu tego procesu. Największym problemem jest brak strategii oraz rozproszenie decyzyjne. Podsumujmy, co przez ostatni rok udało się zrobić, a czego zaniechano.
Kluczowym kontekstem oceny polityki energetycznej są coraz trudniejsze warunki zewnętrzne, które podnoszą koszty zachowania dotychczasowych rozwiązań. Przede wszystkim dotyczy to rosnących kosztów dopłat do nierentownego górnictwa i zarządzania elektrowniami węglowymi, które po 2028 r. nie będą mogły być wspierane w dotychczasowej formie.
Zarządzanie sektorem –
Jednym z kluczowych problemów stojących przed polską transformacją energetyczną jest brak koordynacji. Ostatni rok pod kątem zarządzania był gorszy od i tak niskiej średniej z poprzednich lat.
Tradycyjnie zabrakło politycznego przywództwa, tymczasem transformacja jest wybitnie horyzontalnym i wielosektorowym zagadnieniem. Do grona resortów zarządzających energetycznym portfolio doszedł nowy – Ministerstwo Przemysłu – przez co rozproszenie decyzyjne, tylko się pogłębiło.
Sam pomysł wydzielenia przemysłu do osobnego resortu rodzi więcej problemów niż korzyści. Początkowo Ministerstwo Przemysłu miało się zajmować górnictwem, natomiast z czasem poszerzano jego kompetencje kosztem Ministerstwa Klimatu i Środowiska (MKiŚ).
Odbyło się to w atmosferze rywalizacji politycznej, przez co finalny podział kompetencji jest dysfunkcyjny, rozdzielając materie, które są ze sobą ściśle powiązane.
Przedmiotem sporu była m.in. kontrola nad Pełnomocnikiem Rządu ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej. Początkowo podlegał on MKiŚ (w randze sekretarza stanu), następnie został przeniesiony do Ministerstwa Przemysłu.
Funkcję tę początkowo pełnił Maciej Bando, wkrótce zastąpiony przez Wojciecha Wrochnę z uwagi na m.in. współpracę Bando z Orlenem przed 2023 r., co należy uznać za skandaliczny powód.
Rząd przygotował projekt „Krajowego planu na rzecz energii i klimatu” (KPEiK) – obowiązkowego dokumentu, który wymaga zatwierdzenia przez UE – wariantowo: w wersji zachowawczej i ambitnej.
Na finalną ocenę należy poczekać do zakończenia analizy wniosków z konsultacji społecznych. Rząd nie zrealizował natomiast zapowiadanej aktualizacji „Polityki energetycznej Polski do 2040 r.”, mimo że to ten dokument jest nadrzędny i powinien mieć priorytet.
Rządzący nie zdołali także powołać zapowiadanego Funduszu Transformacji Energetycznej, gdzie mają trafiać dochody ze sprzedaży pozwoleń na emisję CO2 i skąd mają pochodzić środki na inwestycje w transformację energetyczną.
Górnictwo –
Nie zmieniono umowy społecznej z górnikami zawartej przez poprzedni rząd, co należy ocenić negatywnie, ponieważ gwarantuje ona duże dopłaty do nierentownych kopalń (7 mld zł w 2024 r., ok. 9 mld zł w 2025 r.).
Aktualizacja umowy jest palącą koniecznością wobec szybszego tempa redukcji popytu na węgiel w Polsce, dużej ilości węgla kupionego za granicą w trakcie pandemii, a także braku akceptacji umowy przez Komisję Europejską (KE).
W listopadzie przyjęto rozporządzenie MKiŚ o normach jakości węgla. Jest ono kompromisem między resortem klimatu, który chciał ostrzejszych norm, a broniącym interesu górników resortem przemysłu.
Rozporządzenie należy ocenić pozytywnie ze względu na negatywny wpływ niskiej jakości węgla na skalę smogu oraz wypełnienie zobowiązania z Krajowego Planu Odbudowy.
Atom +/-
Rząd kontynuował „Program polskiej energetyki jądrowej”, aczkolwiek nie zrealizował własnych zapowiedzi jego aktualizacji. W 2024 r. główny inwestor, czyli spółka Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ), realizował prace przygotowawcze w Choczewie, gdzie powstanie pierwsza elektrownia.
Mimo intensywnych prac projekt ma opóźnienie wobec harmonogramu z 2020 r.
