AI zabije polskiego pracownika? Musimy wziąć udział w wyścigu technologicznym
Polska nie potrafi zająć wysokiego miejsca w światowym wyścigu o czerpanie korzyści z AI. Jakie są tego przyczyny? Czy potrzebujemy nowego podejścia? Jak pokazują raporty wydane przez Polski Instytut Ekonomiczny, Spotdata, Puls Biznesu czy Instytut Badań Strukturalnych stawka jest zbyt wysoka, a koszty przegranej zbyt bolesne, żebyśmy mogli wycofać się z tej rozgrywki.
W raportach wydanych w ostatnich miesiącach przez Polski Instytut Ekonomiczny (PIE), Spotdata i Puls Biznesu (PB) w różnych formach przewija się kwestia automatyzacji i robotyzacji polskiej gospodarki oraz stopnia jej przygotowania na nadejście sztucznej inteligencji.
Mówiąc krótko – sytuacja Polski nie wygląda najlepiej. Zgodnie z raportem PIE o trendach demograficznych w Polsce do 2035 r. nasz kraj odnotowuje jeden z najwyższych w OECD wskaźników zatrudnienia w pracach, które mogłyby zostać zautomatyzowane (34%). Gorzej prezentują się jedynie pozostałe państwa Grupy Wyszehradzkiej.
Jeśli chodzi o implementację nowych rozwiązań związanych z AI, to według raportu Od kompetencji cyfrowych do technologicznych opublikowanego przez Spotdata, PB oraz Instytut Badań Strukturalnych (IBS) podejmuje ją jedynie 4% polskich firm wobec średniej unijnej wynoszącej 8%.
Bariery we wdrażaniu innowacji
W Polsce automatyzacja, czyli zastępowanie człowieka przez maszyny, występuje (zgodnie z danymi PIE z września 2023 r.) przede wszystkim w przemyśle, zwłaszcza motoryzacyjnym, w produkcji plastiku i wyrobów chemicznych, jak również w przemyśle metalowym i maszynowym. Z kolei sztuczna inteligencja wpływa głównie na szeroko pojętą pracę umysłową.
Najważniejszą barierą stojącą na przeszkodzie wdrażaniu innowacji w obu dziedzinach jest niski poziom umiejętności cyfrowych Polaków. Jak wskazują eksperci PIE w raporcie AI na polskim rynku pracy, pomimo posiadania kilkuset tysięcy świetnych informatyków Polska znajduje się na trzecim od końca miejscu w Unii Europejskiej pod kątem kompetencji cyfrowych wśród obywateli.
Nie jest to jedyny problem. Autorzy wspomnianego raportu Spotdata, PB oraz IBS zauważają, że aż 32% średnich i dużych firm w Polsce jako znaczącą barierę we wdrażaniu AI wskazuje niewystarczającą wiedzę kadry kierowniczej co do możliwości wykorzystania nowych technologii.
O wyzwaniach związanych z AI i automatyzacją rozmawiałem z dr. Krzysztofem Walasem, specjalistą od robotyki w IDEAS NCBR i na Politechnice Poznańskiej oraz członkiem zarządu organizacji Adra, doradzającej Unii Europejskiej m.in. w zakresie rozwoju robotyki.
Powyższy obraz uzupełnia on o twierdzenia, że w polskich realiach istotną przeszkodą dla automatyzacji pozostaje relatywnie wysoki koszt wejścia, a firmy często odpycha długi okres zwrotu inwestycji w roboty.
Nie sprzyja to tworzeniu rodzimych innowacji. Ekspert IDEAS NCBR dodaje:
„Jako Polska doświadczamy pułapki średniego wzrostu, a więc walczymy marżą. Z tego powodu, jeśli polskie firmy przychodzą do nas z prośbą o rozwiązanie konkretnych problemów, to liczą na efekt za sześć miesięcy, co wiąże się z wykorzystaniem rozwiązań już istniejących na rynku.
Z kolei praktycznie nie ma firm, które powiedziałyby, że chcą, abyśmy wypracowali dla nich systemy, które umożliwiłby im zyskanie przewagi na rynku globalnym w perspektywie pięciu lat.
Z kolei druga, dużo większa część naszej gospodarki – kontynuuje Walas – to firmy globalnych marek. Zadaniem prezesów polskich oddziałów jest wypracowanie zysku, a nie inwestowanie w badania, przez co jedyne działania, na które polskie kierownictwo może otrzymać zgodę, to inwestowanie w usprawnianie procesu produkcji.
W tym zakresie jednak też brak jest szerokiego pola do działania, gdyż wieloletnie projekty obniżają krótkoterminowy zysk, przez co takie firmy preferują aplikowanie możliwie tanich, istniejących rozwiązań”.
Niestety, najbardziej opłacalnym rozwiązaniem dla polskiego oddziału zagranicznej firmy wciąż jest albo zatrudnienie pracownika, zwłaszcza jeśli jest to imigrant z niższymi wymaganiami płacowymi, albo – coraz częściej – przeniesienie zakładu przemysłowego do kraju z niższymi kosztami pracy i energii.
W tej sytuacji istnieje ryzyko, że polskie firmy będą z opóźnieniem odpowiadać na powiększające się niedobory pracowników w przemyśle. Co więcej, brak rodzimych innowacji sprawi, że najprawdopodobniej napłyną one do nas z zagranicy, a Polska po raz kolejny stanie się jedynie rynkiem zbytu dla zagranicznych technologii.
Czy AI odbierze nam pracę?
Jak wskazują autorzy raportu PIE AI na polskim rynku pracy, aż 82% osób najbardziej narażonych na zmiany wywołane przez sztuczną inteligencję posiada wyższe wykształcenie. Wyraźna jest tu przewaga kobiet, które stanowią niemal 60% osób w tej grupie.
Z tego samego badania wynika również, że aż 33,4% Polaków uważa, że sztuczna inteligencja negatywnie wpłynie na liczbę miejsc pracy, a zdanie przeciwne wyraża zaledwie 25,8%. Co warte odnotowania, jest to jedna z najwyższych wartości tego wskaźnika na tle innych krajów europejskich.
Czy postęp w dziedzinie AI i automatyzacji rzeczywiście pozbawi nas pracy? Niekoniecznie, gdyż narażenie na zmiany nie równa się nieuchronnemu zwolnieniu.
Oprócz grafików komputerowych i analityków w analizowanym zestawieniu znajdziemy również nauczycieli akademickich czy prawników, a trudno wyobrazić sobie, aby w przewidywalnej przyszłości miejsce na katedrze zajął Chat GPT.
Eksperci PIE wskazują jednak, że zagrożone może być wiele miejsc pracy w sektorze usług biznesowych, który zatrudnia w Polsce 450 tys. ludzi i stanowi miejsce wejścia na rynek dla wielu absolwentów uczelni wyższych.
Podobnie zniknąć może pewna część miejsc pracy w przemyśle. W swoim artykule naukowym The Origins and Content of New Work, 1940–2018 David Autor, Caroline Chin, Anna Salomons i Bryan Seegmiller przeanalizowali wpływ nowych patentów na miejsca pracy w latach 1940–2018. Wynalazki wprowadzane w ostatnich 80 latach dzielą się na innowacje poszerzające (augmentation innovation) i innowacje automatyzujące (automation innovation).
Wynalazki z pierwszej grupy wspierają tworzenie nowych miejsc pracy, a z drugiej w pełni zastępują człowieka, nie oferując w zamian nowych zawodów.
Jak wskazują wspomniani badacze, jak również tegoroczni nobliści z dziedziny ekonomii Daron Acemoğlu i Simon Johnson w książce Power and Progress, do lat 80. XX wieku wśród innowacji dominowały te z pierwszej grupy, co przyczyniało się do wzrostu krańcowej wydajności pracowników.
Przykładem może być fabryka Forda, która dzięki wprowadzeniu innowacji poszerzających znacząco zwiększyła swoją produkcję – z 2500 samochodów w 1899 r. do 1,5 miliona aut w 1929 r.
Choć maszyny umożliwiały wytwarzanie większej liczby samochodów, to cały czas musiały być obsługiwane przez ludzi, co przełożyło się na wzrost zatrudnienia – w analogicznym okresie Ford zwiększył swoją kadrę z kilku tysięcy pracowników do ponad 400 tys. Co ważne, wzrost produktywności korelował ze wzrostem zarobków szeregowych pracowników.