Wciąż nie rozstrzygnęła się kluczowa kwestia zewnętrznego finansowania programu atomowego, ale zrobiono krok w przód. Przyjęto projekt specustawy jądrowej, przewidującej pomoc publiczną i dofinansowanie PEJ ok. 60 mld zł (tj. ok. 30% potrzebnego finansowania) poprzez podniesienie kapitału zakładowego spółki.
Na rok 2025 zabezpieczono na ten cel w budżecie kwotę 4,6 mld zł. Zastrzeżono, że wcześniej na taką formę wsparcia musi się zgodzić KE.
Takiej zgody rząd wciąż nie otrzymał, mimo złożenia we wrześniu oficjalnej notyfikacji pomocy publicznej.
Pozostałe 70% potrzebnej kwoty ma być pozyskane z kredytu. W tym celu PEJ podpisują listy intencyjne z kolejnymi instytucjami deklarującymi wkład finansowy. Kluczową rolę ma odegrać amerykański EXIM Bank (ok. 70 mld zł).
Rząd nie rozstrzygnął także lokalizacji drugiej elektrowni atomowej ani nie odniósł się wiążąco do projektu budowy trzeciej elektrowni jądrowej realizowanej przez ZE PAK i PGE z koreańskim KHNP, co należy ocenić jako opieszałość. Nie zarysował również planu rozwoju małych reaktorów jądrowych (SMR).
Rynek energii –
Przyjęto ustawę częściowo urealniającą ceny energii dla gospodarstw domowych.
Przeciętnie polskie rodziny od 1 lipca 2024 r. płaciły ok. 30% więcej za energię elektryczną, niemniej ustalona cena maksymalna (500 zł/MWh) była poniżej ceny taryfowej dla gospodarstw domowych (613 zł/MWh), co oznaczało konieczność dopłat z budżetu.
Rząd zdecydował się także na dodatkowe wsparcie dla rodzin o niskich dochodach (ok. 20% gospodarstw domowych) w postaci bonu energetycznego wynoszącego od 300 do 1200 zł jednorazowego wsparcia.
Co ciekawe, o ile rząd zrobił krok w stronę urealnienia rachunków w połowie roku, tak wkrótce potem wykonał krok w tył. W listopadzie Sejm uchwalił ustawę mrożącą ceny energii na poziomie 500 zł/MWh dla gospodarstw domowych do końca września 2025 r.
Decyzję tę należy skrytykować, ponieważ w sposób nieuzasadniony subsydiuje ceny energii dla wszystkich gospodarstw, co wraz z zamrożeniem również opłaty mocowej ma kosztować budżet państwa ponad 5,6 mld zł.
Takie działanie powinno być ograniczone do gospodarstw zagrożonych ubóstwem energetycznym, szczególnie że obecnie sytuacja na rynku energetycznym jest stabilna.
Poza tym zakończenie subsydiowania końcem września 2025 r. jest trudno wytłumaczalne, a najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem tej daty są wcześniejsze wybory prezydenckie.
Bezpieczeństwo dostaw +/-
MKiŚ przygotowało projekt nowelizacji ustawy o rynku mocy. Ma ona dostosować go do decyzji KE, która zgodziła się wydłużyć możliwość wsparcia elektrowni węglowych po 2025 r., wskazując jednocześnie surowe warunki, które elektrownie starające się o wsparcie muszą spełnić.
Nowelizację należy ocenić jako działanie konieczne wobec naglącej potrzeby przyjęcia ram regulacyjnych w tym obszarze, natomiast zaproponowany harmonogram aukcji wzbudził w branży energetycznej krytyczne głosy, zignorowane przez MKiŚ.
Problemem jest brak planów co do mechanizmu, według którego po 2028 r. powinny być zamykane elektrownie węglowe.
Rząd Tuska zdecydował się porzucić plan powołania Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Jednocześnie nie zdecydowano się na jakikolwiek alternatywny pomysł, co pozostawia nierozwiązanym problem, któremu NABE miała zaradzić: posiadania przez polskie firmy istotnie obciążających aktywów węglowych.
OZE –
Wciąż nie przyjęto ustawy wiatrakowej mającej ułatwić nowe inwestycje w farmy wiatrowe na lądzie. W efekcie problemów regulacyjnych i administracyjnych proces budowy nowych farm na lądzie jest ograniczony do inwestycji, które otrzymały wsparcie w ramach aukcji na tzw. kontrakty różnicowe.
Ograniczone inwestycje każą sceptycznie podchodzić do ambitnych planów wzrostu OZE, które zawarto w projekcie KPEiK.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.