Po upływie kilku dekad kolejne innowacje znacznie częściej zastępowały człowieka, zamiast wspierać go w osiąganiu lepszej produktywności krańcowej.
Kontynuując analogię fabryki samochodów, podczas gdy początkowo wzrost produkcji wymagał zatrudnienia większej liczby spawaczy czy lakierników, od lat 80. XX wieku ich praca zaczęła być przejmowana przez roboty, które mogły wykonać ją taniej i szybciej.
Skutkiem tego był wzrost przychodów pracodawców oraz zwiększenie się liczby ofert pracy dla specjalistów wysokiego szczebla. A z drugiej strony powstanie rzeszy niskopłatnych stanowisk w usługach, czego pochodną są rosnące nierówności finansowe w zachodnich społeczeństwach.
Potrzebujemy wizji rozwoju
Widać zatem, że obawy odnośnie do AI nie są pozbawione podstaw. Z drugiej strony twierdzenie za dyrektorem agencji pracy tymczasowej THR Michałem Podulskim, że „sztuczna inteligencja to zło wcielone”, również nie jest rozwiązaniem.
Zarówno historia rozwoju przemysłu, jak i pierwsze badania dotyczące wpływu AI (np. przywoływany wyżej raport Spotdata, PB i IBS) pokazują, że firmy inwestujące w nowe technologie rozwijają się znacznie szybciej niż inne.
Z punktu widzenia Polski rozwój na tym polu jest kluczowy. Po pierwsze, zwiększenie liczby inwestycji w produkty wysokomarżowe, które obecnie coraz bardziej łączą się z użyciem AI, pozwoli na utrzymanie wysokiego wzrostu gospodarczego i dołączenie do grona gospodarek eksportujących własne technologie, takich jak np. Korea Południowa.
Nie jest to zadanie łatwe, ale okres przełomu technologicznego jest najlepszym momentem na podjęcie działań w tym zakresie.
Po drugie, szybsze wdrażanie automatyzacji będzie kluczowe dla zachowania konkurencyjności polskiego przemysłu. Zgodnie z przewidywaniami w nadchodzącej dekadzie straci on aż 400 tys. pracowników, co odbije się na kondycji krajowych przedsiębiorstw. W takiej sytuacji automatyzacja nie będzie wiązać się z bezrobociem strukturalnym wśród pracowników przemysłu, a więc ograniczone będą jej niekorzystne skutki społeczne.
Aby zmierzyć się z tymi wyzwaniami, polskie państwo powinno podjąć aktywne działania. Przede wszystkim należy rozważyć stworzenie instytucjonalnego wsparcia dla zdobywania kompetencji cyfrowych przez osoby, które ukończyły już swoją edukację.
Eksperci PIE jako przykład wskazują Indywidualne Konta Szkoleniowe we Francji, na których pracownicy kumulują środki pochodzące od pracodawców i mogą je wykorzystać na doszkalanie się. Innym rozwiązaniem jest dofinansowany przez państwo urlop szkoleniowy funkcjonujący w Szwecji.
Co ważne, nasza pozycja startowa wbrew pozorom jest dość dobra. Eksperci Spotdata, PB i IBS zwracają uwagę, że Polacy wypadają dobrze, jeśli chodzi o umiejętności matematyczne i czytanie ze zrozumieniem. Problem pojawia się, dopiero gdy trzeba zastosować te zdolności w świecie cyfrowym.
Ponadto, jak dodaje Krzysztof Walas, wraz z rozwojem AI można spodziewać się, że kontakt między technologią a użytkownikami stanie się prostszy, gdyż interfejsy oparte na sztucznej inteligencji będą bardziej intuicyjne. Możliwe, że zamiast kosztownych szkoleń zdecydowanej większości osób wystarczą relatywnie krótkie kursy online.
Z drugiej strony, w związku z opisaną powyżej strukturą polskich firm, państwo powinno aktywnie wspierać poszukiwania rynkowych nisz, które polska nauka mogłaby zagospodarować.
Krzysztof Walas sugeruje, że w naszej sytuacji np. tworzenie własnych marek robotów nie będzie najlepszym rozwiązaniem, gdyż będą one przegrywać w starciu z uznanymi graczami na rynku.
Lepszym rozwiązaniem może okazać się skupienie na współpracy z istniejącymi potentatami, na przykład przy tworzeniu oprogramowania opartego na sztucznej inteligencji.
Walas podkreśla, że finansowy próg wejścia przy tworzeniu rozwiązań opartych na AI jest niższy niż w przypadku robotów, a ponadto firmy dysponujące rozwiązaniami przemysłowymi są z reguły otwarte na współpracę z informatycznymi start-upami, gdyż same nie dysponują kompetencjami w tym zakresie w ramach swojej organizacji.
Potencjalnie otwiera to dla Polski pole do konkurowania z najlepszymi na świecie, gdyż w tej rywalizacji znaczenie umiejętności i pomysłowości jest dużo większe od wielu lat doświadczenia oraz ogromnego kapitału.
Choć można zżymać się, że nasi najlepsi informatycy wyjeżdżają do Stanów Zjednoczonych pracować dla wielkich amerykańskich korporacji technologicznych, to jednak niekoniecznie jest to problem, gdyż zdobywają oni tam umiejętności, które mogą później wykorzystywać na rodzimym podwórku.
Przykładem mogą być sukcesy start-upu Nomagic, założonego przez Kacpra Nowickiego, byłego inżyniera Google, we współpracy z Markiem Cyganem, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego. Przedsiębiorstwo z główną siedzibą w Warszawie zajmuje się wdrażaniem AI w robotyce, tworząc rozwiązania dla zautomatyzowanego sortowania produktów w magazynach.
Jak wskazuje Michał Duszczyk w artykule Polska firma chce odmienić magazyny. Roboty w akcji, do 2022 r. Nomagic pozyskało około 130 milionów złotych od funduszy kapitałowych i jest postrzegane przez inwestorów jako jedno z wiodących przedsiębiorstw w branży.
Rozwiązania wypracowywane w Polsce przez Nomagic już są używane przez dużych graczy m.in. we Francji czy Szwajcarii, a firma podejmuje dalsze próby wejścia na rynki w Europie Zachodniej.
Utworzenie jednego takiego przedsiębiorstwa z pewnością nie zmieni naszej pozycji na globalnej mapie rozwoju sztucznej inteligencji.
Jednak jeśli dzięki aktywnej polityce państwa uda nam się utworzyć lepsze warunki dla polskich informatyków z doświadczeniem zdobytym na Zachodzie, w Polsce może powstać ekosystem, w którym takie rodzime projekty będą mogły wzrastać na większą skalę.
***
Aby polskie firmy były w stanie konkurować z zagranicznymi, konieczne jest poważne podejście do kwestii nowych technologii ze strony państwa.
Proces ten musi opierać się na opracowaniu planu kształcenia i przygotowania społeczeństwa do zmian, które przyniesie wdrażanie sztucznej inteligencji do zawodów związanych z pracą umysłową.
Ponadto kluczowe jest opracowanie legislacji wspierającej rozwój automatyzacji i AI, na przykład poprzez zachęty do otwierania w Polsce centrów R&D oraz promowania współpracy biznesu z polskimi uniwersytetami i centrami naukowymi we wdrażaniu nowych technologii.
W obliczu zmian demograficznych polskie firmy będą zmuszone do zastępowania pracowników maszynami produkowanymi od lat na Zachodzie. Niech więc w zamian zaoferują swoim zachodnim partnerom inne nowatorskie rozwiązania, które mogą stać się podstawą siły polskiego przemysłu w kolejnych dekadach.
Publikacja nie została sfinansowana ze środków grantu któregokolwiek ministerstwa w ramach jakiegokolwiek konkursu. Powstała dzięki Darczyńcom Klubu Jagiellońskiego, którym jesteśmy wdzięczni za możliwość działania.
Dlatego dzielimy się tym dziełem otwarcie. Ten utwór (z wyłączeniem grafik) jest udostępniony na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa 4.0 Międzynarodowe. Zachęcamy do jego przedruku i wykorzystania. Prosimy jednak o podanie linku do naszej strony.